Autor: Jacek Ramotowski

Dziennikarz zajmujący się rynkami finansowymi, zwłaszcza systemem bankowym.

Banki napisały scenariusze własnej śmierci

Nadzorcy - Fed i FDIC - po raz pierwszy w historii opublikowali plany napisane przez blisko 200 amerykańskich banków, jak miałaby przebiegać ich upadłość, by nie zagroziła całemu systemowi finansowemu i gospodarce USA.  Fed uznał, że osiem największych instytucji „za dużych by upaść” nie wykonało wystarczająco swojej pracy.
Banki napisały scenariusze własnej śmierci

System naczyń połączonych (CC By NC Todd Lappin)

Ustawa Dodda-Franka (Wall Street Reform and Consumer Protection Act), reformująca amerykański sektor finansowy po kryzysie, wprowadziła już w 2011 roku mechanizm uporządkowanej upadłości i likwidacji banków (zwany resolution). Zasadniczym celem całkowicie nowej formy upadłości jest to, że bank nią objęty ma nadal realizować swoje podstawowe operacje, by nie wywołał efektu domina w sektorze finansowym. Równocześnie ma zostać poddany restrukturyzacji, dokapitalizowany przez akcjonariuszy albo też sprzedany w całości lub w częściach.

Gdy bank upadnie, straty mają pokryć inwestorzy lub kredytodawcy, np. właściciele jego niezabezpieczonych obligacji. Depozyty ciułaczy są chronione, a państwo nie powinno wydać na ratowanie instytucji ani centa.

Banki w USA mają obowiązek sporządzania strategii uporządkowanej upadłości oraz planów dla całej instytucji (spółki-matki, spółki holdingowej) oraz spółek grupy, dostosowane do profilu ich działalności. Osobno swoje plany przedstawiają także spółki należące do holdingów bankowych. I tak np. Bank of America Corporation (BAC) przedstawił plan dla grupy, natomiast zależny od niego wystawca kart kredytowych FIA Card Services sporządził również własny plan.

Te banki, które mają aktywa wyższe niż 250 mld euro, sporządziły plany po raz pierwszy już w 2012 roku, a w końcu zeszłego roku ponownie złożyły nadzorcom poprawione wersje. W sumie do końca zeszłego roku złożyło je 186 instytucji, w tym mniejsze, o aktywach przekraczających 10 mld dolarów, z ponad 6.800 działających w USA.

Co ma być w planach resolution

Jak miały wyglądać te plany? Fed wydał 2012 roku odpowiednie zalecenia. Mają być one jednym z elementów planowania strategicznego instytucji finansowej. Powinny zawierać charakterystyki szczególnego własnego ryzyka, a także charakter i stopień potencjalnych zagrożeń systemowych związanych z działalnością instytucji i jej spółek zależnych. Mają także odzwierciedlać złożoność firmy, jej operacji i działalności. I tu rozczarowanie. W zasadzie banki piszą w nich niewiele ponad to, co i tak przeczytać można w raportach kwartalnych. Wymieniając ryzyka, poprzestają na oczywistościach, takich że np. są narażone na ryzyko kredytowe, rynkowe, operacyjne, zarządzania aktywami.

Zgodnie z zaleceniami regulatorów w planach resolution banki mają przedstawić szczegółowo swoją działalność i jej skalę, operacje i spółki zależne. I tak JP Morgan Chase opisuje – wśród kilkunastu spółek zależnych i 26 podstawowych linii biznesowych ­–  działalność JP Morgan Ventures Energy Corp. Jej biznes to „dostarczanie rozwiązań w zakresie zarządzania ryzykiem towarowym klientom na całym świecie, które to rozwiązania obejmują pochodne instrumenty finansowe, jak również transakcje fizycznymi towarami”.

Nie ma tam ani słowa o skali działalności, specyficznych ryzykach, a w końcu o tym, że w myśl decyzji regulatorów banki będą musiały takie spółki sprzedać. Firma nie odnosi się też do zarzutów, że posiadanie przez banki ogromnych fizycznych zasobów surowców, w tym metali, którymi obrót odbywa się poza regulowanymi platformami, doprowadziło do nieprzejrzystości na tym rynku i do manipulacji cenami.

Najważniejsza część dokumentów to opis strategii uporządkowanej likwidacji i upadłości. Oprócz banków amerykańskich plany resolution składają do amerykańskich nadzorców także wszystkie duże zagraniczne instytucje kredytowe działające w USA. Na tej liście są HSBC i Barclays, BNP Paribas i Deutsche Bank, Santander i Banca Monte Dei Paschi di Siena, Credit Suisse i Sumitomo Mitsui, China Construction Bank Corporation i Banco do Brasil.

Złożone do końca zeszłego roku plany zostały niedawno po raz pierwszy opublikowane na stronach internetowych Fed oraz ubezpieczyciela depozytów, a także instytucji odpowiedzialnej za prowadzenie procesów resolution, FDIC. Przyjrzyjmy się kilku z nich. Jest to o tyle istotne, że istniejący projekt ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym i uporządkowanej likwidacji banków, gdy zostanie już uchwalony, również nałoży na polskie instytucje obowiązek tworzenia planów własnej upadłości. Czy nasze banki będą mogły się czegoś nauczyć od większych kolegów zza Oceanu?

Banki za duże by upaść

Wielkie banki zapewniają w planach resolution, że przez ostatnie lata wzmocniły kapitały i zrestrukturyzowały bilanse tak, że są „za duże by upaść”. I tak Bank of America Company (BAC) „usprawnił” działalność, skupił się na „produktach i usługach najważniejszych dla klientów”, dzięki czemu firma jest „łatwiejsza do zarządzania i uzyskała solidne podstawy dla bardziej zrównoważonego rozwoju”.

Od 2009 roku BAC sprzedał 20 klas aktywów i rodzajów operacji nie należących do podstawowego biznesu, dzięki czemu uzyskał 60 mld dolarów płynności i ponad 12 mld dolarów kapitału, a równocześnie pozbył się 68 mld dolarów aktywów ważonych ryzykiem. Na 30 czerwca dostępna płynność wynosiła łącznie 342 mld dolarów, wobec 214 mld dolarów na 31 grudnia 2009 roku, a długoterminowy dług – 262 mld dolarów, wobec uprzednich 523 mld dolarów.

Citigroup opisuje swoje „solidne poziomy płynności i silną bazę kapitałową” oraz „wysoką jakość kredytów” i pokrycie rezerwami. Podkreśla „dyscyplinę w bieżącym zarządzaniu bilansem”, wskutek czego zmniejszyła sumę bilansową w stosunku do lat przed kryzysem 2007-2008, oraz „postęp w zakresie spójności i jakości wyników”.

JP Morgan Chase chwali się zróżnicowanymi w skali światowej źródłami finansowania, w tym dużym udziałem w nim depozytów, które stanowiły na koniec 2012 roku 55 proc. pasywów, z czego 37 proc. to depozyty detaliczne. Zapewnia, że firma monitoruje finansowanie hurtowe tak, by maksymalizować dostęp do rynków, optymalizować koszty finansowania i zapewnić dywersyfikację jego profilu, jak też regionów geograficznych, terminów zapadalności, walut, rodzajów produktów i kontrahentów. Na koniec 2012 roku grupa miała 491 mld dolarów rezerwy płynnościowej.

Trudny powrót do przyzwoitej rentowności

Banki amerykańskie mają faktycznie powody do zadowolenia. W ostatnim kwartale zeszłego roku miały 40,3 mld dolarów zysków, czyli o 16,9 proc. więcej niż w ostatnim kwartale 2012 r. Był to również siedemnasty z osiemnastu kolejnych kwartałów, kiedy ich zyski rok do roku rosły – podał niedawno FDIC w cokwartalnym raporcie. W całym 2012 roku zagregowany zysk netto banków wyniósł 154,7 miliarda dolarów, o 9,6 proc. więcej niż rok wcześniej. Średni ROA za zeszły rok wyniósł 1,07 proc., najwięcej od 2006 roku. Upadły zaledwie 24 instytucje, w porównaniu do 51 przed rokiem.

Z drugiej strony poprawa wyników była przede wszystkim wynikiem rozwiązania rezerw na złe kredyty w wysokości 8,1 mld dolarów. Banki miały w zeszłym roku niższe niż w poprzednim zyski z kredytów hipotecznych oraz działalności tradingowej, co spowodowało spadek wyniku operacyjnego.

– Poprawiła się jakość aktywów, wzrosły salda kredytowe, było mniej instytucji z problemami. Wyzwania przed branżą jednak pozostają. Niskie marże, skromny przyrost kredytów i spadek aktywności w finansowaniu hipotecznym spowodowały trudności w zwiększaniu przychodów i rentowności – powiedział szef FDIC Martin J. Gruenberg cytowany w komunikacie instytucji. – Niemniej wyniki te wskazują na kontynuację ożywienia w sektorze bankowym – dodał.

Kolejne instytucje zapowiadają pogorszenie w tym roku wyników z działalności handlowej.

Na początku marca wiceprezes ds. finansowych Citigroup, John Gerspach, na spotkaniu z inwestorami powiedział, że w I kwartale przychody z działalności rynkowej będą niższe o kilka procent, słabszy będzie wynik z bankowości inwestycyjnej, a koszty wzrosną. Podobnie JP Morgan zasygnalizował większe niż oczekiwano spowolnienie przychodów z tradingu. Analitycy zaczęli obniżać prognozy zysku dla największych amerykańskich grup.

Strategie upadłości

Prawdopodobieństwo upadłości Bank of America wynosiło na 7 marca br. od 0,13 proc. w perspektywie miesiąca do 0,43 proc. w perspektywie 10 lat – napisał w analizie opartej na kwotowaniach papierów dłużnych BAC szef Kamakura Corporation, firmy zajmującej się zarządzaniem ryzykiem, Donald van Deventer. W 2009 roku, zanim rząd USA dokapitalizował BAC kwotą 45 mld dolarów, prawdopodobieństwo jego upadłości w perspektywie roku przekraczało 20 proc., a w okresie pięciu lat – nieco ponad 5 proc. Strategie resolution są po to, żeby podobnych sytuacji uniknąć.

W przypadku upadłości operacje JP Morgan Chase zostałyby przeniesione do „banku pomostowego” utworzonego pod kontrolą FDIC. Znalazłyby się tam też akcje spółek zależnych oraz zobowiązania wewnątrzgrupowe i zewnętrzne grupy. Ta strategia, nazywana przez FDIC „single point of entry”, przewiduje, że tylko spółka matka zostaje poddana uporządkowanej upadłości.

W świetle tej podstawowej strategii zobowiązania zostałyby zamienione na akcje „banku pomostowego”, które FDIC rozdysponowałby pomiędzy wierzycieli JP Morgana i jego działających dalej spółek zależnych. Straty ponieśliby aktualni akcjonariusze i wierzyciele, gdyby wartość akcji „banku pomostowego” okazała się niższa od jego zobowiązań. Jednak gdyby roszczeń nie udało się zaspokoić z powodu zbyt małej wartości aktywów, wówczas mogłyby być one kompensowane ze sprzedaży którejś z 35 działających nadal spółek zależnych.

Bank of America przedstawił trzy alternatywne strategie: Pierwsza przewiduje, że spółka holdingowa BAC poddana byłaby upadłości, a spółki zależne działałyby dalej po zasileniu ich płynnością lub kapitałem. Druga zakłada bankructwo BAC i objęcie uporządkowaną likwidacją przynajmniej dwóch spółek zależnych o podstawowym znaczeniu: Bank of America NA (właściwy bank detaliczny) i FIA Card Services. FDIC sprawowałby w nich wtedy zarząd komisaryczny, przenosił niektóre aktywa i zobowiązania do banku pomostowego, likwidował niektóre podmioty zależne. W końcu trzecia ze strategii zakłada bankructwo BAC oraz objęcie uporządkowaną likwidacją części spółek zależnych. Ze sprzedaży ich aktywów dokapitalizowanie zostałyby spółki kontynuujące działalności w niezmienionej formie.

Podobne strategie przedstawiła Citigroup, która jednak zastrzega, że w przypadku konieczności restrukturyzacji którejś ze spółek lub spółki-matki potrzebne środki byłyby dostępne ze sprzedaży innych spółek z grupy. Dodaje, że priorytetowe jest chronienie kapitałów i działalności operacyjnej detalicznego Citibanku.

Czego jeszcze chce Fed

Tyle możemy się dowiedzieć z publicznej części planów resolution. Część poufna została przekazana wyłącznie nadzorcom. Jednak ci nie poczuli się usatysfakcjonowani. Fed nakazał ośmiu największym bankom: Bank of America, Bank of New York Mellon, Citigroup, Goldman Sachs, JPMorgan Chase, Morgan Stanley, State Street i Wells Fargo by uzupełniły plany.

Największe banki mają dokładnie opisać procesy identyfikacji i wyceny zabezpieczeń tak, żeby ich wartość, odpowiednia do ryzyka ekspozycji wycena, identyfikacja z kontrahentem i lokalizacja geograficzna znana była zawsze na koniec dnia. Banki mają też co kwartał tworzyć prognozy zmian w wymaganych zabezpieczeń i wycenach kolateralu w warunkach skrajnych.

Warunkom skrajnym powinna także być poddana sytuacja płynnościowa we wszystkich spółkach grupy i w kontekście ich wzajemnych powiązań. Grupy mają stworzyć strategie interwencyjne na wypadek ograniczeń w dostępie do środków płynnych przez poszczególne jednostki, zidentyfikować możliwe ograniczenia i rutynowo je testować.  Również w relacjach z izbami i agentami rozliczeniowymi mają przedstawić plany zapewnienia płynności odpowiedniej do skali zobowiązań.

W końcu Fed, który już niejednokrotnie zwracał uwagę na niespójne systemy informatyczne wielkich grup bankowych i dostarczanych przez nie danych, upomina się teraz o ich ujednolicenie i zaprojektowanie ich w taki sposób, by zarządzający mogli monitorować ekspozycje w bilansie i pozabilansowe, terminy zapadalności zobowiązań i należności, dane umożliwiające wycenę aktywów i miary ich ryzyka oraz kluczowe umowy.

Z dodatkowych zaleceń Fed wynika, że za najbardziej krytyczne uważa on zarządzanie zabezpieczeniami i ich wartością w warunkach szoków rynkowych, gwarancje ciągłości rozliczeń, dostęp do płynności oraz to, żeby zarządy miały klarowne dane do oceny rozwoju sytuacji. Choć w reformie systemu bankowego USA znacznie wyprzedzają Unię, w której projekt uporządkowanej upadłości nadal tkwi w impasie, widać, że i tam droga do przejrzystości jest jeszcze daleka.

OF

System naczyń połączonych (CC By NC Todd Lappin)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Bankom trudno odejść od finansowania paliw kopalnych

Kategoria: Analizy
Największe globalne banki, mimo zobowiązań i deklaracji, wciąż finansują wydobycie i wykorzystywanie paliw kopalnych w celach energetycznych. Kredyty z tym związane nie są jednak istotną częścią ich portfeli.
Bankom trudno odejść od finansowania paliw kopalnych