Nowe przepisy i nowe podwyżki

Koniec roku na rynku bankowym zazwyczaj stoi pod znakiem świąt i zmieniających się przepisów prawa. Nie inaczej było tym razem: obowiązek posiadania wkładu własnego, niższe stawki interchange, ustawa o odwróconym kredycie hipotecznym, a do tego świąteczna atmosfera i wzmożona promocja kredytów gotówkowych.

Jak co roku w grudniu nie zabrakło reklam i promocji pożyczek, które miały pomóc sfinansować świąteczne wydatki. Z badań przeprowadzonych przez firmę doradczą Deloitte wynika, że polska rodzina zamierzała przeznaczyć na ten cel średnio 1 160 zł. Inne badania mówiły, że wcale nie zamierzamy finansować świąt za pomocą kredytów.

Na zlecenie Grupy KRUK Millward Brown przeprowadził ankietę dotyczącą bożonarodzeniowych wydatków. Okazuje się, że tylko 2 proc. zadeklarowało wzięcie świątecznej pożyczki. Prawie trzy czwarte Polaków chciało ograniczyć się do bieżących dochodów, a reszta mówiła o sięganiu do własnych oszczędności, lub pożyczaniu od rodziny. Tyle tylko, że to deklaracje, a te bardzo często różnią się od faktycznie podejmowanych decyzji. Publikowane pod koniec stycznia dane o należnościach i zobowiązaniach banków powiedzą więcej, czy grudzień był dla banków kredytowym żniwem. Warto zauważyć, że banki promowały nie tylko pożyczki gotówkowe, ale również kredyty ratalne. Credit Agricole osobom składającym wniosek o internetowy kredyt ratalny u jednego z partnerów banku, dawał szansę na wygranie smartfonów.

Wyższa zdolność kredytowa

Dla rynku kredytów hipotecznych istotną informacją była zmiana przepisów dotyczących wkładu własnego. Od 2015 roku amatorzy kredytów muszą mieć oszczędności pokrywające 10 proc. wartości kupowanego mieszkania. To zachęcało część osób do zakupu nieruchomości jeszcze na starych zasadach, więc zainteresowanie kredytami hipotecznymi pod koniec roku było zwiększone. Tym bardziej, że warunki rynkowe temu sprzyjają.

Z analiz przeprowadzonych przez Lions House wynika, że zdolność kredytowa jest na rekordowo wysokim poziomie. Trzyosobowa rodzina zarabiająca 5 tys. zł netto w grudniu mogła pożyczyć na mieszkanie 449,9 tys. zł (mediana) w ramach 30-letniego kredytu, i to najlepszy wynik od 2009 roku. To również o prawie 44 tys. zł więcej niż przed rokiem, i niemal 5 tys. zł więcej niż miesiąc wcześniej. Tak wysoka zdolność kredytowa to przede wszystkim efekt spadających stóp procentowych.

Rekordowo niskie stopy NBP zepchnęły na niziny również stawki WIBOR, które są podstawą oprocentowania kredytów hipotecznych. Z drugiej strony banki znów chętnie wykorzystują te obniżki do podnoszenia swojej marży. W takiej sytuacji zwiększanie ich zarobku jest niezauważalne przez klientów, oczywiście o ile nie podnoszą marż bardziej, niż spadają stopy. Jak podają analitycy Domu Kredytowego Notus w styczniu przeciętna marża dla kredytu na 250 tys. zł, z 20-proc. wkładem wzrosła o kolejne 0,03 punktu procentowego do 1,87 pkt proc.

Koniec roku to również okres podsumowań, chociażby pierwszego roku funkcjonowania programu rządowych dopłat do kredytów, czyli Mieszkanie dla Młodych. Okazało się, że w całym roku wykorzystano zaledwie 35 proc. z 600 mln zł zarezerwowanych na dopłaty. Być może w tym roku program będzie się cieszył większym powodzeniem, w związku ze wspomnianymi wymaganiami dotyczącymi wkładu własnego. Konieczność posiadania większych niż do tej pory oszczędności, może skłaniać do szukania wsparcia w pomocy rządowej dopłaty. Niewykluczone, że w końcu dojdzie również do zmian w przepisach, które uczynią program szerzej dostępnym.

Zmiany prawne na rynku hipotecznym dotyczą nie tylko wkładu własnego, ale również nowych możliwości. W połowie grudnia w życie weszła ustawa o odwróconym kredycie hipotecznym. Banki będą więc mogły oferować kolejny produkt finansowy, adresowany do starszych osób, które będą chciały zamienić własność mieszkania na comiesięczną rentę. Teoretycznie, bo jak na razie nie przygotowały one żadnych ofert. Trudności przed jakimi stoją banki, to chociażby późniejsza sprzedaż nieruchomości. Banki omijają szerokim łukiem zajmowanie się upłynnianiem mieszkań, także tych pochodzących z niespłacanych kredytów hipotecznych. Częściej wolą się porozumieć z klientem i renegocjować warunki kredytu, niż ratować się przejęciem zabezpieczenia w postaci nieruchomości.

Lokaty lepsze krótkoterminowe

Oprocentowanie lokat w bankach zostaje na niskich poziomach. Jeszcze miesiąc temu najlepszy roczny depozyt przynosił 3,5 proc., teraz już tylko 3,3 proc. Wpłacając pieniądze na 6 miesięcy zarobimy maksymalnie 3,5, czyli nieco więcej niż w grudniu. Nadal lokaty kwartalne mają najwyższe stawki, bo promocyjne oferty dobijają do 5 proc. Trzy banki oferują depozyty trzymiesięczne na 4 proc., a w wielu innych bez problemu znajdą się lokaty z oprocentowaniem powyżej 3 proc.

Krótkoterminowe depozyty są sposobem na zdobywanie klientów. Jeśli chodzi o lokaty na dłuższe terminy banki nie są już tak hojne, gdyż nie można wykluczyć dalszych spadków stóp procentowych. Ciekawe wnioski przynosi badanie przeprowadzone na zlecenie Getin Noble Banku. Prawie dwie trzecie badanych uważa oprocentowanie depozytów za nieatrakcyjne. W listopadzie, czyli już po ostatniej obniżce stóp przez RPP, minimalne oprocentowanie, które skłoniłoby Polaka do założenia depozytu wynosiło 4,32 proc., co oznacza stawkę dostępną tylko w przypadku nielicznych, promocyjnych i opatrzonych wieloma zastrzeżeniami depozytów.

Nic więc dziwnego, że banki starają się uatrakcyjnić swoje oferty lokat. Bank Pocztowy zaproponował klientom nową lokatę progresywną, która przynosi średnio 2,2 proc. w skali roku, lub 2,4 proc. posiadaczom konta w banku, lub osobom zakładającym depozyt przez zdalne kanały dostępu do banku. BOŚ wprowadził do ofert nowe depozyty: kwartalną „EKOlokatę Noworoczną” na 3,1 proc. i czteromiesięczny depozyt na 3 proc. Oprocentowanie swoich depozytów kwartalnych w grudniu podniósł Plus Bank oferując ponad 4 proc. O oszczędności Polaków walczą głównie małe banki. W większych instytucjach stawki są na dużo niższych poziomach, bo na przykład w PKO BO standardowa roczna lokata przynosi zaledwie 0,5 proc.

Spadają stopy, wzrastają opłaty

Przełom roku to również kolejna okazja do zmiany cen, i nie inaczej dzieje się w bankach. W grudniu zmieniła się tabela opłat i prowizji w mBanku. Podrożały polecenia zapłaty, duplikaty karty do rachunku, czy przelewy w starych pakietach dla firm. Na początku roku podwyżki dotknęły m.in. klientów Aliora, Citi, czy BZ WBK. W Aliorze w górę poszły opłaty za konta, zmieniły się też wymagania zwalniające z opłat za kartę kredytową.

Użytkownicy plastikowych pieniędzy będą mieli pod górkę także w innych bankach. Coraz niższe stawki interchange, i coraz niższe stopy procentowe (maksymalną wysokość oprocentowania wyznacza przecież czterokrotność stopy lombardowej NBP) powodują, że bankom trudniej o zarobek na kartach. Zwiększają więc wymagania wobec klientów. BNP Paribas od marca będzie pobierał 49 zł za wydanie karty Mastercard Classic, chyba, że klient w ciągu kwartału wyda nią 1,5 tys. zł. Roczna opłata za kartę wzrośnie z 39 zł do 72 zł, ale pojawi się możliwość jej uniknięcia przy odpowiednio wysokich obrotach.

Podrożeją także inne karty, oraz wyższe będą opłaty za wypłatę kredytówką pieniędzy z bankomatu. W eurobanku i w mBanku w górę idą koszty przewalutowania płatności wykonanych kartą zagranicą. W Millennium zamiast rocznej opłaty za kartę pobierana będzie miesięczna. Będzie można jej uniknąć, ale będzie to wymagało od klientów regularnego używania karty.

Widać więc, że banki chcą nakłonić klientów do zmiany nawyków używania kart kredytowych, tak by zrekompensować utratę zysku związaną ze wspomnianymi zmianami rynkowymi. Stawki interchange w ubiegłym roku spadły już do 0,5 proc., ale w tym roku ich wysokość ma wynieść maksymalnie 0,2 proc. w przypadku kart debetowych i 0,3 proc. dla kredytowych. Prezydent podpisał już odpowiednią ustawę i nowe przepisy wchodzą w życie od 29 stycznia. Dla banków to kolejne zmniejszenie przychodów, bo jeszcze przed zeszłorocznymi zmianami stawki interchange, wynosiły średnio ok. 1,5 proc. Te dochody będą musiały zostać zrekompensowane, nie dziwią więc zmiany w cennikach. Z drugiej strony sklepy i punkty usługowe, które jeszcze nie miały terminali do płatności karcianych mogą chętniej decydować się na wprowadzenie nowych rozwiązań.

Banki zostają zmuszone do zmiany swojej strategii wobec plastikowych pieniędzy nie tylko przez ustawodawców. Komisja Nadzoru Finansowego dała bankom czas do końca stycznia na wzmocnienie zabezpieczeń stosowanych przy transakcjach plastikowymi pieniędzmi w Internecie. Wynika to z konieczności dostosowania się do zaleceń Europejskiego Banku Centralnego. Wygląda więc na to, że dobiega końca era autoryzowania transakcji danymi z karty i kodami CVV2. Rozwiązania, które wychodzą naprzeciw zaleceniom to m.in. technologia 3D Secure, gdzie transakcja jest dodatkowo autoryzowana poprzez system bankowości internetowej.

Nie ustaje również proces zmian właścicielskich na polskim rynku bankowym. Reuters i Bloomberg podały, że na sprzedaż jest Raiffeisen Bank Polska. Po przejęciu dwa lata temu greckiego Polbanku, Raiffeisen trafił do czołówki polskich banków, więc jego przejęcie będzie dla wielu graczy łakomym kąskiem. W tym przypadku na razie mówimy o spekulacjach, ale Alior Bank dostał już zgodę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów na przejęcie Meritum Banku. Konsolidacja polskiego rynku postępuje i niewykluczone, że 2015 rok przyniesie jeszcze kilka niespodziewanych transakcji.

 


Tagi