Tani pieniądz podnosi ceny żywności

Gdyby amerykańska Rezerwa Federalna i banki centralne innych krajów nie pompowały w gospodarkę tak dużej ilości pieniądza być może nie byłoby ostrej zwyżki cen, jakie dziś mamy na rynkach rolnych. Pszenica drożeje nie tylko dlatego, że jest jej na świecie mniej. Równie ważnym powodem jest lokowanie nadwyżek kapitału w instrumenty finansowe powiązane z towarami rolnymi.
Tani pieniądz podnosi ceny żywności

Pszenica; zdjęcie z domeny publicznej GNU FDL Nachiel

Pierwsza fala spekulacyjnego wzrostu cen pszenicy nastąpiła w lecie ubiegłego roku, gdy Rosja – nękana suszami i falą upałów – ogłosiła, że zakazuje eksportu swojego zboża. Obecne wzrosty cen pszenicy są wynikiem spekulacji, że podaż tego zboża nie wzrośnie, bo innego dużego producenta – Australię – nawiedziła powódź.

W obu przypadkach prym w kreowaniu tego trendu wiedli inwestorzy finansowi. Skąd ta teoria? W obu przypadkach wzrost cen był zbyt gwałtowny. Zdaniem Andrzeja Kalickiego z Zespołu Monitoringu Rynków Zagranicznych FAMMU/FAPA tak mocnej reakcji nie można tłumaczyć tylko mniejszymi zbiorami.

– Mieliśmy załamanie produkcji – to fakt – ale jednocześnie na świecie poziom zapasów produktów rolnych był dużo wyższy niż w 2007 roku, kiedy to ostatnio mieliśmy duże wzrosty cen żywności. Wówczas po części wynikały one z tego, że inwestorzy próbowali w ten sposób odrobić straty z rynku nieruchomości, ale większość tłumaczyła drożyznę niskim poziomem zapasów – mówi Andrzej Kalicki. I dodaje, że w tej chwili w 70-80 proc. wzrosty cen surowców rolnych są wywołane spekulacyjnymi działaniami na rynku finansowym. To efekt dużych nadwyżek kapitału, które wzięły się z rządowych programów pomocowych i działań banków centralnych.

Pieniądz jest tani, zwłaszcza dolar. To świadoma polityka amerykańskiego Fed, który zwiększa ilość pieniądza w obiegu wykupując obligacje z rynku stosując w ten sposób ilościowe luzowanie polityki pieniężnej. Fed chce zapewnić gospodarce płynność, ale przy okazji – choć oficjalnie nikt tego nie przyznaje – osłabić dolara, co mogłoby uczynić amerykański handel bardziej konkurencyjnym na arenie międzynarodowej.

Takie działania, jak te z USA mają jednak swoje skutki uboczne. Pozyskanie pieniądza – np. pożyczenie go w banku – jest tańsze, bo stopy rynkowe są niskie. Inwestorzy, którzy bezpośrednio korzystają z pomocy płynnościowej też siedzą na gotówce, którą prędzej czy później zaczynają inwestować. Ryzyko, które są skłonni zaakceptować może być wysokie, bo dostęp do kapitału jest łatwy. Szukają więc sposobów na przynajmniej częściowe odrobienie strat, jakie ponieśli podczas pierwszego uderzenia kryzysu na przełomie 2008 i 2009 roku.

Wśród aktywów, które inwestorzy wzięli teraz na celownik są tzw. soft commodities, czyli towary rolne. Świetnie się one nadają do spekulacji. Przede wszystkim ceny tych towarów zależą od czynników, których często nie sposób przewidzieć, choćby tego najważniejszego z nich, czyli pogody. Aktywa charakteryzujące się tak dużą zmiennością, o takim potencjale zysku są atrakcyjne dla najbardziej gorącego spekulacyjnego kapitału. Dziś zakłada on, że podaż zbóż będzie niska – więc gra na wzrost cen.

Wzrost cen towarów rolnych unaocznia, jak ilościowe luzowanie polityki pieniężnej może szybko wpłynąć na wzrost inflacji. Na dodatek nie tylko w kraju, którego bank centralny stosuje takie luzowanie. Wzrost inflacji w Polsce w grudniu ub.r do 3,1 proc. był spowodowany m.in. drogą żywnością. Jej ceny wzrosły średnio o 4,3 proc. rok do roku. Większość analityków jest zgodna: droga żywność będzie jednym z głównych czynników napędzających inflację – przynajmniej do połowy 2011 roku,

Dlaczego? Jedna z przyczyn to gorsze zbiory, zwłaszcza w przypadku owoców i warzyw. Nasi rozmówcy wzrost cen tłumaczą też efektem psychologicznym.

– Notowania na rynkach światowych są wykorzystywane jako uzasadnienie do podwyżek cen detalicznych. Tymczasem w cenie chleba koszt mąki wynosi zaledwie 10 proc. Dużo większy wpływ na cenę pieczywa mają koszty paliwa i transportu, niż to, że ziarno jest drogie – mówi Andrzej Kalicki.

Tona pszenicy konsumpcyjnej na polskim rynku kosztuje dziś około 890 zł. Jeszcze pod koniec grudnia Ministerstwo Rolnictwa spodziewało się, że zbliżoną cenę pszenica osiągnie dopiero w połowie roku. To prawie o 77 proc. więcej, niż rok temu. – Rolnicy widząc co się dzieje na rynku dodatkowo wstrzymują się ze sprzedażą ziarna, co ogranicza podaż i winduje ceny. W najbliższych miesiącach cena zbóż będzie rosła – ocenia Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.

Krystyna Świetlik dodaje, że oprócz cen produktów zbożowych w górę może pójść jeszcze cukier i oleje roślinne. Cukier był wyjątkowo dobrze wycenianym towarem pod koniec ubiegłego roku. W listopadzie jego cena biła 30-letnie rekordy.

– W kolejnych miesiącach sytuacja powinna się uspokoić, gdyż można się spodziewać dużej podaży cukru z Brazylii. Póki co cukier bije rekordy w Londynie i w Nowy Jorku – mówi. I dodaje, że wzrost cen olejów roślinnych to pochodna drogiego cukru.

– Skoro cukier spożywczy jest tak drogi to więcej buraków przeznacza się na jego produkcję, mniej trafia do produkcji bioetanolu. Przez to zapotrzebowanie na inne surowce, z których można robić bioetanol, rośnie. Należą do nich oleje – mówi Krystyna Świetlik. Jej zdaniem żywność może drożeć jeszcze do połowy roku, z pewnością stanie się tak w I kwartale. Oprócz tego, co dzieje się na świecie wyższe ceny żywności w Polsce mogą wynikać z wprowadzenia nowych stawek VAT, wzrostu cen energii i paliw oraz droższych opakowań.

– O ile nie stanie się nic nieprzewidzianego, w lecie może nastąpić sezonowy spadek cen żywności. W drugim półroczu wszystko będzie zależeć od zbiorów – mówi Krystyna Świetlik.

Andrzej Kalicki dodaje, że ze względu na duży stopień spekulacji na rynkach towarowych prognozowanie jakichkolwiek tendencji w cenach żywności mija się dziś z celem.

– Teoretycznie po takim skoku cen powinna wzrosnąć powierzchnia uprawy zbóż. Przy założeniu przeciętnych warunków pogodowych i braku katastrof wzrost produkcji zbóż w całym świecie powinien więc te ceny mocno obciąć. Możliwe, że już w drugim kwartale tego roku. Jeżeli jednak decydującym czynnikiem pozostaną operacje inwestorów finansowych, nie sposób przewidzieć, w którym kierunku zmienią się dalsze notowania. Tym bardziej, że wiodącą rolę w handlu przejął od giełd towarowych nieregulowany światowy rynek międzybankowy OTC, mało przejrzysty dla ogółu analityków – mówi Andrzej Kalicki.

Pszenica; zdjęcie z domeny publicznej GNU FDL Nachiel

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Żywności nie zabraknie, ale będzie jeszcze droższa

Kategoria: Sektor niefinansowy
Jeśli ograniczymy produkcję zbóż w Europie, chroniąc środowisko, to ktoś będzie musiał tę produkcję przejąć. Prawdopodobnie będą to kraje Ameryki Południowej, gdzie presja na ochronę środowiska naturalnego jest o wiele mniejsza – mówi dr Jakub Olipra, starszy ekonomista w Credit Agricole Bank Polska.
Żywności nie zabraknie, ale będzie jeszcze droższa

Najwyższy czas na pożegnanie biopaliw

Kategoria: Analizy
Zamarł lub kuleje eksport zbóż z Ukrainy i Rosji. Grozi to głodem w wielu ubogich państwach świata. Obecny niedobór zbóż na świecie jest w sporej mierze sztuczny i "do zasypania" ziarnem.
Najwyższy czas na pożegnanie biopaliw

Z tej mąki będzie chleb, ale drogi

Kategoria: Analizy
Wybuch wojny w Ukrainie nakręcił i tak już pędzącą karuzelę cenową na globalnym rynku płodów rolnych. Skutki odczuwamy też w naszych portfelach. Zakupy są coraz droższe, ale eksperci zapewniają, że żywności w Polsce nie zabraknie.
Z tej mąki będzie chleb, ale drogi