Przymusowa zachęta do odkładania na starość

Starzenie się ludności stanowi wyzwanie dla systemów emerytalnych. Wraz z wydłużaniem się życia na emeryturze potrzebne są większe oszczędności, które mają finansować dłuższe życie. Ponieważ emerytura wydaje się dla większości odległą perspektywą, rzadko kiedy oszczędzamy odpowiednio wcześnie i wystarczająco dużo. Rozwiązania systemowe, które zachęcają do odkładania są niezbędne.
Przymusowa zachęta do odkładania na starość

(infografika Dariusz Gąszczyk)

Polska, szczególnie teraz, gdy ostatnie zmiany w systemie emerytalnym mogły spowodować spadek zaufania do systemu i niechęć do oszczędzania na starość, potrzebuje rozwiązań, które zachęcą ludzi do niezbędnego odkładania na stare lata. Tempo starzenie się Polaków będzie jednym z najszybszych wśród krajów wysoko rozwiniętych. A na razie odkładamy słabo.

W przypadku dobrowolnego oszczędzania na starość trzeba wykonać dwa działania:

1. Zachęcić ludzi.

2. Zachęcić do oszczędzania odpowiednio dużego, ale tak, by nie obciążyć przy tym nadmiernie finansów publicznych zbyt dużymi i źle zaadresowanymi zachętami podatkowymi.

Szukając rozwiązań dla Polski warto wzorować się na przykład na rozwiązaniach nowozelandzkich, które okazały się sukcesem.

Dobrowolnie, ale z automatycznym zapisem

Rozwiązaniem może być system, do którego pracownicy są automatycznie zapisywani a składki emerytalne ustalane są kwotowo a nie procentowo. Jednym z najlepszych przykładów działania takiego mechanizmu jest KiwiSaver (KS) wprowadzony w 2007 r. w Nowej Zelandii. Każdy nowo wchodzący na rynek pracy jest automatycznie zapisywany do systemu, ale z racji, że jest to dobrowolna forma oszczędzania – może się z niego wypisać w okresie od 2 do 8 tygodnia uczestnictwa.

Mechanizm automatycznego zapisu zachęca ludzi do regularnego oszczędzania. W 2005 r. w Nowej Zelandii osoby dobrowolnie oszczędzające na emeryturę stanowiły niecałe 20 proc. aktywnych zawodowo. System KiwiSaver powstał w 2007 r. – dziś robi to ponad 60 proc. aktywnych zawodowo. W Polsce tylko ok. 5 proc. aktywnych zawodowo dobrowolnie odkłada na starość w ramach Pracowniczych Programów Emerytalnych (PPE), Indywidulanych Kont Emerytalnych (IKE), czy Indywidualnych Kont Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE). Wprowadzone w 2012 r. w Polsce IKZE nie doprowadziły do istotnego zwiększenia liczby oszczędzających (raczej spowodowały przejście z IKE do IKZE). KiwiSaver natomiast od początku działalności potroił liczbę dobrowolnie odkładających na emeryturę.

Do sukcesu KiwiSaver przyczynił się właśnie mechanizm automatycznego zapisu. Ponad 1/3 ubezpieczonych w KS dołączyła do niego automatycznie. Nawet gdyby przyjąć, że nikt nie zapisał się w inny sposób w Nowej Zelandii oszczędzałoby na emeryturę pięciokrotnie więcej osób niż w Polsce. Mechanizm automatycznego zapisu dotyczył tylko nowo wchodzących na rynek pracy, istnieją więc także inne metody zapisania się: za pośrednictwem pracodawcy (podobnie jak w przypadku PPE) lub za pośrednictwem ubezpieczyciela (analogicznie do IKE i IKZE).

(infografika Dariusz Gąszczyk)

(infografika Dariusz Gąszczyk)

 

Ludzie z natury rzeczy są raczej niechętni zmianom. Mając wybór niekoniecznie kierują się najbardziej racjonalną opcją, ale biorą pod uwagę wysiłek, jaki jest związany z podjęciem danej decyzji. W przypadku, gdy mają podjąć decyzję o oszczędzaniu na starość bardzo istotnym czynnikiem może być kwestia wysiłku, jaki muszą włożyć w zapisanie się do funduszu emerytalnego. W Polsce związane jest to z koniecznością zawarcie umowy z funduszem. W Nowej Zelandii nie trzeba nic robić, przeciwnie – to wypisanie się wymaga wysiłku.

Automatycznie zapisani do KiwiSaver nie wypisują często. Średnio tylko 17 proc. automatycznie zapisanych do KS wypisało się z niego. W pierwszych latach funkcjonowania KS połowa osób automatycznie zapisanych wypisywała się, jednak z czasem odsetek ten istotnie malał. Obecnie osoby, które w poprzednich latach wypisały się z KS powracają do niego.

(Infografika DG)

(Infografika DG)

 

Kwotowo określona składka jest bardziej korzystna dla osób mniej zamożnych niż w przypadku składki procentowej. Obecnie stosowane w Polsce zachęty podatkowe dla oszczędzających na emeryturę faworyzują osoby bardziej zamożne, które mogą zyskać wyższe wsparcie od państwa, ponieważ ich składki są wyższe. Takie rozwiązanie nie dość, że nadmiernie obciąża finanse publiczne, to jeszcze nie spełnia podstawowego celu: zapewnienia emerytur tym, którzy nie byli w stanie odkładać więcej.

Dzięki kwotowo określonej składce również osoby gorzej usytuowane są w stanie odłożyć odpowiednio dużo. Rozwiązanie oparte na składce ustalanej kwotowo zostało zaprezentowane przez Komisję Nadzoru Finansowego w 2012 r. Emerytalne Konto Oszczędnościowe (EKO) przewidywało składkę w wysokości 100 zł miesięcznie (lub 150 zł w innym wariancie) niezależnie od osiąganych dochodów. KNF wyliczał wtedy, że odkładanie regularnie kwoty 150 zł miesięcznie (waloryzowanej) przez 40 lat może zwiększyć stopę zastąpienia nawet o 1/3 dla osoby zarabiającą średnią krajową. W przypadku osób zarabiających poniżej średniej krajowej wzrost emerytury byłby jeszcze silniej odczuwalny.

Ustalenie kwotowej składki i stosowanie ulg podatkowych na jej podstawie jest tanie dla finansów publicznych, ponieważ ulgi nie trafiają do osób bogatszych – zachęty kierowane są do właściwej grupy. Stosowanie zachęt w przypadku osób lepiej sytuowanych mija się z celem i jest drogie. Osoby takie prawdopodobnie i bez zachęt zdecydowałyby się na dodatkowe oszczędzanie na starość.

Proponowane rozwiązanie na tle obecnej sytuacji

Nowym systemem powinni zostać objęte osoby już pracujące. Ze względu na bardzo słaby punkt wyjściowy (w Nowej Zelandii przed wprowadzeniem KS oszczędzało niecałe 20 proc. aktywnych zawodowo, w Polsce ok. 5 proc.) należy rozważyć objęcie mechanizmem automatycznego zapisu osoby już pracujące.

Ubezpieczeni powinny zostać wszyscy pracujący, niezależnie od formy zatrudnienia. W szczególności rozwiązaniem należy objąć zatrudnionych na umowach zlecenie. Zazwyczaj są to słabiej zarabiający, a więc bardziej narażeni na ubóstwo po zamknięciu okresu aktywności zawodowej. Na umowach – zlecenie częściej pracują młodzi. W ich przypadku kluczowe jest, by jak najwcześniej zaczęli odkładać na emeryturę. Nawet oszczędzanie małych kwot, ale regularne i przez długi okres pozwala oszczędzić wystarczające środki.

Obecnie funkcjonujące rozwiązania należy wygaszać (zamknąć dla nowych uczestników). IKE i IKZE okazały się niewystarczające, nie zachęciły do dodatkowego oszczędzania. Pozwoli to również obniżyć koszty ulg podatkowych związanych z dobrowolnym oszczędzaniem na starość. PPE jako rozwiązanie oparte na istotnym udziale pracodawcy mogłoby funkcjonować równolegle.

W skali całego społeczeństwa w długim okresie przy starzejącej się ludności, by utrzymać świadczenia emerytalne na dotychczasowym poziomie można zrobić tylko dwie rzeczy: zwiększać oszczędności emerytalne i podwyższać wiek emerytalny. Wiek emerytalny jest już podwyższany, choć w dość wolnym tempie. Natomiast składka emerytalna pozostaje od lat na niezmienionym poziomie, co przy niskim udziale osób odkładających dodatkowo będzie powodować deficyt w ramach publicznego systemu emerytalnego.

Zwiększenie udziału osób dodatkowo oszczędzających na emeryturę jest jednym z największych wyzwań stojących przed polskim systemem emerytalnym. Szczególnie teraz, przy zmniejszonej dywersyfikacji finansowania świadczeń emerytalnych, potrzebne jest dodatkowe zabezpieczenie. Dotychczasowe rozwiązania zdecydowanie się nie sprawdziły, dlatego potrzebne są zmiany, które zachęcą Polaków do oszczędzania. Szczególną uwagę należy poświęcać osobom, które bez zachęt nie zdecydowałyby się na odkładanie na starość.

Autor jest studentem ekonomii w Szkole Głównej Handlowej. Współpracuje z Forum Obywatelskiego Rozwoju. 

(infografika Dariusz Gąszczyk)
(infografika Dariusz Gąszczyk)
(Infografika DG)

Otwarta licencja


Tagi