Inwestycja w edukację może okazać się wyrzucaniem pieniędzy w błoto

Polska szkoła nie radzi sobie z kształceniem super-mózgów. Pod względem liczby ponadprzeciętnych uczniów wypadamy gorzej od średniej OECD. Możemy zacząć się ścigać z resztą świata i edukować przyszłych specjalistów od nowoczesnych technologii, ale ten pomysł jest ryzykowny i może przynieść straty.
Inwestycja w edukację może okazać się wyrzucaniem pieniędzy w błoto

Polska musi zreformować swój system edukacji tak, by promował najlepszych. (CC By-NC-SA cseeman)

Jednym z wąskich gardeł rozwoju Polski według rekomendacji opublikowanych przez Komisję Europejską jest niedopasowanie systemu edukacji do rynku pracy. Raport KE mówi o szkolnictwie wyższym, o tym, że polskie uczelnie kształcą absolwentów, których firmy nie potrzebują.

Problem zaczyna się jednak znacznie wcześniej, już na etapie szkół podstawowych i średnich. W opublikowanym przez Instytut Badań Edukacyjnych „Raporcie o edukacji” najobszerniejszy rozdział poświęcono jakości. Wyłania się z niego dość pesymistyczny obraz:  polscy uczniowie nie potrafią myśleć samodzielnie, źle radzą sobie z zadaniami wymagającymi inwencji czy krytycznego spojrzenia, nie są w stanie uargumentować stawianych tez. Nie są to obserwacje nowe – raport opiera się na wcześniej publikowanych danych. Zestawione jednak razem pokazują, że odtwórcza postawa polskich uczniów kształtuje się już w pierwszych latach edukacji a potem ten marny wynik udaje się dociągnąć do końca meczu, czyli egzaminu maturalnego.

Jak pod tym względem wypadamy na tle świata? Dość dobrym punktem odniesienia są wyniki Międzynarodowego Programu Oceny Umiejętności Uczniów (PISA) realizowanego przez OECD. Badania PISA realizowane są wśród 15-latków i obejmują testy sprawdzające umiejętność czytania, w zakresie matematyki oraz nauk przyrodniczych. W przypadku umiejętności czytania Polska wypadła nienajgorzej – wynik był powyżej średniej dla krajów OECD (500 pkt. wobec 492). Podobnie w naukach przyrodniczych (508 wobec 500 pkt). Gorzej poszło z matematyką, ale średnia ocena polskich uczniów była tylko o punkt gorsza od przeciętnej dla krajów zrzeszonych w organizacji (odpowiednio 495 i 496 pkt.). Autorzy raportu zwracają uwagę, że sukcesem polskiej oświaty jest ograniczenie liczby uczniów osiągających najgorsze wyniki w testach PISA.

Nie zależy nam na najbardziej uzdolnionych

Jest jednak pewne „ale”. W„Raporcie” podkreśla się bowiem stosunkowo niewielki odsetek uczniów ponadprzeciętnych, czyli takich, którzy uzyskali ocenę 5 lub 6 w sześciostopniowej skali PISA. Pod tym względem we wszystkich trzech badanych obszarach Polska wypada poniżej średniej dla OECD. Potwierdza to bardziej ogólne wnioski na temat jakości polskiej oświaty – kształcenie ukierunkowane jest na opanowanie standardowych umiejętności, stosunkowo łatwej do wyegzekwowania biegłości w posługiwaniu się schematami i wzorami.

Intuicja podpowiada, że deficyt (względny) bardzo dobrych uczniów jest złym zjawiskiem.  Autorzy „Raportu o edukacji” argumentują, że to przede wszystkim osoby o najwyższych umiejętnościach zdolne są do innowacji, która stanowi koło zamachowe współczesnej gospodarki. Twierdzenie to jest powtórzeniem tezy postawionej w „Top of the class. High performers in science in PISA 2006” – dokumencie OECD opisującym uczniów uzyskujących ponadprzeciętne wyniki w badaniach PISA. Czy jednak jest ono prawdziwe?

Wspomniane opracowanie OECD przytacza tylko jeden dowód na poparcie tej tezy: silny związek między procentem uczniów uzyskujących bardzo dobre wyniki z testów PISA, a odsetkiem naukowców w populacji czynnej zawodowo.

nauka graf 1

Trudno jednak uznać to za argument rozstrzygający. O wiele ciekawsze byłoby porównanie poziomu samej innowacyjności z liczbą uczniów osiągających bardzo dobre wyniki, przede wszystkim z matematyki i nauk przyrodniczych. Od razu pojawia się jednak problem mierzenia innowacyjność. Samo pojęcie jest nieprecyzyjne a od przyjętej definicji mogą zależeć wyniki. Przyjmijmy jednak, że miarą innowacyjności jest liczba patentów i zarejestrowanych znaków towarowych. Jest to podejście dość prymitywne, wykluczające całe obszary innowacyjności, ma jednak swoje zalety. Dane o patentach i znakach są łatwo dostępne, bezdyskusyjne i obrazują ekonomiczny potencjał innowacyjności danego kraju. Obrazuje je poniższy wykres:

WSKAŹNIK INNOWACYJNOŚCI

Liczba patentów i międzynarodowych znaków towarowych na milion mieszkańców, zgłoszona w latach 2005-2007. (W przypadku patentów chodzi o tzw. tradic patents – zgłoszone do ochrony jednocześnie w europejskim, japońskim i amerykańskim urzędzie patentowym). Źródło: OECD.

Liczba patentów i międzynarodowych znaków towarowych na milion mieszkańców, zgłoszona w latach 2005-2007. (W przypadku patentów chodzi o tzw. tradic patents – zgłoszone do ochrony jednocześnie w europejskim, japońskim i amerykańskim urzędzie patentowym). Źródło: OECD.

Odnosząc te dane do wyników PISA można zauważyć, że jest całkiem duża grupa krajów, które od lat przodują pod względem odsetka ponadprzeciętnych uczniów a mimo to ich innowacyjność jest względnie niska. Wykres poniżej pokazuje, ile razy udział takich uczniów był w danym państwie powyżej średniej OECD.

W ilu badaniach PISA udział uczniów ponadprzeciętnie uzdolnionych był wyższy od średniej OECD. Na pomarańczowo zaznaczono te kraje, w których wskaźnik innowacyjności jest poniżej średniej OECD. (Dane na podstawie czterech badań PISA, w przypadku badań z 2006 i 2009 r. wzięto pod uwagę osobno wyniki z matematyki i nauk przyrodniczych, w przypadku badań z 2000 i 2003 r. – tylko z matematyki. Wykres pokazuje tylko państwa, w których przynajmniej raz udział uczniów ponadprzeciętnych był powyżej średniej OECD).

W ilu badaniach PISA udział uczniów ponadprzeciętnie uzdolnionych był wyższy od średniej OECD. Na pomarańczowo zaznaczono te kraje, w których wskaźnik innowacyjności jest poniżej średniej OECD. (Dane na podstawie czterech badań PISA, w przypadku badań z 2006 i 2009 r. wzięto pod uwagę osobno wyniki z matematyki i nauk przyrodniczych, w przypadku badań z 2000 i 2003 r. – tylko z matematyki. Wykres pokazuje tylko państwa, w których przynajmniej raz udział uczniów ponadprzeciętnych był powyżej średniej OECD).

W przypadku aż ośmiu państw udział uczniów wybitnych był za każdym razem wyższy od średniej OECD. Spośród tych państw aż pięć (zaznaczone na pomarańczowo) nie pokonało progu średniego poziomu innowacyjności dla krajów OECD mierzonego liczbą patentów i zarejestrowanych znaków towarowych per capita.

Kształcenie wybitnych umysłów nie daje zatem gwarancji sukcesu w innowacyjności. Z kolei wysoką innowacyjność mają m.in. Szwecja, Dania i Islandia, w których wysoki udział w badaniach PISA uczniów ponadprzeciętnie uzdolnionych jest raczej zjawiskiem incydentalnym. Można więc mieć innowacyjną gospodarkę bez szkół produkujących super-umysły.

Oczywiście ponadprzeciętnie uzdolnieni 15-latkowie nie są geniuszami dokonującymi epokowych odkryć i opracowującymi rewolucyjne wynalazki. Dlatego też, aby określić wpływ poziomu nauczania na innowacyjność w latach 2005-2007 r. (z których pochodzą dane o patentach i znakach towarowych) należałoby sięgnąć po wyniki szkolnych testów przynajmniej dziesięć lat wcześniejszych. PISA jednak prowadzona jest dopiero od 2000 r. Z drugiej strony systemy szkolnictwa cechuje spora stabilność można więc zaryzykować przypuszczenie, że szkoły, które kształciły wielu wybitnych uczniów w latach 2000 – 2009, robiły to również wcześniej.

15-latkowie są raczej pierwszej jakości surowcem, który jednak wymaga dalszej obróbki, w pierwszej kolejności poprzez dalsze kształcenie. Nie ma z tym specjalnego kłopotu. Jak pokazują kanadyjskie badania Youth in Transition Survey śledzące losy uczniów, którzy zdawali testy PISA w 2000 r. – najlepsi uczniowie w przytłaczającej większości kontynuowali naukę i poszli na studia. Co więcej – ci, którzy wykazywali ponadstandardowe umiejętności z matematyki i nauk przyrodniczych chętnie wybierali kierunki, na których te kompetencje są kluczowe.

Inwestować w młodych czy nie

W tym momencie jednak pojawia się zasadnicze pytanie – czy zawsze warto inwestować w dalszą edukację wybitnych uczniów. W przypadku Polski odpowiedź wcale nie jest oczywista. Badania P. Aghion, L. Boustan, C. Hoxby i J. Vandenbussche wykazują, że na podnoszeniu kwalifikacji osób z krajów zapóźnionych najwięcej korzystają gospodarki państw w technologicznej awangardzie (P. Aghion, L. Boustan, C. Hoxby, J. Vandenbussche (2005): Exploiting States Mistakes to Evaluate the Impact of Higher Education on Growth, Working paper, Harvard.)

Przyczyną tego zjawiska jest emigracja najlepiej wykwalifikowanych jednostek do miejsc, gdzie ich umiejętności przyniosą im największe korzyści. Innymi słowy – drenaż mózgów.

Aghion i pozostali zbadali korzyści, jakie amerykańskie stany uzyskują z inwestycji w edukację uniwersytecką swoich mieszkańców. Najpierw podzielili je na technologicznie zaawansowane (close to technological frontier) i zapóźnione (far from technological frontier) a następnie obliczyli, jaki wpływ na PKB mają dodatkowe wydatki na czteroletnie studia w college’u (odpowiednik studiów licencjackich) w zależności od tego, do której kategorii dany stan należy. Z ich wyliczeń wynika, że w przypadku stanów najbardziej technologicznie zaawansowanych dodatkowe 1000 dol. na osobę zwiększa dynamikę PKB na zatrudnionego o 0,057 pkt. proc. Tymczasem w przypadku stanów mocno technologicznie zapóźnionych zmniejsza dynamikę PKB na zatrudnionego o 0,198 pkt. proc. Jest to konsekwencją migracji specjalistów – zapóźniony stan wydaje pieniądze na kształcenie kadr, z których pożytek odniesie ktoś inny.

Inwestycja w edukację najzdolniejszej młodzieży może więc po prostu okazać się wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Czy tak będzie zależy od stopnia zaawansowania/opóźnienia technologicznego danego państwa. Do jego ustalenia Aghion i pozostali użyli danych o liczbie patentów zgłaszanych przez obywateli danego stanu. Niestety, jak wskazuje rys. 2, z tego punktu widzenia Polskę z pewnością trzeba zaliczyć do krajów zapóźnionych technologicznie.

Wyników badań Aghion i pozostałych nie można jednak wprost przekładać na warunki polskie. Przede wszystkim trwała emigracja z Polski do np. Danii jest jednak czymś innym niż wyjazd z Alabamy do Kalifornii. Niekorzystny efekt emigracji może być więc w przypadku naszego kraju znacznie słabszy. A jeżeli tak, to zwiększanie nakładów na wyższą edukację może mieć pozytywny wpływ na dynamikę PKB. Będzie on oczywiście znacznie mniejszy niż w krajach technologicznie zaawansowanych, ale zawsze. Szczęśliwie sporą część pieniędzy na te dodatkowe nakłady jesteśmy w stanie pozyskać z budżetu UE. Dzięki temu możemy uzyskać ten sam skutek wydając mniej a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznaczyć na prorozwojowe inwestycje o znacznie pewniejszym efekcie. Korzystne dla nas jest również zjawisko coraz większego umiędzynarodowienia badań naukowych. Oznacza to, że polscy naukowcy mogą podjąć współpracę z wiodącymi ośrodkami naukowymi nie wyjeżdżając z kraju.

Krzepiący jest wreszcie przykład krajów, które z powodzeniem przeszły od fazy imitacyjnej do innowacyjnej. Pierwsze, które przychodzą na myśl to Japonia i Korea, do których wkrótce powinny dołączyć również Chiny. Warunki rozwoju ich gospodarek były jednak zasadniczo odmienne od polskiej. Po wzorce powinniśmy więc sięgać bliżej. Przykład Irlandii daje nadzieje, że i my mamy szansę skrócić dystans do technologicznej awangardy.

Polska musi zreformować swój system edukacji tak, by promował najlepszych. (CC By-NC-SA cseeman)
nauka graf 1
nauka graf 1
Liczba patentów i międzynarodowych znaków towarowych na milion mieszkańców, zgłoszona w latach 2005-2007. (W przypadku patentów chodzi o tzw. tradic patents – zgłoszone do ochrony jednocześnie w europejskim, japońskim i amerykańskim urzędzie patentowym). Źródło: OECD.
WSKAŹNIK INNOWACYJNOŚCI
W ilu badaniach PISA udział uczniów ponadprzeciętnie uzdolnionych był wyższy od średniej OECD. Na pomarańczowo zaznaczono te kraje, w których wskaźnik innowacyjności jest poniżej średniej OECD. (Dane na podstawie czterech badań PISA, w przypadku badań z 2006 i 2009 r. wzięto pod uwagę osobno wyniki z matematyki i nauk przyrodniczych, w przypadku badań z 2000 i 2003 r. – tylko z matematyki. Wykres pokazuje tylko państwa, w których przynajmniej raz udział uczniów ponadprzeciętnych był powyżej średniej OECD).
NAUKA 3

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Wzrost cen i płac wróży także wzrost podatków

Kategoria: Oko na gospodarkę
Wysoka inflacja to w dużej mierze cena za wyjście gospodarki światowej z kryzysu wywołanego pandemią i wojną w Ukrainie. Nawet w najbardziej rozwiniętych krajach świata wzrost cen zbliża się już do 10 proc. w skali rocznej. Kosztem jest także wzrost długów, a inną realną konsekwencją – wzrost podatków.
Wzrost cen i płac wróży także wzrost podatków