Do kogo należą dziś łupki w Polsce

China National Offshore Oil Corporation (CNOOC) przejął pośrednio kontrolę na firmą posiadającą koncesje na poszukiwanie gazu niekonwencjonalnego w Polsce. Spółkę kontrolowaną przez rząd w Pekinie wspiera państwowy Kuwait Investment Authority (KIA).
Do kogo należą dziś łupki w Polsce

(CC By-NC-SA marie-II)

Obie firmy są największymi uczestnikami funduszu inwestycyjnego Kerogen Capital, zarejestrowanego w Hongkongu. Fundusz ma docelowo dysponować 1,5 mld dol., ale CNOOC już wpłacił 500 mln dol., a KIA – 350 mln dol. Chiński koncern naftowy jest również partnerem strategicznym funduszu.

Do Kerogen Capital należy pakiet akcji australijskiej firmy surowcowej AJ Lucas, która z kolei jest jednym z dwóch głównych udziałowców (42 proc. udziałów) w Cuadrilla Resources – brytyjskiej firmie poszukującej gaz. Cuadrilla Resources ma zaś dwie koncesje na poszukiwanie gazu łupkowego na terenie Polski.

Prawdę powiedziawszy menedżerowie CNOOC i KIA mogą nawet nie zdawać sobie sprawy, że mają kontrolę nad firmą, której ewentualny sukces jest w stanie przeobrazić rynek energii Polski (i to nawet po obniżeniu szacunku zasobów surowca przez Państwowy Instytut Geologiczny w ubiegłym tygodniu). O Cuadrilla zrobiło się głośno pół roku temu, gdy spółka ogłosiła po wstępnych odwiertach, że na terenie objętych jej koncesjami w hrabstwie Lancashire (Wlk Brytania) mogą znajdować się ilości gazu, które zaspokoją brytyjskie zapotrzebowanie ten surowiec przez ponad 50 lat. Szacunkom spółki niedowierza brytyjska inspekcja geologiczna i innie eksperci, ale i tak koncesje w Polsce – w Łukowie (Lubelszczyzna) i Międzyrzecu Podlaskim – to dla Caudrilli obecnie marginesowa działalność.

Kerogen przejął AJ Lucas dwa dni przed tym, jak Cuadrilla ogłosiła o swoim odkryciu w Lancashire. Być może Chińczycy dostali jakieś poufne informacje, może mieli po prostu szczęście. Poszukiwanie gazu rzeczywiście przypomina trochę loterię – wielkość zasobów w złożu, ich jakości oraz możliwości wydobycia da się określić dopiero po zrobieniu odwiertu, choć i później zdarzają się przykre niespodzianki. Dlatego szczęście to bardzo pożądana kategoria, jednak, aby wziąć udział w grze trzeba przede wszystkim trzeba kupić losy. A te nie są tanie – koszty odwiertu to kilka milionów dolarów. Dlatego firmy eksploracyjne stale poszukują osób i firm gotowych dać im pieniądze w zamian za udziały. Często wchodzą też w konsorcja i dzielą między siebie prawa do koncesji, aby zmniejszyć skutki niepowodzenia. Stąd duża skala i tempo roszad właścicielskich w tej branży. Pół roku to dla niej cała epoka.

W listopadzie San Leon Energy przejął konkurenta Realm Energy i trzy jego koncesje poszukiwawcze w Polsce. Jednym z głównych udziałowców San Leon jest Quantum Partners – fundusz należący do Georga Sorosa. W ten sposób Soros – który jest również głównym udziałowcem BNK Petroleum (sześć koncesji) – ma tyle samo koncesji co PGNiG (po 15).

Polski gaz ma zresztą szczęście do miliarderów. Jan Kulczyk przez swój fundusz Kulczyk Investments mocna zaangażował się w Aurelian Oil and Gas. Brytyjska firma ma wprawdzie tylko jedną koncesję na poszukiwanie gazu łupkowego, ale za to 14 na badanie innych rodzajów złóż surowca. W listopadzie Kulczyk Investment zwiększył swój udział w Aurelianie o ok. 4 pkt. proc. – do 13,77 proc.

Na forach internetowych, także w prasie pojawiają się czasem opinie, że duża część koncesji na poszukiwanie gazu w Polsce znajduje się pod kontrolą Rosjan (Grzegorz Pytel w artykule „Łupkowe iluzje”, Rzeczpospolita 22 lutego 2012 r. mówi 20 proc. koncesji). Głównym podejrzanym jest DPV Service, spółka posiadająca pięć koncesji na poszukiwanie złóż łupkowych i 21 – konwencjonalnych (co jednak stanowi 10 proc. wszystkich koncesji). DPV należy do Emfesz Polska sp. z o.o. w likwidacji i nieujawnionych inwestorów zagranicznych (w proporcjach odpowiednio 66 i 34 proc.). Emfesz Polska należy do węgierskiego dostawcy gazu Emfesz, nie jest tylko jasne, do kogo należy sam Emfesz.

Do grudnia 2008 r. sprawa była względnie jasna – 100 proc. udziałów w Emfeszu poprzez cypryjską spółkę posiadał ukraiński miliarder (to już trzeci) Dmitro Firtasz. Ale wtedy prezes Emfeszu za jednego dolara sprzedał wszystkie udziały firmie Rosgas. Do kogo należy zarejestrowany w Szwajcarii Rosgas do dziś nie wiadomo. Pojawiały się spekulacje, że do Gazpromu, czemu Rosjanie zaprzeczyli. Według korespondencji ujawnionej przez Wikileaks amerykańscy dyplomaci rozważali też hipotezę, że Rosgas to firma Firtasza, który przy jej użyciu chciał ukryć część majątku.

Nawet, jeżeli tak było Firtasz zaskarżył transakcję do sądu. W ubiegłym tygodniu węgierski Sąd Najwyższy ostatecznie uznał, że sprzedaż Emfeszu Rosgasowi była nielegalna. Firtasz odzyskał więc formalną kontrolę nad węgierską spółką. Czy będzie ją miał również nad DPV Service – trudno powiedzieć. Prezesem firmy jest Kirył Kasatkin, postać, która przewinęła się przy okazji innej węgiersko-rosyjskiej wojny korporacyjnej. W 2009 r. austriacki OMV sprzedał ok. 21 proc. udziałów w koncernie naftowym MOL rosyjskiej firmie Surgutnieftgaz. Węgierski rząd od początku sprzeciwiał się tej transakcji.

W lutym 2010 r. w Budapeszcie pojawił się Kirył Kasatkin, który zaproponował, że brytyjska firma Sinocor odkupi udziały Surgutu w zamian za akcje spółki chemicznej Ineos. Sinocor jest pośrednikiem w handlu surowcami, ale po przeszukaniu Internetu można stwierdzić, że aktywność spółki jest minimalna. Kto za nią stoi – nie wiadomo. Z kolei Ineos, który jest trzecią największą firmą chemiczną na świecie, jest spółką niepubliczną – nie wiadomo więc, czy Sinocor miał w ogóle w niej jakieś udziały. Propozycja została szybko odrzucona.

Węgierskie media plotkowały, że Kasatkin jest związany z Emfeszem – jak widać po zarządzie DPV Service, były to podejrzenia uzasadnione.

Interesujące, że choć w skutek konfliktu Emfesz prawie zaprzestał działalności a Emfesz Polska jest spółką w likwidacji, DPV Service rzeczywiście poszukuje gazu z łupków.

Na przełomie roku lokalne media z Radomia i Piotrkowa Trybunalskiego informowały o rozpoczętych lub mających się wkrótce rozpocząć badaniach na terenie koncesji DPV. Skąd spółka ma na to pieniądze? Być może od tajemniczych zagranicznych inwestorów? Ale czy Dimitowi Firtaszowi będzie z nimi po drodze? A jeśli nie, to kto zostanie w DPV Service? Wkrótce możemy być świadkami ciekawych przetasowań. Kolejnych.

A skoro mowa o tajemniczych transakcjach i cypryjskich spółkach, nie wypada przemilczeć Petrolinvestu, który poprzez spółki zależne ma aż 13 koncesji. Pięć należy do ECO ENERGY 2010. 1 marca Petrolinvest poinformował, że odkupił od Masashi Holdings 48 proc. udziałów w ECO ENERGY i obecnie ma ich 88 proc. Ta transakcja, jak i poprzednia z grudnia, gdy Petrolinvest kupił od Masashi 40 proc. udziałów w ECO ENERGY, wzbudziła wątpliwości Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (SII).

SII wystosowało do Petrolinvestu listę pytań, m.in. o to, kto jest udziałowcem Masashi Holdings. Pytanie tym bardziej zasadne, że Masashi jest największym udziałowcem Petrolinvestu (32,45 proc.). Sęk w tym, że inwestor jest spółką zarejestrowaną na Cyprze a tamtejsze przepisy gwarantują dyskrecję prowadzenia biznesu. Stowarzyszeniu pozostaje liczyć na dobrą wolę władz Petrolinvestu.

Bardziej frapującym przypadkiem jest jednak transakcja Petrolinvestu z firmą Tabacchi Enterprises, która w sierpniu sprzedała polskiej spółce 20 proc. udziałów w Silurian Hallwood Ltd (4 koncesje) i 30 proc. udziałów w Silurian sp. z o.o. (5 koncesji). Tabacchi jest spółką zarejestrowaną na Cyprze. Oficjalna strona firmy nie działa, ale jak wynika z quasi informacji prasowej dostępnej w Internecie (z października 2011 r.) spółka posiada fabrykę cygar na Dominikanie i światową sieć ich dystrybucji. Zachęca do zainwestowania w jej biznes.

„To najlepsza inwestycja Tabacchi nawet biorąc pod uwagę nasze zaangażowanie w Sirulian Halwood Ltd. Da nam wolność inwestowania i bogactwo”, zachwala prezes Malvyn Tucker.

Zanim pojawi się bogactwo, spółka musi prowadzić również inne biznesy. Na portalu scambook.com (rodzaj internetowej książki skarg i zażaleń) pojawił się wątek poświęcony ofercie pracy dla Tabacchi. Spółka proponuje stawkę 19 dol. za godzinę. Rekrutacja sprowadza się do krótkiej rozmowy telefonicznej. Na czym polega praca?

Trzeba udostępnić Cypryjczykom konto zarejestrowane na własne nazwisko lub lepiej (wyższa stawka) – na firmę. Tabacchi będzie przelewać na nie pieniądze a pracownik ma wysłać je przekazem pieniężnym na wskazany adres. Trzeba przyznać, specyficzna praca – jak ostrzegają się użytkownicy scambook.com – pachnie praniem pieniędzy i może szybko zainteresować władze skarbowe.

Zanim Państwowy Instytut Geologiczny podał szacunki krajowych zasobów gazu łupkowego, w mediach krążyło hasło „Polska drugim Teksasem”. Liczby podane przez PIG rozczarowały – gazu ma starczyć na pokrycie ok. 35-65 lat polskiego zapotrzebowania. Ale przecież w dwa razy większym od Polski Teksasie gorączka trwała ok. 30 lat. Ciągle więc można próbować powtórzyć wydarzenia sprzed 100 lat.

Do akcji gotowa jest już, jak widać, malownicza grupa poszukiwaczy gazu, która śmiało mogłaby wystąpić w filmie z epoki „Texas Oi Boom”. Są więc tuzy biznesu i drobni gracze, którzy wierzą w swoją szczęśliwą gwiazdę. Są specjaliści od wielkich oszustw i drobni szulerzy. Są wreszcie samotnicy, być może skrywający jakąś tajemnicę.

W tej roli powinien wystąpić Mac Oil – spółka, za którą stoi prawdopodobnie jeden człowiek, ale kto wie. W obsadzie brakuje tylko szlachetnego obrońcy prawa. Ale może u nas nie będzie konieczny?

Opr. DG

Opr. DG/ www.obserwatorfinansowy.pl

łr

(CC By-NC-SA marie-II)
Opr. DG
gaz lupkowy

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (28.03–01.04.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce