Autor: Katarzyna Bartman

Redaktor naczelna miesięcznika „Praca za granicą”.

ZUS prognozuje katastrofę, więc rząd chwyta się brzytwy

Półpracownicy i półśrodki - mówią eksperci o nowej ustawie o ubezpieczeniach społecznych z obowiązkowymi składkami emerytalnymi. Sam ZUS wyliczył, że wpływy ze składek wyniosą w ciągu roku maksymalnie 1 proc. rocznego deficytu ubezpieczalni, a zatrudniani na umowach-zlecenie i tak nie uskładają nawet na emeryturę minimalną.
ZUS prognozuje katastrofę, więc rząd chwyta się brzytwy

(infografika Darek Gąszczyk)

Rządowe zapowiedzi walki z umowami cywilnoprawnymi na rynku pracy i koniec ery niechlubnych „śmieciówek”, która ma się skończyć wraz z wprowadzeniem składki emerytalnej od wszystkich umów zleceń (o dzieło), wynagrodzeń członków rad nadzorczych, a także niektórych rolników wzbudzają najwyższe emocje.

Wypowiedź premiera Donalda Tuska, że rząd zamierza jeszcze w 2014 roku definitywnie zakończyć erę tzw. śmieciówek: „umów, które uwłaczają godności i poczuciu bezpieczeństwa Polaków”, jeszcze zaostrzyła debatę. Pod pojęciem śmieciówek szef rządu rozumie przede wszystkim umowy – zlecenia, które stanowią jedyne źródło utrzymania 1,1 mln. obywateli (dla porównania, z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w 2011 r. takich osób było 894,3 tys.).

Kiedyś to będą emerytury

Walka rządu z tą formą „gorszego” zatrudnienia ma przede wszystkim polegać na tzw. „ozusowaniu” wszystkich takich umów (a dokładnie obciążeniu ich składką rentowo-emerytalną). Należy tu przypomnieć, że do tej pory pracodawcy, a precyzyjniej – zleceniodawcy, zatrudniający daną osobę na kilku umowach–zlecenie także mieli obowiązek odprowadzania za nią skałek do ZUS, ale tylko od jednej, pierwszej lub wybranej umowy. Od kolejnych zleceń, które były zawierane z tym samym pracownikiem, już nie.

Zdaniem związkowców, którzy są głównym inicjatorem zapowiadanych zmian w przepisach, pracodawca zawierał ze zleceniobiorcą pierwszą umowę–zlecenie na symboliczną kwotę i to od niej odprowadzał daninę do ZUS, a kolejne umowy już nie podlegały obowiązkowemu ubezpieczeniu. W efekcie tej praktyki tracił zarówno ZUS, jak i sami zleceniobiorcy. Związkowcy argumentują, że zaczęło przybywać na rynku pracy osób, które nie miały żadnego zabezpieczenia socjalnego na starość, czyli mówiąc wprost – nie gromadziły wystarczającego kapitału emerytalnego, który w przyszłości pozwoliłby na wypłacenie im świadczeń – choćby minimalnych.

Po wejściu w życie nowej ustawy (o systemie ubezpieczeń społecznych), jak zapowiedział minister pracy, opisane powyżej praktyki zostaną całkowicie wyeliminowane. Pracodawcy będą bowiem zobowiązani do odprowadzania składek emerytalnych i rentowych od wszystkich umów-zleceń zawieranych z danym zleceniobiorcą. Co istotne, jeśli wartość umowy-zlecenia nie przekroczy minimalnego wynagrodzenia, pracodawca i tak odprowadzi od takiej umowy składki naliczane, jak od minimalnego wynagrodzenia.

Jak tłumaczy Henryk Nakonieczny z NSZZ „ Solidarność” przepis ten zabezpieczy przyszłość wielu młodym ludziom, którzy dziś często nie myślą o dalekiej przyszłości. Tymczasem, kapitał odprowadzany na ich konta emerytalne będzie pracował nie tylko na wysokość przyszłego świadczenia, ale również wpłynie korzystnie na ich „staż składkowy” wymagany do obliczenia wymiaru emerytury (zastąpił on dawny staż pracy – obecnie ZUS liczy okresy składowe i nieskładkowe, a nie przepracowane lata pracy).

Rolnik i menedżer na jednym wozie

Rząd zadbał też o przyszłość rolników objętych ubezpieczeniem w KRUS a dorabiających na umowach–zlecenia lub będących członkami rad nadzorczych np. w bankach spółdzielczych, spółdzielniach rolniczych itd. Jeśli wartość tych umów lub wynagrodzenia z tytułu pełnienia przez nich funkcji w radzie nadzorczej przekroczy miesięcznie połowę minimalnego wynagrodzenia (w 2014 r. jest to kwota 840 zł), wypadną oni z systemu KRUS i będą podlegać tylko reżimowi ZUS. Przepis ten będzie miał jednak klauzulę abolicji (prawo nie działa wstecz), tak by po negatywnym zweryfikowaniu przez KRUS danej osoby (czyli tych, którzy wypadną z tego systemu), nie traciła ona stażu ubezpieczeniowego lub nabytych już świadczeń emerytalnych.

Żadne odstępstwa od reguły nie są natomiast przewidziane w projekcie w stosunku do zwykłych członków rad nadzorczych. Wszyscy oni (a było ich pod koniec 2012 r. według danych ZUS łącznie 49,1 tys.) będą podlegać nowym zasadom ubezpieczenia. Będą opłacać składki rentowo–emerytalne, z płacenia których byli oni dotychczas zwolnieni. Według dotychczasowych zasad opłacali oni obowiązkowo tylko składki zdrowotne. Po wejściu w życie nowej ustawy, podstawą do naliczenia składek rentowo-emerytalnych byłby przychód z tytułu pełnionej funkcji, a płatnikiem podmiot, w którym działa rada nadzorcza.

Raz, dwa, trzy płacisz ty

O ile ustawodawca wskazał w ustawie płatnika w przypadku rad nadzorczych, to milczy na temat tego, kto byłby płatnikiem składek w przypadku zleceniobiorców wykonujących umowy-zlecenia u kilku pracodawców jednocześnie. Który z nich i w jakim procencie odprowadzałby składki za takiego płatnika do ZUS? Zapytani o to urzędnicy ZUS nie chcą oficjalnie tego tematu komentować, jednak nieoficjalnie przyznają, że to jeden ze słabych punktów projektu. Nie wszyscy też wykonawcy różnych zleceń są do ZUS w ogóle zgłaszani, np. Zakład nie ma danych wykonawców umów o dzieło – te umowy nie podlegają żadnemu oskładkowaniu.

– Jedyną instytucją, która wie wszystko o naszych dochodach są urzędy skarbowe i wygląda na to, że to one, na podstawie rocznej deklaracji PIT, musiałyby przesyłać do płatników pod koniec roku rozliczeniowego informację, jaką składkę do ZUS za daną osobę należałoby odprowadzić. Jak karkołomne jest to zadanie, nie trudno sobie wyobrazić – mówi Dominika Staniewicz, ekspert Business Centre Club.

Twórcy prawdziwi i do połowy

Wątpliwości budzi też sam pomysł, by obowiązkowym ZUS-em objąć wszystkie umowy o dzieło. Z punktu widzenia prawa, są to tzw. umowy rezultatu, zatem przypisanie do nich konkretnego okresu składkowego może być niewykonalne. Jeremi Mordasewicz, ekspert emerytalny Konfederacji Lewiatan i członek rady nadzorczej ZUS, za przykład takiej umowy podaje napisanie książki, który to proces może trwać kilka, a nawet kilkanaście lat. Jak wyliczyć w takich przypadku okres składkowy?

Na ten problem związkowcy też mają gotowe rozwiązanie. Uważają oni, że umowy o dzieło powinny być ograniczone jedynie do pracy twórczej (od umów tych trzeba by było jednak odprowadzać VAT), natomiast pozostałe umowy o dzieło, to zwykła fikcja i musiałyby zostać przekształcone w umowy–zlecenia.

– Tyle chcemy wprowadzić zmian na początek, docelowo rząd musi jednak przedstawić sensowny i długofalowy plan zmian dotyczący zabezpieczenia społecznego w Polsce – podkreśla Henryk Nakonieczny z „Solidarności”.

Ekonomista Marcin Kawiński, ekspert od ubezpieczeń społecznych i wykładowca SGH, w działaniach rządu i związków zawodowych nie dostrzega dalekosiężnych celów, ale działania doraźne. Wskazuje on, że objęcie składką rentowo-emerytalną wszystkich umów–zlecenia niewiele do sytuacji ubezpieczonych wnosi. Osoby te (jeśli to ich jedyne źródło utrzymania) w dalszym ciągu nie będą podlegały prawom pracowniczym, a ich koszty pracy znacząco wzrosną.

– Takie osoby będą de facto półpracownikami, bo będą opłacały znaczną część obowiązkowych dla pracowników składek do ZUS – mówi dr Marcin Kawiński.

Przypomnijmy – podstawą będzie najniższe wynagrodzenie, które obecnie wynosi 1680 zł. Wysokość składki emerytalnej w dalszym ciągu będzie tak niska, że nie uzbiera się z tego nawet na najniższą emeryturę (dzis to 831 zł). Jak przeżyć z kwoty jeszcze niższej? Zatem o jaką poprawę losu ubezpieczonych tu chodzi? Zdaniem dr Kawińskiego głównym celem nowej ustawy jest próba zasypania dziury na koncie emerytalnym w ZUS.

– Brakuje całościowej wizji rządu w zakresie elastycznych form pracy. Zapowiadany sposób przeprowadzenia zmian wskazuje na niechęć rządu do konfrontacji projektu z partnerami społecznymi i opozycją. Po raz kolejny zresztą na temat projektu rządu dowiadujemy się od dziennikarzy, którym dawkowane są kolejne informacje. Takie działania podważają zaufanie do władzy wybieranej w demokratycznych wyborach i zobowiązanej do przestrzegania standardów demokratycznego państwa – uważa dr Kawiński.

Jak wynika z wyliczeń Pawła Nazińskiego oraz Mirosława Szalasa z ZUS („System emerytalny – problemy na przyszłość”) saldo roczne w tym roku na koncie emerytalnym w ZUS wyniesie -44,8 miliardy złotych, co stanowi 2,8 proc. PKB. W przyszłym roku dziura ta powiększy się o kolejne 48,5 mld zł. Apogeum braków nastąpi w 2030 r, kiedy to ujemne saldo w emeryturach sięgnie 83,6 mld zł w skali roku.

(infografika Darek Gąszczyk)

(infografika Darek Gąszczyk)

(infografika Darek Gąszczyk)

(infografika Darek Gąszczyk)

Jak szacuje ustawodawca, spodziewane dochody z tytułu objęcia ZUS-em opisanych powyżej grup społecznych przyniosą w tym roku 350 mln zł, w kolejnym – 390 mln zł. Dopiero około roku 2030 zyski z oskładkowania umów-zleceń sięgną miliarda złotych. Zakładając nawet, że ZUS ma blisko 99 proc. skuteczność w ściągalności składek (przynajmniej tak zakłada ustawodawca), zakładane przychody ze zmiany przepisów pokryją w najlepszym przypadku zaledwie 1 proc. rocznego deficytu w ZUS.

Wpływy-do-FUS-

(infografika Darek Gąszczyk)

(infografika Darek Gąszczyk)

– Mamy zatem półśrodki i półpracowników. Czas pomyśleć o odważnych reformach: o obniżeniu kosztów zatrudnienia do max. 25 proc., o reformie Kodeksu pracy tak, by pracodawca mógł negocjować okres wypowiedzenia z pracownikiem, uproszczeniu rozliczeń fiskalnych, by firmom nie opłacało się kombinować i narażać na wysokie kary – mówi odważnie Dominika Staniewicz.

Wyścig z czasem

Rząd nie ma jednak czasu obmyślanie kompleksowych rozwiązań i „negocjacje” z pracodawcami i związkowcami, tym bardziej, że związki zawodowe w przeszłości kilka razy zrywały już spotkania Komisji Trójstronnej i wychodziły ze spotkań z pracodawcami. W kuluarach mówiło się nawet, że projekt ustawy o ubezpieczeniach społecznych dostał klauzulę zawieszenia do 2015 r. Informację tę stanowczo zdementował jednak rzecznik prasowy resortu pracy, Janusz Sejmiej. Pytany zapewnił, że projekt jest po konsultacjach społecznych i lada dzień zajmie się nim rząd, a następnie parlament.

Posłowie opozycyjni przyznają, że projektu ustawy jeszcze nie czytali, ale procedowanie może mieć zabójcze tempo, podobnie jak to miało miejsce w przypadku ustawy o OFE. Wówczas Sejm pracował nad projektem zaledwie 7 dni, a w przypadku wydłużenia okresu emerytalnego – „prace” trwały tylko 2 dni.

OF

(infografika Darek Gąszczyk)
(infografika Darek Gąszczyk)
zdyskontowane-o-inflację-w-mld-zł
(infografika Darek Gąszczyk)
wyrażone-w-procencie-PKB
Wpływy-do-FUS-
Wpływy-do-FUS-
(infografika Darek Gąszczyk)
Wyniki-kontroli-płatników-ZUS-odnośnie-nieprawidłowości-

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Technologia w sukurs ludzkiej pracy

Kategoria: Trendy gospodarcze
Napływ uchodźców z Ukrainy do Polski na skutek inwazji rosyjskiej nie zmieni trendu przechodzenia gospodarki analogowej na cyfrową – mówi dr hab. Jakub Górka z Wydziału Zarządzania UW, doradca prezesa ZUS ds. FinTech i e-płatności, ekspert PSMEG w Komisji Europejskiej.
Technologia w sukurs ludzkiej pracy