Banki pod presją stóp

Oprocentowanie lokat spada, oszczędności płyną więc do funduszy, a ten ruch jest wspierany przez bankowe promocje. Niskie stopy procentowe uatrakcyjniają ofertę kredytów hipotecznych, jednak w przypadku tych konsumpcyjnych niewiele się zmienia. Banki zwalniają pracowników.

Obniżki stóp Narodowego Banku Polskiego mocno zbiły oprocentowanie depozytów. Lokata przynosząca nieco ponad 4 proc., to w tej chwili szczyt możliwości banków. Stawki oprocentowania spadły mocniej, niżby to wynikało ze skali obniżek stóp.

Od sierpnia ubiegłego roku Rada Polityki Pieniężnej ścięła je o 1,5 punktu procentowego. W tym czasie średnie oprocentowanie najlepszych depozytów pospadało nawet o 2 punkty procentowe. Po marcowej obniżce stóp, spodziewano się zakończenia cyklu obniżek, ale aktualnie nie jest to już takie pewne.

Kilka dni temu na cięcie zdecydował się Europejski Bank Centralny, który obniżył główną stopę z 0,75 proc. do 0,5 proc., co potwierdza obawy o fatalną kondycję europejskich gospodarek. A skoro nasi sąsiedzi są w kłopotach, to nie wykluczone, że i my będziemy potrzebować dodatkowych impulsów do rozruszania gospodarki. Ożyły więc nadzieje na kolejne obniżki, a co z a tym idzie rynkowe stopy procentowe notują kolejne historyczne minima. I tak, na przykład, trzymiesięczny WIBOR już tylko nieznacznie przekracza poziom 3 proc. Można się więc spodziewać, że oprocentowanie lokat pójdzie jeszcze bardziej w dół. Wystarczyły marcowe obniżki oprocentowania, by spowodować odpływ z depozytów terminowych ponad 3 mld zł. Kolejne miesiące zapewne przyniosą kontynuacje tego trendu.

Dodatnie saldo wpłat i umorzeń notują zaś fundusze inwestycyjne i to one staja się alternatywą dla bankowych depozytów. Banki świadomie wspierają ten przepływ środków, gdyż pozwoli on na zatrzymanie części oszczędności w bankowej grupie, a dodatkowo da szansę zarobić na prowizjach od sprzedaży jednostek uczestnictwa. I tak na przykład promocję polegającą na obniżeniu o połowę opłat manipulacyjnych ma aktualnie Millennium TFI. Z kolei BGŻ Optima wprowadził do oferty lokatę z funduszem, gdzie wysoka stawka trzymiesięcznej lokaty (7 proc.) zachęca do nabycia równocześnie jednostek uczestnictwa wybranych funduszy. W najbliższych tygodniach można się spodziewać wysypu takich ofert i promocji, czy akcji reklamowych zachęcających do inwestycji. Skoro oszczędności przesuwają się z depozytów do funduszy, to instytucje finansowe będą chciały jak najwięcej z tych środków zgarnąć dla siebie.

Obniżki stóp procentowych pozytywnie wpływają za to na rynek kredytów hipotecznych. Oprocentowanie kredytów złotowych, i tych nielicznych udzielanych w euro spada, i będzie jeszcze spadać wraz z aktualizacją bankowych stawek.  To ulga dla posiadaczy kredytów, bo oznacza, że comiesięczne raty nadal będą coraz niższe. To również dobra informacja dla banków, bo zmniejsza ryzyko problemów ze spłatą kredytów. Ma to również kolosalny wpływ na nowe kredyty hipoteczne. Niższa rata, to lepsza zdolność kredytowa, a zatem szansa na wzrost tego rynku.

Jak podają analitycy Open Finance trzyosobowa rodzina, która chce pożyczyć na 90 proc. mieszkania o wartości 300 tys. zł na 30 lat musi zarabiać co najmniej 3909 zł. To średnia minimalnych zarobków wymaganych przez banki. W ostatnich miesiącach wymagania te oscylowały wokół 4000 – 4100 zł. Co więcej banki powstrzymują się z podwyższaniem marż kredytów hipotecznych, a niektóre, jak Credit Agricole, znów są skłonne kredytować do 90 proc. wartości mieszkania.

Niskie stopy procentowe nie przekładają się jednak na warunki udzielania kredytów konsumpcyjnych. W tym przypadku banki nie dają klientom ulgi i same korzystają z rosnącej marży. Według wyliczeń Open Finance klient pożyczający we własnym banku 5 tys. zł na rok musi w sumie oddać o 2,4 proc. więcej niż rok wcześniej. Przeciętny koszt takiego kredytu wynosi teraz 582,2 zł, a rok wcześniej było to 568,80 zł. Oczywiście część kredytów potaniała, bo banki musiały się dostosować do przepisów antylichwarskich, które mówią, że maksymalna wysokość oprocentowania nie może przekroczyć czterokrotności stopy lombardowej, co aktualnie daje 19 proc. W tym przypadku banki mają jednak prostą możliwość amortyzowania spadków oprocentowania podwyżkami prowizji, czy składek ubezpieczeniowych. Próbują jednak uatrakcyjnić ofertę kredytów gotówkowych stawiając na szybkość.

Meritum Bank obiecuje, że przyzna pożyczkę w 5 minut, a jeśli się to nie uda, to wypłaci klientowi 100 zł. ING Bank reklamując szybki kredyt również jako koronny argument przytacza krótki czas potrzebny na załatwienie formalności. Inne instytucje korzystają z technologicznych nowinek, żeby uatrakcyjnić swoją ofertę. Alior Sync, Idea Bank wykorzystują automatyczne zaciąganie historii operacji z innego banku, a niebawem dołączy do tego grona mBank. Klient udostępnia swoje dane potrzebne do zalogowania na konto w innym banku, a automatyczny program po zalogowaniu się tam ściąga informacje pozwalające ocenić zdolność kredytową. To doskonały sposób na przyciągnięcie amatorów kredytów od konkurencji, bo daje im możliwość zaoferowania kredytów po cenie takiej, jak dla stałych klientów.

Nie ma też potrzeby dostarczania papierowych wyciągów z innego konta, co skutecznie zniechęca część osób. Oczywiście przy okazji pojawia się cała masa wątpliwości dotyczących bezpieczeństwa takiego rozwiązania, jednak czego się nie robi, żeby wyprzedzić konkurencję.

Zanim rynek kredytowy na dobre się rozrusza banki cały czas muszą szukać dodatkowych przychodów i wprowadzają kolejne podwyżki. Z ankiety Komisji Nadzoru Finansowego na temat planów finansowych banków na ten rok wynika, że trzy czwarte z nich spodziewa się, że wzrośnie ich wynik z tytułu opłat i prowizji. A to oznacza kolejne podwyżki. Od czerwca niektóre opłaty pójdą do góry w mBanku, a od lipca w Nordea Banku. Po połączeniu Polbanku z Raiffeisenem z podwyżkami muszą się liczyć dotychczasowi klienci tej pierwszej instytucji. Od lipca zmieni się tabela opłat i prowizji i wzrosną limity pozwalające na uniknięcie wybranych kosztów.

Z kolei Alior Sync ograniczył cashback, czyli możliwość zwrotów za zakupy. Z takiego rbozwiązania wycofuje się również Meritum Bank. Gorzej wygląda również program premiowy w BOŚ Banku i Banku BGŻ. Widać więc, że oszczędności szuka się nie tylko podnosząc opłaty, ale również tnąc przywileje. Podwyżki opłat za karty, czy wycofywanie się z cashbacków, to nie tylko kwestia spowolnienia gospodarczego, ale również obniżonych stawek interchange. Banki mniej zarabiają na transakcjach kartami, a Visa i MasterCard planują kolejne obniżki. Trudno się więc spodziewać, by systemy premiowe oparte na transakcjach kartami rozwijały się tak dynamicznie jak dotychczas.

Banki oszczędzają nie tylko na klientach, ale również na swoich pracownikach. Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że od października ubiegłego roku banki zwolniły już 3 tys. osób. Mniejsza sprzedaż kredytów, zamykanie niektórych placówek, fuzje banków, cięcia kosztów, coraz większa rola kanałów elektronicznych, to wszystko powoduje redukcję zatrudnienia. I trudno się spodziewać, by w najbliższym czasie ten trend się zatrzymał.  Fala fuzji i przejęć cały czas przetacza się przez polski rynek. Po połączeniu Raiffeisen Banku i Polbanku, Kredyt Banku i BZ WBK, teraz pojawiły się informacje o tym, że na sprzedaż jest Nordea Bank. Prasa donosi, że zaproszenie do rozmów w sprawie nabycia banku dostały m.in. dwa giganty naszego rynku, a mianowicie PKO BP i Bank Pekao. Połączenie Nordei z którymś z polskich banków, będzie więc oznaczać kolejne zwolnienia w sektorze.

OF

Otwarta licencja


Tagi