Wiatr wieje z Wietnamu czyli nowe BRIC

BRIC, czyli Brazylia, Rosja, Indie i Chiny miały do 2018 r. prześcignąć w rozwoju amerykańską gospodarkę. Jednak BRIC trapione m.in. pokryzysową inflacją osłabły, a ich miejsce zajmują dziś najnowsi ulubieńcy inwestorów z Wall Street: CIVETS - Kolumbia, Indonezja, Wietnam, Egipt, Turcja i Republika Południowej Afryki.
Wiatr wieje z Wietnamu czyli nowe BRIC

Hanoi, Wietnam (CC BY-NC-ND N.H.D)

Jeszcze rok temu wydawało się, że Brazylia, Rosja, Indie i Chiny będą lokomotywą gospodarki światowej. W szybko rozwijających się rynkach tych krajów widział nadzieję na wyjście amerykańskiej gospodarki z kryzysu sekretarz skarbu Henry Paulsen. W dramatycznym dniu 18 września 2008 r. miał powiedzieć Kongresmenom – Teraz tylko BRIC mogą nas wyciągnąć z tego dna. Nadzieje te nie do końca się spełniły.

Wall Street ma dziś nowych faworytów, którymi są Kolumbia, Indonezja, Wietnam, Egipt, Turcja i Republika Południowej Afryki. Państwa te zbudowały wolnorynkowe gospodarki, mają stosunkowo stabilne systemy polityczne, a populacje ich krajów szybko rosną. – Te trzy czynniki upewniają inwestorów, że mogą liczyć na zysk w przyszłości – mówi ekonomista Edward Harrison. Wielokulturowe narody, których wydajność pracy wzrosła w ostatnich trzech latach o ok. 10 proc. w stosunku do krajów BRIC cieszą się dziś większym zainteresowaniem firm nie tylko nastawionych na masową produkcję, ale także wytwarzających wysokie technologie.

Przykładem są Wietnam i RPA. Samsung Group ogłosiła 11 stycznia 2011 r., że po sukcesie jaki odniosła fabryka smart fonów w prowincji Banc Ninh, o wartości 670 mln dol., zwiększa swoje inwestycje w Wietnamie w rozwój produkcji i technologii komunikacyjnej o kolejne 1,5 mld dol. Amerykański Dell przygotowuje się do otwarcia fabryki podzespołów w Wietnamie. W strefie przemysłowej Vung Ang w prowincji Ha-Tinh w Wietnamie nowoczesne laboratorium badań chemicznych buduje brazylijski koncern naftowy Petrobras.

Przykładów jest więcej. US First Solar Group rozpoczęła w tym roku w strefie przemysłowej Dong Nam w dzielnicy Cu-Ci w Hanoi produkcję paneli słonecznych opartych na technologii cienkiej folii. O udział w rynku Południowej Afryki konkurują kraje BRIC. Brazylijska firma Odebrecht modernizuje kolej. Brazylijski Petrobras zainteresowany jest wydobyciem metali rzadkich. Chińskie przedsiębiorstwa stawiają na cynk, miedź i złoto. A amerykański Intel część swoich mikroprocesorów będzie produkował w nowoczesnej fabryce na przedmieściach Johanesburga.

Podobnie jak w 2001 r. ekonomista banku Goldman Sachs Jim O’Neil ukuł frazę BRIC (chociaż czasami żałuje, iż dołączył do nich Rosję) zwracając uwagę na relatywnie szybki wzrost PKB, niskie podatki, niskie koszty pracy, stosunkowo umiarkowane zadłużenie oraz wysoki stopień wzajemnej współpracy. Takimi kryteriami kierował się The Economist Intelligence Unit wykuwając skrót CIVETS. Zwłaszcza ostatnie kryterium: wzajemna współpraca, pokazuje jak sześć nowych krajów tworzy dynamicznie rozwijającą się strefę gospodarczą.

Wietnam w ostatnich dwóch latach zacieśnił kontakty gospodarcze z Turcją. Dotyczy to zwłaszcza inwestycji, handlu produktami żywnościowymi i turystyki. Indonezja nawiązała silniejsze więzy z RPA, a RPA z Chinami. South Africa Standard Bank prognozuje, że inwestycje chińskich przedsiębiorstw sięgną 50 mld dol. w 2015 r.

Inwestorzy z Wall Street bardzo poważnie traktują oceny ekonomistów z The Economist, iż kraje CIVETS w ciągu dwóch następnych dekad będą rozwijać się w tempie rocznym 4,5 proc. – To zawrotne tempo jeśli wierzyć tym prognozom. Jestem przekonany, że gospodarki rozwinięte w najbliższej dekadzie nie będą wzrastały bardziej niż niecałe 2 proc. rocznie – mówi ekonomista prof. Robert Schiller z Yale University. – Zachodnie gospodarki trapią trzy problemy, które nie będzie im łatwo rozwiązać: zadłużenie, orientacja na eksport i starzejące się populacje.

Optymistyczne prognozy budzą wiele wątpliwości części ekonomistów, czy możliwe jest trwale osiągnięcie tak szybkiego tempa rozwoju. – Gospodarka globalna w całości jest niewydolna. Nie ma w niej bezpiecznych enklaw. Wietnam ma mieszany socjalistyczno-wolnorynkowy system, w pewnym sensie podobny do Chin. Bez reform nie ma szans przetrwania – mówi analityk i ekonomista Michael Panzner, autor „Financial Armageddon”.

Hinduski ekonomista dr Parag Khana także jest sceptyczny czy można uznać kraje CIVETS za koło zamachowe gospodarki. Określenia takie uznaje za ryzykowne, podobnie jak to było w przypadku frazy BRIC, która jego zdaniem została źle zinterpretowana przez część ekonomistów. – Niedługo po tym jak nazwa BRIC wybrzmiała w mediach, Goldman Sachs wymazał z niej literę „R”, pozostawiając pierwsze litery tylko tych gospodarek, które zbudowały wolnorynkowe, liberalne instytucje. A obecność Indii w tym gronie, na co mało kto zwrócił uwagę, uwarunkował postępami w kontroli inflacji, transparentności finansów publicznych, od podniesienia standardów ochrony środowiska i poprawy jakości rządu lokalnego. To wszystko brzmiało jak niedoścignione marzenie – mówi dr Khana.

Czy podobnie jest w przypadku CIVETS?

Przeprowadzone w styczniu przez Wharton University i ośrodek badań Fleishmann-Hillard badania wśród 153 inwestorów wskazują, że większość z nich poszukuje nowych rynków. Odpowiadając na pytanie, który z sześciu krajów CIVETS stwarza „duże możliwości inwestycyjne” za Indonezją opowiedziało się 86, RPA – 84, Turcją – 82, Wietnamem – 77, Egiptem – 61, a Kolumbią 56 proc. Mniej niż połowa – 42 proc respondentów – uważa, że do 2020 r. CIVETS przegonią w rozwoju BRIC.

Inwestorzy wskazujący na potencjalnie szybki wzrost CIVETS nie twierdzą, że zmienią one globalny porządek gospodarczy. Z relatywnie rozwiniętym i co ważniejsze nie hamowanym przez inflację, potężne deficyty i dług publiczny systemem finansowym mogą stać się drugim silnikiem gospodarki. 87 proc. respondentów jest przekonanych, że rynki nowo-wschodzące będą stanowić filary nowego, post-kryzysowego porządku ekonomicznego.

Ocenę tę podzielają też ekonomiści z Citigroup Willem Buiter i Ebrahim Rahbari , którzy stworzyli swoją własną listę rynków wschodzących nazywając je Globalnymi Generatorami Wzrostu (Global Growth Generators). Znalazło się na niej jedenaście gospodarek, a wśród nich także cztery kraje CIVETS z pominięciem Kolumbii i Turcji. Z krajów BRIC: Indie i Chiny.

Promotor BRIC Jim O’Neill nie przestaje wskazywać Chin jako drogi do wyjścia ze stagnacji post-kryzysowej. – Gdyby tylko Europa zrozumiała co daje jej zwiększenie handlu z Chinami – mówi.  – Za rok obrót handlowy Chin i Niemiec przekroczy obrót handlu Niemiec z Francją. Mało kto chce to zrozumieć – dodaje. I porównuje potencjał stosunków handlowych z Chinami do klucza otwierającego bramy więzienia. – Teraz, w tym okresie niepewności, jest czas na inwestycje w Chinach pomimo iż istnieje niebezpieczeństwo inflacji – mówił do inwestorów na Wall Street. –Ryzyko jest jednak niewielkie, gdyż władze Chin podejmują właściwe kroki antyinflacyjne – dodał.

Wydaje się, że właśnie teraz w najdalszych zakątkach globu wieje wiatr sprzyjający inwestorom. Wskazuje nań także wiceprezes HSBC Michael Geoghegan. Zapytany o CIVETS entuzjastycznie odpowiada:  – Każde przedsiębiorstwo, które ma globalne ambicje musi teraz działać. W dzisiejszym świecie, nie można sobie pozwolić na odkładanie decyzji na później. Trzeba iść tam gdzie jest szansa na zysk. – A dziś wiatr wieje także z Wietnamu – dodaje.

Hanoi, Wietnam (CC BY-NC-ND N.H.D)

Otwarta licencja


Tagi