(infografika Dariusz Gąszczyk/fot. W.Dąbkowski/ NBP)
Bardziej wskazane byłaby analiza obiektywnego znaczenia publikowanych danych. Zapomina się, że oczekiwania rynku są średnią arytmetyczną z kilku bądź kilkunastu ankiet przeprowadzanych przed ogłaszaniem przez GUS danych makroekonomicznych, a nie wynikiem głębszych badań. W ostatnich miesiącach niejednokrotnie makroekonomiczne dane GUS znajdowały się poza przedziałem oczekiwań rynku.
>>czytaj więcej: Gospodarka zaskakująco silna, a ceny zaskakująco niskie
Faktem jest, że od połowy sierpnia, czyli od ogłoszenia przez GUS szybkiego szacunku wzrostu PKB dla drugiego kwartału na poziomie 3,2 proc., nastąpiło rozczarowanie napływającymi informacjami makroekonomicznymi i pojawiły się głosy o spowolnieniu gospodarczym. Niektóre media pisały wręcz o hamowaniu polskiej gospodarki, bowiem w pierwszym kwartale odnotowano wzrost PKB o 3,4 proc. Nawet nieznaczne zwolnienie jednego z najwyższych temp wzrostu w Europie uznano za niepowodzenie. Pesymistyczne nastroje zostały wzmocnione spadkiem produkcji sprzedanej przemysłu i słabej sprzedaży w handlu detalicznym w sierpniu. Korekta wzrostu PKB w drugim kwartale w górę do 3,3 proc. przeszła prawie niezauważalna.
Przy ocenach stanu i krótkookresowych perspektyw polskiej gospodarki zapanowała w Polsce moda na posługiwanie się wskaźnikiem PMI, zestawianym na podstawie nieco ponad 200 ankiet przy nadawaniu mniejszej wagi wskaźnikom koniunktury GUS opracowywanym z nadsyłanych około 5 tysięcy ankiet. Omylność wskaźnika PMI jest stosunkowo duża. Tymczasem rezultaty badań GUS obejmujące także nastroje konsumentów, pokazywały wyraźną poprawę w porównaniu z sytuacją sprzed roku.
Pozytywne sygnały płynęły także z rynku pracy. Można też przyjąć, że trwale odwrócił się niekorzystny trend obserwowany przez ostatnie lata i następuje odbudowa zapasów w gospodarce skutkująca pozytywnym wkładem tego składnika akumulacji do wzrostu PKB.
Najogólniej mówiąc, uwierzono, że w drugiej połowie 2014 roku nastąpił punkt zwrotny w cyklu koniunkturalnym i ogłoszono spowolnienie w gospodarce. Powszechnie oczekiwano pogorszenia stanu koniunktury gospodarczej i wolniejszego tempa wzrostu PKB. Opinie takie znalazły niejako „urzędowe” potwierdzenie w komunikatach ogłaszanych po comiesięcznych posiedzeniach Rady Polityki Pieniężnej.
Przekonanie o spowolnieniu gospodarczym w Polsce wzmacniało obniżanie prognoz na 2014 rok dla polskiej gospodarki dokonywane przez niektóre organizacje międzynarodowe. Na początku listopada Komisja Europejska obniżyła prognozę dla Polski z 3,2 na 3,0 proc. Jeżeli GUS nie zmieni szacunku wzrostu PKB w trzecim kwartale, to aby prognoza KE mogła się zrealizować wzrost PKB w czwartym kwartale musiałby wynieść około 2 proc., co jest mało prawdopodobne. Można było nawet odnieść wrażenie, że powszechne oczekiwania spowolnienia staną się samosprawdzającą prognozą.
Tylko częściowym wyjaśnieniem nietrafności oczekiwań wzrostu PKB w trzecim kwartale może być rewizja metodologii liczenia PKB obowiązująca od września 2014 roku. GUS podał w końcu września rewizję danych rocznych, a zrewidowane dane kwartalne dla lat 2012-2014 dopiero 14 listopada.
Zmiany w tempie wzrostu PKB wynikające z rewizji związanej z wprowadzeniem nowej metodologii były na tyle niewielkie, że nie mogły być głównym źródłem nietrafności. Świadczy o tym także podwyższenie o 0,3 pkt proc. tempa wzrostu w trzecim kwartale 2013 roku, które powinno przyczynić się do niższego tempa wzrostu w trzecim kwartale 2014 roku w przypadku gorszej koniunktury.
Kolejnym czynnikiem, który wpłynął na niedoszacowanie wzrostu PKB w prognozach było niedocenienie skutków tendencji deflacyjnych obserwowanych w Polsce przez cały trzeci kwartał. Taka sytuacja miała miejsce pierwszy raz w historii. Deflatory doprowadziły albo do utrzymywania nominalnych wartości PKB lub ich podwyższania przy przechodzeniu na ceny stałe.
Analitycy i komentatorzy powinni wyciągnąć z niedoszacowania oczekiwań lekcję sprowadzającą się do unikania wyciągania wniosków o zwrocie w cyklu koniunkturalnym na podstawie nieco gorszych wyników gospodarczych w jednym miesiącu. Do ogłaszania spowolnienia w gospodarce potrzeba bardziej przekonujących danych niż miało to miejsce między sierpniem i październikiem tego roku. Trzeba także pamiętać, że wahnięcia i nieregularności we wskaźnikach wzrostu PKB są naturalną koleją rzeczy w gospodarce rynkowej.