Autor: Jeffrey Frankel

Profesor ekonomii na Harvardzie

Amerykańska gospodarka bardziej zrównoważona niż się przypuszcza

Gdy w roku 1982 w amerykańskim bilansie rozrachunków bieżących pojawił się deficyt, Rada Doradców Ekonomicznych  dokładnie przewidziała, że w efekcie deficytu budżetowego, niskiej stopy oszczędności oraz przewartościowanego dolara luka ta w nadchodzących latach sięgać będzie rekordowego poziomu.
Amerykańska gospodarka bardziej zrównoważona niż się przypuszcza

Jeśli USA się do tego nie dostosują – powtarzali znający się na rzeczy progności – to z pozycji największego wierzyciela świata przejdą do roli jego największego dłużnika.

Wielu z nas obawiało się, że ta nierównowaga w różnych dziedzinach będzie nie do udźwignięcia i że jeśli globalnych inwestorów zmęczy kiedyś posiadanie amerykańskiej waluty, może się to skończyć „twardym lądowaniem” dolara.

Prognozy zadłużenia były trafne. Przez ponad trzy dekady amerykańskie Biuro Analiz Ekonomicznych (Bureau of Economic Analysis – BEA) rejestrowało co roku deficyt rozrachunków bieżących. Teraz jednak trzeba postawić pytanie, czy ten deficyt nadal stanowi problem.

Zacznijmy od tego, że w 2008 roku światowi inwestorzy głośno i wyraźnie oznajmili, że trwały deficyt w USA (budżetowy i rozrachunków bieżących) ich nie obchodzi. Gdy wybuchł globalny kryzys finansowy, przestawiali się na aktywa dolarowe – mimo, że jego źródło było właśnie w Stanach Zjednoczonych.

Ponadto od 1982 roku w Stanach Zjednoczonych nastąpiły istotne dostosowania – były to na przykład deprecjacje dolara w latach 1985 -1987 oraz 2002 – 2007, a także oszczędności budżetowe w okresie 1992 – 2000 i 2009 – 2014. Ostatnio zaś bilansowi handlowemu pomogło ogromne zwiększenie krajowego wydobycia ropy i gazu z łupków.

W efekcie – deficyt bieżący USA skurczył się w 2013 roku (w ujęciu dolarowym) do połowy rekordowego poziomu z 2006 roku i zmalał z 5,8 do 2,4 proc. PKB. W przeliczeniu na udział w produkcji globalnej jest to spadek o dwie trzecie.

Symetryczna korekta – poprzez aprecjację waluty oraz wyższe ceny siły roboczej i gruntów – nastąpiła w Chinach. Przekraczająca w 2008 roku 10 proc. chińskiego PKB nadwyżka w bilansie rozrachunków bieżących drastycznie od tego czasu zmalała, do 1,9 proc. PKB w zeszłym roku. Pod względem dostosowań w handlu Chiny idą w ślady Japonii, która w latach 80. XX wieku była pierwotnym źródłem amerykańskich obaw handlowych.

Proponuję wziąć pod uwagę trzeci, bardziej wyrozumowany powód, który sprawia, że może przyszła już pora, by przestać się martwić o deficyt bieżący USA. Możliwe bowiem, że gdyby ten deficyt właściwie zmierzyć, to byłby tak naprawdę mniejszy, niż podawano, a w niektórych latach mogłoby go nawet nie być.

Co roku mieszkańcy USA podejmują część dochodów, osiągniętych na inwestycjach zagranicznych – w odsetkach od obligacji, dywidendzie z akcji oraz dzięki repatriacji zysków z inwestycji bezpośrednich – i ponownie je inwestują, zarówno zagranicą, jak i w kraju. Przedsiębiorstwa swoje zagraniczne zyski przeznaczają na rozwój działalności, często zresztą po to, by uniknąć wysokiego podatku od dochodów osób prawnych, jaki musiałyby zapłacić przy repatriacji zysków do USA. Technicznie rzecz biorąc, kwoty te powinny być odnotowane jako większa nadwyżka na rachunku dochodów z inwestycji, czemu odpowiada przejęcie większych aktywów zagranicznych. Często liczy się to poprawnie. Uzasadnione jest jednak przekonanie, że nie zawsze tak właśnie bywa.

Na świecie od dawna utrzymuje się znaczny deficyt dochodów z inwestycji, choć przecież stosowne liczby powinny się sumować do zera. Ten znikający dochód gdzieś musi trafiać.

Nawet funkcjonariusze o kwalifikacjach tak wysokich jak tych z BEA nie mają możliwości prześledzenia wszystkich zasobów i przepływów w gospodarce światowej. Wszystkim wiadomo, że zwłaszcza przy transakcjach finansowych pozycja „błędy i opuszczenia” jest duża. A choć niedofinansowanie agend statystycznych prowadzi do wyolbrzymiania problemów pomiaru, to przecież ich nie stwarza.

Jeszcze mniej wiadomo o szczególnym wzorcu korygowania międzynarodowej pozycji inwestycyjnej USA. Z dostępnych obecnie statystyk wynika, że w okresie 1982 – 2000 wstępne szacunki międzynarodowej pozycji inwestycyjnej netto były co roku korygowane w górę, gdyż statystycy znajdowali zagraniczne aktywa, o istnieniu których wcześniej nie byli się w stanie dowiedzieć. Po tym okresie niektóre korekty były dodatnie, a niektóre ujemne. Choć jednak w ostatnich latach częściej bada się portfele inwestycyjne, to część nowych przejęć aktywów – na przykład tych, które znajdują się w zagranicznym powiernictwie – w większości nadal nie jest ujmowana w sprawozdaniach.

W grę mogą tu wchodzić duże kwoty. Zarejestrowany w latach 1982 – 2013 deficyt bilansu rozrachunków bieżących USA po wszystkich kolejnych korektach wynosi łącznie 9,5 biliona dolarów. Tymczasem odnotowane w tym okresie pogorszenie międzynarodowej pozycji inwestycyjnej USA to niewiele ponad połowa tej kwoty (5,7 bln dol. w porównaniu ze skorygowanymi danymi za 1981 rok).

Większość z tych rozbieżności trzeba oczywiście przypisać skutkom wycen: od 1982 roku dolarowa wartość zagranicznych aktywów ustawicznie rośnie dzięki wzrostowi wyrażonej w dolarach wartości zagranicznych walut oraz zwiększeniu wartości tych aktywów w walutach obcych. Jednak część tych rozbieżności odzwierciedla także wykrycie aktywów pominiętych, a źródłem niektórych z nich mogło być reiwestowanie zagranicznych zysków.

Korespondujące z tym opuszczenia po kredytowej stronie bilansu także mogły być uzyskane w różny sposób. Na przykład amerykańskie korporacje wielonarodowe w celu zmniejszenia zobowiązań podatkowych wystawiają czasem zbyt wysokie faktury przy imporcie albo zaniżają zyski z eksportu. To również prowadzi do zawyżania rejestrowanego deficytu w bilansie rozrachunków bieżących.

Rozważmy pewien (wprawdzie skrajny) przykład. Gdyby rzeczywiste dochody z inwestycji były dwa razy większe od ujętych w statystykach, gdyby ta różnica została w latach 1982 – 2000 zainwestowana zagranicą i gdyby te aktywa zostały w 2014 roku ujawnione, wyjaśniałoby to około połowy korekty w górę, jaka dotyczyła międzynarodowej pozycji inwestycyjnej USA w ujęciu netto.

Jeśli coś takiego jak zaniżanie w sprawozdaniach zysków reinwestowanych czy inne zjawiska po kredytowej stronie bilansu płatniczego zdarzało się w przeszłości, może się zdarzać i dzisiaj – zwłaszcza że amerykańskie firmy coraz energiczniej stosują arbitraż w zakresie podatku od dochodów osób prawnych. No a jeśli prawdziwe dochody z inwestycji rzeczywiście są aż dwa razy większe niż w sprawozdaniach, to tak naprawdę w bilansie rozrachunków bieżących USA w 2009 roku pojawiła się nadwyżka, która utrzymuje się nadal. 

© Project Syndicate, 2014

www.project-syndicate.org

 


Tagi