Płotka grubą rybą nie zostanie

Około 1 miliard osób w świecie żyje w ubóstwie (zgodnie z tym, co zwykle oznacza „ubóstwo” w krajach najuboższych). Tyle samo co na początku XIX wieku, z tym że 200 lat temu w warunkach takich żyło 4 na 5 mieszkańców świata, a dziś proporcje te są odwrotne. Bogatszych przybywa, ale ubogich nie ubywa – zwraca uwagę Martin Ravallion, wykładowca ekonomii na Uniwersytecie Georgetown.

Nie ma powodów do radości, gdyż w odczuwaniu niedostatku mniej się liczą  bezwzględne wartości niż ich relatywne różnice w porównaniu z sąsiadami, rówieśnikami, czy z pokoleniem rodziców. Przedłużający się w gospodarce światowej okres ni to rozwoju, ni to kryzysu różnice te jeszcze wyostrza, powiększając kręgi ludzi dalekich wciąż od biedy, ale coraz bardziej sfrustrowanych brakiem lepszych perspektyw dla siebie i swoich rodzin.

Kilkadziesiąt lat gospodarczej prosperity, w przypadku Polski to było ćwierćwiecze, ale w przypadku Europy Zachodniej można mówić o całym półwieczu, wykształciło nie tylko wśród polityków, ale także ekonomistów przekonanie, że chcieć to móc. Dziś coraz trudniej już jednak znaleźć wśród nich takich, którzy gotowi byliby powiedzieć, że da się łatwo przeskoczyć od biedy do bogactwa. Jest to coraz trudniejsze, co dowodzi w otwierającym to wydanie naszego magazynu tekście Jason Furman, przewodniczący Rady Doradców Ekonomicznych prezydenta USA Baracka Obamy.

Treść tego artykułu stała się już punktem odniesienia w profesjonalnej debacie ekonomicznej. Jego bogata dokumentacja nie pozostawia wątpliwości, że różnice między biednymi a bogatymi powiększają się, gdyż podstawą rosnącego dobrobytu nielicznych jest majątek zgromadzony przez nich wcześniej. Odżywają przy tej okazji na nowo zapomniane w ostatnich latach wątki rozważań na temat relacji między wzrostem gospodarczym a poziomem nierówności. Jeden z nich, na temat fal Kuźnieca, przypomina prof. Branko Milanovic z Uniwersytetu Nowojorskiego. Milanovic uważa, że obecne pogłębianie się nierówności powinniśmy uważać za drugą krzywą Kuźnieca w erze współczesnej, napędzaną – podobnie jak pierwsza – przede wszystkim przez rewolucję techniczną i przechodzenie siły roboczej z sektora wytwórczego do dziedziny usług.

MFW zwraca uwagę – pisze o tym Marek Pielach, że maleją szanse na dogonienie – w dającym się przewidzieć czasie – przez kraje naszej części Europy bogatszych krajów zachodnioeuropejskich. Bez głębszych reform ich nie dogonimy.

Różnice w rozwoju nie zawsze zresztą pokrywają się z podziałami administracyjnymi. Rosną one np. w Niemczech – o czym pisze Andrzej Godlewski – między tradycyjnie przemysłową północą, a „nowoprzemysłowym” południem kraju. Artykułem Piotra Araka przypominamy zaś o jeszcze innym wymiarze nierówności, tym razem w relacjach płacowych między kobietami, a mężczyznami. Rynek pracy – pisze Arak – jest patriarchalny i tę granicę nawet najlepiej wykształconym i przygotowanym do pracy kobietom bardzo trudno przekroczyć.

Od coraz bardziej skrystalizowanej diagnozy o wiele ważniejsza jest oczywiście terapia, jeśli jest ona w ogóle możliwa, mając na uwadze to co napisał Ravallion, że po 200 latach w świecie wciąż mamy około 1 miliarda ubogich. Dobrych nowych propozycji zbyt wiele niestety nie ma. Nic więc dziwnego, że w tej sytuacji uwaga ekonomistów ponownie kieruje się w stronę rozwiązań politycznych, mogących przynajmniej złagodzić poczucie narastania społecznych różnic.

O czym konkretnie mowa? Wątpliwości nie pozostawia Jeffrey Frankel: wcześniej czy później wrócą koncepcje wyrównywania różnic drogą zmian w systemie podatkowym. Większość z propozycji – pisze Frankel –  obejmuje zwiększenie progresywności systemu podatkowego poprzez na przykład obniżenie efektywnej stawki krańcowej dla pracowników o niskich dochodach – co prezydent Obama określił jako dążenie „by praca się opłacała”. Nie chodzi jednak tylko o pieniądze. Prof. Martin Ravallion do listy życzeń dorzuca także stworzenie lepszych instytucji publicznych oraz usług zorientowanych na potrzeby uboższych i najuboższych.

Różnice w dochodach i majątkach w skali indywidualnej i w skali krajów były, są i zapewne pozostaną. Płotce rzadko kiedy udaje się stać grubą rybą. I płotki na ogół to wiedzą. Głównie chodzi im o to aby grube ryby nie zapominały, że kiedyś także były płotkami. A jak zapomną – małe płotki mogą im to chcieć przypomnieć.

Krzysztof Bień

Redaktor naczelny

35 numer Magazynu Spot On można bezpłatnie pobrać na telefony, tablety, PC:

***

Spot On jest magazynem przygotowywanym przez redakcję serwisu ekonomicznego ObserwatorFinansowy.pl. Misją portalu jest prezentacja i popularyzacja pogłębionej wiedzy i myśli ekonomicznej w obszarach makroekonomii, szeroko rozumianych finansów publicznych, bankowości, a także rynków finansowych. Na jego łamach zamieszczane są autorskie publikacje polskich i zagranicznych ekonomistów i dziennikarzy. Spot On, podobnie jak ObserwatorFinansowy.pl, jest przedsięwzięciem niekomercyjnym i nie zawiera reklam.