Libertarianie nie powinni wyznawać otwartych granic

Niektórzy zwolennicy wolnego rynku przyjmują, że bycie libertarianinem oznacza także bycie zwolennikiem całkowicie nieograniczonej migracji.
Libertarianie nie powinni wyznawać otwartych granic

CC BY-NC BBC World Series

Ale, czy gdy mówimy o wolności słowa, naprawdę uważamy, że ludzie mają prawo krzyczeć w teatrze, albo przeszkadzać w odprawianiu nabożeństw kościelnych? Nie. Podobnie wolność przemieszczania się ma swoje ograniczenia.

W świecie, który byłby w całości własnością prywatną, problem imigracji nie istniałby. Żeby gdzieś pojechać, zamieszkać, trzebaby mieć zgodę właściciela danego terenu. W świecie, w którym mamy tzw. własność publiczną, trudniej o tak jednoznaczną odpowiedź.

W obecnym świecie prywatny właściciel musi niejako zadawać się z tymi, których chciałby unikać – hotelarz, czy restaurator nie może dyskriminować gości. Imigranci mają dostęp do usług publicznych, dróg, budynków, które inni sfinansowali swoimi podatkami. W pewnym sensie więc własność publiczna nie jest własnością ani niczyją, ani własnością rządu – jest własnością obywateli i ich zgody wymaga to, kto z niej może korzystać.

Cały komentarz na stronie Mises Institute.

CC BY-NC BBC World Series

Tagi