Autor: Aleksander Piński

Dziennikarz ekonomiczny, autor recenzji książek i przeglądów najnowszych badań ekonomicznych

Winda bez tajemnic

Winda zmieniła współczesny świat równie mocno jak samochody i samoloty – wynika z książki Andreasa Bernarda „Lifted: A Cultural History of the Elevator” („Podniesiony: kulturalna historia windy”).
Winda bez tajemnic

Andreas Bernard "Lifted: A Cultural History of the Elevator"

Od maja do października 1854 r. mechanik Elisha Graves Otis prowadził na Wystawie Przemysłów Wszystkich Narodów w Nowym Jorku prezentacje skuteczności systemu bezpieczeństwa dla wind, który wynalazł. Firmę E.G. Otis Elevator Company założył w Yonkers w stanie Nowy York siedem miesięcy wcześniej (20 września 1853 r.), ale ponieważ przez ten czas otrzymał tylko jedno zamówienie, chętnie przyjął zaproszenie, by pokazać swój wynalazek szerszemu gronu.

W Kryształowym Pałacu (imitacji tego wybudowanego na Światową Wystawę w Londynie w 1851 r.) na 42 ulicy zainstalował platformę na szynach, na której wzniósł się do góry na oczach widzów. Kiedy znalazł się na szczycie, odciął kabel podtrzymujący. Zamiast runąć winda osunęła się zaledwie o kilkanaście centymetrów. „Wszystko jest bezpieczne, panowie, wszystko jest bezpieczne” – miał powiedzieć Otis. Sprężyna przyczepiona do góry szybu napinała się w momencie, gdy lina się przerywała, i uruchamiała mechanizm blokujący platformę (Otis opatentował ten mechanizm w styczniu 1861 r.).

Potrzebne jest wydarzenie

Show Otisa uznawany jest za przełomowy moment w historii windy w zdecydowanej większości publikacji na ten temat. To miał być wręcz moment narodzin współczesnego przemysłu windziarskiego (pierwszą nowoczesną pasażerską windę zainstalowano w sklepie z porcelaną i szkłem Houghwout and Company nieco później – 23 marca 1857 r.). Tymczasem tak naprawdę sam Elisha Otis w stosunkowo niewielkim stopniu przyczynił się do zmian w technologii produkcji wind. Znano je już w starożytności. Zapiski o nich pojawiają się m.in. u Archimedesa. Cesarzowa Austrii Maria Teresa (1717–1780) pod koniec życia korzystała z windy, by dotrzeć do grobów swoich rodziców w krypcie pod kościołem Santa Maria della Concezione dei Cappuccini w Rzymie. W 1804 r. zbudowano pasażerską i towarową windę w sześciopiętrowej przędzalni bawełny w Derbyshire w Wielkiej Brytanii. Od lat 30. XIX w. często instalowano windy w brytyjskich fabrykach tekstylnych.

Dlaczego zatem przywiązuje się taką wagę do występów Otisa? Otóż w 1911 r., w biograficznej nocie z okazji 100. rocznicy urodzin ojca, jego syn Charles Otis napisał, że słynna prezentacja jego ojca z targów z 1854 r. była „jedną z najciekawszych i najbardziej interesujących na całych targach”. Nawet jedna z ostatnich publikacji firmy Otis stwierdza, że „przyćmiła ona całe targi”.

Andreas Bernard postanowił to sprawdzić i przejrzał gazety z tego okresu (od maja do października 1854 r.). I tak mimo iż np. „The New York Times” publikował jakiś artykuł o targach prawie codziennie, nawet linijki tekstu nie poświęcił Otisowi. Z liczących się amerykańskich gazetach o jego show napisały tylko w niewielkich notkach „Scientific American” z 10 czerwca 1854 r. oraz „The New York Daily Tribune” z 30 maja 1854 r. O tym, że współcześni nie traktowali go jako kogoś, kto dokonał ważnego przełomu, świadczy też to, że żadna gazeta nawet nie zauważyła jego śmierci w 1861 r. Dlaczego zatem dzisiaj panuje odmienne przekonanie? Otóż od lat 70. XIX w. założona przez synów Elisha Otisa firma Otis Brothers and Company (później znana jako Otis Elevator Company) stała się jednym z największych na świecie producentów wind, przejmując do końca XIX w. 14 swoich konkurentów. Od 1911 r., kiedy Charles napisał słynny tekst na temat „przełomowej” prezentacji swojego ojca (zawarł w niej szczegółowy opis całego zdarzenia, minuta po minucie), prawie zawsze historia wind zaczyna się od tego wydarzenia. Zdaniem autora taka zmiana w świadomości nie byłaby możliwa tylko w wyniku działalności PR-owej firmy. Dokonała się, ponieważ historia prezentacji Otisa świetnie wkomponowuje się w powszechne przekonanie, że jeżeli jakiś wynalazek staje się popularny, to dzieje się to w wyniku wielkiego odkrycia albo innej jednorazowej czynności. Prawda, że tak naprawdę takiego jednego przełomowego momentu nie było, jest zdecydowanie mniej atrakcyjna medialnie.

Podniebna architektura

Dalsza część książki to historia stopniowego zyskiwania popularności przez windy i zmian w budynkach i całych miastach. Co ciekawe, już od lat 60. XIX w. tempo przyjmowania się tego wynalazku było różne w Europie i USA. W Ameryce stało się to zdecydowanie wcześniej, co spowodowane było tym, że w Europie było wiele złych doświadczeń z próbami transportu ludzi w kopalniach (w USA aż do gorączki złota w Kalifornii w 1849 r. prawie nie istniało wydobycie na skalę przemysłową).

Tak więc kiedy na wschodnim wybrzeżu USA windy były standardem w hotelach już na początku lat 60 XIX w., we Francji pojawiły się dopiero dekadę później. Nawet na początku lat 90. XIX w. windy były wyjątkiem w Niemczech, podczas gdy były już standardem w nowych budynkach w USA.

Wówczas to w Stanach Zjednoczonych rozpoczął się wyścig technologii. W Nowym Jorku już około 1875 r. windy umożliwiły budowę 12-piętrowych budynków, ale nie wyższych, ponieważ był problem z utrzymaniem większych konstrukcji. Rozwiązano go na początku lat 80. XIX w., tworząc stalowy szkielet budynku, który umożliwiał tworzenie nawet 50-piętrowych wieżowców.

Teraz z kolei ówczesne windy okazały się zbyt wolne i jeszcze pod koniec XIX w. najwyższym budynkiem świata był 20-piętrowy Masonic Temple w Chicago. Technologia budowy szybszych wind szybko się pojawiła i już w 1913 r. globalnym gigantem był 50-piętrowy Woolworth Building. Jeden z dziennikarzy zauważył, że wejście na jego szczyt po schodach zajęłoby 45 min.

Droga do automatu

Książka „Lifted: A Cultural History of the Elevator” to angielska wersja niemieckiej książki „Die Geschichte des Fahrstuhls: Über einen beweglichen Ort der Moderne”. Nie jest to dokładne tłumaczenie, lecz zaadaptowana przez autora na rynek amerykański wersja, w której większy nacisk położono na tamtejszą historię wind. To książka akademicka, wydana w USA nakładem New York Univeristy Press, czyta się ją jednak bardzo przyjemnie, choć momentami autor zbytnio skupia się na detalach. Jej największy atut to multidyscyplinarność. Poznamy z niej nie tylko historię wind, lecz także ich wpływ na architekturę miast, na życie kulturalne i gospodarkę.

Olbrzymią zasługą autora jest odkrycie samego tematu (bo na pozór co ciekawego może być w historii windy?). Fascynujące są fragmenty o nieznanym dziś zawodzie – przez krótki okres (zanim tę czynność zautomatyzowano) w XIX w. windy były sterowane ręcznie przez maszynistów, których praca była swego rodzaju sztuką: musieli łagodnie ruszać i hamować i zatrzymywać windę możliwie blisko poziomu podłogi na piętrze (otrzymywali wtedy wysokie napiwki). Zwracają także uwagę świetnie anegdoty o stosunku do wynalazku europejskiej arystokracji, bo na przykład w protokole carskiej Rosji nie przewidziano wind. W 1913 r., w czasie wizyty w hotelu, w którym była winda, świta cara nie wiedziała więc, jak ma się zachować. Warto też zwrócić uwagę na historię penthousów, czyli najdroższych mieszkań, które zaczęto budować na ostatnich piętrach po wynalezieniu windy (wcześniej te mieszkania były najtańsze). Po przeczytaniu tej książki żadna przejażdżka windą już nigdy nie będzie taka jak wcześniej.

Andreas Bernard jest redaktorem w „Süddeutsche Zeitung”, największej niemieckiej gazecie. Uzyskał doktorat z nauk o kulturze na Bauhaus University w Weimarze. Wykłada w szkołach wyższych w Berlinie i Lucernie.

Andreas Bernard "Lifted: A Cultural History of the Elevator"

Otwarta licencja


Tagi