Detroit jak Grecja

Dla wielu adwokatów wolnego rynku, bankructwo jednego z największych miast USA będzie bez wątpienia rozwiązaniem zdroworozsądkowym.
Detroit jak Grecja

Opuszczone domy w Detroit (CC By NC Rrrrred)

Jeżeli miasto nie zarabia na tyle dużo, by spłacać długi, to – tak, jak zwykła firma – powinno po prostu ogłosić upadłość, a jego wierzyciele powinni stracić.

Problem w tym, że wypadku firm takie rozwiązanie może być sensowne, ale naprawdę trudno zrozumieć jaki sens może ono mieć dla mieszkańców kiedyś tak kwitnącej metropolii.

O ile w przypadku General Motors bankructwo wiązało się z odciążeniem z długów i nadzieją na lepszą sytuację w przyszłości, o tyle w przypadku Detroit, jak w Grecji, takich perspektyw nie ma.

Naprawdę nie ma podstaw by sądzić, że to upadające od 50 lat miasto, przyciągnie nowych inwestorów. Policja, czy służby ratunkowe w Detroit ledwo zipią – nie jest to najlepsza reklama.

Co więcej, nie jest jasne także to, jak bankructwo miałoby ułatwić wymuszenie na wierzycielach miasta zgody na obniżenie wysokości spłacanych kredytów oraz  zgody na obniżenie świadczeń emerytalnych.

Zapewne posiadacze miejskich obligacji oraz związki zawodowe potraktują Detroit jako poligon doświadczalny przed bitwami z innymi miastami cierpiącymi na całkowity brak gotówki.

>>cały komentarz: Independent.co.uk

oprac. SS

Opuszczone domy w Detroit (CC By NC Rrrrred)

Tagi