Grecja: czas zacząć od nowa

Zerwanie pertraktacji prowadzonych przez Grecję z Trojką zszokowało. To nie koniec jednak rozgrywki. Zerwanie rozmów może zapoczątkować nowe relacje Grecji z jej wierzycielami – gdy grecki rząd nie dostanie więcej gotówki, a jednocześnie nie będzie się Grecji narzucać z zewnątrz konkretnych reform politycznych.
Grecja: czas zacząć od nowa

Ogłoszenie bankructwa to nie koniec negocjacji (CC BY-SA mehmetdeveci)

Otwarty konflikt Grecji i jej 18 partnerów ze strefy euro oraz grożące wygaśnięcie programu pomocowego (tekst Thorstena Becka opublikowany został w VoxEu 28 czerwca, Grecja nie spłaciła do północy z wtorku na środę raty pożyczki MFW i poprosiła o przedłużenie terminu spłaty swego zadłużenia, program formalnie nie wygasł – przyp. red.) to dramatyczny szczyt długiej sagi. W ostatnim sześcioleciu zmienił się charakter strefy euro i jej struktura instytucjonalna, Grecja zaś pogrążyła się w głębokim kryzysie społeczno-gospodarczym i politycznym.

Niektórzy obserwatorzy uważają, że to koniec nieudanego planu ratunkowego, ale będę przekonywał, iż powinno się to stać początkiem nowego dialogu, budowania na trudnych wnioskach z ostatnich lat oraz wykorzystywania nowych instytucji i możliwości istniejących w strefie euro. To, czy Grecja pozostanie w eurogrupie, czy z niej wystąpi, jest tylko jedną z kilku ważnych decyzji, które zostaną podjęte w Atenach, chociaż z pomocą Frankfurtu, Brukseli i Waszyngtonu.

Krzywa uczenia się – greckie doświadczenia strefy euro

Ostatnie sześć lat to seria trudnych lekcji dla Trojki.

  • To, co niektórzy w początkowym okresie kryzysu uważali za kryzys płynności, okazało się kryzysem wypłacalności, gdyż trwała obsługa greckiego zadłużenia nie jest możliwa w żadnej rozsądnej prognozie wzrostu.
  • To, co wydawało się kwestią przywrócenia konkurencyjności, okazało się koniecznością głębokich reform strukturalnych.

Ostatecznie wszystko rozbiło się o to, że nie ma – w samej Grecji – żadnej formy poważnych reform. Wprawdzie programy dostosowania i Trojkę rzadko przyjmowano radośnie wszędzie na obrzeżach strefy euro, ale tu doszło do bezpośredniego i zasadniczego odrzucenia „memorandum” oraz wszelkich prób reform łączonych w Atenach z Trojką. Ukazały się granice polityki „pieniędzy za reformy”.

Grecja kontra Trojka – klasyczny problem wymuszenia

Po przeprowadzonej w 2012 r. restrukturyzacji zadłużenia publicznego i przeniesieniu greckich obligacji skarbowych będących w posiadaniu prywatnych podmiotów do bilansów pozostałych krajów strefy euro twierdzono, że problem został rozwiązany, Grecja jest na dobrej drodze do naprawy gospodarki, a podatnikom z pozostałych krajów eurolandu nie grożą kolejne żądania z powodu bail-outów.

Naprawdę jednak wielka ekspozycja krajów strefy euro na Grecję to klasyczny problem wymuszenia – gdy odmówi się dalszego finansowania, Grecja może ogłosić niewypłacalność i nie spłaci istniejącego zadłużenia; gdy Grecji pozwoli się wystąpić ze strefy euro, nie tylko jeszcze mniej prawdopodobna będzie trwała obsługa obecnego zadłużenia, ale Grecja będzie potrzebowała dodatkowego finansowania kryzysowego od UE.

Po ostatnim weekendzie i niezgodzie Trojki na dalsze finansowanie w ramach istniejących porozumień tę rzeczywistość widać jeszcze wyraźniej. W ostatnim pięcioleciu działania mające przeciwdziałać kryzysowi doprowadziły do długookresowej zależności greckiego rządu i społeczeństwa od podatników z pozostałych państw strefy euro. Eurolandowi jednak bardzo trudno z powodów politycznych przyznać się do tych strat i tej zależności.

Od ograniczeń budżetowych do politycznych

Krótkie okresy zapadalności, częste rolowanie (restrukturyzacje) kredytów oraz zmiany warunków kredytowania (wymogów albo nakazujących kredytobiorcy podjąć pewne działania, albo pewnych działań mu zabraniających) są rozwiązaniem w dziedzinie finansów korporacyjnych, umożliwiającym przezwyciężenie problemów zaufania między zaciągającymi kredyty a pożyczkodawcami. Trojka postępowała podobnie, chcąc trzymać Grecję w ryzach, przekazując pieniądze tylko w zamian za bardzo konkretne działania, co dodatkowo potęgowało napięcie polityczne.

Z punktu widzenia wierzycieli to podejście jest całkowicie sensowne, ponieważ pozwala uniknąć wyrzucania dobrych pieniędzy po wyrzuceniu złych i osiągnąć poprawę politycznej rozliczalności przed wyborcami i podatnikami. Z punktu widzenia Grecji takie postępowanie wiąże się z dodatkowym zwiększeniem mikrozarządzania i utratą suwerenności przez kraj. Po obu stronach ograniczenia polityczne stawały się coraz ostrzejsze; gdy odkładano trudne decyzje, sceneria polityczna brzydła coraz bardziej, gdyż w całej strefie euro przybywało zwolenników ugrupowań protestujących i radykalnych.

HIPC – powrót do lepszej przyszłości

To jeszcze nie koniec rozgrywki! Wygląda na to, że nie ma wielu sposobów przecięcia tego węzła gordyjskiego. Jednym z rozwiązań, zgodnym z dążeniem do zmniejszenia napięć i ograniczeń politycznych, jest wstrzymanie w przewidywalnej przyszłości wszelkich nowych pożyczek dla Grecji. Jednocześnie o kilka lat należy przesunąć dalszą spłatę istniejących kredytów. Zmusiłoby to grecki rząd do działania w warunkach ostrego ograniczenia budżetowego i skutecznie zbilansowanego budżetu pierwotnego (przed spłatą odsetek i głównego zadłużenia).

Wydaje się to wprawdzie to niesprawiedliwe innym bardzo zadłużonym krajom, m.in. Włochom, Portugalii i Hiszpanii, które zmuszono do osiągania nadwyżek bilansów pierwotnych. Zakłada się tu jednak całkowity brak dostępu greckiego rządu do rynków obligacji. Z drugiej strony, uwolniłoby to pozostałe kraje strefy euro od presji politycznej nakazującej uzasadnianie dalszego kredytowania rządu greckiego, najwyraźniej nie zamierzającego wprowadzać reform, przed własnymi elektoratami, w których wzbiera gniew i dochodzi do polaryzacji poglądów.

Co należy zrobić z olbrzymim zadłużeniem Grecji, niemożliwym do obsłużenia? Nawet przy obecnym harmonogramie spłat restrukturyzowanego długu obciążenie Grecji z tytułu zadłużenia było niezwykle niskie. Mimo to kwestia zadłużenia pozostaje. Użyteczne w tej sytuacji może się okazać rozwiązanie podobne do inicjatywy HIPC, czyli Programu Redukcji Zobowiązań Najbiedniejszych i Najbardziej Zadłużonych Państw Świata.

Program ten, zapoczątkowany w latach 90. przez MFW i Bank Światowy, miał doprowadzić do zmniejszenia niemożliwego do obsłużenia długu wielu państw o małym dochodzie, co było uzależnione od spełnienia określonych warunków w dziedzinie polityki społecznej i gospodarczej. Można sobie wyobrazić stopniowe zmniejszanie greckiego zadłużenia w podobny sposób. Byłoby ono uzależnione od wskaźników dających dobry ogólny obraz sytuacji, informujących o jakości instytucji, zarządzaniu makroekonomicznym i otwartości rynków.

Zamiast się koncentrować na pojedynczych ustawach i regulacjach, co w Grecji uważa się za ingerencje polityczne i mikrozarządzanie, co kilka lat dokonywano by oceny ogólniejszych wskaźników, uzależniając od tych ocen dalsze częściowe umorzenie zadłużenia. W przyszłości większą rolę mogłyby odgrywać międzynarodowe instytucje finansowe poza MFW, w tym Bank Światowy oraz Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (oba banki mają wielkie doświadczenie w tworzeniu instytucji i pobudzaniu rozwoju sektora prywatnego).

W eurogrupie czy na zewnątrz? I co z bankami?

Grecji nie można zmusić do odejścia od euro. Jeżeli rząd zdecyduje się wydrukować własne pieniądze (np. w formie weksli) – takie posunięcie jest samo w sobie ryzykowne z przyczyn prawnych, gdyż kłóci się z traktatami europejskimi – będzie to pierwszym krokiem do Grexitu. Rozpad odciętego od płynnościowego wsparcia EBC greckiego systemu bankowego, do którego może dojść prędzej, może zapoczątkować rozpad greckiej gospodarki i ostatecznie zmusić do Grexitu. Gdyby Grecja została bez systemu bankowego, który wspiera rzeczywistą gospodarkę przez system płatności i kreację pieniądza, i musiała wrócić do gospodarki gotówkowej, szybko pojawiłyby się alternatywne formy płatności i wystąpiłaby presja wymuszająca wprowadzenie nowej krajowej waluty. Okres dostosowania byłby bardzo dotkliwy i z pewnością konieczna okazałaby się pomoc zewnętrzna.

Czy można tego jakoś uniknąć? Ponieważ znaczną część greckich obligacji skarbowych posiadają greckie banki, przez nową niewypłacalność rządu w połączeniu z nadchodzącą nową recesją powstałoby ryzyko, że niewypłacalne staną się później greckie banki, a to wymagałoby podjęcia działań przez Jednolity Mechanizm Nadzorczy (Single Supervisory Mechanism, SSM) i Jednolity Mechanizm Kontrolowanej Restrukturyzacji i Likwidacji Banków (Single Resolution Mechanism, SRM), dwa filary utworzonej niedawno unii bankowej.

Restrukturyzacja banków i odizolowanie ich od rządu (co oznacza unikanie wszelkiego kredytowania rządu bez zabezpieczeń) byłyby jedynym rozwiązaniem pozwalającym utrzymać system finansowy oparty na euro. Przy rekapitalizacji konieczny byłby udział Europejskiego Mechanizmu Stabilizacji (ESM), ale – gdyby przeprowadzono ją dobrze – mogłaby się stać pierwszym sukcesem młodej unii bankowej.

Grecja i tak miałaby system bankowy, którego wielkość byłaby tylko ułamkiem wielkości przedkryzysowej, zapewniający jedynie ograniczone wsparcie gospodarce greckiej. System ten mógłby jednak posłużyć za zakotwiczenie utrzymujące Grecję w strefie euro i mógłby być zasadniczym elementem procesu poprawy gospodarczej w eurolandzie. Takie działanie ostatecznie doprowadziłoby do tego, co jest celem unii bankowej, czyli do przecięcia powiązań między rządami a kruchością banków, a te powiązania należą do głównych przyczyn kryzysu panującego w eurogrupie.

Ostatecznie decyzje zostaną podjęte w Atenach

Stało się oczywiste, że za kryzys społeczno-gospodarczy w Grecji w ogromnym stopniu odpowiada system polityczny oparty na powiązaniach klienteli i patronów. Jedynie zmiana tego systemu oraz poważne zmiany instytucji pozwolą ponownie wprowadzić Grecję na drogę długotrwałego wzrostu gospodarczego.

Przedstawiono bardzo liczne omówienia koniecznych działań prowadzących do takich zmian strukturalnych, wydaje się także, że społeczność międzynarodowa nadal chce pomóc, ale wolę wprowadzenia tych zmian w życie musi okazać greckie społeczeństwo. Potrzeba nowego podejścia, stwarzającego przestrzeń umożliwiającą prowadzenie wewnętrznej debaty, a nie dalszej pomocy finansowej powiązanej z narzucaniem warunków.

Thorsten Beck jest profesorem wykładającym problematykę bankowości i finansów na Cass Business School oraz członkiem zespołu badawczego Ośrodka Badań Polityki Gospodarczej (CEPR).

Artykuł po raz pierwszy ukazał się w VoxEU.org. Tłumaczenie i publikacja za zgodą wydawcy.

Ogłoszenie bankructwa to nie koniec negocjacji (CC BY-SA mehmetdeveci)

Tagi


Artykuły powiązane