Bank Kanady wyznacza kierunek, bo jest konserwatywny

Regulatorzy oczekują od banków bardziej konserwatywnej polityki gromadzenia kapitałów i udzielania kredytów. Pogarsza się bowiem płynność i efektywność operacji na rynku międzybankowym wskutek toksycznych aktywów, w tym obligacji wielu krajów. Ich rekomendacje spotykają się jednak z oporem zarządzających, zwłaszcza w największych bankach.
Bank Kanady wyznacza kierunek, bo jest konserwatywny

(CC By-NC-SA jacob earl)

Kto ma rację, ci którzy rekomendują dalszą ostrożność i wzrost adekwatności kapitałowej, czy ci, którzy to krytykują? Odpowiedź na to pytanie, jak zwykle w finansach, zwłaszcza w bankowości, jest złożona.

Jak silne są kontrowersje na ten temat świadczy starcie do jakiego doszło w połowie września w siedzibie NationalArchives w Washingtonie pomiędzy Jamie Dimonem, prezesem JPMorgan Chase i Markiem Carneyem, prezesem banku centralnego Kanady. W spotkaniu wzięli udział prezesi znaczących banków i przedstawiciele nadzorów bankowych. Prezes Bank of Canada (M.Carney) uzasadnił w czasie tego spotkania konieczność konserwatywnego podejścia kapitałowego w bankach. Jamie Dimon temu oponował. Obie te osoby cieszą się wielką charyzmą i estymą w świecie finansów.

Istotnym jest tu przypomnienie, że JPMorgan Chase nie został dotknięty kryzysem  zapoczątkowanym w 2008 r. Sam JPMorgan Bank (jako bank inwestycyjny)  „przetrwał” jednak trudne chwile na początku XXI wieku tylko dzięki połączeniu z Chase Manhattan Bank. Jamie Dimon ma za sobą przeszłość zarówno w dużych bankach (Bank One) jak i w nadzorze, w Federal Reserve Bank. Jego opozycja do norm ostrożnościowych może dziwić, ale przecież znane przysłowie mówi:  punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Carney tymczasem, pomimo doświadczeń z banku inwestycyjnego Goldman Sachs, przychodząc do kanadyjskiego nadzoru bankowego wprowadził spokój i rozwagę. Dzięki temu rynek bankowy w Kanadzie uniknął turbulencji w 2008 r. i później. Banki w Kanadzie mają się dziś dobrze i ich standing jest pokazywany jako referencyjny.

Stanowisko Dimona jest zgodne z opiniami także innych, dużych globalnych banków, nie tylko amerykańskich. Prezes Bank of Canada miał i ma za sobą przychylne opinie innych regulatorów rynku, w tym Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) i Europejskiego Banku Centralnego (EBC).

Długo przed powstaniem programu ratunkowego UE dla Grecji i innych krajów BIS opracował założenia dla porozumienia Bazylea III. Ich celem było uczynić banki odpornymi na nieoczekiwane straty lub problemy w finansowaniu.

Cztery podstawowe elementy Bazylei III, których pełnej realizacji BIS oczekuje w 2019  r. to:

  • 7 proc. wartości aktywów ważonych stanowić mają fundusze własne, tier 1; restrykcje dla wypłat bonusów i dywidend,
  • Szczególnie wrażliwe dla ryzyka systemowego banki (globalne, duże), maja mieć extra (ponad to czego wymaga się od pozostałych banków ) 1 do 2,5 proc. kapitału, łącznie 9,5 proc. tier 1; jest to przypadek m.in. banku JPMorgan – stąd powód negacji Dimona,
  • Środki w kasie banków (najbardziej płynne aktywa) mają być o wartości wystarczającej po sprzedaży na 30 dni działania w kryzysie,
  • dżwignia, tier 1/aktywa ogółem (bez ważenia ryzykiem) – nie może przekroczyć 3 proc.

Wytyczne porozumienia Bazylea III ograniczają możliwe ryzyko systemowe poprzez większe wymagania kapitałowe w dużych bankach, o dużej sumie bilansowej. Większe w stosunku do pozostałych banków.

W artykule MFW obawia się o erozję banków podałem metodologię dla definicji banków dużych. Wyodrębnia się 28 takich banków, od których wymaga się extra 1-2,5 proc. więcej tier 1 kapitału.

W opinii J. Dimona, inne wprowadzane przez regulatorów restrykcje – dyskryminują szczególnie amerykańskie banki. Teza ta jest jednak absolutnie nie prawdziwa, gdyż rynek bankowy w USA różnie (nie zawsze dobrze) radzi sobie z obroną swojego standingu.

Europejskie grupy finansowe, banki francuskie, krajów Beneluksu, kontestują z kolei Bazyleę III, jako regulacje skierowaną przeciw ich modelowi uniwersalnego banku, w którym mamy razem bankowość i ubezpieczenia (taka jest np. Grupa KBC Belgia), a liczenie potrzeb kapitału jest takie samo jak w samym banku.

Konieczność zgromadzenia wyższego kapitału w przypadku dużych banków i zapewnienia nisko-dochodowej płynności uczyni wiele linii biznesowych banków nie dochodowymi. Spowoduje wzrost cen usług bankowych dla klientów. Z tymi argumentami trudno oczywiście polemizować. Szacunki skutków działań banków zgodnych z porozumieniem Bazylea III pokazują, że koszty finansowania wzrosną w bankach o około 3,5 proc. Przełoży się to na spadek produktu globalnego w świecie o 3,2 proc. i spadek o 7,5 mln liczby miejsc pracy.

Jeśli jednak banki nie zastosują się do norm ostrożnościowych, kryzys całego systemu finansów jest nieunikniony. Oprócz bankructw krajów będziemy świadkami poważnych kłopotów banków z obsługą ich zobowiązań.

Pytanie jednak skąd wziąć kapitał, jeśli gospodarce światowej towarzyszy kryzys.

Niezależnie od aspektu odpowiedniej adekwatności kapitałowej, banki nadal mają problem z zarzadzaniem ryzykiem. Spektakularne straty operacyjne w bankach UBS, Societte Generale (Banki zbyt duże i naiwne) pokazują, że jest wiele do zrobienia.

Z mojej obserwacji wynika, że obecna jakość zarządzania ryzykiem w bankach (nie dotyczy to oczywiście wszystkich banków) nie odbiega od tej, jaką mieliśmy w latach 2005-2007. Zainteresowanych odsyłam do raportu McKinsey, sporządzonego w oparciu o ankietę w 39 dużych międzynarodowych bankach (Euromoney, september 2011, Banks have not learnt lessons on risk management, Clive Horwood).

Obszary szczególnie słabe od strony zarządzania ryzykiem w tych bankach to IT i operacje. Banki, które przejmowały inne banki dodatkowo mają problem w spójnym, skonsolidowanym i prawdziwym raportowaniu na potrzeby zarządzania ryzykiem. Wynika to z „odrębności” danych w hurtowni danych (brak integracji danych z różnych podmiotów w grupie).

McKinsey szacuje na podstawie zebranych danych, że wydatki na zarządzanie obszarami ryzyka IT i operacji to średnio 170 mln USD w dużym banku. Planuje się zwiększenie tych wydatków do 2015 r., średnio o 80 mln USD w każdym z badanych banków. Nie jest to dużo zwłaszcza w perspektywie załamania całego systemu finansowego i trudnych do oszacowania kosztów.

Co zrobić by banki kierowały się zasadami ostrożności nie mogąc jednocześnie liczyć na nowe duże nakłady kapitałowych?

W pełni uzasadnione wydaje się bardziej restrykcyjne traktowanie dużych banków (aktualnie 28) pod względem potrzebnej adekwatności kapitałowej. Rozsądnym kompromisem z regulatorami rynku jest ograniczenie skali działania w dużych bankach poprzez sprzedaż, likwidację aktywów, zmniejszenie sumy bilansowej, zmniejszenie potrzeb kapitałowych.

Inne remedium  na sprostanie oczekiwaniom regulatorów w dużych i nie tylko dużych bankach to ograniczenie finansowania krótkoterminowymi instrumentami z rynku bankowego, redukcja obrotu na derywatywach. Dyscyplina i lepsza kontrola ryzyka to kolejne rekomendacje dla banków.

Dlatego w sporze pomiędzy Jamie Dimonem, prezesem JPMorgan Chase a Markiem Carneyem, prezesem banku centralnego Kanady rację przyznaję temu drugiemu.

Autor jest specjalistą w zakresie bankowości, finansów, makroekonomii. Pracował w Banku Handlowym i w Grupie KBC Polska.


(CC By-NC-SA jacob earl)

Otwarta licencja


Tagi