Polska na G-20 jeszcze nie zasłużyła

Wskaźniki gospodarcze i demograficzne nie pozwolą spełnić marzenia naszych polityków o udziale Polski w grupie G-20. Moglibyśmy za to powalczyć o status stałego gościa i reprezentować społeczeństwa, które wyrwały się z komunizmu i osiągnęły duży sukces, budując mniej zbiurokratyzowane niż w bogatych krajach Zachodu instytucje rynkowe.
Polska na G-20 jeszcze nie zasłużyła

(infografika Dariusz Gąszczyk)

Skład i prestiż istniejącej od 1999 r. grupy G-20 zmieniają się. Początkowo o ważnych dla światowej gospodarki sprawach dyskutowali w jej ramach ministrowie finansów i gubernatorzy banków centralnych 19 państw, Unii Europejskiej reprezentowanej przez rotacyjną prezydenturę i Europejski Bank Centralny oraz dyrektor zarządzający Międzynarodowego Funduszu Walutowego i prezydent Banku Światowego. Od czasu spotkania w Waszyngtonie 14 i 15 listopada 2008 r. spotykają się w niej przywódcy państw. Do tej pory odbyło się osiem takich szczytów: w Londynie, Pittsburghu, Toronto, Seulu, Cannes, Los Cabos w Meksyku i w Petersburgu. Tegoroczny szczyt odbędzie się w listopadzie w australijskim mieście Brisbane.

Australia zajmuje twarde stanowisko wobec rosyjskiej agresji na Ukrainie, zwłaszcza po zestrzeleniu w lipcu przez separatystów malezyjskiego samolotu lecącego z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Samolot został trafiony z broni dostarczonej przez Rosję. Wśród 298 osób ofiar 38 miało australijskie paszporty. Jak podają agencje informacyjne, australijski premier Tony Abbott namawia niektórych przywódców krajów G-20, by ukarać Rosję za agresywne działania i w tym roku nie zapraszać na szczyt jej przedstawiciela.

Nie tylko dla największych

Państwa G-20 składają się na około 90 proc. światowego PKB i 80 proc. światowej wymiany handlowej. Członkostwo w grupie nie pokrywa się jednak całkowicie z listą 20 największych gospodarek świata. Ostatecznie do grupy weszły: Arabia Saudyjska, Argentyna, Australia, Brazylia, Chiny, Francja, Indie, Indonezja, Japonia, Kanada, Korea Południowa, Meksyk, Niemcy, Republika Południowej Afryki, Rosja, Stany Zjednoczone, Turcja, Unia Europejska, Wielka Brytania i Włochy.

Na spotkania zapraszani są też goście. Stałym jest Hiszpania, więc w gruncie rzeczy możemy mówić o grupie G-21. Poza nią zapraszane są kraje sprawujący kierownictwo w grupie ASEAN, kierujący Unią Afrykańską i przedstawicie Nowego Partnerstwa dla Rozwoju Afryki (NEPAD). Dodatkowe kraje zaproszone przez gospodarza reprezentują region z jakiegoś powodu uznany za ważny. Wśród gości na spotkaniach G-20 były już: Benin, Brunei, Kambodża, Chile, Kolumbia, Gwinea Równikowa, Etiopia, Kazachstan, Malawi, Holandia, Hiszpania, Szwajcaria, Tajlandia, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Wietnam. W tym roku Australia zaprosiła Mauretanię, która przewodniczy Unii Afrykańskiej, Birmę (Myanmar), która przewodniczy krajom ASEAN, Nową Zelandię, Senegal, który jest przedstawicielem NEPAD, Singapur i Hiszpanię.

W 2015 roku spotkanie G-20 odbędzie się w Stambule. Na pewno weźmie w nim udział Polak –reprezentujący Unię Europejską Donald Tusk. Polscy politycy chcieliby, by nasz kraj stał się stałym uczestnikiem spotkań G-20. Nie spełniamy jednak podstawowego kryterium: jesteśmy w trzeciej dziesiątce krajów pod względem wielkości gospodarki. To, na którym dokładnie miejscu, zależy od przyjętych miar.

Jak porównać gospodarki?

Najbardziej popularną miarą potencjału gospodarki jest produkt krajowy brutto, czyli suma dochodów z pracy, dochodów z kapitału, dochodów państwa i amortyzacji. Wady i zalety tego miernika są powszechnie znane. Jeśli stosujemy PKB przy porównaniach międzynarodowych, dochodzi dodatkowa trudność polegająca na określeniu, w jakiej walucie i w jakich cenach podajemy wielkości. Kraje różnią się pod względem wysokości inflacji, a zmiany kursu waluty krajowej nie pokrywają się z inflacją. Ponieważ w większości krajów świata waluty są wymienialne, można przeliczyć PKB na jedną walutę (wciąż dominuje tu dolar amerykański). Taki miernik nie oddaje jednak rzeczywistej siły nabywczej uzyskiwanych dochodów. W dodatku zmienia się wraz z wahaniami kursu lokalnej waluty wobec dolara, które nie muszą wynikać ze zmian siły nabywczej.

Bank Światowy, którego danymi będę się posługiwał, stosuje przy porównaniach międzynarodowych współczynnik konwersji Atlas, który ogranicza wpływ wahań kursowych. Współczynnik ten jest obliczany jako średnia kursu walutowego danego kraju w danym roku i dwóch poprzednich, skorygowana o różnicę między stopą inflacji w tym kraju a inflacją w strefie euro, Japonii, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Inflacja danego kraju jest mierzona przez zmianę jego deflatora PKB.

Bank Światowy podaje zarówno wielkości PKB, jak i alternatywnego miernika dochodu narodowego brutto (GNI), czyli sumy produktu krajowego brutto i dochodów pierwotnych netto z zagranicy.

Różnice w sile nabywczej walut (w stosunku do ich kursu) Bank Światowy eliminuje, przeliczając wielkość dochodu narodowego brutto w poszczególnych krajach nie według kursu walutowego, tylko według parytetu siły nabywczej (PPP), który różni się od kursu. PPP jest teoretycznym kursem wymiany walut, który wyrównuje siłę nabywczą w wielu krajach. Różni się od kursu walutowego, może być od niego wyższy lub niższy. Różnice te wynikają między innymi z innych w porównywanych krajach cen towarów i usług, kosztów pracy, polityki kursowej, kosztów dóbr publicznych i zakresu korzystania z nich.

Aby obliczyć kurs odpowiadający parytetowi siły nabywczej, konieczne są badania cen towarów-reprezentantów w poszczególnych krajach, a są obarczone rozmaitymi błędami. Zwykle w krajach uboższych PPP odchyla się w górę od kursu waluty lokalnej do dolara, a w krajach bogatszych odchyla się w dół.

(infografika: Dariusz Gąszczyk)

(infografika: Dariusz Gąszczyk)

 

(infografika: Dariusz Gąszczyk)

(infografika: Dariusz Gąszczyk)

Polska zajmuje 25. miejsce na świecie (lub 24, jeśli nie uwzględnimy Unii Europejskiej jako całości) pod względem PKB liczonego według bieżącego kursu dolara. Awansujemy o jedno miejsce, gdy uwzględnimy nie bieżący kurs złotego do dolara, tylko parytet siły nabywczej. PKB Niemiec jest siedmiokrotnie większy niż Polski, jeśli przeliczać po kursie bieżącym dolara, a przy uwzględnieniu parytety siły nabywczej tylko 4,2-krotnie. Holandia ma PKB o 50 proc. większy niż Polska, jeśli liczymy według bieżącego kursu, ale Polska wyprzedza Holandię, gdy uwzględni się parytet siły nabywczej. W międzynarodowych porównaniach według PPP bardziej niż Polska zyskują jednak kraje biedniejsze. Wyprzedzają nas Iran, Tajlandia, Pakistan i Egipt, które są na dalszych niż Polska miejscach w klasyfikacji PKB według kursu bieżącego.

Drugą miarą pokazującą potencjał gospodarki jest wielkość eksportu dóbr i usług. Polski eksport rośnie szybko, ale jego udział w PKB wciąż jest niższy niż średnia w Unii Europejskiej, a także niż w większości krajów Azji Wschodniej. W efekcie pod względem eksportu dóbr i usług Polska zajmuje niemal to samo miejsce, co pod względem PKB według kursu bieżącego.

(infografika: Dariusz Gąszczyk)

(infografika: Dariusz Gąszczyk)

 

Dynamika zmian

W klasyfikacji największych gospodarek pod względem dochodu narodowego brutto z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej Polska awansowała z pozycji 28., którą zajmowała w roku 1991 (brak wcześniejszych danych), na pozycję 23. w roku 2011 (Unia Europejska została uwzględniona jako osobny kraj). W latach 2012 i 2013 spadliśmy na miejsce 25. Warto zauważyć, że w roku 1991 gospodarka ukraińska była na miejscu 20. Dziś jest na 40., co pokazuje skalę katastrofy gospodarczej tego kraju.

Jest mało prawdopodobne, by Polska mogła w najbliższych latach awansować. Nasza gospodarka utrzymuje przyzwoitą dynamikę w stosunku do gospodarek innych krajów europejskich, ale o wiele szybciej niż my rozwijają się biedniejsze i bardziej ludne kraje azjatyckie, a także niektóre afrykańskie i południowoamerykańskie.

(infografika: Dariusz Gąszczyk)

(infografika: Dariusz Gąszczyk)

 

Egipt, który wyprzedza nas w klasyfikacji GNI liczonego według parytetu siły nabywczej, miał w latach 1991–2013 skumulowaną dynamikę 160 proc., a Polska 130 proc. Mimo światowego kryzysu gospodarka Nigerii powiększyła się w latach 2007–2013 niemal o 50 proc., Filipin o ponad 1/3, Wietnamu prawie o 40 proc. Prawdopodobnie za kilka lat Polska spadnie na dalsze miejsca, wyprzedzona przez gospodarki Filipin, Malezji i Kolumbii.

Polska – z dochodem narodowym 22,3 tys. dol. na głowę mieszkańca (według PPP) jest przez Bank Światowy zaliczana do grupy krajów o wysokich dochodach. Nasz potencjał ludnościowy jest jednak skromny w porównaniu z wieloma krajami mającymi znacznie niższy niż Polska dochód w przeliczeniu na głowę mieszkańca. Niski przyrost naturalny będzie w dłuższym okresie wpływał na niską podaż pracy, co spowolni wzrost gospodarczy.

W latach 2000–2013 liczba ludność Polski wzrosła zaledwie o 0,7 proc. Prawdopodobnie w rzeczywistości spadła na skutek nieuwzględnianej w statystykach emigracji. W śród 50 najludniejszych krajów świata tylko Ukraina, Rosja, Niemcy i prawdopodobnie Polska miały w tym stuleciu ujemny przyrost naturalny. W tym czasie liczba ludności Nigerii wzrosła o ponad 40 proc., Filipin i Pakistanu o ponad 25 proc., Egiptu o 24 proc., a Wietnamu o ponad 15 proc. Jest mało prawdopodobne, by trend demograficzny w najbliższych dekadach się zmienił. W połowie tego stulecia będziemy 30-mln. krajem, dość zamożnym, ale pod względem potencjału gospodarki będziemy zajmować miejsce bliżej końca niż początku trzeciej dziesiątki.

Nie spełniamy kryterium, ale…

Polska ze swym potencjałem nie zalicza się do 20 największych gospodarek świata. Brak przyrostu naturalnego i słabnące tempo wzrostu sprawiają, że przegonią nas niektóre kraje rozwijające. Od pogrążonych w stagnacji dużych gospodarek Europy Zachodniej dzieli nas z kolei zbyt duża różnica, byśmy mogli ją pokonać w ciągu najbliższej dekady. Obecność na szczytach G-20, choć prestiżowa, nie jest zaś niezbędna, by Polska mogła realizować swe interesy, zwłaszcza że w naszym imieniu występuje przedstawiciel Unii Europejskiej.

Realnym celem mogłoby być uzyskanie na szczytach G-20 statusu stałego gościa, jaki ma obecnie Hiszpania – 16. gospodarka świata. Polski potencjał jest zdecydowanie mniejszy, przemawia jednak za nami szybsze (choć słabnące) tempo wzrostu. W dodatku wśród krajów G-20 nie ma (poza Rosją) krajów, które przeszły transformację od gospodarki państwowej do rynkowej (przypadek Chin jest tu nietypowy). Bylibyśmy reprezentantami społeczeństw, które wyrwały się z komunizmu i osiągnęły duży sukces, budując instytucje rynkowe mniej zbiurokratyzowane niż w bogatych krajach Zachodu. Możemy powoływać się na przypadek RPA, której gospodarka jest mniejsza niż Polski, ale kraj ten uzyskał stałe miejsce w G-20 w nagrodę za przemiany demokratyczne i względną stabilność systemu politycznego. To ten kraj dostał się do dwudziestki, która co roku dyskutuje o sprawach świata, choć to Nigeria ma większą gospodarkę i wyższy przyrost naturalny, jest jednak mniej stabilna.

OF

(infografika Dariusz Gąszczyk)
(infografika: Dariusz Gąszczyk)
(infografika: Dariusz Gąszczyk)
(infografika: Dariusz Gąszczyk)
(infografika: Dariusz Gąszczyk)

Otwarta licencja


Tagi