Autor: Paweł Kowalewski

Ekonomista, pracuje w NBP, specjalizuje się w zagadnieniach polityki pieniężnej i rynków walutowych

Europejskie luzowanie w Polsce nie da efektów

Zachęcanie banków do udzielania kredytów w ramach programu EBC pod nazwą TLTRO, czyli ukierunkowanych dłuższych operacji refinansujących przynosi pierwsze skromne efekty. Wśród polskich ekonomistów też są zwolennicy podobnych programów. Liczą oni na znaczne zmniejszenie luki kredytowej zwłaszcza dla małych firm. Bez popytu na kredyty ze strony samych firm to się nie uda.
Europejskie luzowanie w Polsce nie da efektów

(infografika Zbigniew Makowski)

TLTRO jest programem zawierającym zachęty lub bodźce do tego, aby banki zaczęły uzyskane od banku centralnego środki zaczęły pożyczać uczestnikom sfery realnej, czyli gospodarstwom, a zwłaszcza średnim i małym przedsiębiorstwom. EBC nie był pierwszym bankiem centralnym, który sięgnął po ten niekonwencjonalny środek polityki pieniężnej. Pierwszy był Bank Anglii, który już w lipcu 2012 r. wyszedł z koncepcją Funding for Lending Scheme. W czerwcu 2013 r. z ciekawą odmianą tej idei przedstawił  Bank Węgier w programie o nazwie Funding for Growth Scheme (FGS). Sam EBC zapowiedział uruchomienie TLTRO w czerwcu 2014 r.

Idea programów TLTRO jest reakcją na ułomności dotychczasowych działań antykryzysowych. EBC potrzebował prawie siedmiu lat na zrozumienie, że pożyczenie bankom pieniędzy nawet na bardzo atrakcyjnych warunkach nie jest gwarancją rozkręcenia akcji kredytowej. Pomimo uruchomienia całej serii wcześniejszych programów znanych pod nazwą Credit Enhanced Support Programme, banki nie chciały pożyczać środków między sobą. A jeżeli już, to na bardzo krótki czas. Znalezienie transakcji na dłużej niż jeden tydzień graniczyło wręcz z cudem. Banki wolały wcześniej zaciągnięty kredyt w banku centralnym deponować w tymże samym banku. A do lipca 2012 r. EBC im jeszcze za to płacił w postaci oprocentowania od depozytu. W latach 2010 – 2012 strefa euro weszła w drugą fazę kryzysu, wywołanego nadmiernym zadłużeniem publicznym niektórych krajów. W takich warunkach trudno było rozkręcać akcję kredytową i skromnie zakrojone programy okazały się nieskuteczne.

W 2013 r. udało się zapomnieć w Europie o kryzysie zadłużeniowym, ale europejska gospodarka nie powróciła na ścieżkę szybszego wzrostu. Kolejne środki zaradcze (takie jak chociażby forward guidance będący obietnicą ze strony banków centralnych do utrzymywania przez dłuższy okres czasu bardzo niskich stóp procentowych) nie zdała egzaminu. EBC zaczął się wówczas przygotowywać do uruchomienia programu TLTRO.

Zasady programu TLTRO

Nowy program został obarczony kilkoma warunkami. Upraszczając bardzo opis programu, na TLTRO trzeba było zasłużyć. O tym, ile kredytu dany bank będzie mógł zaciągnąć w ramach opisywanego programu decydowały jego wcześniejszego osiągnięcia w rozwoju akcji kredytowej. Dokładnie chodziło o okres od kwietnia 2013 r. do kwietnia 2014 r. Im większa była aktywność aspirującego banku, tym większy dostęp do nowej linii kredytowej.

Nie wystarczyła jedynie wcześniejsza aktywność. Bank komercyjny, już po zakwalifikowaniu się do udziału w programie, nadal był, jest i będzie bacznie obserwowany przez EBC pod kątem wolumenu rozkręcanej akcji kredytowej. Jeżeli wolumen nowej akcji kredytowej po kwietniu 2014 r. będzie niższy od odnotowywanego do kwietnia 2014 r., uczestniczący w programie bank będzie musiał spłacić EBC we wrześniu 2016 r. wcześniej zaciągniętą pożyczkę.

W marcu minie osiemnaście miesięcy od pierwszej edycji programu TLTRO. Program pod względem finansowym okazał się skuteczny. Patrząc na kształtowanie się czynników kreacji pieniądza (czyli lustrzanego odbicia agregatu monetarnego M3) można dostrzec efekty opisywanego programu. Niestety uruchomienie TLTRO zbiegło się w czasie z wprowadzeniem ujemnych stóp procentowych od depozytu.

Nie ma w tej sytuacji całkowitej pewności co zmusiło banki do rozkręcania akcji kredytowej: TLTRO czy świadomość ponoszenia opłat z tytuły deponowania pieniędzy w EBC. Pamiętać też trzeba, że do początku 2014 r. akcja kredytowa w strefie euro spadła już do tak niskiego poziomu, że każdy, nawet minimalny jej wzrost, można już uznawać za sukces. Nie bez znaczenia było zapewne także zażegnanie groźby rozpadu strefy euro, co siłą rzeczy poprawiło kondycję gospodarczą w krajach członkowskich i zachęciło do zaciągania kredytów.

Są i inne powody do niepokoju. Dynamika akcji kredytowej na nowo maleje. Jeszcze w październiku 2015 r. odczyt dynamiki mówiącego nam dużo o rozwijającej się akcji kredytowej agregatu M3 wskazywał na wzrost na poziomie 5,2 proc. W grudniu 2015 r. dynamika ta zmalała do 4,7 proc. Zwolennicy TLTRO powiedzą, że spadek ów był w głównej mierze wywołany kredytami krótkoterminowymi (które nie wchodzą w skład TLTRO).

Dane EBC wskazują jednak, że wśród banków wyraźnie maleje popyt na TLTRO, zarówno pod kątem wielkości bieżącej edycji jak i liczby uczestników. O ile edycja z grudnia 2014 r wygenerowała popyt prawie 130 mld euro, tak edycja z grudnia 2015 r już tylko 18 mld euro. Ponadto, gdyby TLTRO było naprawdę skuteczne, to EBC ograniczałby swoje działania do monitorowania sytuacji na rynku. Tymczasem jest niemal pewne, że w marcu EBC ogłosi nowe pieniężne środki antykryzysowe.

Nie ma warunków na rodzimą wersję TLTRO

Z powyższego wynika, że w strefie euro czynnikiem kreacji pieniądza jest kredyt oferowany przez EBC bankom komercyjnym. A w Polsce? U nas czynnikiem kreacji pieniądza są de facto środki unijne, która są wymieniane przy udziale NBP na polskiego złotego. Wielkość sumy bilansowej NBP wskazuje, że aż w ponad 90 proc. składają się na nią rezerwy walutowe, których wzrost pochodził z wymiany środków unijnych na kreowane złote.

Banki otrzymują pieniądze (pochodzące z wymienionych uprzednio na złote środków unijnych), które chętnie deponują w emitowane przez NBP papiery. Jest to wyrazem występującej w naszym kraju (w przeciwieństwie do strefy euro) nadpłynności. Dlaczego jednak banki nie zamieniają otrzymywanego zastrzyku płynności na kredyty dla przedsiębiorstw?

Brak jest niestety wystarczającego popytu na kredyty ze strony przedsiębiorstw. Aby kredyty te wygenerować musi nastąpić przyspieszenie wzrostu gospodarczego (dziś gospodarka nie rozwija się tak szybko, aby przedsiębiorstwa zaczęły łapczywie sięgać po kredyt), ale wzrostu generowanego innymi środkami niż polityka pieniężna.

Używając języka szefostwa Bundesbanku można powiedzieć, że NBP już swoje zrobił. Teraz piłka leży już na innym polu. Ewentualna inicjacja odpowiednika polskiego TLTRO miałaby znikome skutki. Nie wyszłoby ono poza obieg zamknięty jakim jest baza monetarna i nie miałaby żadnego wpływu na realną sferę gospodarki.

(infografika Zbigniew Makowski)

Otwarta licencja


Tagi