Autor: Martyna Kośka

Ekspert rynków Europy Środkowej i Wschodniej; doktoryzuje się z ochrony konsumentów na rynku usług finansowych.

Państwa orbitujące wokół Rosji tracą podwójnie

Niskie ceny ropy uderzyły w gospodarki państw, które opierały swoje budżety na jej eksporcie. W trudnej sytuacji stanęły te, które równolegle opierały się na Rosji: Armenia, Kazachstan, Azerbejdżan. Rządy tych ostatnich krajów zdecydowały się na przeprowadzenie dewaluacji waluty.
Państwa orbitujące wokół Rosji tracą podwójnie

Z deptaka w Baku dobrze widać platformy wiertnicze na Morzu Kaspijskim. (CC By NC ND Pierre)

Azerbejdżan i Kazachstan wiele łączy: nie dość, że ich budżety są niemal w całości uzależnione od eksportu ropy, to jeszcze w latach prosperity (które trwały do 2013 r.) nie podjęły żadnych działań dla zreformowania swoich gospodarek i „przejadły” wzrost gospodarczy. Gdy ceny na rynku ropy przekreśliły szansę na dalszy szybki rozwój, banki centralne obu krajów zareagowały tak samo: uwolniły kursy walut – tenge w Kazachstanie, manata w Azerbejdżanie. Spowodowało to gwałtowny spadek wartości krajowych walut i duże niezadowolenie społeczne. W 2016 r. rządy obu państw będą musiały podjąć zdecydowane kroki dla uzdrowienia sytuacji. Reform odłożyć się już nie da.

Spadek cen ropy obnażył zaniedbania

Niemal od początku roku przez Azerbejdżan przetacza się fala protestów wywołanych dramatyczną sytuacją gospodarczą. Ludzie protestują przeciwko podwyżce cen i domagają się rozwiązania problemu bezrobocia. W ramach „gaszenia pożarów” prezydent podjął kilka szybkich decyzji, które mają załagodzić społeczny bunt: obniżono podatki na chleb, podwyższono wynagrodzenia, emerytury i zasiłki, wprowadzono zakaz eksportu żywności.

Jeszcze w połowie poprzedniej dekady Azerbejdżan miał najszybszą dynamikę wzrostu PKB na świecie – z 26,4 proc. w 2005 r. do 32 proc. w 2006 r. Rok 2005 nie był przypadkowy – wtedy właśnie został uruchomiony pierwszy odcinek rurociągu Baku-Tbilisi-Ceyhan o przepustowości miliona baryłek dziennie, dzięki któremu można eksportować praktycznie całą azerską produkcję (całkowicie omija terytorium Rosji).

Dobra passa kraju trwała tak długo, jak długo ceny ropy utrzymywały się na poziomie ok. 100 dolarów za baryłkę. Gdy półtora roku temu zaczęły spadać z całą brutalnością zostały obnażone kruche podstawy, na których oparta była gospodarka. Azerbejdżan popełnił błąd typowy dla państw, które nagle zaczynają się błyskawicznie rozwijać i zapominają, że sytuacja może się odwrócić. Pieniądze z eksportu ropy nie zostały zainwestowane – poszły głównie na przebudowę Baku, w tym m.in. na budowę gigantycznych meczetów.

W Azerbejdżanie obecnie wydobywa się 867 tysięcy baryłek ropy dziennie, co sytuuje go na 63. miejscu na liście światowych producentów. Sprzedaż ropy i gazu odpowiada za 95 proc. eksportu, 70 proc. wpływów do budżetu i 40 proc. PKB (w 2015 r. było to 75 mld dolarów). Niskie ceny ropy pogrążyły budżet, w rezultacie czego 21 grudnia 2015 r. bank centralny ogłosił przejście na płynny kurs walutowy. Od tego dnia cena krajowej waluty ma być kształtowana na podstawie popytu i podaży na ryku walutowym. Uwolnienie kursu spowodowało, że wartość manata spadła niemal natychmiast o 48 proc. w stosunku do dolara.

W połowie stycznia szef banku centralnego poinformował o nałożeniu 20-proc. podatku od kapitału wywożonego z kraju. Regulacje odnoszą się do bezpośrednich inwestycji zagranicznych, zakupów nieruchomości i otwierania zagranicznych kont. Rząd rozważa ustanowienia jeszcze dalej idących restrykcji: wprowadzenia całkowitego zakazu wywozu kapitału i zagranicznych walut.

Prezydent Ilham Alijew (o którym mówi się, że jest dziedzicem pierwszej politycznej dynastii w byłym Związku Radzieckim i który kieruje krajem w sposób autorytarny od 2003 r.) jeszcze niedawno zapewniał, że mimo przejściowych trudności, sytuacja jest pod kontrolą, a manat jest jedną z bezpieczniejszych walut świata. Mówił tak nawet po pierwszej dewaluacji, która miała miejsce w lutym 2015 r., w efekcie której manat spadł o 34 proc. w stosunku do dolara.

Perspektywy

Bankructwo kraju nie wydaje się w tym momencie scenariuszem, który należy rozpatrywać, choć nie można go całkowicie wykluczyć. Cytowany przez serwis Silk Road Reporters ekonomista Natig Jafarli z opozycyjnej partii Real wieszczy wzrost bezrobocia i upadek kilku banków – wartość oszczędności Azerów stopniała w ciągu zaledwie jednego dnia o połowę i wielu z nich nie będzie w stanie realizować zobowiązań względem banków. Rząd już wystąpił do banków z prośbą, by wzięły na siebie koszty restrukturyzacji kredytów udzielonych w dolarach.

„Państwo wciąż nie ma jasnego programu walki z zaistniałym kryzysem” – mówi Jafarli.

Azer Mehdiyev z Centrum Wspierania Inicjatyw Gospodarczych zwrócił uwagę, że nie mówiąc głośno o problemach kraju, a jedynie konfrontując ludzi z już podjętymi decyzjami, rząd prowokuje dodatkową panikę. „Panika jest potęgowana przez to, że decyzje są podejmowane w tajemnicy przez Azerami, nie są przedmiotem debaty i są podejmowane z dnia na dzień” – powiedział.

Azerbejdżan coraz bardziej izoluje się od Zachodu, jest krytykowany za łamanie praw człowieka i europejskich standardów, sam zaś krytykuje zbliżenie Zachodu z Iranem. „Propagowana przez władze wizja świata upodabnia się do rosyjskiej”, pisze Aleksandra Jarosiewicz w OSW.

Według analityka Ośrodka Studiów Wschodnich istnieje ryzyko, że może zwiększyć się podatność Azerbejdżanu na naciski ze strony Rosji odbudowującej pozycję na Kaukazie.

Problemy Azerbejdżanu mogą mieć znaczenie także dla Polski. Kraj stawiał dotychczas na ropę, ale coraz bardziej angażuje się w sprzedaż gazu – m.in. do krajów Unii Europejskiej. Możliwość nabywania gazu azerskiego w oczywisty sposób zmniejsza nasze uzależnienie od dostaw z Rosji. Drugą kwestią jest możliwość bezpośredniej współpracy polskich spółek z podmiotami z Azerbejdżanu. Bardzo zabiegał o to wicepremier Janusz Piechociński w 2014 i 2015 r.  W 2014 r. polski resort gospodarki zaliczył Azerbejdżan do grupy priorytetowych krajów polskiej ekspansji gospodarczej i zupełnie realne wydawało się zwiększenie wymiany handlowej do 1 mld dolarów w ciągu 2-3 lat.

Rykoszet Rosji

Źródła problemów, które dotknęły Kazachstan, należy szukać nie tylko w spadku cen ropy, ale także metali, które są głównymi towarami eksportowymi – kraj jest dziewiątym na świecie eksporterem ropy i odpowiada za 3,7 proc. światowego eksportu. W sumie zasoby ropy są szacowane na 30 mld baryłek. Dziś Kazachstan wydobywa jedynie ok. 1,6 mln baryłek dziennie. Aby zwiększyć wydobycie konieczny jest rozwój pól naftowych. Większość wydobycia w Kazachstanie (podobnie jak w Rosji) pochodzi z tzw. dojrzałych aktywów, państwo musi więc uzyskać dostęp do nowych zasobów zanim dotychczasowe się wyczerpią. To jedno z podstawowych wyzwań dla rządu.

W Kazachstan mocno uderzył rykoszetem spadek kondycji gospodarki rosyjskiej (co w ogromnym stopniu także jest związane ze spadkiem cen ropy). Mocno spadł popyt na kazachskie towary, zwłaszcza na węgiel, a Rosja była jedynym dużym odbiorcą tego produktu.

W ostatnich 24 miesiącach bank centralny Kazachstanu dwukrotnie dokonał dewaluacji waluty: po raz pierwszy w lutym 2014 r. (kurs tenge spadł wtedy o 20 proc. w stosunku do dolara) i w sierpniu (osłabienie o dalsze 28 proc.). Przejście do reżimu płynnego kursu miało być ruchem wyprzedzającym podwyżkę stóp procentowych w USA oraz próbą wzmocnienia własnej pozycji handlowej wobec innych krajów. Tenge wciąż traci na wartości: o ile latem 2015 r. za dolara trzeba było zapłacić 186 tenge, to pod koniec roku już 338.

Sytuacja nie napawa optymizmem, ale jest realna szansa na odwrócenie złego trendu. Pod koniec listopada 2015 r., w przeddzień dwudziestej piątej rocznicy uzyskania przez kraj niepodległości, prezydent Nursułtan Nazarbajew przedstawił szczegóły programu pn. „Plan nacji. 100 konkretnych kroków”. Kazachstan ma wejść do grupy 30 najbardziej rozwiniętych krajów świata. Plan jest ambitny, inspirowany drogą, którą przeszło jedno z najlepiej dziś rozwiniętych państw świata – Singapur. „Kazachstan podejmuje jeden z najbardziej ambitnych projektów budowy efektywnego państwa” – ocenił German Gref, szef rosyjskiego Sbierbanku.

Projekt zakłada walkę z korupcją, stworzenie czegoś na kształt służby cywilnej, w której zatrudnienie znajdą kompetentni urzędnicy, a nie pochodzący z politycznego nadania figuranci, a także zwiększenie przejrzystości w procesie decyzyjnym i zwiększenie zaufania do wymiaru sprawiedliwości. W kraju, w którym ścieżka kariery jest uzależniona przede wszystkim od pokrewieństwa z wpływowymi decydentami, zapowiedź takiego otwarcia brzmi rewolucyjnie. Plan powstał przy udziale zagranicznych doradców prezydenta Nazarbajewa: w Niezależnej Międzynarodowej Radzie Doradczej zasiadają m.in. Tony Blair, były prezydent Niemiec Horst Kohler i Aleksander Kwaśniewski.

„Sto kroków” jest przez część obserwatorów odbierana jako zapowiedź liberalizacji politycznej, ale także gospodarczej. Kazachstan, blisko związany z Rosją w ramach Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej, będzie musiał pracować nad rozluźnieniem więzów, jeśli chce (a powinien) szukać partnerów także po zachodniej stronie globu. Unia ta bowiem obciąża gospodarkę, a nie jej sprzyja. Przykład: zrównanie stawek celnych z rosyjskimi dla Kazachstanu, który ma rozwiniętą wymianę handlową z Chinami, z pewnością nie było korzystne.

Ubogi kłótliwy krewny

Kazachstan ma bogate zasoby, które pozwolą mu przetrwać trudny okres. Takiego zaplecza brakuje Armenii, czwartemu z pięciu członków Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej. Do erupcji niezadowolenia doszło tam już latem zeszłego roku. Setki osób uczestniczyły wtedy w odbywających się w kilku turach protestach w stolicy kraju, Erywaniu.

Bezpośrednim impulsem do wyjścia na ulice była zapowiedź 16-procentowej podwyżki cen energii, ale tak naprawdę był to wyraz zniechęcania złą sytuacją w kraju (bezrobocie, ubożenie społeczeństwa – poniżej granicy ubóstwa żyje ok. 40 proc. Ormian – wreszcie korupcja, która jest wrzodem w każdym postsowieckim państwie). Armenia jest zamkniętym systemem, gospodarczo uzależnionym niemal całkowicie od Rosji (nie zbudowała podstaw dla współpracy z innymi partnerami, nie utrzymuje nawet stosunków dyplomatycznych z dwoma bezpośrednimi sąsiadami).

Poprawa sytuacji jest możliwa, ale wymagać będzie przebudowy zdominowanego przez monopole systemu gospodarczego, zmniejszenia roli państwa w gospodarce, uproszczenia procedur dla przedsiębiorców i zwiększenia obecności kapitału zagranicznego.

Jeśli Armenia i Kazachstan chcą się rozwijać muszą znaleźć sposób, by prowadzić działania niezależne od woli Kremla. Dość bogatemu Kazachstanowi przyjdzie to łatwiej niż Armenii.

Rosja nie ma zaś interesu w tym, by członkowie Unii się rozwijali i osiągali sukcesy gospodarcze. Projekt od początku miał charakter polityczny i miał pokazać, że Rosja jest atrakcyjnym liderem, potrafiącym skupić wokół siebie choćby część państw dawnego ZSRR. Czy zareaguje równie nerwowo, jak w przypadku chęci „rozwodu” ze strony Ukrainy?

Z deptaka w Baku dobrze widać platformy wiertnicze na Morzu Kaspijskim. (CC By NC ND Pierre)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Rosji trudno będzie ochronić swoją gospodarkę

Kategoria: Analizy
Władze Rosji w swojej polityce obrony przed sankcjami nie doceniają głębi upadku gospodarki w perspektywie średnio- i długoterminowej. Jest wątpliwe, czy uda się im dostatecznie obronić wszystkie ważne sektory gospodarki rosyjskiej.
Rosji trudno będzie ochronić swoją gospodarkę

Co z tą ropą?

Kategoria: Analizy
Po ataku Rosji na Ukrainę cena ropy naftowej przebiła barierę 100 dolarów za baryłkę po raz pierwszy od 2014 r. Obecny wzrost cen powodują przede wszystkim czynniki podażowe.
Co z tą ropą?