Autor: Aleksander Piński

Dziennikarz ekonomiczny, autor recenzji książek i przeglądów najnowszych badań ekonomicznych

Publiczne bogactwo aż się prosi o lepsze zarządzanie

Publiczny majątek jest jak lodowiec, tylko jego czubek jest widoczny – piszą Dag Detter i Stefan Fölster we właśnie wydanej w USA książce „The Public Wealth of Nations: How Management of Public Assets Can Boost or Bust Economic Growth” („Publiczne bogactwo narodów: Jak zarządzanie publicznym aktywami może przyspieszyć albo spowolnić gospodarkę”).
Publiczne bogactwo aż się prosi o lepsze zarządzanie

Rządowe aktywa są warte więcej niż majątek wszystkich największych bogaczy świata razem wziętych. Mało który rząd zdaje sobie jednak sprawę ze swojego bogactwa, ponieważ zdecydowana większość władz nie przeprowadziła wyceny i inwentaryzacji aktywów (wśród nielicznych wyjątków są Wielka Brytania, Szwecja i Nowa Zelandia). Najwięcej dla oszacowania bogactwa publicznego poszczególnych krajów zrobił Międzynarodowy Fundusz Walutowy, przygotowując w 2013 r. raport na ten temat. Organizacji udało się zebrać dane tylko dla 27 krajów (nie ma wśród nich Polski). Autorzy przyjmują (i jest to bardzo ostrożny szacunek), że w skali globalnej publiczny majątek ma wartość 75 bln dol. To mniej więcej dwa razy tyle, ile warte są aktywa wszystkich funduszy emerytalnych na świecie i ponad pięć razy tyle, ile wynoszą rezerwy wszystkich banków centralnych świata.

Zarządzać jak na swoim

Co wchodzi w skład publicznego bogactwa? Najbardziej zauważalną jego częścią są państwowe (w całości albo części) przedsiębiorstwa. 11 proc. z 2 tys. największych firm świata stanowią państwowe spółki. Do tego dochodzą produktywne (czyli takie, które mogą przynosić dochód) nieruchomości. Na przykład w USA 25 proc. gruntów należy do władz, a rządowe budynki są warte 1,5 bln dol. Do tego stanowe i lokalne władze mają aktywa warte 6 bln dol.

Od lat w większości krajów toczy się debata na temat, czy aktywa te powinny być prywatne czy państwowe, co odwraca uwagę od o wiele poważniejszego problemu: jakości zarządzania majątkiem. Zdaniem autorów to właśnie ona odróżnia kraje dobrze zarządzane i osiągające dobre wyniki gospodarcze od tych w tarapatach finansowych.

Autorzy zwracają uwagę na fakt, że po prywatyzacji z czasów Margaret Thatcher i Ronalda Reagana na Zachodzie panuje przekonanie, że państwowa własność firm to prehistoria. Nic bardziej mylnego. I tak na przykład ostatnie oficjalne statystyki państwowych firm w Niemczech opublikowano w… 1988 r. Wówczas rządy federalny albo lokalne były właścicielami 3950 firm, które zatrudniały prawie co dziesiątego Niemca. W 2006 r. naukowcy z Uniwersytetu w Poczdamie znaleźli już 10 tys. państwowych spółek! Kiedy później OECD przygotowywało raport na temat państwowych spółek w krajach członkowskich, Niemcy odmówili przekazania danych.

2/3 przedsiębiorstw z krajów rozwijających się, które w 2014 r. pojawiły się na liście 500 największych firm świata magazynu „Fortune”, to firmy państwowe, a większość pozostałych dostaje w jakieś formie wsparcie od swoich rządów. W Chinach państwowe firmy odpowiadają za –według różnych wyliczeń – 1/4–1/3 PKB.

Autorzy zwracają uwagę, że efektywność państwowych firm w Korei Południowej istotnie poprawiła się w latach 1998–2002, po tym, jak rząd zapowiedział, że będzie je prywatyzował. To świadczy o tym, że państwowe firmy mogą działać lepiej także w obecnej strukturze własnościowej. Mają jednak mnóstwo problemów. Raport OECD na temat korupcji w 2014 r. podaje na przykład, że jedyną grupą, która dostaje więcej łapówek niż celnicy, są właśnie pracownicy państwowych przedsiębiorstw.

Jest się po co starać

Z książki wynika, że najlepiej radzą sobie państwa, w których rządy nie mają bezpośredniego dostępu do publicznego majątku. To jednak nie oznacza, że należałoby go sprywatyzować, bo prywatyzacja także daje duże pole do nadużyć. Są jednak sposoby, by majątek pozostał państwowy i był poza zasięgiem polityków (wykazał to chociażby Singapur). Kluczem do sukcesu jest wykorzystanie tego, co najlepsze w prywatnych metodach zarządzania majątkiem do realizacji społecznych celów państwa.

Książka Dettera i Fölstera pełna jest opisów ciekawych przypadków dobrego i złego zarządzania publicznym majątkiem, ale jej najsilniejszą stroną jest oszacowanie, ile rządy mogłyby na tym zyskać.

Zwiększenie stopy zwrotu z publicznego majątku na świecie tylko o 1 pkt proc. przyniosłoby 750 mld dol. dodatkowych dochodów budżetowych na świecie. To równowartość PKB Arabii Saudyjskiej. Zwiększenie stopy zwrotu z tych aktywów o 2 pkt proc. dałoby zysk równy światowym wydatkom na badania i rozwój. Zdaniem autorów bez większych problemów możliwe jest podwyższenie stopy zwrotu nawet o 3,5 pkt proc., co równałoby się wzrostowi państwowych budżetów na całym świecie o dodatkowe 2,7 bln dol. To więcej, niż się obecnie wydaje się na globalną infrastrukturę.

W USA podwyższenie stopy zwrotu z publicznych aktywów o 1 pkt proc. pozwoliłoby obniżyć podatki o 4 proc.

Ile zyskałaby Polska

Co prawda autorzy nie zajęli się Polską, ale przyjmując ich metodologię, można się pokusić o takie wyliczenia.

Zakładając jako szacunkową wartość publicznego bogactwa 114 proc. PKB, w przypadku Polski byłoby to 609 mld dol., czyli 2284 mld zł (z danych Ministerstwa Skarbu Państwa wynika, że sam majątek Skarbu Państwa i państwowych osób prawnych to ok. 1000 mld zł). Podniesienie tylko o 1 pkt proc. stopy zwrotu z tego majątku dałoby prawie 23 mld zł dodatkowych wpływów. To mniej więcej połowa deficytu budżetowego naszego kraju. Jeśli zaś wzrosłaby ona o postulowane przez autorów 3,5 pkt proc., polski budżet zyskałby 80 mld zł. Przy lepszym zarządzaniu publicznym majątkiem moglibyśmy więc przestać się zadłużać.

Publikacja Dettera i Fölstera jest krótka (244 strony) i skierowana do wąskiego grona ekonomistów i polityków (świadczy o tym, chociażby jej cena – 37 USD, czyli około 140 zł). Na pewno nie należy jej traktować jako kompleksowego przewodnika. Jej rolą jest raczej pubudzenie dyskusji na temat, któremu dotychczas nie poświęcano wystarczająco wiele uwagi. I tę rolę spełnia ona doskonale. Warto, by argumenty jej autorów trafiły także do dyskusji politycznej w Polsce. W szczególności wówczas, gdy znowu usłyszymy, że jednym sposobem na rozwiązanie problemów finansowych państwa jest podwyżka podatków.

Dag Datter był szefem Dattum, holdingu za pośrednictwem którego szwedzki rząd kontroluje należącego do niego firmy. Pracował także jako dyrektor w szwedzkim Ministerstwie Przemysłu. Odpowiadał za reformę zarządzania publicznymi aktywami w tym kraju. Stefan Fölster jest dyrektorem zarządzającym w sztokholmskim think-tanku Reform Institute. Wcześniej pracował m.in. jako główny ekonomista w Konfederacji Szwedzkich Przedsiębiorstw.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Zarządzanie rezerwami dewizowymi NBP

Kategoria: Analizy
Na koniec 2021 r. rezerwy dewizowe NBP osiągnęły równowartość 166 mld dol., wzrastając sześciokrotnie w stosunku do poziomu z 2000 r. i niemal dwukrotnie w ciągu ostatniej dekady. W rankingu krajów dysponujących największymi rezerwami dewizowymi Polska plasuje się na wysokiej 20. pozycji.
Zarządzanie rezerwami dewizowymi NBP