Autor: Kenneth Rogoff

Profesor ekonomii i polityki publicznej na Uniwersytecie Harvarda, publicysta Project Syndicate

Zagadkowy regres wzrostu gospodarki Chin

Każdy kraj próbuje pobudzić wzrost gospodarczy, rząd Chin usiłuje tymczasem obniżyć jego tempo do trwałego poziomu. Niższy trend wzrostowy jest nieunikniony i pożądany, bo Chiny dokonują zwrotu ku gospodarce w większym stopniu napędzanej przez popyt wewnętrzny i nastawionej na usługi. Wiążą się z tym ogromne wyzwania, a miękkiego lądowania nie należy uważać za pewnik.
Zagadkowy regres wzrostu gospodarki Chin

Słabszy popyt na elektryczność wpędził w poważne kłopoty chiński przemysł węglowy, a wiele kopalń to faktyczni bankruci. (CC BY LHOON)

Skuteczność modelu wzrostu opartego na eksporcie nieuchronnie musi maleć, gdyż na tle partnerów handlowych gospodarka Chin staje się coraz większa. Następstwem tej zmiany musi być również zanik zysków z ogromnych inwestycji infrastrukturalnych, w większości nastawionych na wspieranie wzrostu eksportu.

Powinno to spowodować wzrost konsumpcji, a także poprawę jakości życia, choć występujące w Chinach zanieczyszczenie powietrza oraz braki wody w wielu rejonach staną się coraz bardziej dotkliwe. Ograniczenie tempa wzrostu – w sposób stopniowy i niewywołujący powszechnego załamania ambitnych przedsięwzięć inwestycyjnych – nie jest jednak łatwe. Zwłaszcza w gospodarce, w której nastąpiło gwałtowne zwiększenie zadłużenia (do ponad 200 proc. PKB). Bankructwo w stylu Lehman Brothers mogłoby nawet w Chinach wywołać ogromną panikę, choć przecież tamtejszy rząd stać na zamortyzowanie takiego upadku.

Pomyślmy, jak trudno jest przeprowadzić takie miękkie lądowanie w gospodarkach rynkowych. Katalizatorem wieku rozmaitych recesji (albo czynnikiem je wzmacniającym) były cykle zaostrzania polityki pieniężnej. Byłego przewodniczącego Rezerwy Federalnej, Alana Greenspana, ochrzczono w latach 90. XX wieku imieniem „Maestro”, ponieważ zdołał jednocześnie spowolnić inflację i utrzymać silny wzrost. Wysoce wątpliwa jest jednak teza, że w gospodarce z większym zakresem centralnego planowania – gdzie architekci polityki gospodarczej muszą polegać na znacznie bardziej hałaśliwych sygnałach rynkowych – kontrolowane zaostrzenie polityki pieniężnej jest łatwiejsze.

Gdyby sądzić na podstawie oficjalnych i rynkowych prognoz wzrostu, to można by pomyśleć, że wspomniane wyżej ryzyko jest w Chinach umiarkowane. Cel oficjalny stanowi tam stopa wzrostu 7,5 proc. Każdego, kto przewiduje 7 proc., uważa się za „pesymistę w sprawie Chin”, a prognozującego zmniejszenie tempa do 6,5 proc. – wręcz za skończonego fanatyka.

W większości krajów tak małe różnice byłyby dzieleniem włosa na czworo. W Stanach Zjednoczonych kwartalne tempo wzrostu wahało się w pierwszym półroczu 2014 roku od -2,1 do 4,6 proc. Z pewnością także i chińskie tempo wzrostu fluktuuje znacznie bardziej, niż pokazują dane oficjalne – co po części wynika z faktu, że władze lokalne zainteresowane są wygładzaniem danych, jakie przekazują władzom centralnym.

Gdzie zatem znajduje się obecnie chińska gospodarka? Większość dowodów sugeruje, że znacznie zwolniła. Uderzający jest fakt, że w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2014 r. mocno spadło roczne tempo przyrostu zapotrzebowania na energię elektryczną – do niespełna 4 proc., czyli poziomu odnotowanego jedynie w najgorszym czasie globalnego kryzysu finansowego, który wybuchł w 2008 roku. W okresie zmian modernizacyjnych zużycie elektryczności rosło zwykle szybciej niż produkcja, nie zaś wolniej.

Słabszy popyt na elektryczność wpędził w poważne kłopoty chiński przemysł węglowy, a wiele kopalń to faktyczni bankruci. Kolejną oznakę podatności gospodarki na ciosy stanowi spadek cen mieszkań, choć jego tempo trudno dokładnie ocenić. Główne wskaźniki tego rynku mierzą tylko ceny wywoławcze, a nie ceny transakcyjne. Podobną zresztą ułomnością dane te dotknięte są w wielu innych krajach, na przykład w Hiszpanii.

Ze względu na mizerny wzrost reszty świata także chiński eksport oczywiście także zwolnił. Z kolei eksporterzy surowców, jak Australia, Indonezja i Brazylia odczuwają już skutki spowolnienia wzrostu w Chinach, podobnie jak kraje, których wywóz – jak Niemcy i Szwajcaria – opiera się na zaspokajaniu nienasyconego popytu Chin na dobra kapitałochłonne.

Na chińskich danych nie można niestety polegać jak na miernikach stosowanych w gospodarkach rozwiniętych, wskutek czego trudno mieć pewność, co się tam właściwie dzieje. Zużycie prądu stanowi zwykle jeden z najbardziej wiarygodnych mierników wzrostu. Gdy jednak gospodarka przestawia się na usługi, a jednocześnie występuje spowolnienie w wielu energochłonnych branżach, jak produkcja cementu i stali, jest całkiem możliwe, że wolniejszy wzrost produkcji elektryczności stanowi po prostu objaw zmiany struktury gospodarki.

Z kolei spadek cen mieszkań następuje po krótkim okresie ich ponaddwukrotnego wzrostu. Dlatego trudno stwierdzić, czy Chiny czeka umiarkowana i zdrowa korekta, czy też całkowite załamanie. No a eksport może znowu odżyć, jeśli w Europie nastąpi wreszcie ożywienie, odczuwane już w Stanach Zjednoczonych i w Wielkiej Brytanii.

Wydaje się natomiast jasne, że kierownictwo Chin zamierza wcielić w życie wiele prorynkowych reform, zatwierdzonych w 2013 roku przez Trzecie Plenum. Energiczna kampania antykorupcyjna prezydenta Xi Jinpinga może być postrzegana jako przygotowanie na wypadek politycznego oporu wobec dalszej liberalizacji ekonomicznej. Z drugiej strony można dowodzić, że jak dotąd korupcja w Chinach nie była siłą paraliżującą gospodarkę, a raczej czymś w rodzaju podatku i że drastyczna zmiana reguł gry może być sama z siebie katalizatorem ostrego spadku produkcji.

Czy rząd Chin jest w stanie zaaranżować miękkie lądowanie, a jednocześnie wykorzeniać korupcję, zmniejszać poziom zanieczyszczeń i liberalizować rynki, żeby zapewnić wzrost w długim okresie? Stawka jest wysoka. Gdyby w Chinach doszło do załamania wzrostu, globalne tego następstwa mogłyby być znacznie gorsze niż w przypadku normalnej recesji w USA.

Stopa wzrostu gospodarczego Chin nadal trzyma się na bardzo wysokim poziomie, przestrzeń do spadku jest więc bardzo duża. Ogromna jest również potencjalna podatność zachodniego eksportu oraz cen akcji na ten spadek. Z występujących obecnie na świecie dwóch najważniejszych przypadków zaostrzania polityki pieniężnej działania Fed są być może łatwiejsze do zrozumienia, ale konsekwencje dla świata nie muszą być większe niż skutki tego, co dzieje się w Chinach.

Kenneth Rogoff, wcześniej główny ekonomista MFW, jest profesorem ekonomii i polityki publicznej w Harvard University.

© Project Syndicate, 2014

www.project-syndicate.org

Słabszy popyt na elektryczność wpędził w poważne kłopoty chiński przemysł węglowy, a wiele kopalń to faktyczni bankruci. (CC BY LHOON)

Tagi