Autor: Tomasz Świderek

Dziennikarz specjalizujący się w tematach szeroko rozumianej branży telekomunikacyjnej i nowych technologii.

Mały produkt, wielki efekt

Kilka lat wystarczyło, by chińskie firmy wdarły się do światowej czołówki producentów sprzętu telekomunikacyjnego. Początkowo rynek zdobywały niskimi cenami. Dziś także rozwiązaniami, które wprowadzają szybciej niż inni. Światowym liderem jest Ericsson, ale coraz więcej analityków uważa, że wkrótce wyprzedzą go chińskie koncerny Huawei i ZTE.
Mały produkt, wielki efekt

(opr. DG/ CC BY by dno1967b)

Na razie chińskiemu Huawei nie udało się wyprzedzić lidera branży Ericssona. Wprawdzie z opublikowanego w połowie kwietnia raportu Huawei wynika, że szybciej w 2011 r. zwiększał sprzedaż (o 11,7 proc.) niż szwedzki gigant (wzrost o 11,6 proc.), ale jej wielkością konkurentowi nie dorównał.

Szwedzi w 2011 r. odnotowali przychody rzędu 226,9 mld koron szwedzkich, czyli 35 mld dol., a Huawei 203,9 mld juanów, czyli 31,6 mld dol. Ericsson pozostał więc największym na świecie producentem sprzętu telekomunikacyjnego, ale w ocenie analityków branży, chyba nie na długo.

Apetyt na lidera

Już przed rokiem utrzymanie przez Ericssona pierwszego miejsca wcale nie było pewne. Sprzedaż chińskiego koncernu w 2010 r. wzrosła o 24,5 proc., podczas gdy Szwedzi odnotowali wówczas spadek o 1,6 proc.

– Chcemy być wiodącym dostawcą i myślę, że nie ma co do tego żadnych wątpliwości – mówi David Wang, prezes działu infrastruktury komórkowej Huawei. Gdy mówi to producent numer dwa jasne jest, że jego celem jest pierwsze miejsce w branży.

Ericsson obok amerykańsko-francuskiego Alcatel Lucent i niemiecko-fińskiej Nokia Siemens Networks to od lat czołowi gracze wśród dostawców sprzętu do budowy sieci telekomunikacyjnych. Alcatel, trzecia co do wielkości firma na rynku, w 2011 r. osiągnęła przychody na poziomie 15,3 mld euro, czyli 19,9 mld dolarów, o ponad 2 proc. niższe niż w 2010 r. Nokia miała w ubiegłym roku 14 mld euro, czyli 18,2 mld dol. przychodów, wzrost o 10,9 proc.

Chińskie firmy – Huawei i ZTE (z przychodami rzędu 86,3 mld juanów czyli 13,4 mld dol., wzrost o 23,4 proc.) – w tym gronie zaczęły liczyć się dopiero kilka lat temu, głównie za sprawą sprzedaży na rodzimym wielkim rynku.

Obecność dwóch chińskich firm wśród największych globalnych producentów telekomunikacyjnych doskonale obrazuje zmiany, jakie w tej branży zaszły w ostatnich kilku latach. Chińczycy, którzy początkowo gros przychodów uzyskiwali na krajowym rynku, dziś są obecni niemal na całym świecie i to z zagranicznych rynków pochodzi większość ich dochodów ze sprzedaży.

Technologiczny skok do Polski

Pierwsze zagraniczne kontrakty chińscy dostawcy zdobywali dzięki niskim cenom i oferowanym, we współpracy z chińskimi bankami, korzystnym warunkom kredytowania dostaw. Produkowany przez nich sprzęt nie wyróżniał się pod względem technologicznym, a europejscy konkurenci mniej lub bardziej otwarcie sugerowali, że jest po prostu kopią ich rozwiązań.

Dziś ceny chińskiego sprzętu nie różnią się już aż tak bardzo, jak przed laty, od cen konkurentów. Za to wiele nowych rozwiązań firmy Państwa Środka oferują szybciej niż Ericsson, czy NSN.

Gdy w 2009 roku Aero2, operator telefonii komórkowej z grupy Zygmunta Solorza-Żaka, uruchamiał jako jeden z pierwszych na świecie usługi transmisji danych w technologii HSPA+ w paśmie 900 MHz robił to z wykorzystaniem sprzętu właśnie Huawei. Bez wątpienia zdecydowała o tym cena oraz bardzo korzystne warunki finansowania zakupu sprzętu. Ale nie tylko. Adam Kuriański, prezes Aero2 podkreślał, że jest pod wrażeniem zaawansowania technologicznego rozwiązań jakie chińscy partnerzy oferują.

Rok później dwie inne spółki komórkowe z grupy Zygmunta Solorza-Żaka uruchomiły jako pierwsze na świecie usługi komórkowej transmisji danych w superszybkiej technologii LTE w paśmie 1800 MHz. Znów użyły sprzętu Huawei. Chińczycy jako jedyni byli wówczas w stanie zaproponować takie urządzenia.

Spółki z grupy Zygmunta Solorza-Żaka nie były pierwszymi polskimi operatorami, którzy zdecydowali się na sprzęt chińskich dostawców. Wcześniej zrobiło to P4, operator sieci Play, a potem PTK Centertel, operator sieci Orange. Obie firmy wybrały urządzenia Huawei. Z kolei Polkomtel budując sieć CDMA450 zdecydował się na sprzęt ZTE.

W tym roku Huawei zdobył kolejny kontrakt w Polsce – dostarczy sprzętu spółce NetWorks, która buduje wspólną sieć dla T-Mobile i Orange. Drugim dostawcą w tym kontrakcie jest Nokia Siemens Networks, ale to Chińczycy zgarnęli lwią część kontraktu.

Polskie firmy nie są w Europie wyjątkiem. Klientami Huawei i ZTE jest wielu operatorów komórkowych, w tym Vodafone, KPN, Telefonica O2, Telenor i Telecom Italia. Podobnie jest w Azji i Afryce.

Wywiad blokuje dostęp

Chińscy dostawcy mają jednak zamknięty dostęp do amerykańskiego i australijskiego rynku telefonii komórkowej. W obu przypadkach jest to decyzja uzasadniana przez władze względami bezpieczeństwa. Padają argumenty, że połączenia i dane przesyłane sieciami komórkowymi, wybudowanymi z użyciem chińskiego sprzętu, mogą być dostępne dla obcych wywiadów.

Zablokowanie dwóch rynków to nie jedyny przypadek działań rządów broniących sektora telekomunikacyjnego przed ekspansją chińskich firm. Gdy w 2005 r. bankrutował brytyjski Marconi głównym kandydatem do jego zakupu był Huawei. Ostatecznie okazało się, że to nie Chińczycy, ale szwedzki Ericsson kupi brytyjskiego producenta.

Niemal identyczna sytuacja miała miejsce w 2009 r., gdy na sprzedaż wystawiono bankrutujący północnoamerykański Nortel Networks. I tu Huawei był głównym oferentem, ale skończyło się tym, że poszczególne działy upadającej firmy kupili producenci sprzętu z Europy i USA. Portfel patentów Nortelu przejęło zaś konsorcjum firm z udziałem Apple.

O ile próba kupienia Marconi była związana przede wszystkim z chęcią zdobycia technologii, to Nortel miał być biletem wstępu na rynek Ameryki Północnej. Przez kilka lat, jakie dzielą te dwa zdarzenia, chińskie firmy poczyniły bowiem olbrzymi skok technologiczny.

Finansowy patent na patent

– Gdy ocenia się potencjał producentów sprzętu, należy patrzeć także na to, ile wydają na badania i rozwój. Chińczycy wydają coraz więcej – mówi Wojciech Pytel, członek zarządu Polkomtelu.

Huawei w badania i rozwój (R&D) zainwestował w 2011 r. ponad 23,7 mld juanów, czyli 11,6 proc. swych przychodów. W porównaniu z 2010 r. zwiększył te wydatki o 34,2 proc. W tym roku planuje zwiększenie tych nakładów o kolejne 20 proc. W R&D pracuje ponad 62 tys. osób, czyli ponad 44 proc. zatrudnionych w tej chińskiej firmie.

W przypadku ZTE wydatki na R&D wyniosły 8,5 mld juanów (9,8 proc. przychodów), a dział R&D zatrudnia ponad 30 tys. osób (33,6 proc. ogółu zatrudnionych).

Mimo gigantycznego wzrostu nakładów Huawei nadal wydaje na R&D mniej niż jego główny rywal – Ericsson, ale zdecydowanie więcej niż dwaj pozostali europejscy potentaci. Ericsson w 2011 r. wydatki na badania i rozwój zwiększył o 9 proc. do 32,6 mld koron (14,4 proc. przychodów), a R&D pracuje 22 tys. osób, czyli 21 proc. całej załogi.

Światowy numer trzy, czyli Alcatel Lucent, w ubiegły roku nakłady na badania i rozwój zmniejszył o 5,2 proc. do 2,5 mld euro (16,1 proc. przychodów), zaś Nokia Siemens Networks wydała na ten cel 2,2 mld euro, o 2,6 proc. więcej niż rok wcześniej.

> więcej: Eksplozja chińskich patentów

Technologiczny wyścig dostawców sprzętu zaczyna być wyraźnie widoczny na rynku. Szczególnie zacięta walka toczy się o najbardziej obiecujący fragment – rynek mobilny. Według danych firmy badawczej ABI Research, w czwartym kwartale 2011 r. wartość sprzedaży Huawei w tym segmencie była – po raz pierwszy – wyższa niż NSN. Osiągnęła równowartość 2,5 mld dol., wobec 2,4 mld dol. NSN. Lider – Ericsson – sieciom komórkowym sprzedał sprzęt za 3,5 mld dolarów.

Tomasz Świderek

(opr. DG/ CC BY by dno1967b)

Otwarta licencja


Tagi