Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

Same oszczędności nie wystarczą, trzeba stymulować wzrost

Oszczędności fiskalne mogą przynieść efekty dopiero w średnim terminie. Na razie potrzeba nam „bazooki” z EBC i euroobligacji. Pod tym względem szczyt unijny trochę rozczarował - mówi Yves Bertoncini, sekretarz generalny think-tanku Notre Europe. Wypowiedź ta wpisuje się w silny wśród europejskich ekspertów nurt zwolenników dodruku pieniądza.
Same oszczędności nie wystarczą, trzeba stymulować wzrost

Yves Bertoncini (Fot. Notre Europe)

Obserwator Finansowy: Przed ostatnim szczytem UE prezydent Sarkozy powiedział, że Europa stoi w obliczu „niezwykle niebezpiecznej sytuacji”. Miał rację?

Yves Bertoncini: Miał częściowo rację. Jeśli spojrzymy choćby na relacje w europejskich mediach dotyczące kryzysu widzimy, że sytuacja jest bardzo trudna. We francuskich mediach ta sytuacja jest jeszcze bardziej wyolbrzymiana z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze Francja może stracić swój rating AAA. Po drugie Sarkozy prawdopodobnie będzie ubiegał się o reelekcję w maju, a jedną ze słabości jego kontrkandydata, którym jest François Hollande, jest fakt, że nie jest on bardzo doświadczony. To także polityczna gra i Sarkozy ma interes w tym aby podkreślić, że w sytuacji kryzysu tak gwałtownego Francja potrzebuje męża stanu.

Sytuacja w Europie jest jednak poważna. Czy ostatni szczyt zrobił wystarczająco dużo by uratować euro?

W jeden dzień nie mogliśmy rozwiązać wszystkich problemów, ale był to pozytywny krok w dobrym kierunku. Szczególnie obietnica  paktu fiskalnego. Kolejnym postanowieniem były gwarancje dla inwestorów prywatnych, że nie będą już uczestniczyć w restrukturyzacjach w greckim stylu.

Z drugiej strony nie było zgody na zwiększenie siły Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF), żadnej decyzji dotyczącej Europejskiego Banku Centralnego (EBC). Na to inwestorzy zareagowali negatywnie. Można mówić o sukcesie?

Słyszeliśmy obietnice reform strukturalnych w średnim okresie, ale wciąż potrzebujemy tak zwanej „bazooki” z EBC i być może stworzenia euroobligacji. Pocieszające jest to, że jak dotychczas EBC wie co robić. Interweniował wiele razy, a stopy procentowe są bardzo niskie: wynoszą 1 proc. EBC nadal kupuje obligacje na rynku wtórnym i będzie robił to w przyszłości. To był również jeden z celów tego szczytu: zapewnić EBC, który jest niezależną instytucją, że rządy będą bardziej odpowiedzialne w przyszłości, i że liczą na jego interwencje.

Na szczycie zapowiedziano też, że Europejski Mechanizm Stabilizacji (ESM) będzie wprowadzony wcześniej – w 2012 roku, a nie w 2013 roku. Co ważne: ilość pieniędzy dostarczonych przez ESM może uzupełniać, a nie zastępować, pieniądze dostarczone przez EFSF. Ogłoszono też europejski wkład do Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Tylko o euroobligacjach nie powiedziano nic podczas tego szczytu i to był akurat zły sygnał.

Teraz przywódcy europejscy będą prezentować nowy pakt fiskalny swoim parlamentom. Czy ma on szansę zostać przyjęty we wszystkich 26 krajach?

Widzę podtekst polityczny w tym pytaniu…

Ten kryzys jest więc polityczny?

Oczywiście, jest to kryzys polityczny, i wracając do pytania, ratyfikacja tego paktu przebiegnie łatwo np. w Niemczech, ale trudniej w innych krajach. Opinia publiczna będzie pytać, co jest prawdziwą treścią tej umowy. Jeśli spojrzymy na obecną sytuację, mamy przecież już tzw. sześciopak, a więc reformę paktu stabilności, która została już przegłosowana i będzie realizowana od przyszłego roku. Moja interpretacja nowego paktu fiskalnego jest taka, że kontrola UE będzie aktywna tylko wtedy, gdy wystąpi ryzyko nadmiernego deficytu. To będzie bardzo ogólna kontrola. Nie wyobrażam sobie, że Bruksela każe np. Francji wydawać mniej na edukację. To wciąż będzie suwerenna decyzja każdego państwa członkowskiego.

Jeśli jednak Francja będzie mieć więcej niż 3 procent deficytu, zostaną uruchomione automatyczne sankcje. Ponadto państwa członkowskie muszą wpisać w konstytucję zasadę zrównoważonych budżetów. Czy same oszczędności fiskalne wystarczą do zwalczenia kryzysu?

Prawdą jest, że złota reguła deficytu jest nowa w niektórych krajach, w tym we Francji, ale w gruncie rzeczy jest logiczna. Jeśli Unia Europejska wykazuje solidarność, to wymaga również większej kontroli nad budżetami państw członkowskich. Oczywiście same oszczędności nie wystarczą. Musimy również stymulować wzrost. Deklaracja Komitetu Sterującego Notre Europe z listopada miała tytuł „Oszczędności, ale również wzrost”. Teraz nie ma pomiędzy nimi równowagi, ten bilans jest niewłaściwy. Nawet na ostatnim szczycie UE polska prezydencja wystąpiła z bardzo dobrymi propozycjami przywrócenia wzrostu gospodarczego, na które niestety mało kto zwrócił uwagę, bo ten szczyt miał inne cele.

>czytaj więcej: Euroobligacje – droga do finansowej rozrzutności

Rozmawiał Marek Pielach

Yves Bertoncini jest Sekretarzem Generalnym Notre Europe, think-tanku założonego w 1996 roku w Paryżu przez Jacques’a Delorsa.

Yves Bertoncini (Fot. Notre Europe)

Otwarta licencja