Autor: Regina Skibińska

Dziennikarka specjalizująca się w tematyce ubezpieczeniowej.

Złe praktyki zmieszane z dobrymi polisami

Blisko 4 miliony Polaków ma polisy z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym (UFK). Ci, którzy pochopnie kupili takie polisy nie mogą się z nich wycofać bez ponoszenia wysokich kosztów. Ubezpieczyciele nadal chcą je sprzedawać, muszą jednak ograniczyć opłaty dla klientów.
Złe praktyki zmieszane z dobrymi polisami

(Fot. Shutterstock)

Blisko cztery miliony Polaków ma polisy z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym (UFK), z czego 90 proc. ze składką regularną. Nie wszyscy kupili je świadomie. Przez lata problemem był misselling (zespół wątpliwych pod względem prawnym i etycznym zachowań i procedur nastawionych na sprzedaż produktu finansowego), polegający na wprowadzaniu klientów w błąd przez akwizytorów. W ten sposób wiele osób kupiło ryzykowne produkty myśląc, że stanowią one alternatywę dla lokat bankowych.

Cechą polis z UFK są wysokie koszty akwizycji w stosunku do składki. W umowach ze składką regularną sięgają one nawet 100 proc. składki rocznej. Dla ubezpieczycieli oznacza to straty, jeśli klienci rezygnują z umowy krótki czas po jej zawarciu, dlatego zabezpieczają swoje interesy, oferując w pierwszych latach trwania umowy niskie stopy alokacji składki na cele inwestycyjne oraz ustalając wysokie opłaty za wyjście, często w pierwszym roku wynoszące całość zgromadzonych pieniędzy. Oznacza to przeniesienie na klientów kosztów akwizycji ubezpieczeń.

Niezadowoleni klienci w końcu się zbuntowali. Powstało stowarzyszenie Przywiązani do polisy, które pomaga w pozbyciu się niechcianych umów. Do sądów trafiają pozwy, w obronie poszkodowanych stanął Rzecznik Ubezpieczonych oraz UOKiK, który nałożył na kilka podmiotów kary za nieprawidłowości przy sprzedaży ubezpieczeń z UFK.

polisy Ubezpieczenia-na-życie CC BY-SA by Ken Teegardin, CC BY-NC by Neil Hall

(infografika Dariusz Gąszczyk/CC BY-SA by Ken Teegardin, CC BY-NC by Neil Hall)

Polisolokaty czy polisy z UFK

W zamieszaniu wokół polis inwestycyjnych dobrą reputację tracą nie tylko te produkty, które powinny. Nawet prezes UOKiK nakładając w ubiegłym roku kary za misseling ubezpieczenia z UFK te nazywał polisolokatami. Tymczasem ubezpieczenia na życie z UFK i polisolokaty to nie jest to samo. Polisolokaty to lokaty opakowane w ubezpieczenie na dożycie, gdzie suma ubezpieczenia wyliczona jest na poziomie o kilka procent wyższym niż wartość wpłacanej jednorazowo składki, a po upływie określonego w umowie okresu zwracana jest klientowi.

Z drugiej strony nie wszystkie ubezpieczenia z UFK są produktami problematycznymi.

– Dużym problemem w tej dyskusji są nieścisłości terminologiczne – uważa Adam Uszpolewicz, prezes grupy Aviva. – Potocznie mówi się, że problem dotyczy „polis z UFK”. Tymczasem chodzi o wycinek tego rynku – o polisy inwestycyjne zawierające bardzo wysokie opłaty likwidacyjne rozłożone na wiele lat.

Ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe to po prostu fundusze lokujące pieniądze klientów w różnego rodzaju aktywa w sposób podobny do klasycznych funduszy inwestycyjnych. Są one narzędziem inwestycyjnym, które jest dołączane do różnych rodzajów polis – od ochronno-inwestycyjnych po wybitnie inwestycyjne.

– Problem nie leży w UFK jako takich, lecz w konstrukcji niektórych polis inwestycyjnych, zwłaszcza w opłatach likwidacyjnych, a także w powiązaniu przyszłego wyniku inwestycyjnego z indeksami trudnymi do zrozumienia przez klientów – mówi Adam Uszpolewicz.

Nie tylko polski problem

Kłopoty z ubezpieczeniami inwestycyjnymi nie są polską specyfiką. Znane są one również w innych krajach Unii Europejskiej.

Jak mówi Anna Dąbrowska, ekspert z Biura Rzecznika Ubezpieczonych, problemy z ubezpieczeniami inwestycyjnymi miały w zasadzie wszystkie kraje Wspólnoty. Wiele z nich już podjęło działania mające na celu ich usunięcie. W Niemczech klauzule o opłatach likwidacyjnych zostały zaskarżone do sądu, który określił je jako bezprawne. Pieniądze klientom musieli zwrócić również ubezpieczyciele w Wielkiej Brytanii, we Francji i we Włoszech.

Sądy europejskie w sporach dotyczących polis z UFK często stają po stronie klientów. Sąd Federalny (BGH) w Niemczech stwierdził w 2012 r., że umowy ubezpieczenia na życie z UFK są często produktami ściśle inwestycyjnymi, wskazując jednocześnie, że tego rodzaju umowy powinny być oferowane po spełnieniu ostrzejszych wymogów informacyjnych (zarówno przed zawarciem umowy, jak i odnoszących się do treści umowy), w szczególności w zakresie informacji o ryzyku utraty środków pieniężnych.

W Polsce zakłady ubezpieczeń zaniepokojone złą atmosferą wokół polis inwestycyjnych próbowały same zaprowadzić porządek w sprzedaży tych ubezpieczeń.

– Kryzys, o którym mówimy, powinien skłonić ubezpieczycieli, dystrybutorów i regulatorów do uzdrowienia rynku polis inwestycyjnych, a nie do zachwiania jego stabilnością, co spowoduje jeszcze większy niepokój wśród klientów – uważa Adam Uszpolewicz.

W maju 2014 roku weszła w życie rekomendacja dobrych praktyk informacyjnych przy sprzedaży polis, wydana przez zrzeszającą wszystkie towarzystwa Polską Izbę Ubezpieczeń. Ważną częścią rekomendacji jest obowiązek stosowania karty produktu, w której powinny znaleźć się najważniejsze informacje o ubezpieczeniu, przedstawione w sposób czytelny i dla każdego zrozumiały. Do dzisiaj jednak kartę produktu w kształcie ustalonym przez PIU stosuje w pełni jedynie pięciu ubezpieczycieli. Duży krok naprzeciw oczekiwaniom klientów wykonał Aegon, który w listopadzie ubiegłego roku zaprzestał pobierania opłat likwidacyjnych.

W perspektywie są kolejne zmiany. Z końcem pierwszego kwartału 2015 roku wejdą w życie Wytyczne KNF dla zakładów ubezpieczeń dotyczące dystrybucji ubezpieczeń, które nakazują, aby wynagrodzenie agenta ubezpieczeniowego z tytułu oferowania produktów ubezpieczeniowych było ustalane przy uwzględnieniu ponoszonych przez niego kosztów oraz z uwzględnieniem kosztów ochrony ubezpieczeniowej. Wytyczne odnoszą się też do obowiązków informacyjnych ubezpieczycieli, w tym stosowania karty produktu.

Obniżenie kosztów akwizycji nie jest jednak takie proste. Kłopot w tym, że muszą to zrobić wszyscy, w przeciwnym wypadku towarzystwa narażą się na to, że nie będzie miał kto sprzedawać ich ubezpieczeń. Nieformalnie zakłady ubezpieczeń próbują się dogadać, że maksymalne koszty akwizycji będą wynosić 25 proc. składki pierwszorocznej składki i w takiej samej wysokości byłaby maksymalna opłata likwidacyjna, ale na razie konsensus nie został osiągnięty.

Przymiarki legislacyjne

Niezależnie od ustaleń między ubezpieczycielami sprawę prawdopodobnie załatwi Sejm. Trwają obecnie prace nad zmianą ustawy o działalności ubezpieczeniowej, które mają się również odnosić do polis z UFK. Mają zostać m.in. rozszerzone obowiązki informacyjne oraz wprowadzona możliwość odstąpienia od umowy w ciągu 60 dni od otrzymania pierwszej informacji o stanie świadczeń. Na ubezpieczyciela ma przy tym zostać nałożony obowiązek poinformowania klienta o przysługującym mu prawie oraz o wysokości środków, które wówczas otrzyma. Przy rezygnacji klienta z polisy ubezpieczyciel będzie mógł potrącić tylko 4 proc. tytułem poniesionych kosztów.

Oprócz tego projekt przewiduje, że ustalając wynagrodzenie pośredników ubezpieczeniowych towarzystwa będą musiały kierować się zasadą równomiernego rozłożenia w czasie wydatków z tytułu prowizji, co oznacza, że agenci nie otrzymają całej kwoty na początku, co ma sprawić, że nie będą za wszelką cenę sprzedawać klientom produktów, które niekoniecznie są dla nich korzystne.

Projekt Ministerstwa Finansów nie trafił jeszcze do Sejmu, nie wiadomo więc, jaki będzie ostateczny kształt wprowadzonych zmian.

Wszystko to sprawia, że na rynku muszą nastąpić zmiany.

– Jestem przekonany, że czas ubezpieczeń z UFK się kończy. Jest to zdecydowanie schyłkowy okres – przynajmniej w ich obecnym kształcie, determinowanym przez horrendalne opłaty likwidacyjne, znikomą wartość wykupu czy opłaty za dystrybucję polisy równe krotności wpłaconych składek – przewiduje Wojciech Kamieński, niezależny ekspert od ubezpieczeń, prowadzący stronę blog.prawoubezpieczeniowe.pl.

Ubezpieczyciele podchodzą do oferowanych przez siebie produktów z większym optymizmem, ale również widzą konieczność zmian. Według nich UFK nie znikną, ale ich rynek w najbliższym czasie diametralnie się zmieni.

– Ubezpieczenia z funduszem kapitałowym nie znikną z rynku, bo co do zasady niosą one ubezpieczającemu korzyści. Jest to jedyny rodzaj ubezpieczenia, w którym klient, jeśli w okresie przewidzianym ubezpieczeniem nie nastąpi śmierć, może liczyć na dodatkowy kapitał, wynikający z inwestycyjnej części polisy – mówi Piotr Zadrożny, dyrektor ds. ekonomiczno-finansowych zakładów ubezpieczeń PIU.

Kłopot w tym, że najnowsza historia ubezpieczeń z UFK w Polsce kojarzy się przede wszystkim z missellingiem. Zawirowania wokół niewłaściwej sprzedaży niektórych produktów natychmiast „uszyły” opinię całemu segmentowi, jakim są UFK. Branży zapewne zajmie sporo czasu, aby ten wizerunek zmienić, ale UFK z rynku nie znikną. Zmieni się natomiast na pewno ich sposób sprzedaży i ich konstrukcja.

Nie wylać dziecka z kąpielą

W UFK klienci zgromadzili ponad 50 mld zł oszczędności, głównie długoterminowych, które stanowią 5 proc. ogólnej wartości wszystkich oszczędności gospodarstw domowych w Polsce To pula aktywów istotna dla gospodarki, dla polskiej giełdy, a także dla przyszłości finansowej klientów.

Aktywa gromadzone w produktach z UFK to 15 proc. środków wpływających do polskich towarzystw funduszy inwestycyjnych, które poprzez obligacje korporacyjne, polską giełdę, a przede wszystkim obligacje Skarbu Państwa, inwestują w polską gospodarkę.

Myśląc o przyszłości polis z UFK nie można też pominąć problemu przyszłych emerytur. Niemałą część pieniędzy inwestowanych w ramach tych produktów można zaliczyć do trzeciego filaru emerytalnego. Nadmierne regulacje oraz kiepska atmosfera wokół polis inwestycyjnych mogą zniechęcić do gromadzenia kapitału na emeryturę, a z dobrowolnym oszczędzaniem na jesień życia jest u nas kiepsko. Polacy wciąż za najlepszą formę oszczędzania uważają depozyty bankowe. IKE i IKZE nie okazały się popularnym rozwiązaniem, a produkty z UFK pozwalają na systematycznie gromadzenie oszczędności na realizację długoterminowych celów, w tym także na emerytury.

– Byłoby źle, gdyby „efektem ubocznym” planowanych regulacji był sygnał demobilizujący klientów do gromadzenia kapitału na emeryturę. Wręcz przeciwnie – potrzebujemy dodatkowych zachęt i rozwiązań sprzyjających upowszechnieniu trzeciego filaru. Niebagatelną rolę mają tu to odegrania ubezpieczyciele oferujący IKZE, IKE i PPE, także na ogół powiązane z UFK – podsumowuje Adam Uszpolewicz.

(Fot. Shutterstock)
polisy Ubezpieczenia-na-życie CC BY-SA by Ken Teegardin, CC BY-NC by Neil Hall

Otwarta licencja


Tagi