Nowy plan Balcerowicza. Prywatyzacja

Jesienią, gdy pojawiła się rządowa propozycja zmiany wysokości składki odprowadzanej do OFE, Leszek Balcerowicz, prezes Forum Obywatelskiego Rozwoju, przedstawił alternatywny sposób ratowania stanu finansów publicznych. Tzw. pakiet Balcerowicza zawiera m.in. propozycje dokończenia reformy emerytalnej, wprowadzenie zmian w systemie ubezpieczeń społecznych i  podatkach, ograniczenie wydatków publicznych i dokończenie prywatyzacji.
Nowy plan Balcerowicza. Prywatyzacja

Leszek Balcerowicz (c) Obserwator Finansowy

Zakładane przez rząd przyhamowanie tempa prywatyzacji w 2011 r. i w kolejnych latach nie ma merytorycznego uzasadnienia – przekonują ekonomiści Forum Obywatelskiego Rozwoju: Aleksander Łaszek, Andrzej Rzońca i Wiktor Wojciechowski w opracowaniu przygotowanym w listopadzie 2010. Dokument był aktualizowany w marcu.

–   Dobra koniunktura na rynku kapitałowym pozwala obecnie uzyskać atrakcyjne wyceny za sprzedawane pakiety akcji, zwłaszcza w przypadku spółek powiązanych z sektorem surowcowym (KGHM, spółki węglowe, Lotos, PKN Orlen).

Gdyby przychody z prywatyzacji uzyskane przez Ministra Skarbu w 2011 r. wyniosły 27 mld zł, zamiast planowanych 15 mld zł, to tegoroczna redukcja składki do II filaru nie byłaby w ogóle konieczna.

Realizacja tego scenariusza jest nie tylko lepsza dla gospodarki, ale daje też większe prawdopodobieństwo, że dług publiczny nie przekroczy 55 proc. PKB, niż przeforsowane przez rząd zmiany w systemie emerytalnym.

FOR przypomina, że w gestii skarbu państwa są obecnie akcje (m.in.):

Enei  (53,9 proc)  warte 4,5 – 5 mld zł

Energi  (84,2 proc) warte 7,5 mld zł

Zespołu Elektrowni  PAK  o wartości 1 – 1,2 mld zł

KGHM (31,79 proc.) warte 10 mld zł

PKO BP warte 5 mld zł

PZU o wartości 3 mld zł

PGE o wartości 4 mld zł

Tauronu warte 1 mld zł

PGNiG o wartości 2 mld zł

W sumie daje to akcje warte ok. 38  mld złotych. Do tego dochodzi prywatyzacja realizowana przez inne resorty, o wartości  w sumie 3 mld zł (zgodnie z rządowymi planami).

FOR proponuje , aby zwiększyć zakres sprzedaży akcji i uzyskać tą drogą 27 mld zamiast za 15 mld zł, łatając w ten sposób dziurę w finansach publicznych w bieżącym roku. W latach następnych postulowane są inne działania dające oszczędności w wydatkach budżetowych.

Przyśpieszyć zamiast zwalniać

Prywatyzacja jest istotnym elementem tego pakietu, bo nie tylko zwiększa efektywność gospodarki, ale daje efekt natychmiast, co pozwoli szybko zmniejszyć potrzeby pożyczkowe.

– Ta pozycja w roku 2011 daje największy efekt finansowy – mówi Wiktor Wojciechowski z FOR. – Rządowy plan zakłada spowolnienie prywatyzacji w stosunku do roku 2010, gdy sprzedano  akcje spółek skarbu państwa za 22 mld zł. Nawet po odliczeniu 3 mld zł z pozornej prywatyzacji,  gdy akcje kupiły inne spółki skarbu państwa, było to 19 mld. W tym roku można by uzyskać o 12 mld zł więcej czyli tyle, ile rząd chce zaoszczędzić w wyniku ścięcia składki do OFE. Spółki będące w gestii ministra skarbu są warte 100- 110 mld zł. Jest wiec z czego wybierać. Jest dobra koniunktura na rynku surowcowym,  więc dobrze wyceniany jest KGHM – przypomina ekonomista FOR.

Jego zdaniem te transakcje nie są technicznie skomplikowane, bo – oprócz Energi –  spółki są notowane na giełdzie. To wiarygodna wycena ich wartości.  Dla wielu z nich można znaleźć inwestora, który kupi cały pakiet i wtedy uda się uzyskać wyższą cenę za duży pakiet akcji, w niektórych przypadkach za pakiet kontrolny.

Dokończyć reformy

To, co proponuje Leszek Balcerowicz sprowadza się do dokończenia reform zaczętych dwadzieścia lat temu.

– Jest w tym pakiecie wiele działań, których realizacja wymagałaby sporo pracy, zaangażowania wielu urzędów. Natomiast sięgnięcie po środki z OFE jest proste – mówi Rafał Antczak, wiceprezes Deloitte Polska. – Działania rządu spowodowane są obawą, że możemy przekroczyć drugi próg ostrożnościowy, ale ja nawet żałuję, że go nie przekroczymy. Byłaby okazja do ograniczania wydatków, w tym na administrację – uważa Rafał Antczak.

Wiceprezes Deloitte przypomina, że był bardzo sceptyczny już dwa lata temu, gdy przedstawiano plany prywatyzacyjne zakładające osiągnięcie w 2010 r. 20 mld zł wpływów.

– Jestem w komfortowej sytuacji jeśli chodzi o ocenę prywatyzacji, bo już wtedy mówiłem, że te wyniki są niemożliwe. Wtedy rząd zakładał, że drugi rok, czyli rok 2011, będzie mniej ambitny, bo koniunktura może być gorsza, a w związku z tym ceny spółek niższe. Teraz można ten plan zrewidować.  W zeszłym roku byliśmy w centrum uwagi inwestorów, w tym może być tak samo, można przyciągnąć do Polski o kilka miliardów dolarów czy euro więcej niż zakłada rządowy program. Tym bardziej,  że im gorzej jest w krajach tzw. grupy PIGS, tym lepsza relatywna ocena Europy Środkowej – mówi Antczak.

Każdy rodzaj kapitału poszukuje określonego poziomu ryzyka. Jeżeli to ryzyko wzrasta na zachodzie Europy czy w Afryce Północnej, to zyskują na  atrakcyjności kraje Europy Środkowej, w tym Polska, o podobnym poziomie ryzyka. Dlatego 15 mld zł to w obecnej sytuacji program minimum i można zyskać więcej, uważają analitycy FOR.

Tak, ale…

Jest jednak jedno zasadnicze pytanie – na co poszłoby te dodatkowe 5 czy 10 mld zł z prywatyzacji? Na konsumpcję czy na zmniejszenie zadłużenia państwa? Jeżeli na konsumpcję , to może lepiej poczekać ze sprzedażą spółek.

– Dodatkowe pieniądze z prywatyzacji na pewno nie pójdą na finansowanie emerytur w OFE, wiec kluczowe jest pytanie, na co je przeznaczyć- mówi Rafał Antczak.

I zastanawia się, które firmy prywatyzować. Spółki, które już są na giełdzie, są transparentne, można więc przyjąć, że ich wartość z powodów np. politycznych nie będzie maleć. Najłatwiej też je sprywatyzować – wystarczy sprzedawać pakiety akcji na giełdzie. Trzeba jednak sprzedawać też mniej atrakcyjne spółki, których prywatyzacja ciągnie się latami. Wiele z nich jest w złej sytuacji i na zyski z ich sprzedaży nie można już liczyć. Tym bardzie trzeba je więc sprzedawać teraz, w okresie niezłej koniunktury.

Wydaje się więc, że w tym roku realne jest uzyskanie z prywatyzacji dodatkowo ok. 10 mld zł. Wymagałoby to jednak szybkiej decyzji politycznej. Trzeba też pamiętać, że mamy rok wyborczy, więc im bliżej do wyborów, tym politycy będą mieli większą pokusę wydawania pieniędzy na konsumpcję.

Leszek Balcerowicz (c) Obserwator Finansowy

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane