Autor: Zsolt Zsebesi

Jest zastępcą redaktora działu krajowego w węgierskim dzienniku Népszava.

Po pięciu latach węgierskie banki wychodzą na prostą

Sektor bankowy Węgier generował stratę każdego roku od 2010 r. Obecny zapowiada się lepiej, bowiem są widoki na wynik zerowy. Pojawiają się szacunki, że w 2019 r. zyski w proporcji do kapitału (ROE) sięgać mogą 10 - 12 proc., tj. tyle ile banki osiągają w Polsce albo Czechach. W ujęciu międzynarodowym ROE wyniósł w 2014 r. -27 proc., lecz w 2013 r. było to zaledwie -0,4 proc.
Po pięciu latach węgierskie banki wychodzą na prostą

Panorama Budapesztu (CC BY-NC-ND Istvan)

Proces przejścia do zyskowności nie będzie łatwy, ponieważ dopiero w przyszłym roku zostanie zmniejszony podatek nadzwyczajny liczony od sumy bilansowej – wymiar podatku spadnie z 0,52 proc. do 0,31 proc. sumy bilansowej. Całkowite zniesienie tej daniny to perspektywa niejasna. Niemal z pewnością nie nastąpi to w ciągu następnych 4 lat.

Traumę przewalutowania na forinty kredytów hipotecznych zaciągniętych we frankach szwajcarskich banki mają już za sobą, ale teraz muszą liczyć się z koniecznością dokonania takiej samej operacji w odniesieniu do 250 tysięcy kredytów frankowych udzielonych na zakup samochodów. Bank centralny stawia im w tym celu do dyspozycji 1,1 mld euro.

Drobiazgiem na tym tle jawi się nowy ustawowy obowiązek dokonania dopłat do funduszu gwarancyjnego na wypadek strat mogących wynikać z ewentualnych upadków instytucji finansowych. Konieczność zasilenia funduszu jest pilna, bowiem nie udźwignął on ciężaru strat wywołanych tegorocznym, marcowym bankructwem biura brokerskiego Questor.

>>> Czytaj>>> Dziwne plajty węgierskich brokerów

Do tej pory węgierski odpowiednik polskiego Bankowego Funduszu Gwarancyjnego był zobowiązany wypłacać klientom tracącym środki powierzone instytucjom finansowym maksymalnie do 6 mln forintów (ok. 80 tys. zł). Po upadku Questora rząd przeforsował ustawę w sprawie zwiększenia tego pułapu do 30 mln forintów (400 tys. zł, tj. mniej więcej tyle ile wynosi limit w Polsce). Ustawa obowiązuje z mocą wsteczną, więc obejmuje także osoby poszkodowane przed jej uchwaleniem przez Questora.

Ciężar spadł na banki

Za chude lata sektor bankowy generalnie wini rząd, który przerzucił na banki działające na Węgrzech dużą część ciężaru wychodzenia z kryzysu finansowego oraz obniżenia deficytu budżetowego. Obciążone one zostały nadzwyczajnymi podatkami liczonymi od ich sum bilansowych, a także od konkretnych operacji, np. od przelewów bankowych, czy wpłat i wypłat gotówki z kas bankowych. Według danych Węgierskiego Związku Banków, przez ostatnie pięć lat instytucje finansowe zapłaciły państwu łącznie 8,5 mld dolarów podatków. W kwocie tej mieściły się wspomniane podatki nadzwyczajne.

Przeliczenie kredytów we frankach szwajcarskich na forinty kosztowało banki dodatkowe 1 000 mld forintów, tj. ok. 13,3 mld zł. Większość ludzi odbiera to tak, że banki zostały w ten sposób pozbawione zysków osiągniętych w nieuczciwej grze z klientami. Poza bieżącym uderzeniem związanym z przewalutowaniem banki mierzyć się muszą z wyzwaniami w przyszłości.

Najistotniejsze to nierównowaga w czasowej strukturze aktywów i pasywów. Aktywa, czyli kredyty przeliczone na forinty są długoterminowe (średni horyzont zakończenia spłat wynosi 10 lat), natomiast pasywa zabezpieczające te kredyty są krótkoterminowe – średnio jednoroczne. W związku z tym, z początkiem października przyszłego roku bank centralny ma zamiar zobowiązywać banki do tego, aby przynajmniej 15 proc. wartości tych kredytów zabezpieczyły hipotecznymi listami zastawnymi. Przewidywana wartość tych papierów wynosić ma ok. 300 mld forintów, czyli mniej więcej 1 mld euro. Według założeń, nabywcami listów zastawnych będą przede wszystkich inwestorzy instytucjonalni.

Małe przedsiębiorstwa nie zaciągają kredytów

Biorąc pod uwagę to jak wyboistą drogę pokonywać musiały w ostatnich latach banki operujące na Węgrzech oraz to, czego jeszcze mogą się spodziewać, nie dziwi, że do kredytowania węgierskiej gospodarki nie podchodzą z nadziejami. Bank centralny starał się je pobudzać w tym kierunku, ale wiedzie mu się średnio. Uruchomiony został w tym celu tzw. „program kredytowy do pobudzania wzrostu” (Növekedési Hitel Program, NHP), w ramach którego do końca 2014 roku banki komercyjne zasilone zostały środkami o zerowym oprocentowaniu w łącznej wysokości 2750 mld forintów (równowartość ok. 36,5 mld zł). Z tych funduszy banki komercyjne miały finansować małe i średnie przedsiębiorstwa. Warunkiem dostępu do tych środków dla banków było i jest, że za za udzielone dzięki nim kredyty nie mogą sobie liczyć oprocentowania wyższego niż 2,5 proc. W tym roku bank centralny dorzucił do tego dodatkowe 500 miliardów forintów. Zastrzyk pobudzający jest zatem niemały, bo w przeliczeniu na PKB sięga aż 9 proc.

Niemiła niespodzianka polegała na tym, że w okresie pierwszych czterech miesięcy tego roku wartość zadłużenia przedsiębiorstw węgierskich spadła na rekordowy niski poziom. Ostatnio tak mikry zanotowany został 9 lat temu. Łączne zadłużenie sektora przedsiębiorstw obniżyło się do 6354 miliardów forintów. Według banku centralnego, ten dramatyczny spadek zadłużenia oznacza, że firmy więcej kredytów spłacają niż zaciągają nowych. W okresie pierwszych czterech miesięcy 2015 r. wpłaty przedsiębiorstw węgierskich do banków komercyjnych przekroczyły o 230 miliardów forintów wartość zaciągniętych w tym samym czasie nowych kredytów. Wysoce niekorzystnym zjawiskiem jest i to, że kredyty – w przeciwieństwie do deklarowanego celu – brały nie małe i średnie przedsiębiorstwa, tylko te większe, już do tej pory chętnie finansowane przez banki.

Spadła atrakcyjność programu NHP dla sektora MŚP. W 2014 roku, w drugim jego etapie, przyznano 584 mld forintów na kredyty dla małych i średnich, ale fizycznie wypłacono przedsiębiorcom z tej kwoty mniej, bo 472,3 mld forintów. W drugiej połowie 2014 r. średnia miesięczna wartość przyznawanych z tej puli kredytów wynosiła 60 mld, a wypłacano po 50 mld forintów. W tym roku te same liczby wynoszą odpowiednio: 39 i 25 miliardów. Mała poprawa nastąpiła w przypadku ostatniej 500 miliardowej transzy, nazwanej NHP +, ponieważ bank narodowy przejął na siebie część ryzyka kredytowego banków komercyjnych.

Mało korzystny jest również fakt, że wielkość tego ulgowego kredytowania wzrosła w 2014 r. jedynie w handlu detalicznym i rolnictwie, przy czym w tym drugim osiągnęła historycznie wysoki poziom. Po zeszłorocznym boomie w tym roku wartość kredytów udzielanych tym dwóm sektorom spadła, ale wobec wielkiej skali ubiegłorocznego programu wsparcia nie budzi to zdziwienia. Bardzo niepokoi natomiast spadek kredytowania przemysłu węgierskiego. Uchronił się przed tym jedynie przemysł maszynowy oraz chemiczny. W przemyśle żywnościowym i w sektorze budowlanym spadek wyniósł po 5 procent. Rozwój wstrzymuje także energetyka i informatyka. Najdramatyczniej jest spadek kredytowania w sektorze finansowym, w którym zadłużenie zmalało o jedną trzecią.

Dziwne fundacje banku centralnego

Polityka monetarna węgierskiego banku centralnego nie przysłużyła się tutejszym instytucjom finansowym. Wskutek zmniejszenia podstawowej stopy procentowej poniżej 2 procent (od 24-tego czerwca 1,5 proc.) kredyty stały się wprawdzie tańsze, ale zmalała chęć do oszczędzania przez ludność w formie depozytów bankowych, a to zmniejszyło potencjał kredytowy banków.

Oszczędności ludności znalazły ujście w obrotach akcjami i innymi produktami finansowymi, lecz przede wszystkich w zakupach obligacji państwowych. Sprzyjała temu polityka władz dążących do zmniejszania zadłużania zagranicznego i zamiany jak największej części zobowiązań na zadłużenie wewnętrzne denominowane w forintach, co zmniejsza m.in. ryzyko związane z wahaniami kursu forinta wobec głównych walut obcych. Węgrzy zwrócili się masowo w kierunku obligacji państwowych zachęceni oprocentowaniem znacznie wyższym od oprocentowania depozytów bankowych.

Wartość obligacji państwowych w posiadaniu ludności uległa w ostatnich pięciu latach więcej niż potrojeniu i jest dokładnie 3,5 razy wyższa niż w 2010 r. W maju 2015 r. wyniosła 2765,8 mld forintów, co stanowi równowartość rocznego zapotrzebowania netto na środki niezbędne do finansowania państwa węgierskiego. Jeszcze bardziej zaskakuje, że w tym samym okresie wartość obligacji państwowych w rękach inwestorów instytucjonalnych powiększyła się aż 13 razy!

Fenomenu tego nie daje się dobrze wytłumaczyć tym, że bank centralny zobowiązał wszystkie samorządy i wszelkie fundacje działające na Węgrzech do lokowania ich wolnych zasobów finansowych w obligacjach państwowych, bo jest mało prawdopodobne, że źródłem tego kolosalnego wzrostu były niewykorzystywane na bieżąco środki fundacji powołanych do pomocy chorym lub dla opieki nad porzuconymi psami i bezdomnymi kotami.

Pewne światło rzucają na tę tajemnicę niekonwencjonalne działania Węgierskiego Banku Narodowego, który przejawia wzmożoną aktywność w zakładaniu przeróżnych fundacji. Jest wśród nich np. fundacja Pallas Athene, która otrzymała od założyciela, czyli od banku centralnego, niebagatelną sumę 200 miliardów forintów (prawie 2,7 mld zł), za które kupiła naturalnie obligacje państwowe. Prezes Węgierskiego Banku Narodowego György Matolcsy oddala wszelkie podejrzenia i przypomina, że jego bank jest tylko założycielem swoich fundacji, ale nie wtrąca się w ich działalność.

Panorama Budapesztu (CC BY-NC-ND Istvan)

Otwarta licencja


Tagi