Crowdfunding – szansa na efektywne wykorzystanie funduszy unijnych

PARP chce wykorzystywać finansowanie społecznościowe do oceny projektów innowacyjnych ubiegających się o wsparcie z funduszy unijnych. Pomysł bardzo dobry, ale niełatwy do wdrożenia – oceniają eksperci.
Crowdfunding - szansa na efektywne wykorzystanie funduszy unijnych

Inwestorzy odsyłali twórcę Pebble z kwitkiem, ale w finansowaniu społecznościowym pomysł został doskonale przyjęty. (CC BY-NC-SA michele ficara manganelli)

Eric Migicovsky miał pomysł na nowatorski zegarek Pebble. Chciał zebrać fundusze na ukończenie projektu, ale 15 inwestorów w Dolinie Krzemowej kolejno odesłało go z kwitkiem.

– Udało mu się znaleźć inwestora, który za pół miliona dolarów chciał objąć 40 proc. udziałów w przedsięwzięciu – opowiadał Krzysztof Ślisiński z Centrum Gospodarki Społecznościowej na konferencji Equity Crowdfunding. – Twórca Pebble odmówił. Po udanej kampanii finansowania społecznościowego sprzedał 7 proc. udziałów za 15 mln dolarów – podsumował Ślisiński.

Ten przykład pokazuje, że kampania crowdfundingowa – oprócz zbierania środków – ma też inną, dużą zaletę: stanowi formę badania rynku oraz jest swojego rodzaju studium wykonalności.

– Zupełnie inaczej rozmawia się z kimś kto mówi, że ma świetny pomysł, a inaczej z przedsiębiorcą, który zrobił już pierwszy krok i zebrał 20 tys. zł w kampanii crowdfundingowej – podkreśla Olgierd Porębski, prezes Polskiego Towarzystwa Crowdfundingu. – To oznacza nie tylko, że jego produkt znajduje klientelę, ale również, że jest pomysłodawca sprawny rynkowo, potrafi się zorganizować i zmobilizować społeczność wokół swego przedsięwzięcia.

– Na polskim rynku już są przypadki, gdy prywatni inwestorzy wpisują w umowy inwestycyjne warunki typu: zainwestujemy w Was określoną sumę pod warunkiem, że podczas kampanii crowdfundingowej sprzedacie 500 sztuk swojego produktu – powiedział Karol Król z Centrum Gospodarki Społecznościowej.

Stronie, która wykłada pieniądze crowdfunding pomaga odsiać ziarno od plew i zmniejszyć ryzyko błędu inwestycyjnego. A za błąd liczni obserwatorzy uznają wiele z projektów dofinansowanych w zakończonej perspektywie budżetowej funduszy unijnych na lata 2007 – 2013.

– Gdyby przez test finansowania społecznościowego miały przechodzić np. projekty internetowe z poprzedniego programu Innowacyjna Gospodarka – w większości wtórne pomysły typu wirtualna kwiaciarnia – to jest oczywiste, że na wiele z nich nikt nie dałby złamanego grosza – śmieje się Piotr Trudnowski, który uczestniczył w przeprowadzeniu pierwszej na polskim rynku transakcji crowdfundingu udziałowego (pracował dla serwisu BeesFund, który w ten sposób sprzedał 5 proc. swoich akcji).

Dzieląc środki z nowej puli funduszy UE Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości zamierza teraz wykorzystać to, że kampanie finansowania społecznościowego są naturalnym weryfikatorem i testerem jakości zgłaszanych pomysłów.

– Crowdfunding może być jednym ze źródeł finansowania dla projektów innowacyjnych w nowej perspektywie budżetowej UE 2014-2020 – mówi dr Michał Bańka, dyrektor Departamentu Wsparcia Instytucji Otoczenia Biznesu w PARP. – Jeśli start-up potrzebuje, powiedzmy, 200 tys. zł, a udział finansowania publicznego może być na poziomie 80 proc., to zebranie brakujących 40 tys. zł poprzez finansowanie społecznościowe będzie znakiem, że jest na rynku zainteresowanie tego typu produktem, a pomysł zasługuje, by uzyskać wsparcie.

W zamierzeniach PARP „ścieżka crowdfundingowa” ma być otwarta i dla firm, i dla osób fizycznych zarówno w „klasycznym” modelu finansowania społecznościowego, opartym na przedsprzedaży produktów, jak i w modelu polegającym na sprzedaży udziałów przedsiębiorstwa.

Ryzyko nadużyć

Uzależnienie wsparcia ze środków publicznych, jakimi są fundusze unijne, od sukcesu w crowdfundingu rodzi pokusę nadużycia – choćby w postaci zafałszowania sprzedaży na platformie społecznościowej tylko po to by przekonać PARP do dotacji.  Wydaje się jednak, że zagrożenie nie jest na tyle duże, by odstraszało od sięgania po tę metodę. Platformy crowdfundingowe zapewniają dużą przejrzystość. Każdy może sprawdzić kiedy zarejestrował się dany użytkownik i jakie projekty wsparł. Wpłaty są możliwe tylko przez przelew z konta bankowego lub karty kredytowej, co oznacza, że operator platformy zna prawdziwe dane osób wpłacających. Dzięki temu można sprawdzić czy dany projekt nie uzyskał wpłat od podejrzanie dużej liczby dopiero co zarejestrowanych użytkowników, co by sugerowało zaangażowanie rodziny i znajomych, a nie czynnych użytkowników danej platformy.

Nie jest również znany przypadek, aby ktoś dla szybkiej i taniej reklamy sfałszował kampanię crowdfundingową. Bo trzeba przyznać, że sukces w kampanii crowdfundingowej ma dużą wartość jako narzędzie marketingowe – o udanych projektach się mówi, są przedmiotem publikacji w ważnych mediach, na portalach społecznościowych, a to przekłada się na realne pieniądze.

Niepewne, ale przyjazne otoczenie regulacyjne

Deklaracja PARP w sprawie „ścieżki crowdfundingowej” jest tym bardziej znacząca, że status prawny finansowania społecznościowego w Polsce nie jest całkowicie jasny. Krzysztof Wojdyło i Jacek Czarnecki, prawnicy z kancelarii Wardyński i Wspólnicy w opublikowanej właśnie analizie „Crowdfunding” zwracają uwagę m.in. na następujące kwestie:

  • czy osoba, która uruchamia kampanię finansowania społecznościowego, zaczyna prowadzić działalność gospodarczą i musi otrzymać odpowiedni wpis do ewidencji?
  • czy w związku z tym podlega przepisom o ochronie konsumentów. Jeśli tak, to oznaczałoby, że wspierający projekt powinien mieć możliwość wycofania się z transakcji tak jak „zwykły” konsument – po otrzymaniu produktu, co stawia pod znakiem zapytania sens crowdfundingu.
  • czy wpłacone przez wspierających a nieprzekazane jeszcze projektodawcom pieniądze mogą być zajęte w trakcie egzekucji prowadzonej wobec operatora platformy?

Te i wiele innych pytań nie znajduje jednoznacznej odpowiedzi, ale na razie polski rząd nie zamierza wprowadzać szczegółowych regulacji. Stanowisko to jest zgodne z podejściem Komisji Europejskiej, która zasugerowała – co bardzo rzadkie – by tego obszaru nie krępować przepisami.

„Polski rząd popiera zaproponowane przez Komisję Europejską działania mające na celu rozwój i wykorzystanie potencjału finansowania społecznościowego w Unii Europejskiej. W szczególności należy zgodzić się z opinią Komisji, zgodnie z którą na obecnym etapie nie należy wprowadzać wiążących regulacji w tym sektorze. […] Wprowadzenie na takim etapie wiążących, sztywnych regulacji mogłoby niepotrzebnie ograniczyć możliwości rozwoju finansowania społecznościowego, rozwój innowacyjnych platform i sukces nowatorskich przedsięwzięć.”

– To jest bardzo nowatorskie podejście. Rząd postanowił czekać z regulowaniem, aż zapotrzebowanie na przepisy przekroczy masę krytyczną, wychodząc z założenia, że teraz mógłby bardziej zaszkodzić niż pomóc tej branży – ocenia Krzysztof Wojdyło.

Państwo zdaje się więc mówić obywatelom: nie bójcie się eksperymentować z finansowaniem społecznościowym.

Połączenie crowdfundingu z dotacją może się udać

Na pytanie czy może się powieść eksperyment połączenia finansowania społecznościowego z dotacją unijną eksperci ostrożnie odpowiadają, że tak. Wskazują jednak na szereg warunków, które muszą zostać najpierw spełnione.

Nie wystarczy, że sukces w kampanii crowdfundingowej będzie pozwalał ubiegać się o dofinansowanie. Przedsiębiorcom potrzebna jest obietnica, że jeśli odniosą sukces w crowdfundingu, to otrzymają dofinansowanie.

Olgierd Porębski zwraca uwagę, że na polskich platformach crowdfundingowych można zebrać 20 tyś. czy 30 tyś. złotych, znacznie mniej niż potrzeba, żeby wdrożyć innowację. W tej sytuacji rozpoczynanie kampanii oznacza złożenie jej uczestnikom niemożliwej do zrealizowania obietnicy.

– Projektodawca byłby jednak traktowany zupełnie inaczej gdyby mógł jasno powiedzieć w kampanii: jeśli tu zbiorę 25 tys., dostanę od PARP np. pozostałe 475 tys. – mówi Porębski.

Jeśli jednak przedsiębiorca będzie najpierw musiał wypełnić długą listę warunków, żeby otrzymać promesę PARP, to czy nie uzna „ścieżki crowdfundingowej” za zawracanie głowy i rzecz nie do przejścia?

Fundusze unijne na Kickstarterze

Skoro polski rynek crowdfundingowy jest za mały, ambitny projekt może próbować wypłynąć na szersze wody za granicą. To szansa międzynarodowy rozgłos i znacznie większe pieniądze. Nie jest jasne czy projekty ubiegające się o dotację będą mogły prowadzić crowdfunding na zagranicznych platformach. PARP odpowiada, że chciałby, aby tak było. Jest pod wrażeniem sukcesów, Sher.ly i Neuro On, dwóch polskich projektów, z których każdy zebrał powyżej 100 tys. dolarów na Kickstarterze.

Problem polega na tym, że w tym serwisie Polacy nie mogą prowadzić kampanii jako osoby fizyczne. Trzeba założyć firmę w jednym z krajów, które Kickstarter obsługuje. W tej chwili są to USA, Wielka Brytania, Kanada, Australia, Nowa Zelandia, Holandia, Irlandia, Szwecja i Norwegia. Nowych krajów szybko przybywa, ale nie wiadomo czy i kiedy Polska trafi na tę listę. Na pytanie, czy PARP będzie chciał dofinansowywać firmy zarejestrowane za granicą Michał Bańka z PARP odpowiada: „Rozmowy z Brukselą trwają”. Szczegóły mają być znane w połowie października.

Czego crowdfunding nie zmieni

Crowdfunding pomoże odróżniać prawdziwe innowacje od mrzonek. Już dziś wiadomo jednak czego finansowanie społecznościowe na pewno nie zmieni – nie uelastyczni procedur wydawania pieniędzy na innowacje jakim podlegają przedsiębiorcy. I to biurokracja z jaką nadal będą musieli się mierzyć postawi pod znakiem zapytania oczekiwane efekty nowych unijnych programów pobudzania innowacyjności. Wygląda na to, że „ścieżka crowdfundingowa” to dodatkowy sposób pozyskiwania finansowania w ramach obowiązującego modelu, a nie przejaw głębokiej zmiany filozofii podziału środków publicznych.

W ramach eksperymentów myślowych pozostaje kwestia co by się stało gdyby sukces w crowdfundingu w praktyce przesądzał o z góry wiadomej dotacji (np. wielokrotności zrealizowanego celu kampanii), a przedsiębiorca dostawał większą swobodę w jego realizacji.

Stawiam dolary przeciw orzechom, że gdyby tak działał program wsparcia innowacji, nawet jako eksperyment na małą skalę, rezultaty byłyby zaskakujące – na plus.

OF

Inwestorzy odsyłali twórcę Pebble z kwitkiem, ale w finansowaniu społecznościowym pomysł został doskonale przyjęty. (CC BY-NC-SA michele ficara manganelli)

Otwarta licencja


Tagi