Autor: Jan Cipiur

Dziennikarz ekonomiczny, publicysta Studia Opinii

Podróbka nie umiera nigdy

Z każdych kilkunastu, a może nawet kilku dolarów przeznaczanych w świecie na zakupy rzeczy z importu jeden dolar wydawany jest na mniej lub bardziej udane podróbki. Proceder falsyfikacji uderza często w zwykłych konsumentów, którzy wcale nie chcieli kupować podróbki.
Podróbka nie umiera nigdy

Eksperci OECD oraz unijnego Biura Własności Intelektualnej (EUIPO) sporządzili ocenę globalnego handlu towarami, które udają oryginały oraz produktów kopiowanych z pogwałceniem praw patentowych, pokrewnych i podobnych. Na bazie analizy pół miliona formularzy celnych spisanych po zatrzymaniu transportów podróbek powstał raport „Trade in Counterfeit and Pirated Goods. Mapping the Economic Impact”.

Na tej m.in. podstawie sporządzony został szacunek, zgodnie z którym światowy import rzeczy udających markowe oryginały może wynosić 461 mld dolarów, czyli prawie pół biliona rocznie. W 2008 r. była to wartość ponad o 50 proc. mniejsza – jego rozmiary szacowano na 200 mld dol.

Wartość światowego importu ogółem wyniosła w 2014 r. 17,9 biliona dolarów. Na podstawie tej wielkości wykazać można bez trudu, że 1 dolar podróbki zza granicy przypada na prawie 40 dolarów oryginalnych towarów, więc aproksymacja mówiąca o proporcji jeden do kilku czy kilkunastu może się wydawać naciągana. Byłaby to jednak konkluzja przedwczesna.

Tabela-1-Globalny-eksport-towarowy-1120Z zestawienia WTO podstawowej struktury światowego handlu w 2014 r. wynika, że większość towarów w obrocie światowym to wyroby przemysłowe, paliwa i inne surowce oraz towary rolne. Surowce oraz maszyny i urządzenia są przedmiotem handlu B2B, czyli między firmami eksporterami a firmami importerami.

Wprawdzie w handlu B2B też dochodzi do oszustw, zwłaszcza przy dostawie drobnych elementów i części, ale skala tego jest relatywnie mała i niezwykle trudna do określenia. Choćby dlatego, że celnicy nie rozkręcają samochodów w poszukiwaniu nie takich jak trzeba śrubek.

Badacze z OECD i EUIPO musieli odnieść swoje wyniki do wielkości dobrze zdefiniowanej i porównywalnej w czasie. My pozwolić sobie możemy na pewną dowolność nie wymagającą dowodu, ale potwierdzoną doświadczeniem i zdrowym rozsądkiem. Z tabeli wynika, że znakomita większość towarów w światowym handlu zagranicznym nie trafia do sklepów i centrów handlowych.

Możemy zatem twierdzić ze spokojnym sumieniem, że skala procederu fałszerstw i oszustw towarowych dotykająca zwykłych konsumentów jest większa, niż można byłoby sądzić na podstawie proporcji zestawionych w raporcie.

Teza ta ulega wzmocnieniu przez fakt, że raport nie obejmuje rosnącego na potęgę transgranicznego handlu internetowego, a także w związku z ustaleniem, że główny sposób dostawy podrabianych wyrobów to wysyłka paczek pocztowych. W latach 2011-13 paczki zatrzymane przez celników złożyły się na 62 proc. ujawnionych przypadków podróbek w obrocie zagranicznym. Ponadto, raport nie uwzględnia podróbek kupowanych nieświadomie lub świadomie w kraju ich wytworzenia. Główne zagłębie podróbek to zaś Chiny i inne kraje południowo-wschodniej Azji, a więc najbardziej zapracowany i najludniejszy region świata, o rosnących potrzebach konsumpcyjnych.

Kto podrabia kogo

Podrabiane towary to już nie wyłącznie trefne „rolexy”, t-shirty, czy torebki damskie „z najwyższej półki” opatrzone logotypami kupowanymi na worki od rzemieślnika za rogiem. Dzisiaj wychwytywane są bowiem także przypadki podszywania się pod uznane marki truskawek, bananów, czy oleju kokosowego, a także leków, czy zabawek bez prawdziwych certyfikatów – co robi się niebezpieczne dla zdrowia.

Z powodów oczywistych, ofiarą oszustw padają przede wszystkim bardzo znane firmy i ich znaki towarowe. Słynne firmy pochodzą z miejsc bardzo bogatych. Pierwszych sześć miejsc na liście państw, z których mają siedziby korporacje zmagające się z łamaniem ich praw do własności intelektualnej zajmują w kolejności: USA, Włochy, Francja, Szwajcaria , Japonia i Niemcy. Ale, ale – na 13. miejscu tej listy znalazły się same Chiny! Świadczyć to może, że ich gospodarka próbuje podążać tropem wytyczonym przez Japonię i Koreę Płd., które kilkadziesiąt lat temu też kojarzone były z tandetą i nieudolnym naśladownictwem.

Autorzy raportu podkreślają w tym miejscu, że na podrabianie swoich wyrobów narażone są wszystkie firmy innowacyjne opierające strategię na ochronie praw własności, niezależnie czy pochodzą z państw rozwiniętych czy starających się o awans z drugiej ligi.

Na szczycie dostawców podrabianych towarów wciąż są Chiny, które dysponują nieprzebranym ciągle zasobem taniej i bardzo taniej siły roboczej, kadrą inżynierską, ale także wyposażeniem przemysłowym koniecznym do przestępczego naśladowania nawet skomplikowanych technicznie produktów. Kompozycja listy nie może budzić zdziwienia. Biznesmeni z państw najbardziej rozwiniętych biorą udział w handlu tandetą, ale już przemysłowcy z Zachodu wolą jednak zbijać majątki na oryginałach i innowacjach.

Ceny podróbek zależą od siły podrabianej marki, ale też od kierunku eksportu fałszywek. Para oszukanych butów Nike kosztuje od 5 do 200 dolarów, cena okularów niby-Ray Ban waha się od 5 do 150 dolarów, torebka udająca Louis Vuitton od 5 do 1500 dolarów, a imitacja Rolexa od 5 do aż 20 000 dolarów.

Górny przedział cenowy zarezerwowany jest dla bogatych konsumentów z bogatych krajów. W tym przypadku ceny podróbek są bliskie cenom oryginałów, a imitacje sprzedawane są np. w ramach wyprzedaży dla wybranych, specjalnej oferty z okazji otwarcia sklepu, czy w szemranych outletach, które specjalizują się w lewym towarze.

Najtańsze podróbki rozpoznawane gołym okiem są dla ubogich z biednych rejonów świata. W tym przypadku klienci wprost domagają się podróbek. Część sprzedawana jest jako „repliki”, które są tańsze, ale zachowują (rzekomo) walory użytkowe oryginału.

Źródła narastania oszustw

Globalizacja wpiera oszustów. Swobodny przepływ towarów i kapitałów wzdłuż i wszerz świata utrudnia kontrole pochodzenia i potwierdzanie oryginalności, ale też ułatwia dostęp do technologii niezbędnej do wytwarzania podróbek.

Drugie oblicze tego samego czynnika to globalizacja aspiracji i gustów. Najmodniejsze perfumy, kreacje i smartfony są dziś dostępne nie tylko w salonach na najelegantszych alejach światowych metropolii, ale także w sklepach nieopodal dżungli. Podrabianie czegoś na masową skalę jest potwierdzeniem sukcesu pomysłodawcy i wylansowanej przez niego marki, więc można podejrzewać, że opór krzywdzonych producentów jest niekiedy bardziej werbalny niż rzeczywisty.

Szacunek-wartości-marek-1120

Marże producentów modnych oryginałów to bodaj najistotniejszy czynnik powodujący masowe zakupy podróbek. W przypadku hitów są one przeskalowane po kilkakroć i tym wyższe, im większy ku nim owczy pęd klientów. W przypadku najlepiej sprzedających się smartfonów marża zysku sięga 70 proc.

Firma IHS twierdzi, że koszt wytworzenia modelu iPhone 6 wynosi od 200 do 247 dol., przy cenie sprzedaży 649 do 849 dolarów, w zależności od odmiany. Samsung Galaxy S5 32 GB kosztował po opuszczeniu fabryki 251,52 dolarów, a w sklepach 599 dolarów. Gdyby marża na oryginałach była rozsądniejsza, malałyby pola oszustw.

W sprawie polskiej tylko jeden akapicik. Statystyczna skłonność naszej gospodarki do eksportu podrabianych produktów jest niemal zerowa (0,01-0,02). Na czele jest Jemen (1,000) i Chiny (0,999).

Szefowie OECD i EUIPO wtórują autorom raportu podkreślając słusznie, że o dobrostanie wydajnej i wybiegającej w przyszłość gospodarki decyduje innowacyjność i zabiegi o nią. Proceder łamania praw do własności intelektualnej uprawiany przez oszustów-podrabiaczy osłabia skuteczność tych starań. Tolerowanie fałszerstw na wielką skalę osłabia rozwój, ponieważ widoczne stają się niedomagania lub wręcz bezradność w egzekwowaniu prawa.

Podróbki są źródłem wielkich nielegalnych majątków. Pal już nawet sześć niezapłacone podatki, ważniejsze, że mafie gromadzą wielkie środki i jeśli zachodzi potrzeba ochrony lub promocji interesów nie wahają się używać broni i terroryzmu.

Praktyki oszukańcze należy potępiać bez żadnych ”ale”. Nie należy też jednak unikać przekory, bo nie ma nic gorszego, gdy wszyscy zgadzają się co do joty ze wszystkimi. Coraz bardziej problematyczna staje się jakość (trwałość) markowych produktów. Koncern Apple poinformował ostatnio, że statystyczna żywotność bezawaryjna iPhonów to trzy, góra cztery lata. Potem dobrze jest kupić nowe, jeszcze lepsze (sic) urządzenie. Niechybnie dochodzimy do pytania, po co przepłacać za towar markowy skoro pod ręką jest niemal równie nietrwały zamiennik o nazwie Yfone, czy też Sansang?

Tabela-1-Globalny-eksport-towarowy-1120
Szacunek-wartości-marek-1120

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Cyfryzacja zwiększa skalę oszustw na rynku finansowym

Kategoria: Analizy
Pandemia przyśpieszyła digitalizację płatności, w których główną rolę odgrywają urządzenia mobilne. Na ich wykorzystaniu skupiają się także sprawcy wyłudzeń i oszustw na rynku finansowym.
Cyfryzacja zwiększa skalę oszustw na rynku finansowym