Autor: Paweł Kowalewski

Ekonomista, pracuje w NBP, specjalizuje się w zagadnieniach polityki pieniężnej i rynków walutowych

MEA potwierdza spadek zużycia ropy i obniża prognozy na 2013 r.

Na początku roku prof. Nicholas Butler, wykładowca King’s College i autor popularnego bloga dotyczącego sektora paliwowego, apelował aby Międzynarodowa Agencja Energii poszerzyła się o kraje, które w największym stopniu przyczyniają się do wzrostu popytu na ropę, m.in. Chiny, które właśnie zostały największym jej importerem. Jego głos nie został zignorowany.
MEA potwierdza spadek zużycia ropy i obniża prognozy na 2013 r.

(infografika Darek Gąszczyk/ CC By mikebaird)

Na początku kwietnia Maria van der Hoeven z Międzynarodowej Agencji Energii (MAE) przyznała na łamach FT, że mapa konsumpcji energii uległa zmianie. Równocześnie ogłosiła, że MAE rozpoczęła rozmowy na temat ewentualnego stowarzyszenia z MAE z Chinami, Indiami, Brazylią, Rosją, RPA oraz Indonezją (która jeszcze do niedawna należał OPEC). Oczywiście proces prowadzący do stowarzyszenia tych krajów będzie rozłożony w czasie. Ale pierwszy krok został wykonany.

MAE zrzesza przede wszystkim kraje OECD, ale rok 2013 będzie pierwszym rokiem kiedy spożycie ropy przez kraje rozwijające się (rzędu 44,9 milionów baryłek dziennie) przewyższy spożycie krajów rozwiniętych (rzędu 44,7 mln b/d). 11 kwietnia Agencja obniżyła prognozy globalnego popytu na ropę w 2013 r. o 45.000 baryłek dziennie i zapowiedziała umiarkowany zaledwie wzrost konsumpcji tego surowca.

To determinuje zmianę układu sił.  Już od początku tego roku MAE inaczej raportuje to, co się dzieje na rynkach ropy naftowej. Od stycznia MAE koncentruje się na dziesięciu największych konsumentach ropy, z czego aż pięć krajów nie należy do OECD. Sama zmiana raportowania wydaje się jednak być niewystarczająca skoro MAE rości sobie prawo do bycia głosem konsumentów ropy naftowej.

Powody

Wzrost cen ropy naftowej w trakcie ostatniej dekady (z małą przerwą na przełomie 2008 i 2009 roku) zwykło się tłumaczyć wzrostem popytu oraz trudnościami związanymi ze stroną podażową. Istotnie, na początku XXI wieku mówiono wręcz o szoku popytowym za sprawą rosnącej konsumpcji ze strony wspomnianych już Chin czy Indii. Z kolei wiele złóż ropy naftowej wchodziło w fazę spadkową. Wystarczy wskazać Morze Północne czy Cantarell w Meksyku. Raczej małą wagę przywiązywano do teorii Mariona Kinga Hubbert’a dotyczącej tzw. szczytu ropy (Peak Oil theory).

Rzecz w tym, że znajdowano nowe złoża, ale były one trudno dostępne i oczywiście pochłaniały masę nakładów inwestycyjnych. Dlatego też strona podażowa budziła (i nadal budzi) spore obawy ze strony większości analityków. Dlatego też ceny ropy naftowej wykazywały silną tendencję wzrostową.  Na przestrzeni ostatnich jedenastu lat wzrosły one prawie pięciokrotnie.

Czynniki, które napędzały wzrost cen ropy naftowej zaczynają jednak tracić na znaczeniu. I ponownie to prof. Butler jako jeden z pierwszych pisał na swoim blogu, że popyt na ropę naftową w najbliższych pięciu latach osiągnie swoją najwyższą wartość, a potem zacznie spadać. Co ważniejsze, Nick Butler uważa, że popyt na ropę nie przekroczy psychologicznej bariery 100 mln baryłek dziennie. Jego szczytową wartość szacuje w przedziale od 95 mln b/d do 98 mln b/d na przestrzeni najbliższych pięciu lat.

>>Stiglitz: Na surowcach zarabia ten, kto ma dobre umowy

Projekcja dokonana przez prof. Butlera została podchwycona przez analityków Citibanku w Londynie i rozszerzona. Ich opracowanie, pod kierownictwem Seth Kleinman, Global Oil Demand Growth – the End is Nigh odbiło się szerokim echem w światowych mediach.

Analitycy Citibanku wskazują na szereg czynników mogących doprowadzić do zmniejszania się popytu w nadchodzących latach. Po pierwsze, wspomniany wcześniej wzrost cen już zaważył na dynamice popytu ropy naftowej. Świadczy o tym relacja globalnego popytu na ropę do globalnego wzrostu PKB. W okresie szoku popytowego (lata 2000 – 2005) kształtowała się ona powyżej 0,6 proc., a w ostatnich pięciu latach wyniosła zaledwie 0,3 proc. Do podobnych wniosków dochodzą analitycy Citi obserwując globalne roczne zużycie ropy naftowej per capita. Obecnie wynosi ono ok. 4,6 baryłek, kiedy jeszcze sześć lat temu wynosiło ono ponad 4,75 baryłki per capita.

Warto też wspomnieć o subsydiach jakie mają miejsce w wielu krajach wschodzących. Jest mało prawdopodobne aby tak hojne subsydia udało się utrzymać w nadchodzących latach. Tak więc dalsza racjonalizacja spożycia energii powinna prowadzić do rewizji dotychczasowych prognoz dotyczących ropy.

Racjonalizacja zużycia paliwa zaczęła się na skutek szoków naftowych jakie nawiedziły gospodarkę światową w latach 70. W chwili drugiego szoku naftowego z 1979 r. globalne roczne spożycie wynosiło 5,4 baryłek ropy per capita. W przeciągu sześciu lat spadło ono do 4,5 b/rocznie.  Jeszcze przed drugim szokiem naftowym kongres USA zatwierdził Coorporate Average Fuel Economy, czyli szereg ustaw, mających na celu zmusić znaczną część sektora samochodowego do efektywniejszego zużycia paliwa.

Ponieważ skalę szoków naftowych z lat 70. można przyrównać do tych, jakie miały miejsce w pierwszych latach XXI wieku, można się spodziewać dalszej racjonalizacji zużycia ropy. Tym bardziej, że jest jeszcze szereg innych czynników sprzyjających temu trendowi. Chodzi przede wszystkim o szereg ustaw wprowadzanych w wielu krajach, które zachęcają do bardziej racjonalnego zużycia energii. I tak analitycy z Citibanku wskazują na Security Act z 2007 roku, którego celem było zmniejszenie zużycia benzyny o 20 proc. w okresie dziesięciu lat.

Tego rodzaju ustawodawstwo nie jest już domeną jedynie krajów rozwiniętych. Dotyczy to także Chin. Dlatego też ci sami analitycy twierdzą, że na skutek wprowadzanego prawa efektywność zużycia paliwa przez różnego rodzaju pojazdy może wzrosnąć nawet o 4 proc. w skali roku (a samych samochodów ciężarowych nawet o 2 proc.). To dość pokaźne wyniki, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę udział całego sektora transportowego w zużyciu ropy naftowej. Wg danych OPEC sektor ten odpowiada za 57 proc. światowego popytu na ropę, a do 2035 roku udział powinien wzrosnąć do 61 proc.

Wzrost wydajności zużycia paliwa odgrywa ważną rolę w prognozach dotyczących kształtowania się popytu na ropę w nadchodzących latach. Popyt może w dość krótkiej perspektywie czasu zacząć spadać – i to nie z powodu bardziej efektywnego zastosowania energii.

Najistotniejszym czynnikiem u podstaw omawianej prognozy jest rosnący efekt substytucji ropy za pomocą gazu. Prof. Butler może znowu pochwalić się tym, że jako jeden z pierwszych wskazał na znaczenie tego efektu. Na swoim blogu odniósł się do tzw. nożyc cenowych na rynku energii. Ceny gazu oraz ropy podążały w przeciwnych kierunkach. O ile ceny gazu spadały, tak ceny ropy wykazywały tendencję wzrostową (do lutego). To powinno stwarzać okazję do przybierania na sile efektu substytucji.

Efekt substytucji ropy datuje się na początek XX wieku. Prof. Butler przypomina o doświadczeniach niemieckich z okresu II wojny światowej, a także powołuje się na przykład koncernu SASOL z RPA, który miał spore osiągnięcia w zastępowaniu ropy gazem. Nożyce cenowe ropy i gazu powinny wygenerować dodatkowy impuls mogący przyczynić się do rewizji teorii dotyczących kształtowania się popytu na ropę naftową w nadchodzących latach.

Nożyce cenowe są efektem rewolucji łupkowej w USA. Skutki tej rewolucji będzie można podzielić na bezpośrednie i pośrednie. Jeżeli chodzi o te pierwsze, to raczej nie zrewolucjonizują rynku ropy naftowej. Zdaniem sekretarza generalnego OPEC Abdalla El-Badri tzw. ropa łupkowa (tight oil) ma raczej charakter ewolucyjny a nie rewolucyjny. Istotnie, niezależnie od tego, jak będzie się kształtować popyt na ropę na świecie, wchłonięcie dodatkowych 3mln b/d pochodzących ze złóż łupkowych nie powinno stanowić dużego problemu. Dlatego do tej pory kraje zrzeszone w OPEC wydawały się zachowywać spokój, a samą rewolucję łupkową zwykły przyrównywać albo do wydobycia ropy w basenie Morza Północnego (którego opłacalność była efektem pierwszego szoku naftowego) czy nawet biopaliw.

Ale efekt pośredni rewolucji łupkowej, przejawiający się właśnie nożycami cenowymi, może dokonać daleko idących zmian na rynku ropy. I temu efektowi także postanowił się bliżej przyjrzeć zespół Setha Kleinmanna z Citibanku. Analitycy dokonali interesującej projekcji liczbowej, z której wynika że za sprawą omawianego efektu substytucji ropy gazem, popyt na ropę w 2025 roku może ulec zmniejszeniu nawet o 13 mln b/d. Autorzy zaznaczają, że to projekcja optymistyczna. Bardziej realistyczny jest wariant mniej optymistyczny, szacujący efekt substytucji na ok 5,5 mln b/d.

Niezależnie od tego, który wariant rzeczywiście będzie miał miejsce sektorem, który w największym stopniu odczuje ten efekt będzie branża samochodowa. Świadczyć o tym może rosnąca liczba pojazdów stosujących LPG (autogaz). Również wiele gospodarstw domowych w USA decyduje się ogrzewać posiadłości gazem, zamiast powszechnie stosowanym dotychczas olejem grzewczym.

Nowa era

Początek drugiego kwartału 2013 r. nie jest pomyślny dla ropy. 5 kwietnia baryłka Brent kosztowała już tylko 104 dol. Co ważniejsze na rynku Brent odnotowano pierwszy raz od dziewięciu miesięcy contango (to sytuacja kiedy cena spot na rynku natychmiastowym jest niższa od ceny futures albo forward . Contango jest przeciwieństwem backwardation). Szereg analityków dokonuje korekt w dół w swoich prognozach.

Prof. Butler tłumaczy ostatni spadek cen ropy naftowej, wskazując utratę zdolności Arabii Saudyjskiej do kontrolowania rynku ropy w takim stopniu, jak to zwykła czynić wcześniej. Kraj ten w świetle zachodzących tam zmian demograficznych sam zużywa coraz więcej ropy, zmniejszając eksport.

Mniejsza ilość ropy na światowym rynku powinna prowadzić do wzrostu a nie spadku cen. Prof. Butler wskazuje jednak, że Arabia Saudyjska jest zdeterminowana zwiększyć wydobycie, tak aby móc maksymalizować zyski ze sprzedaży ropy. Za pomocą dodatkowych dochodów władze tego kraju chcą kupić spokój społeczny ludności (podatnej na echa wiosny arabskiej z jednej strony, a z drugiej strony nie brakuje w tym kraju elementów podatnych na głosy skrajnych ekstremistów szyickich).

Czy zatem rynek naftowy wchodzi w nową fazę? Czy okres super cyklu dobiegł końca? Trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Na pewno rynek ropy naftowej przechodzi przez okres transformacji, czego wyrazem jest fakt iż na początku 2013 roku USA przestały być największym importerem ropy oraz produktów ropopochodnych. Ich miejsce zajęły Chiny.

Niezależnie od nowych trendów rynek ropy z całą pewnością zachowa swój strategiczny charakter. Ropa będzie nadal w dużym stopniu decydować o układach geopolitycznych.

OF

(infografika Darek Gąszczyk/ CC By mikebaird)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Niemcy odcięte od rosyjskiej energii? Konsekwencje

Kategoria: VoxEU
Niemcy są uzależnione od Rosji w zakresie około jednej trzeciej swojego całkowitego zużycia energii. Obliczenia autorów wskazują, że koszty gospodarcze rosyjskiego embarga energetycznego wyniosłyby ok. 2 proc. niemieckiego PKB.
Niemcy odcięte od rosyjskiej energii? Konsekwencje

Stany Zjednoczone walczą o obniżenie globalnych cen ropy naftowej

Kategoria: Analizy
Administracja prezydenta J. Bidena zaproponowała największy w historii plan uwolnienia około 180 mln baryłek ropy naftowej z posiadanych rezerw strategicznych. Dla silniejszego spadku cen ropy pomocne byłoby podobne przedsięwzięcie ze strony innych krajów.
Stany Zjednoczone walczą o obniżenie globalnych cen ropy naftowej