Autor: Ewa Cieślik

Adiunkt na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu; specjalizuje się w chińskim rynku finansowym.

Pekin włącza banki do gry o utrzymanie wzrostu gospodarczego

Zamiast pogłębiania zadłużenia i przeprowadzania kolejnych emisji obligacji rządowych władze Chin postanowiły pójść tzw. trzecią drogą, polegającą na stymulowaniu wzrostu za pośrednictwem banków. Inwestycje bankowe rosną szybciej niż udzielane pożyczki, a banki na tym zarabiają.
Pekin włącza banki do gry o utrzymanie wzrostu gospodarczego

Budynek Bank of China (CC By NC ND teloro)

Wprowadzanie pakietu ratunkowego w Chinach w 2009 r. poskutkowało aż 25-proc. wzrostem inwestycji. Próby ożywienia koniunktury pięć lat później zaledwie 6,6-proc. Z wachlarza narzędzi przyjętych pod koniec grudnia mających pobudzić dynamikę PKB wynika, że Pekin nie potrafi ocenić, które sposoby teraz zadziałają.

Nawet w szeregach chińskich władz nie ma już jednomyślności. Ścierają się tam dwa stanowiska: pierwsze – opowiadające się za zastrzykiem płynności mającym pobudzić wzrost, drugie – skłaniające się ku walce z zadłużeniem i restrykcyjnym programom oszczędnościowym. Niektórzy polemikę nazywają konfliktem między wydającymi a oszczędzającymi. Trudno się dziwić, iż w grupie wydających znaleźli się członkowie Rady Państwa oraz władze lokalne. Wszyscy oni uzależnieni są od wpływów fiskalnych, a ich karierę determinują osiągane wyniki wzrostu. Oszczędzający skupili się wokół Ministra Finansów, Ludowego Banku Chin oraz Chińskiej Komisji ds. Regulacji Banków. Sukces zawodowy tej grupy warunkują skuteczne działania hamujące inflację i niwelujące bańki na rynkach aktywów. Spór między frakcjami był już widoczny po wstrzyknięciu pieniędzy w gospodarkę podczas ostatniego kryzysu, jednak ostatnio się zaostrzył.

Banki wchodzą do gry

Obecnie należało poszukać kompromisu między wydającymi a oszczędzającymi. Zamiast pogłębiania zadłużenia i przeprowadzania kolejnych emisji obligacji rządowych, kierujący drugą gospodarką świata postanowili pójść tzw. trzecią drogą, polegającą na stymulowaniu wzrostu za pośrednictwem banków. Stanowi to dość nietypowe rozwiązanie dla zachodnich ekonomistów przyzwyczajonych do pobudzania koniunktury za pomocą narzędzi monetarnych lub fiskalnych. W Chinach mechanizmy te przenikają się, a każdy bodziec mający pobudzić wzrost przechodzi przez system finansowy (głównie banki). W ramach nowego kanału stymulującego gospodarkę, instytucje bankowe stopniowo przenoszą kapitał z działalności kredytowej w stronę zakupów aktywów, czyli szeroko pojętych inwestycji. Tym sposobem sektor bankowy stał się swoistym mediatorem w negocjacjach pomiędzy oszczędzającymi i wydającymi.

Nowa metoda pobudzania chińskiego wzrostu usatysfakcjonowała Ministra Finansów i Ludowy Bank Chin, gdyż jest zgodna z promowaną przez nich dyscypliną fiskalną. Jednocześnie kapitał płynący z banków może zapobiec masowym bankructwom (lub przesunąć je w czasie) samorządów, co z kolei zadowala stronę wydających. Nie należy jednak zapominać, iż całkiem niedawno podobną misję stymulowania gospodarki realizowały towarzystwa ubezpieczeniowe. Dość szybko okazało się, że ten rodzaj finansowania jest nie tylko mało transparentny, ale przede wszystkim nieefektywny w pobudzaniu chociażby giełdy, którą część chińskich rządzących postrzega jako bezkosztowe źródło wzrostu. Zasadnicza różnica między ubezpieczycielami a bankami polega na roli, jaką te ostatnie odgrywają w systemie finansowym – są jego rdzeniem. Ponadto kapitały pochodzące z banków podlegają większej kontroli ze strony władz centralnych, a samorządy lokalne pozbawiono uprawnień do ingerowania w działalność tych instytucji.

Inwestycje bankowe rosną szybciej niż udzielane pożyczki. Zgodnie z danymi Bank of China (BOC) inwestycje w pierwszym półroczu 2015 r. zwiększyły się o ponad 21 proc. w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego (o ponad 93 mld dol.). Żaden ze składników aktywów nie rósł w tak szybkim tempie. Industrial and Commercial Bank of China (ICBC) podąża podobną ścieżką. W pierwszym półroczu 2015 r. inwestycje banku w porównaniu z analogicznym okresem w 2014 r. wzrosły prawie o ¼ (o 73 mld dol.). Z kolei inwestycje Bank of Communications zwiększyły się prawie o 15 proc. (o 26 mld dol.). Suma przyrostów inwestycji pochodzących tylko z tych trzech banków stanowi niemal 1/3 pakietu stymulującego wstrzykniętego w 2008 r. Podobne wzrosty wartości inwestycji zanotowały także inne duże chińskie banki (np. China Construction Bank czy China Merchants Bank).

W zależności od banku środki mogą być różnie lokowane, jednak istnieją pewne ogólne tendencje. Za około połowę wzrostu portfela inwestycyjnego banków odpowiedzialne jest zaangażowanie kapitału w obligacje rządowe. Spora część trafia także do funduszy powierniczych (wiele z nich kooperuje z władzami lokalnymi lub/i należy do nich). Trudno jednak jednoznacznie określić, czy środki te płyną do realnej sfery gospodarki, czy raczej służą do obsługi niespłacanych pożyczek samorządów. Takich informacji nie znajdzie się w ogólnodostępnych danych o funduszach powierniczych.

W niektórych przypadkach duże banki chińskie (np. ICBC) podejmują wyższe ryzyko i inwestują w nienotowane na giełdach papiery dłużne. Te instrumenty cechuje mniejsza płynność i transparentność od standardowych obligacji.

Zyski i mniejsza kontrola

Banki angażując się w działalność inwestycyjną korzystają z mniej restrykcyjnych wymogów dotyczących ważenia aktywów ryzykiem, utrzymywania rezerw oraz dokonywania odpisów. Pozwala to na większe i bardziej zdywersyfikowane angażowanie posiadanego kapitału. Waga ryzyka dla inwestycji wynosi 25 proc., ryzyko dla należności banków krajowych szacowane jest w przedziale 20-25 proc., natomiast waga dla ryzyka wynikającego z kredytów korporacyjnych stanowi aż 100 proc. Zasada jest prosta: im wyższe ryzyko tym większe rezerwy kapitału muszą być utrzymywane przez bank zgodnie z wymogami CAR (capital adquacy ratio) i nie mogą być angażowane w inną działalność.

Banki rozszerzając swoją działalność inwestycyjną pomijają także ograniczenia kredytowe i niektóre wymogi sprawozdawcze. Zgodnie z obowiązującymi regulacjami, kredyty banków trafiające do sektora nieruchomości nie mogą przekroczyć ¼ wartości wszystkich pożyczek. Natomiast w przypadku inwestowania nie ma żadnego limitu.

Nadrzędnym motywem inwestycji bankowych – nawet w Chinach – pozostaje zysk. Przykładowo, BOC wskazuje na ponad 3,5 proc. zwrot z inwestycji w pierwszej połowie ubiegłego roku. Z kolei ICBC i Bank of Communications szacują, że w analogicznym okresie rentowność inwestycji wyniosła około 4 proc. W pozostałych dużych bankach zwroty z inwestycji kształtują się na podobnym poziomie.

Jednocześnie obserwuje się tendencję wzrostową w rentowności inwestycji przy spadających zyskach z udzielonych kredytów. Co więcej, można spodziewać się wzrostu atrakcyjności działalności inwestycyjnej banków w kontekście funkcji ważenia aktywów ryzykiem oraz w obliczu spodziewanej stopniowej liberalizacji stóp procentowych.

Ostatnie zawieszania notowań na giełdach czy znaczna obniżka referencyjnego kursu juana pokazują, iż chińskie władze gotowe są przeprowadzić każdą interwencję zmierzającą do ratowania spowalniającej gospodarki. Włączenie banków do gry o utrzymanie wzrostu gospodarczego to wytoczenie jednego z najcięższych dział, jakie ma do dyspozycji Pekin. Aktywa chińskich banków w 2014 r. szacowano na około 270 proc. PKB (prawie 28 bln dol.). Ich wartość ciągle rośnie. Jeszcze za wcześnie podsumowanie efektywności zaangażowania banków w stymulację gospodarki, trudno jednak nie podziwiać umiejętności negocjacyjnych chińskich władz, które pokazały, że możliwy jest konsensus między interesami banków, regulatorów, władz centralnych i samorządów.

Budynek Bank of China (CC By NC ND teloro)

Otwarta licencja


Tagi