Autor: Aleksander Piński

Dziennikarz ekonomiczny, autor recenzji książek i przeglądów najnowszych badań ekonomicznych

Klub sztucznej inteligencji

Komputery pozbawiają już pracy dziennikarzy, lekarzy, pielęgniarki, aptekarzy a nawet kompozytorów – pisze Christopher Steiner w książce „Automate This: How Algorithms Came to Rule Our World” („Zautomatyzuj to: Jak algorytmy opanowały świat”). Czy rzeczywiście można zastąpić nimi każdego?
Klub sztucznej inteligencji

Kilka miesięcy temu publikowane przez agencję Associated Press informacje prasowe o wynikach finansowych firm zaczął pisać program komputerowy. Stworzyła go amerykańska firma Automated Insight z siedzibą w Północnej Karolinie. W efekcie agencja zwiększyła dziesięciokrotnie liczbę opisywanych w depeszach wyników finansowych firm. W podobny sposób zastępowani są dziennikarze motoryzacyjni. Ta sama firma dostarczyła min. oprogramowanie tworzące notki opisujące samochody dla portalu zajmującego się sprzedażą aut edmunds.com.

Komputery zastępują także wykwalifikowany personel medyczny. Wynaleziony w latach 40. XX w. badanie cytologiczne pozwoliło na zmniejszenie śmiertelności na raka szyjki macicy w USA o 90 proc. Polega ono na tym, że po pobraniu próbki tkanki technik stara się odszukać w niej komórki wyglądające nietypowo, które mogą sugerować raka. Tymczasem istnieją już komputerowe algorytmy, które wyszukują podejrzane komórki skuteczniej niż człowiek. W jednym badaniu technik odnalazł 79 proc. przypadków raka, a algorytm 86 proc. To duża różnica, biorąc pod uwagę, że tylko w USA rocznie przeprowadza się 55 mln takich badań.

Leczenie bez pomyłek

W 2011 r. Uniwersytet Kalifornijski otworzył aptekę, której jedynym pracownikiem jest wyprodukowany przez szwajcarską firmę Swisslog robot (kosztował 15 mln dol.). Otrzymuje on dane bezpośrednio od lekarza. Program komputerowy sprawdza, czy przepisane leki nie kolidują ze sobą i czy nie są zagrożeniem dla pacjenta w związku z historią jego chorób, a następnie wydaje medykamenty. Co więcej, algorytmy automatycznie otrzymują od firm farmaceutycznych najnowsze dane o skutkach ubocznych leków i mogą w tej samej chwili uwzględnić je przy wydawaniu lekarstw.

Robot w San Francisco zrealizował już 2 mln recept bez choćby jednego błędu. To o tyle istotne, że nawet według konserwatywnych szacunków aptekarze mylą się w 1 proc. zrealizowanych recept. Tylko w USA oznacza to 37 mln błędnie wydanych leków, a każdy błąd może mieć poważne skutki zdrowotne dla pacjenta, nie mówiąc już o konieczności wypłaty wysokich odszkodowań. Walgreens, największa sieć aptek w USA, tylko w czterech przypadkach z 2006 r. i 2007 r. musiała zapłacić poszkodowanym 61 mln dol.

Autor cytuje Vinoda Khosla, współzałożyciela Sun Microsystems, który twierdzi, że docelowo większość z nas nie będzie potrzebować kontaktu z lekarzem. Jego zdaniem komputerowe algorytmy są w stanie poradzić sobie z 90–99 proc. naszych dolegliwości.

Zastępowanie pracowników służby zdrowia komputerami jest już tak zaawansowane, że ci pierwsi zaczynają protestować. W 2014 roku amerykańskie Krajowe Zjednoczenie Pielęgniarek (National Nurses United) przygotowało kampanię pod hasłem: „Kiedy ma to największe znaczenie, nalegaj na opiekę licencjonowanej pielęgniarki”. W nakręconym na potrzeby kampanii spocie reklamowym pacjent denerwuje się, kiedy komputer wydaje mu niewłaściwą diagnozę.

Kto tu jest Bachem

Wiele wskazuje na to, że zagrożony jest także, wydawałoby się, wymagający dużej kreatywności zawód kompozytora. Tymczasem prof. David Cope z Uniwersytetu Kalifornijskiego tworzy algorytmy, które komponują opery, oratoria i symfonie. Prof. Cope twierdzi, że twórcy tacy jak Bach, Mozart czy Beethoven byli rzemieślnikami. Stworzyli wzorce, które można zapisać w postaci programu komputerowego. By to udowodnić, postanowił przeprowadzić wraz z wykładającym na University od Oregon teorię muzyki prof. Stevem Larsonem eksperyment. Zebrano kilkusetosobową publiczność, której odtworzono trzy skomponowane w stylu Bacha utwory na fortepian. Jeden był dziełem komputera, drugi prof. Garsona, a trzeci samego mistrza Jana Sebastiana. Publiczność następnie głosowała, kto jej zdaniem był autorem każdej z kompozycji. Prof. Larson nie mógł uwierzyć, gdy większość słuchaczy stwierdziła, że utwór jego autorstwa został skomponowany przez komputer, podczas gdy utwór skomponowany przez komputer uznano za dzieło… Bacha.

Nawet poeci nie mogą się czuć bezpieczni. W 2011 r. prof. Cope opublikował książę zatytułowaną „Comes The Fiery Night”, która zawiera 2 tys. haiku (japońska forma poetycka reprezentatywna dla tzw. okresu Edo: 1603–1868), z których część jest autorstwa japońskich poetów, a część stworzył komputer (autor odmawia ujawnienia, które są które).

To oczywiście nie oznacza, że komputery są w stanie zastąpić każdego. Wymyślenie czegoś naprawdę oryginalnego i nowego (np. płyty „Nevermind” zespołu Nirvana) może być poza ich zasięgiem, ale – jak zauważa autor – kompozytorzy reklamowych dżingli, wielu hitów muzyki pop czy wtórnej muzyki filmowej powinni być czujni.

Matematyka daje pieniądze

Uważać powinni także analitycy. Prof. Bruce Bueno de Mesquita z New York University zainspirował się książką Williama H. Rikera „The Theory od Political Coalitions”(„Teoria politycznych koalicji”), w której autor używa teorii gier do przewidywania wydarzeń w polityce. De Mesquita już od połowy lat 80. XX w. tworzy komputerowe algorytmy wykorzystując tę wiedzę. Został nawet zatrudniony przez CIA do wygenerowania 1,7 tys. prognoz sytuacji politycznej w różnych krajach na świecie. Porównanie skuteczności algorytmów prognostycznych i prognoz analityków CIA za ostatnie 20 lat wykazało, że przewidywania komputera były trafne dwa razy częściej niż ludzi. „Kiedy polegamy na intuicji, dużo tracimy. Matematyka pozwala nam odnaleźć odpowiedzi” – twierdzi De Mesquita.

5 maja 2010 r. Bueno de Mesquita przekazał wąskiej grupie osób przewidywanie, że Hosni Mubarak, prezydent Egiptu, straci urząd w ciągu roku (zdarzyło się to 11 lutego 2011 r.). Wąskiej, ponieważ wcześniej podpisał zobowiązanie do zachowania tajemnicy. Za prognozę zapłacił mu bowiem duży bank inwestycyjny z Wall Street, który wykorzystał ją do zarobienia pieniędzy na światowych rynkach finansowych.

W ostatnim czasie pojawiło się kilka znaczących książek zwracających uwagę na to, że komputery odbierają ludziom zajęcie. Książka Steinera eksponuje to, iż pracy pozbawiane są także osoby z wyższym wykształceniem, wykonujące relatywnie skomplikowane czynności. Jak jednak z niej wynika, to nie stopień skomplikowania jest istotny, lecz to, czy pracę można zdefiniować algorytmem, a więc czy jest ona rutynowa.

Publikacja jest relatywnie krótka (256 stron) i pełna interesujących przykładów ilustrujących główną jej tezę. Jak podsumował „Finacial Times”: „Steiner odniósł sukces w ożywieniu suchego tematu”. Warto sięgnąć po jego książkę, bo nie tylko ostrzega, ale daje również nadzieję. W przyszłości bowiem wyjątkowo poszukiwani będą ludzie naprawdę kreatywni, którzy potrafią budować algorytmy i znajdować dla nich zastosowanie.

Otwarta licencja


Tagi