Autor: Sebastian Stodolak

Dziennikarz, filozof, muzyk, pracuje w Dzienniku Gazecie Prawnej.

Utah chce złotych monet, jako alternatywy dla dolara

Ekonomista Peter Schiff twierdzi, że wzrost cen żywności, ropy, miedzi, czy złota nie ma nic wspólnego z suszą, tornadem i gradobiciem. Winnych należy szukać przy Alei Konstytucji w Waszyngtonie, w siedzibie Rezerwy Federalnej. - Dolar niedługo przestanie być walutą rezerw, do łask powrócą kruszce, bo tylko one utrzymują stałą siłę nabywczą – mówi Peter Schiff.
Utah chce złotych monet, jako alternatywy dla dolara

Peter Schiff (foto: arch. Euro Pacific Capital)

Obserwator Finansowy: Złoto kosztuje ponad 1430 dolarów za uncję. To rekordowe ceny. Przyznam, że chciałem w złoto zainwestować, ale teraz boję się, że to rozdęta do granic możliwości bańka spekulacyjna i stracę. Moje obawy są słuszne?

Peter Schiff: Bańka? Chyba pan żartuje, albo do swoich poglądów przekonali Pana Warren Buffett i George Soros. Oni też twierdzą, że złoto, to bańka. Ceny złota wyrażone w dolarach, euro, złotych, jenach, czy czymkolwiek, co jest papierową walutą będą rosły. Nie tylko ceny złota. Będą rosły ceny innych metali, ropy, czy żywności. I nie przez kilka miesięcy, a przez kilka lat. Nie widzę więc lepszej inwestycji niż złoto i srebro. Całkiem opłacalne jest też inwestowanie w spółki wydobywcze. Sam mam papiery kilku kopalni złota.

Skąd ta pewność, że ceny będą rosły, że ich wzrosty to nie jest czysta spekulacja, jak mówią politycy i niektórzy ekonomiści?

A skąd pewność, że dwa plus dwa równa się cztery? Banki centralne drukują pieniądze, jak szalone. Amerykański Fed, Europejski Bank Centralny, japoński i chiński również. Jeśli zwiększa się ilość pieniądza, wcześniej czy później muszą wzrosnąć ceny. To jedno z podstawowych praw ekonomii. Teraz, jak widać, ceny rosną, niestety, wcześniej. Prawdziwym źródłem problemów jest tak naprawdę Fed, a reszta tylko go naśladuje. Chodzi o to, że jeśli Stany osłabiają dolara drukując banknoty, to inni – żeby utrzymać względnie stabilny kurs wymiany – również muszą drukować. Inaczej ich waluty stałyby się zbyt silne i spadłby eksport, a także płace w gospodarce. Na to nikt sobie nie pozwoli. Wysoka inflacja jest murowana.

Niektórzy twierdzą, że wzrosty cen żywności spowodowane są większym popytem z Chin i Indii, a także różnymi klęskami żywiołowymi, które dotknęły plantacje w zeszłym roku. Ceny ropy, czy złota wywołane są zaś strachem o sytuację w Libii.

Co do żywności, nie oszukujmy się, obiektywnie biorąc mamy jej za dużo, nie za mało. Incydentalne powodzie, czy susze nie powodowałyby niedoborów, gdyby nie ograniczenia w handlu międzynarodowym. Ograniczenia takie istniały jednak zawsze, a obecnie ceny żywności rosną ponad miarę właśnie z powodu nadmiaru pieniądza w obiegu. Ta inflacja z kolei przyczyniła się do wybuchu konfliktów społecznych w krajach arabskich. Sytuacja w Tunezji, czy Libii tylko częściowo winduje jednak ceny złota i ropy. Nie jest pierwotną, ale wtórną i w dłuższej perspektywie nieistotną przyczyną wzrostów cen surowców i kruszców.

Ale Ben Bernanke zapewnia, że polityka niskich stóp procentowych i dodruk pieniądza to słuszne działania, a amerykańska gospodarka ma się dobrze. Myli się?

Albo kłamie, albo jest niekompetentny. Ja już rok temu mówiłem: w wyniku polityki Fed ceny pójdą w górę. Proszę nie dać się zwieść „optymistom” – świat, w tym USA, wciąż nie wyszedł z kryzysu. Inflacja, zadłużenie publiczne – to jest jego dalsza odsłona. Fed będzie drukował pieniądze dopóki to wszystko się nie zawali, a jeśli jednak zdecyduje się kiedyś przestać i podnieść stopy procentowe, gospodarka również ucierpi z powodu nagłej utraty taniej gotówki. I tak źle i tak niedobrze. Ot, uroki systemu finansowego opartego na papierze.

Kiedyś prognozował Pan złoto po 3 tys. dolarów. Czy to wciąż aktualne?

Owszem, tyle, że trudno zakreślić konkretne ramy czasowe tego wzrostu. To może być kwestia dwóch, albo siedmiu lat. Natomiast sądzę, że całkiem realne jest, że już w tym roku cena ropy może przekroczyć 150 dolarów za baryłkę.

Dla dolara, jako waluty rezerwowej wszystko, co Pan mówi brzmi niezwykle złowieszczo.

Bo dolar niedługo przestanie być walutą rezerwową.

Która waluta go zastąpi?

Na pewno nie euro. Wątpię zresztą, że zastąpi go jakaś konkretna waluta. Będzie to raczej koszyk walut, w którym bardzo znaczącą rolę – jako punkt odniesienia – będą odgrywać złoto i srebro. Tylko one utrzymują stałą siłę nabywczą.

Może więc będziemy obserwować powolny powrót do złota, jako prawdziwego pieniądza?

Na pewno odżyją sentymenty i pojawią się odwołania do czasów, gdy wartość dolara była uzależniona od tego kruszca. Proszę zauważyć, że ropa, czy żywność drożeją, ale nie w stosunku do srebra, czy złota. Jeśli kupujesz ropę w srebrze, czy złocie de facto płacisz mniej, jesteś świadkiem deflacji, nie inflacji.

Ale transakcje na rynku ropy rozliczane są tylko w dolarach.

Co stoi na przeszkodzie, by najpierw kupić kruszce, poczekać aż zdrożeją, odsprzedać i kupić ropę? Zresztą sądzę, że to tylko kwestia czasu, gdy producenci ropy zaczną wyceniać ropę i przyjmować płatności za nią bezpośrednio w kruszcach.

Stąd już tylko o krok do powrotu standardu złota.

Nie sądzę. Jego powrót w skali świata byłby swego rodzaju rewolucją, na to się nie zanosi.  Choć przed kilkoma dniami w stanie Utah przegłosowano ustawę o wprowadzeniu złotych i srebrnych monet do legalnego obiegu, jako alternatywy do papierowego dolara. Ustawa musi jeszcze przejść przez stanowy senat, ale jeśli uda się ją wprowadzić, będzie to mała rewolucja. Pozostaje pytanie, czy rząd federalny nie obłoży płatności w kruszcach jakimś podatkiem i czy zgodzi się, żeby można było płacić federalne podatki w kruszcach. Jeśli tak, Utah zaczną naśladować inne stany i wprowadzą podobne ustawy.

Jak ocenia Pan prawdopodobieństwo, że to się wydarzy?

Jestem raczej sceptykiem. Przecież coś takiego uderzyłoby w interesy Rezerwy Federalnej, ograniczając jej pole manewru w polityce pieniężnej. Wątpliwe, by Ben Bernanke i rząd świadomie strzelili sobie w stopę w sytuacji, gdy kraj zadłużony jest na tryliony dolarów.

Rozmawiał Sebastian Stodolak

Peter Schiff jest znanym amerykańskim ekonomistą i prezesem firmy inwestycyjnej Euro Pacific Capital.

Peter Schiff (foto: arch. Euro Pacific Capital)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Jak Stany Zjednoczone radziły sobie wcześniej z wysoką inflacją

Kategoria: Analizy
Aktualna inflacja w USA pozostaje blisko poziomów z okresu czarnej dekady bankowości centralnej, czyli lat siedemdziesiątych. Czy odpowiedzialnością za wysoką inflację z tamtych czasów możemy obarczyć szoki podażowe?
Jak Stany Zjednoczone radziły sobie wcześniej z wysoką inflacją