Autor: Katarzyna Bartman

Redaktor naczelna miesięcznika „Praca za granicą”.

Ograniczanie śmieciowych umów usztywni rynek pracy

Rząd podjął rozmowy z pracodawcami i związkami zawodowymi o reglamentacji umów cywilnoprawnych. Wszystkie one byłyby oskładkowane tak, jak klasyczne umowy o pracę. Dałoby to ZUS od 5,5 do 6 mld zł rocznie - wyliczają związkowcy. Pracodawcy ostrzegają jednak, że to miraż, bo zamiast wpływów, państwu przybędzie bezrobotnych.
Ograniczanie śmieciowych umów usztywni rynek pracy

Umowy zlecenie i o dzieło to dla absolwentów często jedyna dziś szansa, by zarabiać. (CC By NC ND yooperann)

Na rynku pracy padają kolejne ponure rekordy. Z ostatniego Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL), przeprowadzanego przez Główny Urząd Statystyczny, wynika, że w II kw. 2012 r. liczba osób zniechęconych bezskutecznym poszukiwaniem pracy wyniosła już 478 tys. To aż o 10 proc. więcej niż w takim samym okresie przed rokiem i o 27 proc. więcej w porównaniu z 2010 r.

Taki wynik nie dziwi, gdy przeanalizuje się średni okres oczekiwania na pracę. Obecnie wynosi on w Polsce aż 11,4 miesięcy. Przyjmuje się, że graniczną datą zniechęcenia jest rok bezskutecznych poszukiwań pracy, tymczasem w czerwcu tego roku bez zatrudnienia przez ponad 13 miesięcy było aż 629 tys. osób. I znowu – o 17 proc. więcej w stosunku do II kw. 2011 r. i aż o 50 proc. więcej niż jeszcze dwa lata temu.

> GUS o poziomie bezrobocia

Coraz więcej osób, w tym czynnych zawodowo, marzy o zatrudnieniu w administracji publicznej lub w spółkach kontrolowanych przez Skarb Państwa. Z badania instytutu ARC Rynek i Opinie wynika, że przy założeniu identycznego poziomu dochodów, Polacy najchętniej prowadziliby własną działalność gospodarczą (30 proc.) lub zatrudnili się w administracji państwowej (24 proc.). Pozostałe branże zostały daleko w tyle.

Jako największe plusy pracy w budżetówce ankietowani wyróżnili: stabilność, bezpieczeństwo pracy, stałą i wypłaconą na czas pensję oraz szereg innych przywilejów.

Z raportu GUS o zarobkach Polaków z początku 2012 r. wynika też, że sektor publiczny płaci lepiej niż prywatny. Pensje są przeciętnie wyższe o 13 proc., a jeśli bierze się pod uwagę stawkę za godzinę pracy, to różnica ta sięga nawet 30 proc.

W dodatku pracodawca publiczny zwykle zatrudnia na umowy o pracę i odprowadza składki emerytalne. A to zaczyna być trend malejący. Wielu pracodawców woli nie wiązać się z pracownikami na stałe i zatrudnia ich w formule samozatrudnienia lub umów cywilnoprawnych, np. zlecenia lub o dzieło.

Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w ubiegłym roku zawarto aż 894,3 tys. umów cywilnoprawnych, które były jedynym źródłem dochodów dla zleceniobiorców. Nie wiadomo, jaka część z nich była oskładkowana (od umów o dzieło nie ma obowiązku odprowadzania do ZUS składek społecznych). Żadna instytucja takich statystyk nie prowadzi. Nie mniej raport z działalności Państwowej Inspekcji Pracy za ubiegły rok daje pewne wyobrażenie o skali nadużyć w korzystaniu przez pracodawców z umów cywilnoprawnych: na 34 tys. skontrolowanych w 2011 r. przez inspektorów PIP umów, aż 13 proc. zawarto na warunkach, które obowiązują w umowach o pracę. To aż o 15 proc. więcej zakwestionowanych umów, niż jeszcze w 2010 r.

Związkowcy w obronie młodych

Według związkowców z NSZZ Solidarność, gdyby oskładkować wszystkie umowy cywilnoprawne, zasiłki i świadczenia przedemerytalne oraz kontrakty członków zarządów, podobnie jak umowy o pracę, to przy założeniu, że stawka tych świadczeń naliczana byłaby od 60 proc. średniego wynagrodzenia w gospodarce, dodatkowy roczny przychód ZUS wyniósłby co najmniej 6 mld zł. Z tego 5,5 mld zł wpłynęłoby na składki emerytalne oraz dodatkowe 0,5 mld zł na Fundusz Pracy.

Takie też kwoty pojawiły się w uzasadnieniu do związkowego projektu ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, który jest obecnie rozpatrywany przez rządowych ekspertów.

– Propozycje tych zapisów bada Zespół Problemowy ds. Prawa Pracy i Układów Zbiorowych Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych. Zespół zobowiązał się do podjęcia rozmów, których celem jest uregulowanie kwestii stabilności zatrudnienia w kontekście warunków stosowania umów na czas określony, umów cywilnoprawnych, samozatrudnienia i pracy tymczasowej – informuje w piśmie do redakcji Janusz Sejmej, rzecznik prasowy Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.

Zapewnia, że na kolejnych posiedzeniach, prowadzone będą prace zmierzające do wyeliminowania nadużywania umów cywilnoprawnych oraz umów o pracę na czas określony oraz do stworzenia takich rozwiązań, które pogodzą interesy pracowników i pracodawców.

– Rezultaty tych prac będą miały wpływ na przyszłe rozwiązania prawne w zakresie zatrudniania pracowników na podstawie poszczególnych rodzajów umów – mówi Janusz Sejmej.

Dlaczego związkowcy z NSZZ Solidarność tak twardo forsują pomysł z reglamentacją umów cywilnoprawnych w sytuacji pogłębiającego się bezrobocia, zwłaszcza młodych, i zapaści rynku pracy? Henryk Nakonieczny, przedstawiciel NSZZ Solidarność w Komisji Trójstronnej, tłumaczy to odpowiedzialnością za stan finansów publicznych oraz za przyszłość młodych ludzi, którzy pracując wyłącznie na umowy cywilonoprawne nie gromadzą żadnego kapitału na przyszłe świadczenia emerytalne. Nie są też w żaden sposób zabezpieczeni przed skutkami bezrobocia czy wypadków w pracy.

– Dzisiejsi 30. latkowie w kółko zaczynają od zera, nie mają żadnej stabilizacji materialnej, ani możliwości zaciągnięcia kredytu na mieszkanie. W konsekwencji odkładają decyzję o założeniu rodziny na później – mówi Henryk Nakonieczny.

Jego zdaniem, polski rynek pracy za bardzo poszedł w stronę elastycznych rozwiązań. Pracodawcy już w niedługiej perspektywie (z powodów demograficznych – czyli starzenia się społeczeństwa) będą musieli zmienić swoje postępowanie radykalnie.

– Samymi niskimi kosztami pracy nie da się długo konkurować ze światową gospodarką – zauważa Nakonieczny. – Polskim pracodawcom potrzebna jest terapia wstrząsowa, by w końcu zaczęli być konkurencyjni także w dziedzinie innowacyjności czy lepszej organizacji pracy. Ułatwianie im wszystkiego i spełnianie wszelkich ich żądań prowadzi do stagnacji w rozwoju i do wyłączenia myślenia. Elastyczność na rynku pracy musi oznaczać również bezpieczeństwo pracowników. Skoro pracodawcy nie chcą go zapewnić zatrudnionym, to musi to zrobić rząd – przekonuje związkowiec.

Pracodawcy krytykują

Taka argumentacja napotyka na silną kontrę pracodawców. W dyskusji przeciwko ustawowemu usztywnieniu rynku pracy wyciągają ciężką broń. Według Jeremiego Mordasewicza, doradcy Zarządu Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan i jej reprezentanta w Komisji Trójstronnej oraz byłego członka rady nadzorczej ZUS, wyliczenia związkowców, dotyczące dodatkowych wpływów ze składek są grubo przesadzone.

– Decyzja o oskładkowaniu wszystkich umów cywilnoprawnych jest bardzo poważna. Trzeba mieć świadomość, że o te 5,5 czy 6 mld zł praca w Polsce będzie droższa – mówi Jeremi Mordasewicz.

Przekonuje, że po oskładkowaniu wszystkich umów sytuacja na rynku pracy stanie się trudniejsza, a nie lepsza. Pracodawcy mogą bowiem zmniejszyć zapotrzebowanie na pracę – wówczas część zleceniobiorców utraci jedyne źródło dochodu – lub zaczną zatrudniać w szarej strefie bez żadnych umów. Również zleceniobiorcom przestanie się opłacać pracować za niższe (bo oskładkowane) wynagrodzenia. Konsekwencją będzie, ostrzega, wzrost poziomu ubóstwa, spadek konsumpcji i pogorszenie kondycji gospodarki.

Podobnego zdania jest Jarosław Adamkiewicz, prezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia, prezes spółki Wadwicz. Jego zdaniem pomysł „ozusowania” wszystkich umów byłby „gwoździem do trumny”.

– Wzrosłyby lawinowo zarobki w szarej strefie, bo koszty ZUS w Polsce są jedne z najwyższych w Europie – przypomina Jarosław Adamkiewicz. – Całkowicie zamknęłoby to też młodym ludziom, zwłaszcza studentom, możliwości dorobienia. Skoro pracodawcy zatrudniając studenta czy ucznia ponosiliby takie same koszty, jak przy pracowniku na etat, to wybieraliby osoby z doświadczeniem, aby zaoszczędzić na kosztach szkolenia.

Ale związkowcy i o tym pomyśleli. W ich projekcie ustawy, z obowiązkowego oskładkowania umów zleceń wyłączeni byliby wszyscy młodzi ludzie do 26 lat, którzy się uczą lub studiują. Pracodawcy obowiązkowo musieliby płacić za nich jedynie ubezpieczenie wypadkowe, natomiast ubezpieczenie chorobowe byłoby dobrowolne.

Pracodawcy takiemu rozwiązaniu nie mówią „nie”, ale w zamian za zgodę na oskładkowanie umów cywiloprawnych wysuwają swoje postulaty. Chcą m.in. by rząd wprowadził jeden powszechny i transparentny system ubezpieczenia społecznego, w którym nie byłoby żadnych przywilejów branżowych, byłaby jedna kasa i wspólne zasady dla wszystkich ubezpieczonych.

Kolejnym ustępstwem rządu miałoby też być wprowadzenie rocznego rozliczania czasu pracy. O takie rozwiązanie walczą głównie duże przedsiębiorstwa przemysłowe.

– Pozwoliłoby ono pracodawcom szybko reagować na duże spadki i wzrosty zamówień. Nie musieliby wówczas płacić pracownikom przestojowego czy nadgodzin – mówi Jeremi Mordasewicz.

Ale to nie wszystko. Część pracodawców domaga się uchylenia przepisu, nakazującego pracodawcy uzasadniania na piśmie przyczyny rozwiązania umowy o pracę na czas nieokreślony. Już jednak wiadomo, że na takie rozwiązania nie zgodzą się ani związki zawodowe ani opozycja parlamentarna.

– Pozycja pracownika już jest w Polsce bardzo słaba. Jako partia opozycyjna nie widzimy powodów, by ułatwiać pracodawcom zwolnienia, czy też wydłużać im okres rozliczeniowy czasu pracy – mówi stanowczo Stanisław Szwed (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.

Lokalnie nie centralnie

Niektórzy eksperci rynku pracy oceniają, że postulaty pracodawców są trochę na wyrost. Zwracają uwagę na zbytnią uległość rządu wobec pracodawców, na niewydolność polskiego systemu prawnego oraz służb publicznych powołanych do monitorowania rynku pracy.

– Wiele problemów na rynku pracy można rozwiązać bez zmian w prawie. Wystarczy, aby służby publiczne, jak inspekcja pracy czy powiatowe urzędy pracy, były bardziej skuteczne w egzekwowaniu prawa i w doraźnej pomocy bezrobotnym – uważa Iga Magda, ekonomistka i adiunkt w Katedrze Ekonomii Szkoły Głównej Handlowej oraz ekspert rynku pracy w Instytucie Badań Strukturalnych.

Jej zdaniem rząd powinien zastanowić się nad efektywniejszą ochroną prawną osób zatrudnionych na umowy czasowe oraz cywilnoprawne, ale nie zakazywać tych ostatnich całkowicie. Zwłaszcza teraz, gdy prognozy ekonomiczne wskazują, że w 2013 r. sytuacja na rynku pracy jeszcze się pogorszy.

Iga Magda przekonuje, że choć w całości żądania pracodawców są zbyt radykalne, to w części warto je uwzględnić. Np. formułę pisemnego wypowiedzenia i uzasadnienia umów o pracę można uzależnić od wieku i łącznego okresu zatrudnienia danego pracownika u pracodawcy. Z kolei elastyczne formy zatrudnienia można by dopuścić w stosunku do pracowników do 26 roku życia, ale później umowy te musiałyby zostać zastąpione umowami o pracę. Nie należałoby także umów cywilnoprawnych reglamentować w środowiskach np. wolnych zawodów.

– Nie ma prostych rozwiązań, gwarantujących sukces na rynku pracy w całym kraju. Należy szukać rozwiązań dopasowanych do sytuacji na konkretnym, lokalnym rynku. Poszczególni marszałkowie województw powinni mieć uprawnienia do stosowania specyficznych i „szytych na miarę” instrumentów, w tym aktywizujących bezrobotnych, a także do określania na swoim obszarze stawki płacy minimalnej. W stosunku do osób młodszych i bez żadnego doświadczenia zawodowego mogłaby być ona np. niższa niż dla pozostałych zatrudnionych – podpowiada Iga Magda.

Autorka jest redaktor naczelną portalu CentrumRekrutacyjne.pl


Umowy zlecenie i o dzieło to dla absolwentów często jedyna dziś szansa, by zarabiać. (CC By NC ND yooperann)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Uchodźcy na rynku pracy: bilans na plus i liczne wyzwania

Kategoria: Analizy
Napływ obywateli Ukrainy do Polski może się okazać zastrzykiem kapitału ludzkiego dla niektórych branż, borykających się z brakami kadrowymi. Jednak kobiety i dzieci nie wypełnią wakatów w budownictwie i przemyśle.
Uchodźcy na rynku pracy: bilans na plus i liczne wyzwania

Polski rynek pracy w obliczu fali uchodźczej z Ukrainy

Kategoria: Analizy
Fala uchodźcza wywołana atakiem Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. przybrała rozmiary niespotykane w Europie od czasu II wojny światowej, a jej główny impet zaabsorbowany został przez Polskę.
Polski rynek pracy w obliczu fali uchodźczej z Ukrainy