Autor: Katarzyna Kozłowska

Publicystka, wydawca książek ekonomicznych, koordynator projektów medialnych.

Kto wyzyskuje sekretarkę Buffeta

Prolog: Słynna sekretarka Warrena Buffeta, która płaci – jak twierdził milioner w swym tekście pt. "Stop Coddling the Super Rich" opublikowanym w NYT - większe podatki niż jej pracodawca stała się gwiazdą amerykańskich mediów. Wprawdzie nie chce udzielać wywiadów, ale gazety namawiają ją do tego usilnie i publikują jej sylwetki.
Kto wyzyskuje sekretarkę Buffeta

Warren Buffett, ekscentryczny milioner, ogłosił, że chce płacić wyższe podatki. (CC By-NC-ND El_Enigma

Historia oceni podatkowe przemówienie Baracka Obamy z 19 września poświęcone planom cięć wydatków budżetowych i podwyższenia podatków najbogatszym. Amerykańscy komentatorzy już to zrobili, a debata ekonomistów i publicystów na temat „Reguły Buffeta” i prezydenckiej propozycji redukcji długu publicznego nabrała rumieńców.

Obama przedstawił przed Kongresem plan redukcji deficytu budżetowego o 4 bln dolarów w ciągu 10 lat. Większość oszczędności ma być wynikiem cięcia wydatków. 1,1  dolarów mają przynieść redukcje wydatków na wojsko (Amerykanie już wycofali się z Iraku i planują odwrót z Afganistanu), 580 mld dolarów pochodzić będzie z cięć i usprawnień funkcjonowania programów federalnych: ubezpieczeń zdrowotnych dla emerytów (Medicare), ubezpieczeń społecznych (Social Security) itd. Jak przyznał Obama, 1,5  ma pochodzić z wyższych wpływów podatkowych.

Powołując się na swojego doradcę z kampanii i przyjaciela, Warrena Buffeta, Obama powiedział słynne już zdanie, że niesprawiedliwy jest system, w którym milioner płaci mniejszy podatek, niż jego sekretarka.

Na stronie internetowej Białego Domu wywieszone zostały założenia do reformy podatkowej Obamy:

1. Niższe stawki podatkowe. System podatkowy powinien zostać uproszczony i przynosić korzyść wszystkim Amerykanom. Powinien zakładać niższe stawki dla obywateli i firm oraz mniej przedziałów podatkowych.

2. Likwidacja niewydajnych i niesprawiedliwych przedziałów podatkowych. Usunięcie przedziałów podatkowych, które są  niewydajne i niesprawiedliwe, aby indywidualni Amerykanie i przedsiębiorcy poświęcali mniej czasu na wypełnianie formularzy oraz by nie mogli unikać odpowiedzialności za obchodzenie systemu.

3. Redukcja długu. Zmniejszenie długu o 1,5 bln dolarów w ciągu 10 lat poprzez reformę podatkową, uwzględniającą wygaśnięcie ulg podatkowych dla podatników z przychodem przekraczającym 200 tys. dolarów rocznie i par z przychodem przekraczającym 250 tys. dolarów rocznie.

4. Wspieranie tworzenia nowych miejsc pracy i wspieranie wzrostu USA. Uczynienie Ameryki mocniejszą wewnętrznie i bardziej konkurencyjną globalnie poprzez zwiększenie zaangażowania w pracę i inwestycje w Stanach Zjednoczonych.

5. Wprowadzenie „Reguły Buffeta”. Żadne gospodarstwo domowe, mające przychód ponad 1 mln dolarów rocznie, nie powinno płacić jako podatku mniejszego udziału w przychodach niż płaci przeciętny przedstawiciel klasy średniej. Jak wskazał Warren Buffet, jego prawdziwa stawka podatkowa jest niższa niż stawka jego sekretarki. Ta zasada będzie osiągnięta jako część całościowej reformy, która podniesie progresywność kodu podatkowego.

> Założenia reformy oraz jej szczegóły

Plany Obamy pochwalił jego demokratyczny poprzednik na fotelu prezydenta USA, Bill Clinton. Uważa on, iż obecna głowa państwa skupia się na wzroście gospodarczym w krótkim okresie czasu, bo ograniczenie wydatków, wzrost gospodarczy oraz nowe dochody będą niezbędne przy bilansie budżetowym. W programie „Face The Nation” telewizji CBS Clinton wyjaśnił, iż najbogatszym Amerykanom Obama proponuje powrót do stawek podatkowych z lat 90. (z czasów swej własnej prezydentury). I że ci właśnie najbogatsi byli największymi beneficjentami ostatniej dekady, która to była bardzo ciężka dla przedstawicieli klasy średniej oraz najuboższych:

“Basically he’s asking us to return to the tax rates of the 90s for the wealthiest Americans who have been the big beneficiaries of the last decade, which has been very tough for middle-class and low-income people”.

W ten sposób Clinton podłożył ogień pod dyskusję, która krąży wokół pytania: czy Obama rozpoczął nową wojnę klasową, czy też próbuje ugasić wojnę trwającą od lat.

Atak

Odnosząc się do słynnej historii Warrena Buffeta, który poskarżył się niedawno, że ma już dość płacenia niższych podatków niż jego pracownicy, najmocniej zaatakował konserwatywny publicysta Lawrence Kudlow. Na swoim blogu (www.kudlow.com) w tekście zatytułowanym: „Obama’s Bizzare Tax Attack” napisał, że biorąc pod uwagę gospodarkę znajdującą się u progu kolejnej recesji, podatkowy atak prezydenta Obamy na ludzi, którzy z sukcesem inwestują, rozpoczynają nowe inwestycje oraz tworzą miejsca pracy jest niewiarygodny i może wytłumaczyć go jedynie liberalno-lewicowa walka klasowa:

“It could almost make your head spin. With an economy on the front end of another recession, President Obama’s tax attack on the folks who are most likely to succeed, invest, start new businesses, and create jobs is nothing short of staggering. Only liberal-left class-warfare ideology can explain this”.

Kudlow w swoim felietonie w zasadzie nie zająknął się na temat planowanych cięć wydatków na bezpieczeństwo oraz na Departament Obrony Narodowej. Pochylił się jedynie nad 1,5-bilionową redukcją długu wynikającą ze wzrostu przychodów rządu z podatków (800 mld dolarów z likwidacji ulg podatkowych wprowadzonych za Busha, 470 mldów dolarów z likwidacji potrąceń podatkowych oraz wpływy z tzw. Reguły Buffeta, czyli obowiązkowej minimalnej stawki podatkowej dla gospodarstw, których dochody przekraczają 1 milion dolarów rocznie”:

„This includes $800 billion from rolling back the top rates in the Bush tax-cut plan, $470 some-odd billion to reduce itemized deductions for upper-bracket payers, and — oh yes — a millionaire’s tax called the ‘Buffett Rule’”.

Odnosząc się do słynnej historii Warrena Buffeta, który poskarżył się niedawno, że ma już dość płacenia niższych podatków niż jego pracownicy, Kudlow podsumował: „No to co?” („So what?”). I wyjaśnił, że wprawdzie Buffet opodatkowuje większość wpływów na poziomie 15 procent jako zyski kapitałowe, ale przecież gros amerykańskich milionerów płaci 35-procentowy podatek od swojej wysokiej pensji, jeden  procent najbogatszych daje budżetowi 40 procent wszystkich wpływów podatkowych, a 50 procent spośród tych, którzy wypełniają formularze podatkowe, nie płaci nic!

„Pause a moment on the Buffett Rule. Almost all of Warren Buffett’s income comes from capital gains taxed at 15 percent. He only pays himself $100,000 a year, which would be taxed at the top rate. Most of his wealth is untaxed as unrealized capital gains. So his effective income-tax rate is lower than his secretary’s.

So what?

The vast majority of millionaires pay a 35 percent current tax rate on personal income from salaries, bonuses, and small business income. Their effective tax rate is around 30 percent, much higher than the roughly 20 percent effective rate for the so-called middle class (depending, of course, on how you define the middle class).

Remember that the top 1 percent of income-tax payers shoulders 40 percent of all  income taxes.  They are paying their fair share. Then remember that 50 percent of income-tax filers don’t pay any income tax at all.

Obama refuses to tell us what the new millionaire tax rate would be, or what the formula might be in relation to middle-class taxpayers. But one thing’s for sure: This new Buffet tax is a penalty on investment, risk-taking, and job-creation”.

Kudlow dodał, że w planie Obamy nie ma szczegółowej informacji, jakim dokładnie podatkiem powinni być dociążeni milionerzy i co z tego wynikać będzie dla klasy średniej. Skonstatował, że „reguła Buffeta” jest zatem karą za inwestycje, podejmowanie ryzyka i tworzenie miejsc pracy.

Suchej nitki na Obamie i Buffecie nie pozostawił senator Mitch McConnell, lider mniejszości republikańskiej w Senacie i członek Komisji Wspólnej ds. Ograniczenia Deficytu (Superkomisji) dodał w programie „Meet The Press” w telewizji NBC, że jeśli Buffet miałby ochotę oddać trochę swoich przywilejów, chętnie z nim o tym porozmawia.

“If  Warren Buffett would like to give up some of his benefits, we’d be happy to talk about it”.

McConnell twierdził  też że nowy system podatkowy uderzy również w drobnych skutecznych przedsiębiorców oraz zahamuje inwestycje i że Obama popełnia wielki błąd, chcąc podnosić podatki akurat wówczas, gdy gospodarka zwalnia i powinno się ją stymulować:

“It’s a bad thing to do in the middle of an economic downturn. It won’t just hit individuals. Over 700,000 of our most successful small businesses pay taxes as individuals”.

Według Republikanów zwiększanie wpływów rządowych z podatków jest konieczne w bieżącej sytuacji gospodarczej, ale tylko jeśli zasadzać się będzie na zwiększeniu wpływów w wyniku wzrostu ekonomicznego, a nie wprowadzaniu dodatkowych obciążeń podatkowych dla najzamożniejszych. Republikanie twierdzą też, że chcieliby mieć możliwość testowania efektywności programów ubezpieczeniowych Medicaid oraz Social Security.

Obrona

Zupełnie inne poglądy wyrażali eksperci i komentatorzy bliżsi Demokratom. Planu Obamy bronił w programie ABC News 20 września noblista Joseph Stiglitz. Profesor Columbia University, nawiązując do republikańskiej narracji o wojnie klasowej, wyjaśniał, iż nie jest przejawem wojny wezwanie społeczeństwa do tego, by wszystkie jego części miały swój sprawiedliwy udział w poprawianiu kondycji gospodarki.

„It’s not class warfare to ask everyone in the country  to pay their fair share. To say the wealthy have taken  advantage of their political position and have not paid their share of taxes is not class warfare. It’s a statement of fact”.

Stiglitz wyraził też przekonanie, że wiele funkcjonujących dziś w systemie podatkowym USA luk podatkowych znajduje się tam dlatego, że uprzywilejowane grupy usilnie o nie zabiegały

„The fact is they are paying lower taxes and most Americans think  this is unjust and unfair. Tax loopholes don’t just appear out of thin air. They are the result of big political investments that rich people have particularly made to get tax preferences”.

Noblista wyraził też przekonanie, iż nie ma uzasadnienia, dla którego w dzisiejszej Ameryce fundusze hedgingowe miałyby płacić mniejsze podatki niż pracownicy. Oszacował, że podniesienie – nawet o 0,5 procent – stawek podatkowych wśród milionerów, może skutkować wzrostem PKB nawet od 1 do 1,5 punkta procentowego:
„This could make a significant contribution to the  country, especially if we spend it well”.

Ciekawy głos w tej debacie dotarł ze stron liberalnego portalu The Huffington Post. Strateg polityczny, autor kilku książek i działacz Democracy Partners Robert Creamer w tekście pt. „Obama Isn’t Trying to Start ‘Class Warfare’ – He Wants to End the Republican War on the Middle Class, opublikowanym 19 września, postawił tezę, iż to Republikanie tak naprawdę prowadzą od lat walkę klasową. Walka ta polega, jego zdaniem, na stopniowym osłabianiu pozycji i uszczuplaniu portfela klasy średniej. Wojna ta trwać ma od 30 lat i skutkować niespotykanym wcześniej stopniem nierówności majątkowej pomiędzy najbogatszymi a średnio zamożnymi Republikanami. Creamer podał, że nierówności majątkowe są dziś większe niż kiedykolwiek od 1928 roku. Powołując się na dane Economic Policy Institute napisał, że 400 najbogatszych rodzin ma dziś większy majątek niż 150 milionów Amerykanów, czyli ponad połowa populacji:

“According to the Economic Policy Institute, „the richest five percent of households obtained roughly 82 percent of all the nation’s gains in wealth between 1983 and 2009. The bottom 60 percent of households actually had less wealth in 2009 than in 1983… „

Creamer zauważył, że ostatni dobry okres w amerykańskiej gospodarce, był okresem rzadów Clintona, który zostawił rosnące wskaźniki, łącznie z tym dotyczącym zatrudniania. Rządy prezydenta Busha ocenił jako pełne błędów i obarczył administrację republikańską o popełnienie trzech błędów, które przyczyniły się do dzisiejszej recesji. Są to, zdaniem Creamera: gigantyczne cięcia podatków dla bogaczy, dwie niezapłacone wciąż wojny, które kosztowały blny, polityka ekonomiczna, która doprowadziła do załamania rynku finansowego. Z tymi trzeba błędami rozprawia się – zdaniem Creamera – plan redukcji długu przedłożony przez Obamę:

“A trillion dollars – 1.2 trillion with interest — is cut by ending the Wars in Iraq and Afghanistan. Those who argue that you shouldn’t count these reductions toward deficit reduction, because Obama already planned to end these wars, are ignoring the fact that they were a big reason why we have a deficit in the first place.

Second, Obama’s proposal eliminates the Bush tax cuts for the rich — and demands that millionaires, billionaires, oil companies, and CEO’s who fly around in corporate jets, pay their fair share.

Finally, the Obama plan includes a robust jobs package to jumpstart the economy and put America back to work. The Republicans have no jobs plan at all – none whatsoever. In fact, their plan is to simply let the Wall Street bankers and CEO’s continue to siphon as much as possible from the pockets of ordinary Americans”.

Na koniec komentator Huffington Post przytoczył ciekawą anegdotę. W historii Stanów Zjednoczonych nie zdarzył się prezydent, który wygrałby reelekcję podczas gospodarczego zastoju. Był wszakże jeden wyjątek: Harry Truman w 1984 roku. Dla Creamera Obama jest właśnie współczesnym Trumanem.

„Prezydent Obama przedstawił w poniedziałek plan obcięcia długu o 3 blny dolarów. Ale to nic, w porównaniu z tym, co trzeba zrobić, by zlikwidować prawdziwą dziurę fiskalną”, napisał 20 września na blogu CNN Lawrence Kotlikoff

“President Obama is unveiling plans Monday to cut the debt by 3 trillion. Both of these are peanuts compared to what’s needed to start eliminating the fiscal gap”.

Ekonomista, profesor w William Fairfield Warren w Boston University, felietonista Bloomberga i Forbesa oraz autor 14 książek, na blogu CNN twierdzi, że w sporze o przyszły system podatkowy rację co do zasady mają zarówno Prezydent (i Demokraci), jak i Republikanie:

„The president wants to raise taxes. Can’t argue with that. We desperately need much higher revenues with much lower expenditures. Federal revenues measured as share of GDP are at a postwar low. And the president wants the rich to bear a bigger share of the tax burden. It’s hard to disagree with this either. The rich have been getting far too easy for far too long”.

Co do praktyki – żadne z ich koncepcji nie rozwiązują istoty problemu. „Nasz rząd jest całkowicie spłukany. Jesteśmy spłukani nie bez przyczyny. Przez sześć dekad akumulowaliśmy ogromny oficjalny deficyt oraz jeszcze większy nieoficjalny dług, wynikający ze zobowiązań powziętych w ramach Social Security, Medicare i Medicaid (…). Całkowite zadłużenie rządu – dziura fiskalna – wynosi dziś 211 blnów dolarów, według moich obliczeń”, napisał. I wyliczył, że prawdziwe zadłużenie rządu – dziura fiskalna – wynosi dziś 211 blnów dolarów, a nie 14 bln!

“We’re broke for a reason. We’ve spent six decades accumulating a huge official debt (US Treasury bills and bond) and vastly larger unofficial debts to pay for Social Security, Medicare, and Medicaid benefits to today’s and tomorrow’s 100 million-plus retirees. The government’s total indebtedness – its fiscal gap – now stands at 211 trillion dollars, by my arithmetic. The fiscal gap is the difference, measured in present value, between all projected future spending obligations – including our huge defense expenditures and massive entitlement programs, as well as making interest and principal payments on the official debt – and all projected future taxes”.

Ekonomista twierdzi od dawna, że Stany potrzebują całkowicie nowego, przejrzystego, nieskomplikowanego, uczciwego i efektywnego systemu podatkowego.  Postuluje oparcie go o pięć zasad, które nazywa „The Purple Plans” (Purpurowe Zasady – można przeczytać je na stronie www.thepurpleplans.org). Purpurowe – bo powinny, jego zdaniem, przemówić do błękitnych Demokratów oraz czerwonych Republikanów. Plany te zakładają wyeliminowanie podatku indywidualnego, podatku od przedsiębiorstw oraz podatku od darowizn i nieruchomości, i wprowadzenie w ich miejsce progresywnego 17,5-procentowego podatku od konsumpcji i sprzedaży detalicznej. W Purpurowych Zasadach mieści się też idea tzw. „demograntu”, czyli miesięcznej pensji płaconej gospodarstwom domowym, która ma niwelować podatki od konsumpcji, które płacić będą biedni.

To prawdziwa rewolucja. Jest jednak dużo bardziej nieprawdopodobna niż przeprowadzenie podatkowej reformy Obamy. Choć – jak podał 20 września portal ABCNews.go.com w tekście pt. „Warren Buffet Rule: Class Warfare or Tax Fairnes”, 72 procent badanych popiera pomysł podniesienia podatków osobom, których przychody wynoszą powyżej 250 tysięcy dolarów rocznie – Demokraci mają przeciwko sobie w Kongresie zbyt mocny sprzeciw Republikanów, by reformę przeprowadzić w całości według założeń prezydenta.

Nastroje opinii publicznej są też różne. Choć Amerykanie są dość pozytywnie nastawieni do koncepcji Obamy, jednocześnie nie wierzą w jego, przestawiony 8 września b.r. plan wsparcia rynku pracy. Badania Bloomberg National poll, prowadzone w dniach 9-12 września – pokazują, że 62 procent Amerykanów nie akceptuje tego sposobu myślenia o gospodarce. Pracę Baracka Obamy oceniło dobrze ok. 45 procent obywateli, co jest najgorszym wynikiem od jego zaprzysiężenia w styczniu 2009 roku (dane z bloomberg.com, „Obama Said To Propose New tax on Wealthy, 18 września 2011).

Nastrojów Amerykanów nie poprawiają dane makroekonomiczne. W Stanach utrzymuje się ponad 9-procentowe bezrobocie, a wzrost gospodarczy w ostatnich dwóch kwartałach jest najsłabszy począwszy od chwili, gdy Ameryka zaczęła dźwigać się z kryzysu w 2009 roku.

Plan reformy systemu podatkowego oraz ograniczenia wydatków przedstawiony przez Baracka Obamę czeka teraz trudna i długa droga legislacyjna. Najpierw zabierze się za niego Superkomisja, która na mocy porozumienia Kongresu i Administracji z sierpnia tego roku, musi przygotować do 23 listopada projekt ograniczenia długu. Następnie Kongres będzie musiał uchwalić odpowiednią ustawę do 23 grudnia. Wówczas działania mające na celu redukcję długu na następnych 10 lat, zaimplementowane zostaną od stycznia 2013 roku.

Epilog

Slate Magazine w artykule „Debbie Bosmanek, Warren Buffett’s Secretary, Won’t Talk Tax Reform, Obama Deficit Reduction Plan” z 20 września pisze, iż ta 55-letnia kobieta, mieszkająca na obrzeżach Omaha (tam mieszka ekscentryczny Buffet) z rudymi, krótko przystrzyżonymi włosami i fenomenalnymi zdolnościami organizacyjnymi, musi zarabiać mniej niż 100 tysięcy dolarów rocznie. Z jej postawą i kompetencjami dużo więcej zarobiłaby pracując u boku jakiegoś innego milionera na Wall Street. Sugestia jest jasna: być może to wcale nie rząd wyzyskuje biedną Debbie każąc jej płacić większe podatki niż Buffetowi? To raczej Buffet ją wykorzystuje…

Opr. Katarzyna Kozłowska

Warren Buffett, ekscentryczny milioner, ogłosił, że chce płacić wyższe podatki. (CC By-NC-ND El_Enigma

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (09–13.05.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Trendy gospodarcze
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (30.05–03.06.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce