Polska zapuszcza korzenie w Dolinie Krzemowej

W Dolinie Krzemowej, światowym centrum innowacji, powstało polskie przedstawicielstwo, które ma wspierać nasze firmy poszukujące tam biznesowych partnerów. Polska to bodaj ostatnie państwo UE, które takiej placówki w Kalifornii nie miało. Ośrodek w ogóle by nie ruszył, gdyby nie grupa polskich zapaleńców, związanych od lat z Doliną Krzemową.
Polska zapuszcza korzenie w Dolinie Krzemowej

U.S. – Poland Innovation Hub, czyli Amerykańsko – Polski Ośrodek Innowacji powstał po to, aby pomóc polskim firmom w nawiązywaniu kontaktów z potencjalnymi partnerami z Doliny Krzemowej – firmami, ośrodkami naukowo-badawczymi, a także funduszami inwestycyjnymi.

Biuro centrum mieści się w samym sercu Doliny Krzemowej, czyli w Palo Alto. Piotr Moncarz, profesor Uniwersytetu Stanforda i jeden z założycieli U.S. – Poland Innovation Hub, zaznacza, że nie jest to placówka, której zadaniem będzie przecieranie szlaków początkującym polskim przedsiębiorcom lub naukowcom, którzy szukają sposobów na zrealizowanie swoich innowacyjnych pomysłów biznesowych. Centrum ma wspomagać te polskie przedsiębiorstwa, które działają już od pewnego czasu, mają stabilną sytuację na krajowym rynku, a obecnie poszukują sposobów na podbój rynku globalnego.

Założyciele U.S. – Poland Innovation Hub przewidują, że w pierwszym roku działalności będą co miesiąc organizować pobyt w Dolinie Krzemowej delegacjom kilku firm. Wcześniej wyselekcjonują zapraszane przedsiębiorstwa spośród tych, które zgłoszą chęć nawiązania kontaktów z kalifornijskimi partnerami. Zanim jednak przedstawiciele naszych firm wyruszą do mekki innowacji, zostaną do wizyty gruntownie przygotowani jeszcze w Polsce.

– Pobyt w Dolinie Krzemowej zostanie poprzedzony solidną pracą z tymi menedżerami, którzy mieliby tam wyjechać. Chcemy, żeby byli jak najlepiej przygotowani do serii spotkań. Na tym etapie pewnie znajdą się tacy, którzy po pozytywnym przejściu wstępnej selekcji uznają jednak, że nie są jeszcze gotowi na globalne wyzwanie – mówi prof. Piotr Moncarz.

Z konkursu po kontakty

Eksperci U.S.-Poland Innovation Hub zamierzają zorganizować konkurs, który wyłoni firmy mające największe szanse na nawiązanie owocnych kontaktów w Kalifornii. Przedstawiciele tych, które zostaną uznane za najlepiej rokujące, będą przez dwa miesiące przygotowywani do wizyty w Stanach Zjednoczonych.

W tym czasie eksperci będą też prowadzili rozmowy z potencjalnymi partnerami amerykańskimi, aby również oni byli odpowiednio przygotowani do negocjacji z polskimi menedżerami.

W pierwszym roku działania U.S.-Poland Innovation Hub zamierza organizować wizyty w Stanach 3 do 5 polskim firmom miesięcznie. W następnych latach ta liczba powinna rosnąć, co oznacza, że po kilku latach setki polskich firm będą miały sposobność zaprezentować się w Dolinie Krzemowej. Koszt wyjazdu i pobytu w Kalifornii przedstawiciele polskich firm będą musieli pokrywać we własnym zakresie.

– Nasza propozycja jest adresowana do tych firm, dla których wysłanie ekipy  do Kalifornii, nie jest finansowym problemem. Dla ich kierownictwa wyzwaniem będzie raczej to, jak zorganizować działalność przedsiębiorstwa, by poradziło sobie przez kilka miesięcy bez grupy menedżerów podejmujących najważniejsze decyzje. Bo oni będą pochłonięci najpierw przygotowaniami do wyjazdu, a później pobytem w Stanach – dodaje prof. Moncarz.

Państwo zaspało

Pytany, skąd w ogóle wziął się pomysł utworzenia Amerykańsko-Polskiego Ośrodka Innowacji, Piotr Moncarz odpowiada, że jest to kontynuacja wcześniejszej aktywności jego i jego współpracowników.

Równo 10 lat wcześniej profesor i grupa Polaków mieszkających na stałe w Stanach Zjednoczonych, utworzyli Amerykańsko-Polską Radę Współpracy (USPTC). Jej celem było budowanie kontaktów polskich ośrodków naukowych z ich odpowiednikami w Dolinie Krzemowej, a ponadto wspomaganie naszych firm w nawiązywaniu kontaktów biznesowych w Ameryce. Doświadczenia zgromadzone w ciągu dekady skłoniły założycieli USPTC do stworzenia stałej placówki, działającej na rzecz polskich firm poszukujących partnerów w światowym centrum innowacyjności.

Do utworzenia U.S.-Poland Innovation Hub skłoniła też  założycieli  możliwość zagospodarowanie energii uczestników trwającego obecnie programu ministerstwa nauki – Top 500 Innovators. Jego celem jest wysłanie pięciuset wybijających się polskich naukowców, pragnących przekształcić swoje pomysły naukowe w innowacyjne przedsiębiorstwa, na staże do najbardziej prestiżowych światowych uczelni. Dwie pierwsze, czterdziestoosobowe grupy uczestników programu wyjechały na Uniwersytet Stanforda.

– Zakładam, i mocno w to wierzę, że Top 500 Innovators okaże się rewolucją, która zaowocuje powstaniem wielu kreatywnych przedsiębiorstw. One rozwiną się na polskim gruncie do pewnego poziomu i pojawi się pytanie co dalej. Dziś firma innowacyjna nie będzie nią zbyt długo, jeśli nie stanie się przedsiębiorstwem globalnym. U.S.-Poland Innovation Hub stworzy tym firmom szanse dalszego rozwoju po tym, gdy wyczerpią one wszelkie możliwości dostępne w Polsce – wyjaśnia Piotr Moncarz.

Nasz kraj jest jednym z nielicznych, jeśli nie jedynym w Unii Europejskiej, który jeszcze do niedawna nie miał swojego przedstawicielstwa w światowym centrum innowacji w Kalifornii. A według prof. Moncarza państwo, które chce uczestniczyć w innowacyjnym wyścigu, nie może sobie pozwolić na nieobecność w Dolinie Krzemowej. Zastanawia więc, dlaczego taka instytucja powstała tak późno. Trudno czynić z tego powodu zarzut profesorowi Moncarzowi i jego współpracownikom, tym bardziej, że dziesięć wcześniejszych lat poświęcili na budowanie relacji, dzięki którym utworzenie polskiego przedstawicielstwa w Silicon Valley stało się możliwe.

Zadziwiający jest jednak brak inicjatywy ze strony polskich instytucji państwowych. Tym bardziej, że przecież nie brakuje takich, w których amerykańskie przedsięwzięcie wpisuje się w ich cele statutowe.

Założycielką polskiej „ambasady” w Dolinie Krzemowej z powodzeniem mogła być istniejąca od 1992 r. Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych, której jednym z zadań jest wspieranie polskich firm za granicą. Zorganizowania centrum mogła też się podjąć Agencja Rozwoju Przemysłu, istniejąca od 1990 r., a odwołująca się do jeszcze starszych korzeni, bo do powołanego w 1987 roku Funduszu Zmian Strukturalnych w Przemyśle, którego celem było „wspomaganie finansowe przedsięwzięć wdrożeniowych i modernizacyjnych w przemyśle”. Równie dobrze mogłaby to również zrobić Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, która odpowiada za realizację w Polsce unijnego programu Innowacyjna Gospodarka.

Estończycy i Litwini byli szybsi

Przykładów krajów, które utworzyły swoje przedstawicielstwa w Dolinie Krzemowej za pośrednictwem instytucji państwowych nie brakuje.

Już w 2007 r. powstała placówka, liczącej 1,3 mln mieszkańców, Estonii. Została ona utworzona przez państwową organizację Enterprise Estonia, istniejącą od 2000 r., która zatrudnia niespełna 300 osób i dysponuje budżetem około 200 mln euro. Poza Doliną Krzemową Enterprise Estonia ma swoje stałe przedstawicielstwa w siedmiu państwach na świecie.

Podobne rozwiązanie zastosowały władze litewskie. Utworzona w 2010 r. agencja Invest in Lithuania, należąca do ministerstwa gospodarki, we wrześniu 2011 r. uruchomiła swoje przedstawicielstwo w Dolinie Krzemowej.

Dla założycieli U.S.-Poland Innovation Hub pocieszające jest przynajmniej to, że państwowe organizacje, które przez ostatnie dwadzieścia lat nie znalazły czasu i środków na utworzenie polskiej placówki w Dolinie Krzemowej, teraz chętnie przyklaskują uruchomionemu już przedsięwzięciu. Deklarują gotowość zaangażowania się w nie. W trakcie wielu różnych spotkań takie deklaracje w ostatnich tygodniach składali reprezentanci ministerstwa gospodarki, PAIIZ-u, Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości i szeregu innych instytucji. Czas pokaże, czy za tymi deklaracjami pójdzie rzeczywiste zaangażowanie.

Utworzenie polskiej placówki w Dolinie Krzemowej to jeden z rozlicznych przykładów świadczących o tym, że w Polsce nie istnieje spójny system wspierania innowacji, a polska polityka innowacyjna jest raczej zbiorem przypadkowych posunięć, niż przemyślanym procesem konsekwentnie realizowanym przez lata.

Świadczy o tym również sposób zagospodarowania środków unijnych dostępnych ramach programu Innowacyjna Gospodarka. Dotąd zatwierdzono projekty, dla których łączna wartość dofinansowania wynosi 35,5 mld zł. Pula dostępna w latach 2007 – 2013 to blisko 45 mld zł. Łączna wartość zrealizowanych już płatności na rzecz beneficjentów przekroczyła 12,8 mld zł. Niestety wielkie wydatki jak dotąd nie przełożyły się na wyższy poziom innowacyjności Polski, w porównaniach z innymi państwami europejskimi.

Ciągle w ogonie

W tegorocznym rankingu innowacyjności, sporządzonym na podstawie danych z 2011 r., Polska zajmuje piąte miejsce od końca. Za nami są tylko Rumunia, Litwa, Bułgaria i Łotwa.

Podczas jednej z konferencji poświęconych innowacyjności wysoko postawiony przedstawiciel Polskiej Agencji Przedsiębiorczości dokonywał niedawno cudów słownej ekwilibrystyki, żeby nie przyznać, że pozycja Polski w rankingu innowacyjności jest bardzo słaba. I przekonać słuchaczy, że perspektywy rozwoju innowacji w Polsce są co najmniej świetlane. Urzędnik zapewniał, że innowacyjność w Polsce rozwijała się, ale w tym czasie rozwijały ją także inne kraje, które awansowały w hierarchii najbardziej innowacyjnych państw. Dodawał też, że efekt wydawanych obecnie pieniędzy w ramach programu Innowacyjna Gospodarka jest odłożony w czasie.

Podobne do naszych warunki rozwoju innowacji miały w ciągu ostatnich dwudziestu lat także inne kraje Europy Środkowej, zmagające się z dziedzictwem centralnego planowania. Mimo to niektóre z nich nie muszą uciekać się do usprawiedliwień w rodzaju „efektu odłożonego w czasie”. Już teraz znacznie lepiej wypadają one w europejskim rankingu innowacyjności.

W tegorocznym zestawieniu European Innovation Scoreboard spośród państw naszego regionu najwyżej sklasyfikowane są Słowenia (12 miejsce), Estonia (14) i Czechy (17). Polska jest na 23 miejscu. Warto też zwrócić uwagę, że z grona państw starej piętnastki w rankingu innowacyjności najniżej sklasyfikowana jest grupa głównych bohaterów prasy ekonomicznej – Włochy, Portugalia, Hiszpania i Grecja. To chyba najlepszy argument, by realnie wspierać innowacje.

Wspomniany już urzędnik PARP-u deklarował też, że w najbliższym czasie zostanie zrealizowanie duże badanie – na próbie około 2 tys. przedsiębiorców – które przyczyni się do zmiany polityki innowacyjnej, tak aby była ona skuteczniejsza. Trudno powiedzieć, które to już będzie badanie i jaki będzie jego skutek, poza wydaniem znacznej sumy pieniędzy. Być może urzędnikom lepiej zrobiłoby wsłuchanie się w opinie o programach wspierających innowacje, wypowiadane na różnych forach, na przykład na spotkaniach z cyklu Boomerang, organizowanych przez uczestników programu Top 500 Innovators.

Boomerang to z jednej strony prezentacje osób, które osiągnęły już sukces komercyjny, realizując innowacyjne przedsięwzięcia, a z drugiej forum dyskusyjne, na którym omawiane są problemy związane z komercjalizacją innowacyjnych pomysłów.

Niektóre przedstawiane zdarzenia są wręcz groteskowe. Jeden z uczestników dyskusji mówił na przykład o tym, że starał się o dofinansowanie projektu polegającego na testowaniu aplikacji działających w systemie Mac OS. W związku z tym do listy niezbędnych do zakupu środków trwałych wpisał komputer Macintosh firmy Apple. Rozpatrujący wniosek urzędnik zapytał, czy nie wystarczyłoby kupić komputer PC, który jest przecież znacznie tańszy.

Polskie specjalności

Nie tylko z pobieżnych obserwacji, ale również z eksperckich raportów wynika, że sposób wydawania środków unijnych, przeznaczonych na innowacje, daleki jest od ideału. Autorzy raportu Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN, pod redakcją profesora Tadeusza Baczko, postulują, żeby alokację środków powierzyć podmiotom wyspecjalizowanym w świadczeniu usług na rzecz sektora innowacyjnego.

Również profesor Moncarz uważa, że sposób wydawania pieniędzy na innowacje należy zmodyfikować. Według niego środki, które zostały już wydane, mogłyby przynieść znacznie lepsze efekty, gdyby przeznaczono je na finansowanie badań w kilku wybranych sektorach. Tych, w których Polska, jej instytucje i naukowcy dysponują znaczącą wiedzą lub niezbędnymi zasobami.

– Ze względu na złoża gazu łupkowego Polska może być jednym z liderów nie tylko w ich wydobyciu, ale również przetwarzaniu. Polskie ośrodki badawcze mają ciekawe osiągnięcia w pracach nad magazynowaniem energii, które mogą być wykorzystane w motoryzacji opartej na silnikach elektrycznych. Z wiedzą i wynikami badań profesora Bohdana Żakiewicza możemy też rozwijać technologie procesowania węgla, nad którymi intensywnie pracują Chińczycy. To tylko niektóre branże, w których mamy szanse na globalny sukces – mówi Piotr Moncarz.

Oczekując stworzenia spójnego i skutecznego systemu wspierania innowacji w Polsce pozostaje mieć nadzieję, że nie zajmie to kolejnych dziesięcioleci, a odpowiedzialne za to instytucje państwowe wykażą się lepszym refleksem i inicjatywą, niż w przypadku uruchomienia polskiego przedstawicielstwa w Dolinie Krzemowej.

Artur Burak

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Trendy gospodarcze
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (30.05–03.06.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Trendy gospodarcze
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (06–10.06.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (16–20.05.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce