Kudlow, Krugman: Obama nie radzi sobie z bezrobociem

- Miał widoki na reelekcję, ale popadł w tarapaty. Dywan wysunął się prezydentowi Obamie spod nóg. Ten dywan to gospodarka – pisze na swoim blogu amerykański ekonomista Larry Kudlow. Jego zdaniem największym problemem amerykańskiej gospodarki jest bezrobocie, z którym Obama zupełnie sobie nie radzi.

Kilka dni temu do publicznej wiadomości podano informacje o stopie bezrobocia w Stanach Zjednoczonych w maju 2011 r. Sięgnęła ona 9,1 proc. To więcej niż w kwietniu (9 proc.) i w marcu (8,8 proc.). Larry Kudlow twierdzi, że w związku z innymi danymi wskazującymi na „anemię” rynku – na przykład słabym wzrostem gospodarczym oraz spadkami na giełdach, które utrzymują się od co najmniej pięciu tygodni, sytuacja polityczna Baracka Obamy zmienia się radykalnie. Bezlitośnie cytuje dane, które wskazują na to, że odkąd w listopadzie 2007 r. bezrobocie poszybowało w górę, pracę straciło 6,8 mln ludzi. Odkąd ogłoszono tzw. „koniec kryzysu” w czerwcu 2009 roku, zniknęło kolejnych 199 tysięcy miejsc pracy. W tym roku zatrudnienie w sektorze gospodarstw domowych (bardzo istotny dla Kudlowa wskaźnik) wzrosło zaledwie o 573 tys., co stanowi jedną trzecią wyniku, który Ameryka powinna osiągnąć, by skutecznie zmniejszać bezrobocie:

Since the household-survey employment peak back in November 2007, 6.8 million jobs have been lost. Since the so-called end of the recession in June 2009, 199,000 jobs, on balance, have disappeared. And so far this year, household employment has increased by a total of 573,000, which is about 115,000 a month. That’s only one-third of what’s needed to bring down unemployment significantly”.

Komentator przytacza dane z Departamentu Pracy (LabourDepartment) – zatrudnienie w sektorze pozarolniczym wzrosło w maju 2011 roku zaledwie o 54 tysiące, podczas gdy zatrudnienie w sektorze prywatnym w ogóle o 83 tysiące. Dodaje, że jeszcze dwa tygodnie temu Wall Street spodziewała się 200 tysięcy dodatkowych miejsc pracy. To się jednak nie wydarzyło.

Najsmutniejsze, zdaniem Kudlowa, dane płyną z badania gospodarstw domowych (HouseholdSurvey Data w ramach Current Population Survey, czyli z badania ankietowe około 60 tys. gospodarstw domowych). W sektorze gospodarstw domowych zatrudnienie wzrosło o 105 tysięcy w maju, po tym jak o 190 tysięcy spadło w kwietniu. Żeby zmniejszyć bezrobocie w ogóle, w tym sektorze powinno powstawał kilkaset tysięcy miejsc miesięcznie – co najmniej 300 tysięcy.

W tym kontekście Kudlow krytykuje plan zmniejszania deficytu realizowany przez rząd. Barack Obama już kilka miesięcy temu zapowiedział, że będzie ciąć wydatki i podnosić podatki (to ostatnie obiecał Demokratom). Te ostatnie mają dotyczyć między innymi dobrze prosperujących małych przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Niektórzy ekonomiści szacują, że wzrost podatku dochodowego może być drastyczny. Dzisiejszy górny pułap wynoszący 35 proc. może – uwzględniając anulowanie ulg Busha oraz kontrybucje związane z nowymi ustawami zdrowotnymi – skoczyć do niemal 50 proc. „What a great new idea” – ironizuje Kudlow.

The bottom line is that there hasn’t really been a jobs recovery. President Obama is going to have to own that. But the question is, both in Congress and on the campaign trail, does the GOP have a pro-growth jobs program that will get Main Street mom and pops to roll up their sleeves once again?

Komentator twierdzi, że osiągnięcie szczytowych poziomów stopy bezrobocia nie oznacza, że teraz Ameryka odbije się od dna. Obama na tym polu musi przyznać się do klęski. Pytanie tylko czy u konkurencyjnych Republikanów istnieje jakiś program pobudzania miejsc pracy.

Jeszcze niedawno Kudlow był usposobiony bardziej optymistycznie. Kiedy w kwietniu odnosił się do danych Departamentu Pracy dotyczących marca (pokazywały spadek bezrobocia do 8.8 procent w marcu, w stosunku do 8.9 w lutym i 9.0 w styczniu), ekonomista chwalił Baracka Obamę. Twierdził, że fakt, iż bezrobocie spada, jest wynikiem utrzymania ulg podatkowych, wprowadzonych jeszcze przez ekipę George’a W. Busha. Niskie progi podatkowe, uchwalone w początkach lat 2000, obowiązują wszystkich obywateli. Demokraci chcieli, by utrzymać je tylko dla tych z dochodem poniżej 200 tysięcy rocznie. Wyższe opodatkowanie najbogatszych miałoby – ich zdaniem – przynieść budżetowi wpływy większe o 700 miliardów dolarów. W ramach kompromisu z Republikanami (zgodzili się na wydłużenie czasu obowiązywania zasiłków dla bezrobotnych), Obama utrzymał ulgi do końca 2012 roku (miały wygasnąć z końcem 2010 roku).

So, did the big March jobs report put President Barack Obama back on the road of reelection? Well, if so, guess who has to thank – the GOP, whose tax cuts saved him from himself” – mówił w programie “The Kudlow Report” w CNBC. “Most business people I know – folks who work in both large and small companies – they welcomed the tax-rate freeze”.

Według Kudlowa, Republikanie uchronili w grudniu 2010 roku Baracka Obamę przed samym sobą. Komentator podkreślał, że wszyscy pracujący w biznesie ludzie których zna – zarówno ci z wielkich jak i ci z drobnych firm, chwalili zamrożenie podatków.

Co takiego stało się, że Kudlow zmienił zdanie?

Answer: A nasty oil-, gasoline-, and commodity-price shock. It’s eating away at economic growth and jobs. It’s stalling the economy. And it has cut into consumer real incomes and business profits”.

Wzrost cen oleju napędowego, gazu a także inflacja powodująca wzrost cen podstawowych produktów (np. żywności, ubrań itd.) nie sprzyjają powstawaniu miejsc pracy. Kudlow ma jednak przede wszystkim za złe Obamie, że planuje on zlikwidować większość ulg Busha i opodatkować dodatkowo Amerykanów zarabiających ponad 250 tysięcy dolarów rocznie.

Przypomnijmy, że 14 kwietnia w swym przemówieniu na George Washington University, Barack Obama ostro zaatakował Republikanów i zapowiedział swój autorski program walki z zadłużeniem Ameryki. Planuje zmniejszyć je o 4 biliony dolarów w ciągu 12 lat, a deficyt budżetowy ograniczyć do 2015 roku do ok. 2,5-3 procent. W związku z tym nie zamierza dalej przedłużać ulg Busha. Nie podoba się to Republikanom, którzy 35-procentową stawkę dla najbogatszych chcieliby jeszcze obniżyć do 25 procent.

Politykę Obamy krytykuje też bardzo mocno Paul Krugman, znany ekonomista i laureat Nagrody Nobla. Amerykański portal blogowy EconomistView przedrukowuje jego komentarz z New York Timesa „Rule by Rentiers” .

Kudlow i Krugman oceniają Obamę z różnych perspektyw. Łączy ich jednak wspólna teza: „Dlaczego politycy zapomnieli o bezrobotnych?” Takie pytanie stawia Krugman już na wstępie. I pisze ostro, że ostatnie dane płynące z gospodarki grzebią nadzieje na to, że Ameryka w krótkim czasie rozprawi się z problemem bezrobocia:

The latest economic data have dashed any hope of a quick end to America’s job drought… Yet there is no political will to do anything about the situation. Far from being ready to spend more on job creation, both parties agree that it’s time to slash spending — destroying jobs in the process — with the only difference being one of degree”.

Krugman – w przeciwieństwie do Kudlowa – ma Obamie za złe, że utrzymał w grudniu 2010 roku niskie podatki dla najbogatszych. Dodatkowo atakuje Obamę za program cięć wydatków. Uważa, że cięcia zniszczą proces tworzenia miejsc pracy. Krugman grzmi, że nie tylko administracja prezydencka, ale także Fed ma w nosie dbanie o miejsca pracy. Program ulg podatkowych dla właścicieli domów (ulgi podatkowe na nieruchomości), który mógłby trochę ożywić rynek pracy w gospodarstwach domowych, spadł według niego zupełnie z agendy:

Deficit spending could put the unemployed to work — but it might hurt the interests of existing bondholders. More aggressive action by the Fed could help boost us out of this slump … but deflation, not inflation, serves the interests of creditors. And, of course, there’s fierce opposition to anything smacking of debt relief”.

Według Kudlowa utrzymanie wysokich wydatków byłoby zabójcze dla gospodarki. Konserwatywno-liberalny komentator winą za galopującą inflację, wzrost cen oleju napędowego, bawełny oraz żywności obarcza przede wszystkim program ilościowego rozluźniania polityki pieniężnej, realizowany przez amerykański bank centralny. Program, nazwany w 2011 roku QE2 ma polegać na skupie przez bank centralny obligacji wartych 900 miliardów dolarów. Oznacza to, że co miesiąc rynek zalewa 110 mld dol. nowych pieniędzy. Powodują one wzrost cen, a te z kolei coraz mniejszą siłę nabywczą gospodarstw domowych. Amerykanie, którzy mają coraz bardziej dziurawe kieszenie, nie chcą inwestować w tworzenie miejsc pracy, gdyż jest to dla nich zbyt ryzykowne.

QE2 has not produced growth, but it has producet inflation” – podsumowuje Kudlow.

Indeks wzrostu cen towarów (consumer price index, CPI)  i usług w ciągu kilku ostatnich miesięcy rósł drastycznie, a większość drukowanych przez Fed pieniędzy grało tylko na osłabienie dolara. Większość z kolei tych słabych dolarów jest w depozycie w banku centralnym. W istocie cały program tzw. ekspansji kredytowej Rezerwy Federalnej, prowadzony przez ostatnie 3 lata, spowodował drastyczny wzrost cen.

Po co Fed dodrukowuje pieniądze? Po to, by utrzymywać wzrost na rynkach akcji. Tego zagadnienia Kudlow już nie pogłębia. Zatrzymuje się przy nim jednak Krugman. Rynek kapitałowy, bogaci bankierzy i właściciele funduszy inwestycyjnych to ludzie, którzy prowadzą lobbing w samym Waszyngtonie, blisko polityki. To oni mają wpływ na decyzje rządzących. Nie dziwią więc niskie podatki dla najbogatszych oraz utrzymywanie bezpieczeństwa i stabilizacji banków w ramach programu QE2. Nie dziwią, ale Krugmana martwią. “Gospodarka rządząca pod dyktando rentierów nie zmierza w dobrym kierunku” – pisze Krugman.

Ciekawych danych dotyczących amerykańskiego bezrobocia dostarcza “Calculated Risk Blog”.

W artykule pt. “Unemployment, a dirtylittlesecret” autor także odwołuje się do Paula Krugmana. Za Krugmanem wyjaśnia, że wysokie bezrobocie jest na korzyść Wall Street i “korporacyjnej” Ameryce. Sprawia ono bowiem, że koszty zatrudnienia, a także marże mogą być niższe. Oczywiście miliony bezrobotnych to „niewypowiedziany kłopot” – społeczeństwo wraz z wzrostem bezrobocia traci siłę nabywczą, zmniejsza się wskaźnik optymizmu konsumenckiego itd., a to skutkuje dla korporacji mniejszą sprzedażą. W związku z tym bezrobocie nie może wymykać się spod kontroli. „A slowly declining unemployment rate (even at 9 proc.) with some job growth is considered OK” – (Calculated Risk Blog). Autor tekstu nie podziela jednak takiej opinii:

I just want to be clear: I don’t think 9 proc. unemployment is OK. It is pretty far from OK. (think Marsellus Wallace in „Pulp Fiction” for my non-G rated reaction). I’m amazed that unemployment isn’t the key topic in D.C., but the unemployed don’t make political contributions”.


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Trendy gospodarcze
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (30.05–03.06.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (16–20.05.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (19–22.04.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce