Autor: Katarzyna Kozłowska

Publicystka, wydawca książek ekonomicznych, koordynator projektów medialnych.

Hollande sprzyja Polsce bardziej niż Sarkozy

Prezydent Bronisław Komorowski spotka się dziś z François Hollande, kandydatem w wyborach prezydenckich we Francji. Hollande, uznawany za populistę, od miesięcy prowadzi w sondażach wyborczych. Dlaczego – tłumaczy Bartłomiej Nowak, dyrektor wykonawczy Centrum Stosunków Międzynarodowych.
Hollande sprzyja Polsce bardziej niż Sarkozy

François Hollande (CC By-NC-ND François Hollande)

Obserwator Finansowy: Do Polski przyjechał François Hollande, kandydat socjalistów na prezydenta Francji i główny rywal Nicolasa Sarkozy’ego w kwietniowych wyborach. Dlaczego Hollande prowadzi w sondażach wyborczych?

Bartłomiej Nowak: Myślę, że to niekoniecznie z powodu jego osoby. Hollande nie ma zbyt wiele charyzmy. Sytuacja sondażowa jest więc raczej wynikiem zniechęcenia Francuzów do prezydenta Sarkozy’ego. Sakrozy wzbudza ogromne emocje. Podjął się trudnych reform we Francji. Z drugiej strony ma też na swoim koncie dużo wizerunkowych porażek. Lubi bywać na salonach, bardzo obnosił się ze swoim bogactwem.To wszystko zostało zapamiętane przez opinię publiczną.

Sarkozy pozował na francuskiego Johna Kennedy’ego, ale to w czasie kryzysu gospodarczego, wzrastającego bezrobocia i zwiększającej się ogólnej niechęci do ludzi bogatych we Francji, zostało negatywnie ocenione przez opinię publiczną. Sarkozy bardzo polaryzuje opinię publiczną. Nikt nie ujmuje mu zdolności przywódczych, ale równocześnie budzi dużą niechęć.

Bardziej traci więc przez cechy personalne niż politykę gospodarczą?

Polityka gospodarcza nie jest we Francji zła. Sarkozy może określić siebie, jako człowiek, który podjął się trudu reform, a te reformy są potrzebne w kryzysie. Pytanie jak będą akceptowalne przez elektorat. Tej akceptacji nie sprzyja bezrobocie, które wzrosło już do 10 procent…

Eksperci mogą oceniać reformy Sarkozy’ego pozytywnie. Dla zwykłych Francuzów jednak podniesienie wieku emerytalnego, uelastycznienie czasu pracy itd. są trudne do zaakceptowania.

Sarkozy ma pewną manierę, która polega na tym, że nie lubi się zbytnio konsultować. Programu reform nie wypracował w toku konsultacji społecznych. Po prostu podjął decyzje. Ludzie zaczęli wychodzić na ulicę, a on się im przeciwstawił. Potrafił być bardzo zdecydowany. Prezentuje się, jako polityk agresywny, często nieobliczalny. Pewnie to właśnie, razem z niepopularnymi reformami, zadecydowało o spadku jego poparcia.

I tak, choć z jednej strony polityka gospodarcza Sarkozy’ego witana jest z uznaniem, dla zwykłych Francuzów może stanowić ona problem. Porównałbym w tej sytuacji Sarkozy’ego do innego polityka, z konkurencyjnej opcji politycznej – Gerharda Schrödera. Po wprowadzeniu pakietu trudnych reform przegrał wybory w Niemczech, ale to właśnie dzięki nim kraj jest dziś w tak dobrej kondycji.

Ma pan na myśli Agendę 2010 Schrödera?

Dokładnie tak.

Sarkozy, ten który obnosił się we Francji ze swoim bogactwem, chce teraz zmusić swoich krajan do oszczędzania. Pakt fiskalny wymusi na Francji dyscyplinę budżetową. Hollande chce przenegocjować pakt (nie zgada się na ograniczenia deficytu) i wzywa, by koszty kryzysu ponosili najbogatsi. Zaproponował 75-proc. stawkę podatku dla Francuzów, którzy zarabiają ponad 1 mln euro rocznie (jest ich ok. 20 procent).

Nie wiem, czy jest bezpośrednie przełożenie między paktem fiskalnym a debatą we Francji. Debata prezydencka ma raczej wąski wymiar francuski. Międzynarodowe wystąpienia niekoniecznie przekładają się na zmiany w sympatiach opinii publicznej. Faktem jest, że

Hollande ma zupełnie inną wizję polityki gospodarczej niż Sarkozy. Jeśli Hollande chce nakładać większe podatki, rozluźnić rynek pracy (padały hasła powrotu do skróconego tygodnia pracy), jeśli uznaje, że deficyt budżetowy to sposób na pobudzenie polityki gospodarczej itp., to są to koncepcje odwrotne do założeń polityki obecnego rządu. W dobie kryzysu gospodarczego, kiedy możemy mówić o dominacji konserwatyzmu fiskalnego, hasła Hollanda świadczą o tym, że gra on na nastrojach, że używa argumentów populistycznych.

Dociążenie podatkami najbogatszych nie jest pomysłem oryginalnym. W ubiegłym roku debata na ten temat trwała w Stanach Zjednoczonych. Czy ta francuska dyskusja jest zbieżna z tą zapoczątkowaną przez Warrena Buffeta i administrację Baracka Obamy?

Jasne jest, że w czasach, kiedy państwa szukają kapitału, pojawia się tendencja, by podnosić podatki. Pytanie – w jakiej skali. 75 proc. to najwyższa stawka podatku na świecie!

Istotne jest dla mnie, że choć myślałem, że Francuzi wyśmieją koncepcje Hollande’a (mainstream francuskiej prasy pisał o nich w tonie prześmiewczym), w pierwszym sondażu, który pojawił się po ogłoszeniu propozycji 75 – proc. podatku dla milionerów, jego poparcie w sondażach wyraźnie wzrosło.

Sarkozy miał wobec niego aż 6 proc. straty. To dużo, jeśli chodzi o drugą turę?

Mnie różnica między nimi nie wydaje się aż tak duża, jak innym. Zmniejszyła się zresztą, gdy Sarkozy rozpoczął kampanię wyborczą. Trzeba wziąć poprawkę na to, że w drugiej turze, do której na pewno dojdzie, ostatecznie będą pewnie decydować argumenty prawicowo-populistyczne. Wysokie poparcie ma we Francji wciąż Marine Le Penn. Proszę zwrócić uwagę, że wśród klasy pracującej, która teoretycznie powinna być wyborczym zapleczem Francis Hollande’a, wygrywa Le Penn. Wyborcy Le Penna są bliżsi Sarkozy’emu. Francuscy robotnicy za problemy z bezrobociem obwiniają ewidentnie mniejszości narodowe i te kwestie mogą mieć kluczowe znaczenie w drugiej turze. A nie kwestie podatkowe.

Określa pan wciąż Hollande’a jako populistę, a to przecież polityk z wieloletnim stażem. Dlaczego jego praca się nie liczy?

To nie jest poważny polityk. Nawet jego była partnerka życiowa, socjalistka Ségolène Royal, z którą rozstał się w 2007 roku, podsumowała, że przez 30 lat nie sprawował żadnej ważnej funkcji w żadnym rządzie.

Mówię o doświadczeniu politycznym – był pierwszy sekretarzem Partii Socjalistycznej za Jospina…

No tak, ale istotniejsze jest doświadczenie rządowe. Sarkozy zanim został prezydentem, miał za sobą karierę w administracji. Dlatego Hollande nie będzie podnosił tego argumentu w kampanii, bo ewidentnie przegrywa z Sarkozym.

Dlaczego tak się dzieje, że populistycznych argumentów słychać w Europie coraz więcej: 75-procentowy podatek Hollane’a, rezygnacja z wynagrodzenia Mario Montiego (Włochy), imperatyw złagodzenia zapisów umów z EBC i MFW Antonisa Samarasa (prawdopodobnie wygra najbliższe wybory w Grecji)?

To zła sytuacja gospodarcza sprzyja pojawianiu się tych haseł. Jeszcze niedawno grupa bogaczy we Francji sama zaapelowała do prezydenta Sarkozy’ego, żeby podniósł im podatki. Oni niejako przeczuwali trend, który obserwujemy teraz, że państwa będą poszukiwały kapitału. Trzeba też pamiętać, że kryzys oznaczał to, że tak naprawdę zyski były prywatyzowane (zagarniała je wąska grupa ludzi), a straty były uspołeczniane – płacili za nie podatnicy, subsydiując banki.

Nurt „anty” pojawił się w wielu krajach i te nastroje – zarówno o podłożu lewicowym jak i prawicowym – będą przybierać na sile. Przy czym relatywnie zaskakujące jest, że lewica na świecie mało zyskała na kryzysie. Okoliczności naturalnie premiują lewicę, ale ona nie przedstawia żadnych nowych recept!

Ta sytuacja zmieni się za sprawą ewentualnego zwycięstwa Hollande’a we francuskich wyborach, prawda? W którą stronę pójdą wtedy działania w Europie?

Jeśli tak się stanie, że Hollande zwycięży, będę się spodziewał wzmocnienia pozycji SPD w przyszłym roku, podczas wyborów parlamentarnych w Niemczech. Nurt może zacząć się odwracać.

Dzisiejsza wizyta Hollande’a w Polsce jest istotna? W mediach toczy się debata, czy to dobrze, czy źle, że nie spotka się z nim premier Tusk.

Wydaje mi się, że prezydent z premierem bardzo dobrze tę sytuację rozegrali. Prezydent Komorowski spotka się z François Hollande’m, bo błędem byłoby się z nim nie spotkać. On rzeczywiście ma szansę wygrać. W kontekście wizyty w Polsce ważna jest jedna rzecz. Sarkozy i Holland mają, jak się wydaje, inną wizję integracji europejskiej. Sarkozy dąży do oparcia integracji na niewielkiej grupie krajów, nie chce dużych konsultacji podczas podejmowania decyzji w Brukseli.

Hollande natomiast jest bardziej otwarty i wydaje się, że bardziej sprzyjający Polsce. To paradoks, bo przecież Sarkozy jest z tej samej rodziny politycznej, co PO i PSL (chadecy). Generalnie należy więc kontakty z Hollande’m utrzymywać.

Rozmawiała Katarzyna Kozłowska

Bartłomiej Nowak – politolog, absolwent harvardzkiej Kennedy School of Government. Jest dyrektorem wykonawczym Centrum Stosunków Międzynarodowych.

François Hollande (CC By-NC-ND François Hollande)

Otwarta licencja


Tagi