Autor: Anna Wielopolska

Korespondentka Obserwatora Finansowego w USA.

Czekając na audyt Fed i wyższe stopy

Biorąc pod uwagę krytykę polityki Banku Rezerwy Federalnej, nowy, zdominowany przez republikanów Kongres i projekty wprowadzenia kontroli nad Fed, wszyscy spodziewali się, że przesłuchanie szefowej banku Janet Yellen będzie spektakularne. Nie było nawet ostre.
Czekając na audyt Fed i wyższe stopy

Janet Yellen, przewodnicząca Rezerwy Federalnej. (CC By Day Donaldson)

Szef Rezerwy Federalnej składa przed Kongresem sprawozdanie ze swojej działalności dwa razy do roku. Ostatnie przesłuchanie odbyło się 24 i 25 lutego i było podwójnie trudne dla Janet Yellen. Po pierwsze dlatego, że rynki finansowe nie tylko w USA śledzą uważnie i słowa, i ton oświadczeń szefowej Fed, aby przewidzieć nadchodzące zmiany wysokości stóp procentowych – odrobinę zbyt dramatycznie lub za spokojnie, a w interpretacjach i komentarzach do pojawiają się zapowiedzi zmian w polityce Rezerwy Federalnej. Po drugie republikanie, krytykujący Fed za ślepe wykonywanie zleceń Białego Domu, chcą wzmocnić nadzór ustawodawców nad bankiem, co określili w projektach wprowadzenia w nim audytu.

Stopy może drgną w czerwcu

Zdaniem większości ekonomistów banków i instytucji finansowych szefowa Rezerwy nie powiedziała nic nowego, co zmieniałoby oceny i prognozy na najbliższe miesiące. Według analityków z Deutsche Bank i Barclays najważniejszą częścią przemówienia Yellen była sugestia, że Fed może zacząć powoli zmieniać swoją politykę od marcowego spotkania szefów stanowych oddziałów banku. Jest jednak jasne, że na tym spotkaniu nie zostaną zmienione stopy procentowe. Zdaniem ekonomistów – również z innych banków, jak Danske, Skandinavis Enskilda Banken czy National Australia Bank – pierwszy ruch w kierunku zmiany stóp Rezerwa zrobi najwcześniej w czerwcu. Na co czeka?

Stuart Hoffman, naczelny ekonomista PNC Financial, uważa, że tematem dyskusji pośród ekonomistów jest obecnie to, co może dać bankowcom z Rezerwy pewność, że ich prognozy są słuszne, a podniesienie stóp procentowych uzasadnione. Zdaniem Hoffmana Fed czeka na bardziej wymierne dowody wzrostu gospodarczego, jak wzrost płac i cen. On i inni ekonomiści wysnuwają takie wnioski na podstawie oświadczeń Janet Yellen, która niejednokrotnie wskazywała (i powtórzyła podczas przesłuchania w Kongresie), że powolny wzrost płac jest dowodem na to, że rynek pracy nie powrócił jeszcze w pełni do zdrowia. Jednocześnie Yellen zaznacza, że Rezerwa Federalna nie musi koniecznie czekać na wzrost płac, albowiem ten wskaźnik często jest pobudzany do wzrostu jako ostatni w procesie zdrowienia gospodarki.

– Jeśli nadal będziemy widzieć poprawę na rynku pracy, to wzmocni to naszą pewność, że wskaźnik inflacji się podniesie, tym bardziej że wpływ niskich cen ropy z czasem także osłabnie – powiedziała Yellen podczas przesłuchania.

Ekonomiści spekulują więc, co jeszcze może dać Rezerwie Federalnej asumpt do działania. Cel to utrzymanie 2-proc. inflacji.

– Wskaźnik spada, a stopa wzrostu nowych miejsc pracy nie jest tak silna, jak się wydaje –wskazuje na przykład Desmond Lachman z American Enterprise Institute. W ciągu minionych 13 miesięcy (w całym 2014 r. plus w styczniu 2015 r.) gospodarka wytworzyła 3,4 miliona nowych miejsc pracy (w poprzednim analogicznym okresie 2,6 mln), ale dodatkowe 800 tys. powstało nie tyle z zapotrzebowania, ile z powodu wygasłych zasiłków dla bezrobotnych, co zmusiło około 800 tys. ludzi do podjęcia pracy na poziomie płacy minimalnej. Niemniej zdaniem Lachmana rozpoczęcie zacieśniania stóp procentowych teraz, kiedy inflacja się obniża, byłoby błędem.

Zgodnie z szacunkami Międzynarodowego Funduszu Walutowego 15-proc. aprecjacja dolara mogłaby zmniejszyć zarówno stopę wzrostu PKB, jak i inflację o 0,75 proc.

– Jeśli dodać do tego 40-proc. spadek cen ropy naftowej, mogłoby to całkowicie zredukować inflację przed końcem 2015 roku – uważa Lachman.

Stąd jego zdaniem wyczekiwanie Fed, co nie oznacza, że Rezerwa jest wolna od wewnętrznych rozbieżności opinii. Jastrzębie chciałyby uruchomić wzrost stóp procentowych już na marcowym spotkaniu (o 25 pkt baz.), centralny zarząd, w tym Janet Yellen, jest temu przeciwny. Podczas przesłuchania ustawodawcy jednak nie drążyli rozbieżności ani też nie przyciskali Janet Yellen na temat bardziej klarownych i konkretnych prognoz. Jak ocenia Ethan Harris, naczelny ekonomista Bank of America Merrill Lynch, „uwagi Yellen podkreślają, że najważniejszym celem polityki Rezerwy Federalnej jest raczej osiągnięcie założonego poziomu inflacji niż jedynie oczekiwanie, że inflacja sama się dostosuje, jeśli tylko wskaźnik wzrostu nowych miejsc pracy będzie się podnosił”. To jest zdaniem Harrisa klarowne, choć niewyrażone wprost wyjaśnienie.

Wszyscy zatem nadal czekają.

Rezerwa do kontroli?

Drugi temat to pytanie, czy ustawodawcy wprowadzą do Fed audyt. Taki projekt wniósł do Senatu na początku lutego senator Rand Paul (rozważany jako ewentualny kandydat republikanów w wyścigu do Białego Domu). Podobny projekt przedstawił wcześniej w izbie niższej republikański kongresmen Thomas Massie.

Jak dotąd Rezerwa Federalna jest poddawana finansowemu audytowi, który przeprowadza biuro kontroli instytucji rządu –Government Accountability Office. GAO nie ma prawa jednak prawa oceniać polityki monetarnej Rezerwy i podlegających jej komisji. To, co republikańscy projektodawcy nazywają audytem, jest więc faktycznie prawem do oceny, a więc rozliczania Rezerwy z prowadzonej polityki. Janet Yellen kategorycznie się temu sprzeciwia, co wyraziła także podczas przesłuchania w Kongresie, wskazując, że byłoby to upolitycznienie banku, który ma pozostawać niezależny.

Republikanie dowodzą, że ich projekt właśnie uwolniłby bank od zależności od rządu. Wskazują, że od kiedy (w 1913 r.) nadzór nad dolarem przejęła Rezerwa Federalna, waluta straciła na wartości ponad 90 proc., a każdą decyzję deprecjonującą dolara podejmowali prezydenci, czasem przy sprzeciwie szefa Rezerwy (np. w 1971 r., kiedy prezydent Nixon zdecydował zarzucić parytet złota, ignorując sprzeciw ówczesnego przewodniczącego Rezerwy Arthura Burnsa). Zgodnie z konstytucją to Kongres ma prawo emisji pieniądza i regulowania jego wartości, do monitorowania czego powołał Rezerwę Federalną, która jako bank centralny miała być niezależna od władzy wykonawczej, czyli rządu.

Rezerwa – zwłaszcza w ostatnich latach – uzgadnia swoją politykę z rządem, czym łamie konstytucję. Ma do dyspozycji środki pozwalające na wykupywanie upadających banków i instytucji finansowych, a jej decyzje są wolne od restrykcji budżetowych, a także demokratycznego nadzoru. Jak podkreślają prawicowi ekonomiści, nadzwyczajne środki, jakie Rezerwa podjęła w obliczu kryzysu z 2008 r., a także niemająca precedensu w historii banków centralnych przedłużająca się polityka akomodacji monetarnej, wreszcie bilans księgowy na kwotę 4,5 bln dol. i rozbieżne stanowiska członków Fed – wszystko to wskazuje na konieczność niezależnej oceny. Zdaniem Marka Calabrii z prawicowego CATO Institute obecny projekt wprowadzenia audytu jest faktycznie walką o przywrócenie Kongresowi nadzoru nad Rezerwą, jaki byłby możliwy przy dogłębnym badaniu polityki banku.

Czy jednak ustawodawcy mają kompetencje do oceny polityki monetarnej, przy ocenie której różnią się często nawet najwybitniejsi eksperci? Adam Posen, kierujący Instytutem Międzynarodowej Ekonomii im. Petersona, uważa, że bank centralny powinien mieć niezależność w wyborze narzędzi swojej polityki, ale nie w określaniu jej celów. Te powinny być uzgadniane z ustawodawcami.

Tymczasem, jak zwraca uwagę Posen, ustawodawcy pytają przedstawicieli Fed, dlaczego stopy procentowe (narzędzie) są takie a nie inne, zamiast dopytywać się, dlaczego polityka Rezerwy jak dotąd nie przyniosła pełnego zatrudnienia albo dlaczego nie został osiągnięty założony poziom inflacji (cele). Ostatnie przesłuchanie szefowej Rezerwy było okazją do postawienia takich pytań, które jednak znowu nie padły.

Janet Yellen, przewodnicząca Rezerwy Federalnej. (CC By Day Donaldson)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Jak Stany Zjednoczone radziły sobie wcześniej z wysoką inflacją

Kategoria: Analizy
Aktualna inflacja w USA pozostaje blisko poziomów z okresu czarnej dekady bankowości centralnej, czyli lat siedemdziesiątych. Czy odpowiedzialnością za wysoką inflację z tamtych czasów możemy obarczyć szoki podażowe?
Jak Stany Zjednoczone radziły sobie wcześniej z wysoką inflacją