Autor: Ignacy Morawski

Ekonomista, założyciel serwisu SpotData.

Ukraina potrzebuje dogłębnych reform, kilka ruchów nie wystarczy

Pod względem makroekonomicznym Ukraina doświadcza podobnych wyzwań jak peryferyjne kraje strefy euro, ale funkcjonuje w o wiele gorszych warunkach. Jeżeli peryferiom strefy euro trudno jest wychodzić z kryzysu, to Ukraina musi liczyć na korzystny zbieg trendów globalnych i silne przywództwo polityczne w kraju.
Ukraina potrzebuje dogłębnych reform, kilka ruchów nie wystarczy

(infografika Darek Gąszczyk/CC BY-SA by Vladimir Yaitskiy)

 

Dwa fakty dobitnie pokazują, jakie są główne źródła słabości ukraińskiej gospodarki: Ukraina jest obecnie krajem o najwyższym ryzyku niewypłacalności w Europie i prawie najgorszych warunkach do prowadzenia biznesu w całej Europie. Tą fatalną kombinację widać przejrzyście na pierwszym poniższym wykresie.

Za tymi faktami kryją się dwa szerokie ekonomiczne wyzwania. Ukraina musi po pierwsze odzyskać stabilność makroekonomiczną, czyli zdolność spłaty zobowiązań i pewność cen, a po drugie radykalnie poprawić zakres ochrony inwestorów i przejrzystość systemu regulacyjnego. Do tego będą potrzebne społeczna zgoda na reformy, wsparcie międzynarodowe i korzystne okoliczności zewnętrzne. Nikt chyba nie umie teraz określić, jakie są szanse na spełnienie tych warunków. Logika sugeruje, że nie są one bardzo duże, ale przecież logika często zawodzi – w 2011 r. wydawało się, że strefa euro nie przetrwa, a jednak trwa, a peryferie są coraz mocniejsze.

(infografika Darek Gąszczyk)

(infografika Darek Gąszczyk)

Ustabilizowanie sytuacji makroekonomicznej oraz reformy regulacyjne pozwoliłyby Ukrainie przyciągać kapitał zagraniczny, bo jest bardzo wątpliwe, czy kraj ten mógłby wzorować swoją strategię rozwoju na modelu azjatyckim, w którym wzrost gospodarczy oparty jest na dużych inwestycjach finansowanych z kapitału krajowego. Model azjatycki wymaga potężnego zaciskania pasa przez konsumentów i światłych elit, a z tym Ukraina może mieć problem.

Gorsza wersja kryzysu europejskiego

Do pewnego stopnia wyzwania gospodarcze, z jakimi mierzy się Ukraina, a na pewno problemy makroekonomiczne, można porównać do tego, co wydarzyło się w ostatnich latach w strefie euro. Kraj doświadczył kombinacji trzech sił, które wpędziły go w problem długotrwale niskiego wzrostu gospodarczego: pęknięcia bańki kredytowej, utraty konkurencyjności i szybkiego wzrostu zadłużenia zewnętrznego (wysoki poziom deficytu na rachunku bieżącym, który pokazuje tempo narastania długu zewnętrznego).

W ostatniej dekadzie Ukraina przeszła ścieżkę, którą doskonale zna wiele krajów rozwiniętych i rynków wschodzących – od fazy boomu kredytowego (lata 2002–2008) do kryzysu niewypłacalności, który obniżył zdolność systemu bankowego do finansowania produktywnych projektów inwestycyjnych.

W latach 2002–2008 Ukraina rozwijała się w tempie 7 proc. rocznie, co doprowadziło do gwałtownej – opartej na przekonaniu, że wysokie tempo wzrostu to nowa norma – ekspansji kredytu. Kraj przyciągał zagraniczne instytucje finansowe, w tym największe europejskie banki. Stosunek aktywów bankowych do PKB w ciągu pięciu lat wzrósł z 30 proc. do niemal 100 proc. PKB (!). Kiedy jednak doszło do globalnego kryzysu finansowego, a później spadku cen surowców, na których opiera się ukraiński eksport, w naturalny sposób znacząco wzrosła stopa niespłacanych kredytów. Obecnie złe kredyty w systemie bankowym stanowią ponad 20 proc. aktywów. Jeżeli bałagan w systemie bankowym trudno jest posprzątać krajom rozwiniętym, to co dopiero niedoświadczonej Ukrainie.

Ukraina doświadczyła też nadmiernego wzrostu płac realnych – wykraczającego ponad wzrost produktywności – i to już po kryzysie z 2009 r. To wynikało między innymi z hojności administracji przed wyborami prezydenckimi z 2010 r. oraz parlamentarnymi z 2012 r. Z danych Narodowego Banku Ukrainy wynika, że w latach 2011–2013 średnie realne wynagrodzenie wzrosło o 31 proc., podczas gdy PKB zwiększył się w tym czasie o niecałe 6 proc.

Nadmierny wzrost płac realnych w porównaniu ze sztywnym kursem hrywny do dolara doprowadził do przewartościowania realnego kursu walutowego, co z kolei wywołało ogromny wzrost deficytu na rachunku obrotów bieżących. Rosnącemu deficytowi towarzyszył też spadek rezerw walutowych wykorzystywanych do stabilizacji waluty. W 2013 r. deficyt przekroczył 7 proc. PKB, co już w przypadku umiarkowanie stabilnych krajów (jak Polska) byłoby potraktowane jako poziom niebezpieczny, a co dopiero w przypadku tak mało wiarygodnego i niemal pozbawionego rezerw walutowych kraju, jak Ukraina. Na załączonym wykresie widać, jak wzrost płac generował przyrost tempa zadłużenia zagranicznego.

Remedium na nierównowagi makroekonomiczne (brak konkurencyjności, nadmierne zadłużenie zagraniczne i niewydolność sektora bankowego) jest oczywiście restrykcyjna polityka fiskalna (niekoniecznie gwałtowne cięcia, ale zaplanowane, systematyczne i wiarygodne) połączona z dewaluacją kursu walutowego oraz powolne porządkowanie bilansów w systemie bankowym. Zestaw konkretnych rekomendacji przedstawił w 2012 r. Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Można je do dziś traktować jak punkt wyjścia do zmian. Część z tych rekomendacji rząd Arsenija Jaceniuka już realizuje, m.in. podnosząc ceny gazu dla odbiorców indywidualnych, co może przynieść poprawę sytuacji budżetowej oraz większe bodźce do inwestycji w sektorze energetycznym. Dobrą strategią w warunkach kryzysu budżetowego i stagnacji gospodarczej byłoby również przekierowanie części wydatków płacowych i społecznych na inwestycje publiczne – mogłoby to wspomóc stronę podażową gospodarki przy utrzymaniu stabilnego popytu.

Proces zmian zajmie prawdopodobnie kilka lat, szczególnie jeżeli chodzi o sprzątanie w bankach i porządkowanie wydatków publicznych. Ekonomiści na zachodzie niemal na pamięć znają wnioski z badań, które pokazują, że po kryzysach finansowych wzrost gospodarczy jest przez wiele lat niski. Bardzo możliwe, że Ukraina powinna zrestrukturyzować część swojego zadłużenia zagranicznego, ale będzie to wyjątkowo trudne – restrukturyzacje następują dopiero wtedy, kiedy i wierzyciel, i dłużnik są postawieni pod ścianą. Co jednak istotne, kraj może odczuć pierwsze wyraźne efekty zmian, kiedy tylko znajdzie się na dobrej ścieżce – zacznie podejmować decyzje, które sektor prywatny uzna za wiarygodne. Jak pokazuje przykład Hiszpanii i Irlandii, odzyskać zaufanie można szybko, a wtedy proces reform jest łatwiejszy.

Złe miejsce dla biznesu

O ile w obszarze problemów makroekonomicznych Ukraina popełniła podobne błędy i doświadczyła podobnych problemów co wiele krajów na świecie w ostatnich latach, a jej niski rating jest efektem braku pomocy z zewnątrz, o tyle pod względem warunków prowadzenia działalności gospodarczej wschodni sąsiad Polski wyróżnia się niestety wyjątkowo negatywnie. Na który ranking nie spojrzeć, Ukraina zawsze zajmuje ostatnie lub niemal ostatnie miejsce w Europie pod względem przejrzystości działań administracji, korupcji, ochrony inwestorów itd. Moje rozmowy z przedsiębiorcami wskazują, że dużo łatwiej jest robić biznes w Rosji czy na Białorusi niż na Ukrainie.

W rankingu „Doing Business” Banku Światowego Ukraina zajmuje 112 miejsce na świecie, a w Europie wyprzedza tylko Bośnię i Hercegowinę. Szczególnie słabo Ukraina wypada pod względem stopnia skomplikowania systemu podatkowego, ochrony praw inwestorów, czy procedur upadłościowych. W raporcie o konkurencyjności Światowego Forum Ekonomicznego Ukraina zajmuje 82. miejsce na 141 krajów, wyprzedzając w Europie tylko Bośnie i Hercegowinę oraz Grecję, a pod względem jakości instytucji wypada wręcz dramatycznie. W takich wskaźnikach, jak ochrona własności, niezależność sądów, efektywność procedur sądowych, przejrzystość i bezstronność administracji, czy korupcja Ukraina zajmuje miejsce od 130 do 146 na świecie. Konstruowane przez Bank Światowy wskaźniki efektywności rządu (Governance Indicators) pokazują, że Ukraina znajduje się wśród 15 proc. najmniej efektywnych państw na świecie pod względem kontroli korupcji. Jakkolwiek by nie oceniać jakości poszczególnych wskaźników, trudno podważyć tezę, że Ukraina jest dla biznesu jak K2 – obszar ekstremalnie trudny do zdobycia.

W ostatnich trzech latach wiele zagranicznych banków zaczęło wycofywać się z Ukrainy, m.in. dlatego że trudność w ściąganiu zaległych należności systematycznie pogłębiała straty powstałe po kryzysie z 2009 r. Decyzje o sprzedaży ukraińskich aktywów podjęły m.in. niemiecki Commerzbank, szwedzki Swedbank, austriackie Raiffeisen i Erste, włoski Intesa Sanpaolo.

Jak dokonać głębokich zmian w systemie instytucjonalnym kraju? Potrzebne jest na pewno silne przywództwo zdolne oprzeć się przeróżnym grupom interesów i prawdopodobnie skoncentrowane w jednym ośrodku władzy. Inwestorzy zagraniczni potrzebują jednego kontaktu, który pozwoli im przedostać się przez zawiłości proceduralne. Walka z korupcją wymaga prawdopodobnie bezwzględnych metod, drastycznie zwiększających koszty dla osób angażujących się w przyjmowanie korzyści finansowych za świadczenie usług publicznych. Sądownictwo potrzebuje pełnej niezależności oraz znaczącego uproszczenia procedur. Skala wyzwań jest gigantyczna, a można mieć wątpliwości, czy zmiany instytucjonalne mogą się odbyć szybko.

Wiele osób bardzo często porównuje obecną sytuację Ukrainy do sytuacji, w jakiej Polska znajdowała się w 1989 r. Jak jednak pokazywałem w tekście dla Obserwatora.Finansowego.pl przed dwoma laty, Polska ma znacznie bardziej rozbudowany kapitał instytucjonalny niż Ukraina, m.in. dlatego, że w historii znacznie dłużej była krajem niezależnym lub quasi niezależnym, który budował własne instytucje państwowe, oraz znacznie bardziej niż Ukraina związanym z zachodnią kulturą organizacji.

Jest jednak kilka czynników, które sprawiają, że Ukrainy nie należy spisywać na straty, czyli wieloletnią stagnację i chaos. Jeżeli ożywienie w globalnej gospodarce będzie postępowało, wówczas popyt na stal i zboża powinien rosnąć, zapewniając duże dochody ważnych branż eksportowych. Jeżeli Unii Europejskiej, Stanom Zjednoczonym i Rosji uda się porozumieć co do zapewnienia Ukrainie spokoju politycznego i wsparcia finansowego, wówczas kredyty z MFW mogą być ważnym czynnikiem stabilizującym gospodarkę. Jednocześnie wielka, historycznie wysoka determinacja społeczeństwa może zwiększyć akceptację dla reform, których przez ostatnie ćwierćwiecze nie udało się przeprowadzić.

OF

(infografika Darek Gąszczyk/CC BY-SA by Vladimir Yaitskiy)
(infografika Darek Gąszczyk)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Ukraina walczy o eksport zbóż

Kategoria: Trendy gospodarcze
Jeżeli kraj eksportował co roku 50 mln ton pszenicy i kukurydzy, czy 15 mln ton wyrobów stalowych, a nagle może wywozić ułamek tego wolumenu, to ma wielki problem gospodarczy. Przeżywa go Ukraina, walcząca z agresorem.
Ukraina walczy o eksport zbóż

Building Ukraine forward better, czyli jak skutecznie pomóc w odbudowie Ukrainy?

Kategoria: Trendy gospodarcze
Powojenna odbudowa Ukrainy będzie wymagać ogromnych nakładów finansowych. Społeczność międzynarodowa, w tym przede wszystkim Unia Europejska, musi się zmobilizować, aby wesprzeć Ukraińców w tym procesie, równocześnie przygotowując kraj do członkostwa w UE.
Building Ukraine forward better, czyli jak skutecznie pomóc w odbudowie Ukrainy?

Ukraina - handel w cieniu wojny

Kategoria: Trendy gospodarcze
Jednym z najważniejszych celów ukraińskiej polityki handlowej było uniezależnienie się od Rosji. Zadanie to zakończyło się sukcesem. Rosja utraciła praktycznie możliwość wykorzystywania handlu przeciwko Ukrainie.
Ukraina - handel w cieniu wojny