Autor: Michał Kozak

Dziennikarz ekonomiczny, korespondent Obserwatora Finansowego na Ukrainie.

Hrywna słabnie, bo nikt jej nie broni

Ukraińska hrywna na nowo traci na wartości. Brak ku temu świeżych makroekonomicznych przesłanek. W tej sytuacji zachodzi podejrzenie, że przyczyna niekorzystnych dla hrywny zmian tkwi w zachowaniach spekulacyjnych. Ich powodem może być walka o ukraińską ziemię oraz o przeznaczone do prywatyzacji firmy państwowe.
Hrywna słabnie, bo nikt jej nie broni

Infografika Zbigniew Makowski

Po trwającym od kwietnia 2015 roku okresie względnej stabilizacji na rynku walutowym w połowie października hrywna znów zaczęła ostro tracić i z pułapu 21,2 hrywny za dolara oficjalny kurs ukraińskiej waluty spadł pod koniec lutego 2016 r. o niemal 30 proc. do poziomu ponad 27 hrywien za 1 dolara. Od początku roku do końca lutego suma interwencji na rynku międzybankowym miała wartość 240 mln dolarów przy rezerwach walutowych 13,4 mld dolarów.

Drogi dolar uderzył po kieszeni farmerów

Dewaluacja hrywny już daje się negatywnie odczuć rolnikom i biznesowi rolnemu – zwiększyła koszty kampanii siewnej a paliwa, nawozy mineralne i środki ochrony roślin oraz kwalifikowany materiał siewny w dużej mierze Ukraina importuje. Ukraińskie ministerstwo rolnictwa oszacowało, że wskutek dewaluacji hrywny farmerom zabraknie 12,6 mld hrywien na wydatki związane z przygotowaniem kampanii siewnej, które oszacowano na 79,2 mld hrywien. Niedobór będzie aż o 22 proc. większy niż w ubiegłym roku.

Stabilność hrywny w tej sytuacji to jedna z głównych przesłanek rozwoju sektora rolnego i zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego kraju – przyznał w lutym minister rolnictwa Ołeksyj Pawlenko.

Spadek wartości waluty najbardziej odczują średni farmerzy – główni konkurenci oligarchów, którzy produkują na rynek wewnętrzny i w przeciwieństwie do wielkich agroholdingów nie mają wpływów walutowych z tytułu eksportu. Osłabieni dewaluacją farmerzy będa mieli ograniczone możliwości konkurowania z oligarchami o milion hektarów ziemi, jakie chce wystawić na sprzedaż ukraiński rząd.

Bank centralny tłumaczy i oskarża

Sytuacja na ukraińskim rynku walutowym jest mniej więcej stabilna a rynek sam powinien znajdować równowagę – przekonywała pod koniec stycznia szefowa banku centralnego (NBU) Natalia Gontariewa, oskarżając jednocześnie Ukraińców, że swoją paniką sami podbijają kurs dolara.

Gontariewa wskazała na czynniki jakie jej zdaniem wpływaja na dewaluację:  czynnik sytuatywny – przerwa świąteczna trwająca od 1 do 11 stycznia, która miała wpłynąć na zmiejszenie podaży waluty oraz czynniki fundamentalne – pogorszenie zewnętrznej koniunktury i spadki cen na światowych rynkach surowcowych, cykl zwiększenia stawki procentowej w USA, dewaluację walut zagranicznych handlowych partnerów Ukrainy, zamknięcie rynku rosyjskiego dla ukraińskich eksporterów.

Wiceszef banku centralnego Oleg Czupryj pod koniec lutego utratę wartości przez hrywnę tłumaczył już inaczej: „Sezonowy spadek aktywności biznesowej w styczniu wywołał zmniejszenie napływu waluty w lutym, a polityczna niestabilność i zwlekanie ze wznowieniem współpracy z MFW niekorzystnie odbijają się na oczekiwaniach biznesu” – oświadczył w oficjalnym komunikacie rozesłanym 23 lutego przez bank centralny.

Były minister gospodarki Wiktor Susłow z kolei winę za najnowszą falę dewaluacji hrywny upatruje w zadłużeniu zewnętrznym ukraińskiego biznesu, który zmuszony jest dla ich spłaty skupować walutę na rynku wewnętrznym, a to z kolei prowadzi do deficytu dolara i podbija jego cenę.

Dewaluacja ręcznie sterowana

Większość ekspertów ma jednak inne zdanie na temat przyczyn gwałtownej przeceny ukraińskiej waluty.

„Bank centralny włączył maszyny drukarskie. Dolarów w Ukrainie staje się coraz mniej, a hrywny coraz więcej. Dlatego nasza waluta pada” – uważa ekonomista Ołeksij Łunonosow.

„Nie wierzcie kierownictwu banku centralnego kiedy mówi, że hrywna pada, bo wali się rubel. Ja się nie zdziwię, jeśli usłyszę od szefowej NBU wyjaśnienia, że nasza waluta się wali, bo w kraju panuje epidemia grypy. I hrywna zachorowała, kaszle” – ironizuje szef Komitetu Ekonomistów Ukrainy Andrij Nowak w wywiadzie dla portalu Informacijnyj Akcent.

Jak podkreśla, już prawie od roku nie ma żadnych podstaw ekonomicznych dla dewaluacji hrywny. Wszystkie główne czynniki wpływające na kurs waluty są pozytywne i Ukraina powinna mieć dziś do czynienia z aprecjacją hrywny, a nie jej dewaluacją.

Ukraina ma dodatni bilans wymiany handlowej. Według wstępnych szacunków Ukraina otrzymała dodatkowe 615 mln dolarów – głównie dzięki ostremu zmniejszeniu zakupów rosyjskich nośników energii. Dodatni jest także bilans płatniczy uwzględniający oprócz eksportu i importu jeszcze i bezpośrednie przepływy finansowe – plus 900 mln dolarów w porównaniu do minus 13 miliardów dolarów w 2014 r. Bezpośrednio nie ciśnie na hrywnę także dług publiczny. Ukraina zrestrukturyzowała swoje zadłużenie uzyskując odroczenie spłaty zobowiązań o cztery lata i umorzenie jego części.

„Żadnych przesłanek do dewaluacji nie ma. Wręcz przeciwnie – są wszelkie możliwości dla wzmocnienia. Nadal jednak odbywa się pełzająca dewaluacja. I rząd i NBU grają w tym procesie rolę obserwatorów. Bo ewidentnie też otrzymują zysk od spekulacyjnych operacji. Inaczej nie mogę tego wyjaśnić. Jeszcze jedno z popularnych wyjasnień, jakie my często słyszymy od szefowej banku centralnego to wstrzymanie transzy MFW. NBU co miesiąc raportuje jak u niego wzrosły rezerwy walutowe, które obecnie sięgnęły już 13,5 mld dolarów. Wyjaśnienia mam tylko jedno – sztuczna dewaluacja w efekcie spekulacyjnych gier na rynku finansowym” – komentuje szef Komitetu Ekonomistów Ukrainy.

Zdaniem Nowaka w spekulacyjnej dewaluacji hrywny zainteresowany jest też ukraiński rząd, który dzięki niej może chwalić się przekraczaniem planów części dochodowej budżetu. „Dewaluacja pomaga wirtualnie napełniać i nawet wykazywać nadwykonanie budżetu. Jak wszyscy wielokrotnie słyszeli budżet państwa ma nadwykonanie sięgające 30 i więcej procent. Podobnie budżety lokalne. Choć w rzeczywistości mamy do czynienia z elementarnym efektem inflacyjnym. Ale nominalnie w hrywnach wychodzi więcej” – tłumaczy Nowak.

Za ostatnią opinią Nowaka przemawiają najnowsze oficjalne dane rządowe. Zgodnie z nimi dochody budżetu w styczniu wyniosły 34,7 mld hrywien – o 33,6 proc. więcej niż w styczniu 2015 r. i o 17,8 proc. więcej niż to zaplanowano w tegorocznym budżecie.

Co dalej z hrywną?

Ukrainę czeka tymczasem dalsze osłabienie kursu hrywny. To efekt spadku zaufania do rządzącej ekipy i w konsekwencji przewidywany odpływ kapitału – oceniają analitycy banku Goldman Sachs w opublikowanym pod koniec lutego najnowszym raporcie na temat sytuacji u naszego wschodniego sąsiada. Sytuację nieco uratowało chwilowe przetrwanie przez rząd Arsenija Jaceniuka złożonego w lutym wniosku o wotum nieufności.

„Bezpośrednia wygrana ekonomiczna Ukrainy polega na przedłużeniu pracy dzięki czemu możliwe będzie zakończenie drugiej weryfikacji programu wspólpracy z MFW, co jest niezbędne dla otrzymania 1,8 mld dolarów wsparcia. Sadząc z oświadczeń władz Ukrainy wykonała ona większość warunków niezbędnych do zakończenia weryfikacji włacznie z tymi, które dotyczą zagwarantowania stabilności politycznej” – piszą w swoim raporcie analitycy Goldman Sachs.

Zwracają jednocześnie uwagę na polityczną nieokreśloność jaką może wywołać dalszy odpływ kapitału z kraju i depozytów z ukraińskich banków. W ich ocenie podwyższy to parcie na rezerwy walutowe Ukrainy i w efekcie może doprowadzić do spadku wartości ukraińskiej waluty do poziomu 30 hrywien za dolara w połowie tego roku.

Zdaniem Andrija Nowaka próby oszacowania przyszłego kursu hrywny to wróżenie z fusów – nie wiadomo jaka jest polityka kursowa rządu i banku centralnego, czy będą one reagować na obniżenie kursu, a jeśli tak, to przy jakim poziomie dewaluacji. „Jedyne za co można się zaczepić to kurs założony w tegorocznym budżecie. Tam zapisano przedział 24,1 – 24,4 hrywien za dolara. Ale już teraz kurs jest inny. Choć nie wykluczam, że do końca roku hrywna wzmocni się gdzieś do tego wskaźnika.” – ocenia Andrij Nowak.

Jego zdaniem ukraiński bank centralny realnie mógłby wzmocnić kurs narodowej waluty do poziomu 20 hrywien za dolara. „Choć z naszym kierownictwem ja w to nie wierzę. Po prostu dlatego, że mocniejszy kurs nie odpowiada ich biznesowym interesom. O poziomie 8, 10, 15 i nawet 20 hrywien za dolara możecie zapomnieć na zawsze” – przekonuje Nowak.

Na jeszcze inny aspekt dewaluacji ukraińskiej waluty zwraca uwagę były doradca szefa Funduszu Państwowego Majątku Ukrainy Władimir Larcew. Jego zdaniem ma ona związek z zapowiadaną na ten rok prywatyzacją strategicznych firm państwowych.

„Dla nikogo nie jest tajemnicą, że nasi oligarchowie trzymają swoje kapitały w walucie w rajach podatkowych i zachodnich bankach. A opłata za wygrane w konkursach prywatyzacyjnych przedsiębiorstwa państwowe będzie odbywać sie w hrywnach. To jeden z powodów, dla których kurs naszej narodowej waluty do dolara już dziś nie wynosi 24,4, jak zakładano w budżecie na 2016 r., a przekroczył 27 hrywien. Do końca lata (momentu opłaty zwycięzcami konkursów prywatyzacyjnych) kurs dolara osiągnie 29 a może 30 hrywien. Innymi słowami Narodowy Bank Ukrainy stopniowo, ale celowo pozwala na dewaluację hrywny w interesach oligarchów i wysoko postawionych urzędników państwowych” – ocenia Władimir Larcew.

Infografika Zbigniew Makowski

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Skup hrywny to nie jest pomoc humanitarna

Kategoria: Pracownicy NBP
Gotówka, którą skupimy od obywateli Ukrainy będzie nam zwrócona jako pieniądz elektroniczny przez tamtejszy bank centralny. Do czasu jej odbioru będzie zaś depozytem NBU w NBP – mówi Barbara Jaroszek, dyrektor Departamentu Emisyjno-Skarbcowego NBP.
Skup hrywny to nie jest pomoc humanitarna