Autor: Jan Cipiur

Dziennikarz ekonomiczny, publicysta Studia Opinii

Na upadłości Lehman Brothers można zarobić

Na upadku Lehman Brothers można zarobić i nie będzie to zarobek symboliczny - takiego zdania są spece od finansów, którzy na łamach „The Wall Street Journal” oszacowali, że dwaj odważni inwestorzy mogą na bankructwie Lehman Brothers Holdings zarobić po kilkaset milionów dolarów.

Bank Lehman Brothers (LB) jest symbolem światowego kryzysu finansowego i gospodarczego. Zabrakło mu miliardów na uregulowanie najpilniejszych zobowiązań, a rząd USA odmówił finansowego wsparcia. Finansowe konsekwencje upadku tego banku odczuł cały rynek finansowy, łączna wartość roszczeń wierzycieli przekracza 350 mld dol., ale są i tacy, którzy na bankrucie zarobili krocie.

Przez dwa i pół roku, od końca 2007 r. do wiosny 2010 r., fundusz hedgingowy Paulson & Co. przeprowadził ok. 1800 zakupów obligacji LB o łącznej nominalnej wartości ok. 7 mld dol. Średnia cena zakupu wyniosła 13 centów za 1 dolara nominalnej wartości obligacji. Na mniejszą skalę działała firma Owl Creek Asset Management, która posiada obecnie obligacje LB o nominalnej wartości prawie 600 mln dolarów i także zapłaciła za nie średnio 13 centów od 1 dolara.

John Paulson, szef i właściciel Paulson & Co., jest jednym z tych niewielu finansistów, którzy grali na rynku przeciw pożyczkom i instrumentom subprime. Jego działaniom poświęcono już książkę. Gdyby długość tytułu świadczyła o jakości, byłaby na liście bestsellerów. Dzieło “The Greatest Trade Ever: The Behind-the-Scenes Story of How John Paulson Defied Wall Street and Made Financial History” napisał George Zuckerman – starszy redactor „The Wall Street Journal”. Paulson zajmował tzw. krótkie pozycje na instrumentach subprime, czyli bardzo przewidująco zakładał spadek ich wartości (Jeff Greene, jeden z nielicznych naśladowców Paulsona, wartość pożyczek subprime osiągnęła w 2005 roku wartość 500 mld dolarów). Był zdeterminowany i pewien swego. Rzucił się na obligacje LB dokładnie 15 września 2008 roku, gdy wszyscy inni odwrócili się od banku plecami. Wtedy szefowie LB zwrócili się do sądu o ochronę przed wierzycielami, a tym samym przyznali, że bank spada w przepaść.

Dokumentacja udostępniona przez nowojorski sąd upadłościowy uwidacznia, że fundusz Paulson & Co kupił tego dnia obligacje LB za 251 mln dolarów płacąc za nie ok. 35 centów od 1 dolara nominalnej wartości, podczas gdy kilka dni wcześniej kosztowały jeszcze ok. 80 centów od 1 dolara. Zobowiązania LB taniały, czyli stawały się coraz bardziej wątpliwe, a Paulson nadal kupował. W październiku 2008 r., gdy rząd amerykański ogłosił program TARP (Troubled Asset Relief Program) w celu wsparcia zagrożonych instytucji finansowych fundusz Paulsona nie przestawał kupować, ale płacił już mniej, bo ok. 12 centów. 1 grudnia tego samego roku, gdy wszyscy inni byli w rozpaczy Paulson & Co płacił za zobowiązania LB po 8 centów.

Do 5 stycznia 2009 roku Paulson & Co był w posiadaniu obligacji LB o nominalnej wartości ponad 6 mld dolarów, które stanowiły aż 90 proc. inwestycji tego funduszu. Od tego czasu część tych papierów została sprzedana i obecnie fundusz ma obligacje LB za ok. 4 mld dol. To bardzo drobna część długu LB wobec obligatariuszy. W dobrych czasach przed kryzysem należały do nich rady miejskie, fundusze emerytalne, firmy produkcyjne z nadwyżkami gotówki, ale one kupowały obligacje LB parę lat wcześniej i po cenie nominalnej pomniejszonej o kupon.

Czasami była to jednak cena nominalna + kupon + coś jeszcze. Dziś brzmi to niezwykle ironicznie, ale to „coś jeszcze”, to była premia dla banku za wiarygodność, profesjonalizm, siłę zasobów pieniężnych i uczciwość emitenta. Część inwestorów kupowała przecież obligacje LB na rynku wtórnym. Na przykład CalPERS, fundusz emerytalny kalifornijskich urzędników, ma dziś w swoim portfelu inwestycyjnym obligacje LB o wartości nominalnej 90 mln dol., za które zapłacił swego czasu 91 mln dol. Na rozstrzygnięcia Federalnego Sądu Upadłościowego w Nowym Jorku czeka też 20 wielkich instytucji finansowych, w tym Goldman Sachs, Deutsche Bank, Morgan Stanley, Credit Suisse, czy fundusz hedgingowy Silver Point Capital. Ta grupa, to kredytodawcy spółek -córek LB.

Łączna wartość zgłoszonych przez wierzycieli roszczeń wobec majątku pozostałego po Lehman Brothers Holdings przekracza 350 mld dolarów. Aż tyle tego majątku nie ma, a różne grupy wierzycieli, nie mówiąc już o każdym z osobna, mają różne interesy. Sąd wybierze prawdopodobnie między propozycjami właścicieli obligacji, banków oraz zarządców upadłości LB. Wiele wskazuje na to, że banki otrzymają najmniej.

W chwili obecnej obligatariusze, którym przewodzi John Paulson i jego firma chcą otrzymać 25,4 centa za każdy 1 dolar w nominale, banki wolą zostawić więcej masy upadłościowej dla siebie i proponują posiadaczom obligacji 16 centów, zaś zarządcy upadłości z LB twierdzą, że najwłaściwsza cena to 21,4 centa.

Za nominały o łącznej wartości 4 006 mln dolarów Paulson & Co zapłacił łącznie 291 mln dolarów. Jeszcze nie wiadomo, czym skończy się batalia sądowa, ale już wiadomo, że jeśli sędzia wybierze wariant „bankowy” fundusz ten zarobi nie mniej niż 350 mln dol. (38 proc. zwrotu z inwestycji w obligacje LB) i aż 726 mln dol. (78 proc. zwrotu) jeśli ogłoszony będzie plan wspierany przez obligatariuszy. W rywalizacji na wskaźniki zwrotu jeszcze lepsza może być firma Owl Creek, która posiada nominały o wartości 582 mln dol. kupione za 76 mln. W wariancie najbardziej korzystnym dostanie tyle, ile zapłaciła plus dodatkowe 72 mln dol., czyli jej zwrot na inwestycji wyniesie 94 proc. CalPERS może tylko liczyć straty. Wyniosą one od 68 do 77 mln dolarów.

Otwarta licencja


Tagi