Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

Góra długów dławi wzrost gospodarczy

Można obniżyć stopy procentowe do zera, a i tak w wielu gospodarkach nie uda się pokonać deflacyjnych tendencji wynikających z wysokiego zadłużenia, niekorzystnej demografii oraz spadających cen surowców – twierdzą ekonomiści.
Góra długów dławi wzrost gospodarczy

Licznik długu publicznego w USA (CC BY-NC-ND korafotomorgana)

– Oba główne nurty makroekonomicznego myślenia zawiodły w swojej zdolności wyjaśniania. Keynesiści nie są w stanie wyjaśnić dlaczego mimo najsilniejszej w historii stymulacji makroekonomicznej praktycznie nie ma wzrostu gospodarczego, monetaryści zaś nie są w stanie wyjaśnić dlaczego mimo, że tyle pieniądza wpływa do gospodarki światowej, nie ma inflacji, którą ciągle przepowiadają – tak prof. Jan Winiecki, członek Rady Polityki Pieniężnej, zaczął panel „Czy polityka monetarna i fiskalna mogą być skuteczne w środowisku niskich stóp i wysokiego zadłużenia?”, zorganizowany przez Towarzystwo Ekonomistów Polskich oraz Szkołę Główną Handlową.

Niestety zdaniem prof. Winieckiego ani polityka monetarna, ani fiskalna nie będą w przyszłości skuteczne, bo decydującą rolę odgrywają dwa wieloletnie procesy. Pierwszym jest spadek inflacji, który bierze się z niskiej presji popytowej na świecie, wywołanej niskim wzrostem spowodowanym z kolei przez rosnący udziału wydatków w PKB. Drugi czynnik to wejście w cykl spadku cen surowców, który może potrwać nawet 20 lat.

>>> Dlaczego spadają ceny surowców?

– Nie wiadomo co z tym zrobić, więc proponuje się to co w podręcznikach. W podręczniku jak się obniży stopy to się zakłada, że będzie wzrost gospodarczy, albo jak się będzie stymulować gospodarkę dodatkowymi wydatkami publicznymi to też będzie wzrost. Japończycy robią to przez 20 lat bez większych sukcesów – konkludował prof. Winiecki.

– Japończycy próbowali różnych rzeczy: reform strukturalnych, większych wydatków na badania i rozwój, które w stosunku do PKB były drugie na świecie po Izraelu. Recepty nie ma. Pewnie za tym wszystkim stoi demografia i różne długotrwałe czynniki strukturalne – zgadzał się prof. Andrzej Sławiński, dyrektor Instytutu Ekonomicznego NBP.

– W gospodarkach rozwiniętych mamy do czynienia ze strukturalną nadwyżką oszczędności i strukturalnym niedoborem inwestycji – dodawał dr Łukasz Tarnawa, główny ekonomista Banku Ochrony Środowiska przypominając hipotezę długotrwałej stagnacji, odświeżoną w 2013 roku przez Lawrence’a Summersa.

Świat, w którym coraz więcej osób oszczędza na emeryturę, a coraz większy udział w PKB mają nie kapitałochłonne fabryki, ale np. firmy informatyczne siłą rzeczy musi się zmagać z nadwyżką oszczędności. Oznacza to jednak, że stopa procentowa gwarantująca równowagę całej gospodarce spadła najpewniej poniżej zera.

– Osiągniecie stanu negatywnej realnej stopy procentowej powinno wymagać utrzymania ekspansji bilansów przez banki centralne w długiej perspektywie: pięciu, nawet siedmiu lat – radził Tarnawa.

Polemikę podjął tylko Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao SA.
– Obawiam się, że docelowo pojawi się jednak inflacja i wtedy będzie bardzo duży kłopot. Japończycy przy obecnym poziomie zadłużenia na jego obsługę przeznaczają już ponad 40 proc. wpływów podatkowych, kiedy pojawi się inflacja okaże się, że na obsługę zadłużenia trzeba będzie przeznaczać więcej niż 100 proc. wpływów – przewidywał.

Być może za kilka lat otworzy się zatem ryzykowna ścieżka ucieczki z długów poprzez inflacje, bo widzimy, że poprzez wyraźny wzrost gospodarczy obniżający wskaźniki zadłużenie do PKB to się nie udaje. Zdaniem prof. Jana Winieckiego jest jeszcze ścieżka trzecia – cięcie wydatków publicznych, przede wszystkim socjalnych, które pozwoli z czasem zmniejszyć balast zadłużenia.

Licznik długu publicznego w USA (CC BY-NC-ND korafotomorgana)

Tagi


Artykuły powiązane

Ekonomiści pobłądzeni w krytyce NBP

Kategoria: Trendy gospodarcze
Dwaj członkowie pierwszej RPP przystąpili do boju w kampanii przed sejmowym głosowaniem nad kandydatem na stanowisko prezesa NBP i w dwudziestu punktach sformułowali swoją – jakżeby inaczej, sążniście negatywną – opinię o polityce pieniężnej realizowanej przez RPP czwartej kadencji (Bogusław Grabowski i Jerzy Pruski, Bankructwo polityki pieniężnej? Rzeczpospolita 27.04.2022).
Ekonomiści pobłądzeni w krytyce NBP