Po kryzysie powstanie Nowy Świat. Kolejny

Recenzja. W wyniku kryzysu wyłoni się nowy porządek świata, którego filarami będą Brazylia, Chiny, Indie, Rosja, Stany Zjednoczone oraz Unia Europejska, z tym, że Europa, Ameryka i Rosja, w obecnej kondycji, to potencjalne peryferia przyszłego świata, a nie jego centrum – uważają autorzy „Future of Regions – The Megaspaces of XXI century”.
Po kryzysie powstanie Nowy Świat. Kolejny

(CC BY-NC-ND MarcelGermain)

Future of Regions – The Megaspaces of XXI century (Przyszłość Regionów – Megaprzestrzenie XXI wieku), książka wydana niedawno przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, zredagowana przez Patrycję Artymowską, Antoniego Kuklińskiego i Piotra Żubera, skupia się na potencjalnych głównych ośrodkach kształtujących ład światowy w XXI wieku.

Tymi centrami mają być megaprzestrzenie zdefiniowane przez prof. Antoniego Kuklińskiego jako wielkie obszary zróżnicowane regionalnie i charakteryzujące się swobodą przepływu osób, dóbr, informacji i kapitału, a ponadto skupiające istotny w skali globalnej potencjał demograficzny, polityczny, gospodarczy, naukowy, kulturalny i militarny.

Lektura „Przyszłości Regionów” ma skłonić nas do przeorientowania sposobu myślenia o świecie. Dla Polaków podobnie jak i dla większości innych europejskich nacji godne uwagi było tylko to co działo się w obszarze Północnego Atlantyku. Według autorów „Future of Regions” powinniśmy przyjąć do wiadomości, że warunkiem sukcesu Polski jest powodzenie megaprzestrzeni Europejskiej, a punktem odniesienia dla niej są inne filary nowego porządku światowego. Państwa Europy, funkcjonujące samodzielnie w konfrontacji z nowymi potęgami będą skazane na marginalizację.

Zmarnowany upadek komunizmu

Gdy w latach 1989-1990 roku rozpadał się system komunistyczny wydawało się, że świat, wolny od konfrontacji dwóch dominujących ideologii, wkracza na ścieżkę harmonijnego rozwoju, którego fundamentami będą demokracja i kapitalizm ukształtowane przez system anglosaski. Filarami tego świata „końca historii” miały być Stany Zjednoczone, jedyna superpotęga oraz kluczowe organizacje międzynarodowe, jak Narody Zjednoczone, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy czy Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju.

Jan Woroniecki, jeden z autorów „The Future of Regions…” uważa, że świat zmarnował szansę jaką stworzył upadek komunizmu i wskazuje, że oznaki świadczące o zbliżającym się kryzysie ładu światowego pojawiały się już wcześniej. Tymi zapowiedziami były bezsilność ONZ wobec konfliktu jugosłowiańskiego w pierwszej połowie lat 90-tych, a w wymiarze finansowym internetowa bańka spekulacyjna z przełomu wieków. Autorzy pracy podkreślają, że z dzisiejszej perspektywy dwa minione dziesięciolecia 1990-2010, należy raczej zaliczyć do wieku XX, a nie następnego jak jeszcze niedawno powszechnie uważano. Podobnie jak lata 1900-1914 uznawane są za przedłużenie wieku XIX.

Przedłużony XX wiek w ocenie autorów „Przyszłości Regionów” kończy jednym z najważniejszych punktów przełomowych w historii świata, a jego ostatnim akcentem jest obecny wielowymiarowy kryzys. Jego elementami składowymi są według Antoniego Kuklińskiego kryzys finansowy, gospodarczy, kryzys światowego porządku, kryzys elit globalnych i wreszcie kryzys Wspólnoty Atlantyckiej.

– Globalna elita ukształtowana po II wojnie światowej była odpowiedzialna za stworzenie powojennego porządku i utrzymanie go, ale elity decydujące o losach świata począwszy od lat 90‑tych nie umiały stworzyć nowego ładu, a teraz nie potrafią one sprostać wyzwaniom kryzysu, który zaczął się w 2008 roku – stwierdza prof. Kukliński we wprowadzeniu do książki.

Trochę zmęczeni liderzy nowego porządku

Pustą przestrzeń po niedawnych absolutnych przywódcach świata wypełniają państwa aspirujące do roli organizatorów nowego porządku, a liderami tej grupy są Brazylia, Chiny i Indie.

Z opracowania nie wynika jednak, że już dziś powinniśmy koronować nowych hegemonów świata, a dotychczasowych zmuszać do abdykacji. Nadal możliwe jest, że Europa oraz Stany Zjednoczone ockną się i zechcą wrócić do ról organizatorów światowego ładu, jak też to, że ze względu na bariery i problemy wewnętrzne kraje aspirujące nie zdobędą przypisywanej im pozycji.

Największym atutem Chin jest konsekwentne tworzenie i wdrażanie planów strategicznych. Z drugiej strony potencjalnymi zagrożeniami są utrzymująca się dominacja Partii Komunistycznej, postępujące rozwarstwienie ekonomiczne i ryzyko buntu społecznego po spodziewanym osłabieniu tempa rozwoju gospodarczego.

Zapowiedzią takiego spowolnienia mogą być widoczne ostatnio zawirowania na rynku nieruchomości. Brytyjski dziennik Daily Telegraph w artykule z 14 grudnia donosi, że średnie ceny nowych mieszkań w Pekinie w listopadzie były aż o 35 proc. niższe niż miesiąc wcześniej. Autor artykułu Ambrose Evans-Pritchard zwraca też uwagę na spadek cen na giełdzie w Szanghaju. Ostatnie notowania są najniższe od marca 2009 roku, zaś w porównaniu ze szczytem z października 2007 roku obecna wartość indeksu SHCOMP jest mniejsza o przeszło 60 proc.

Cytowany w tym samym artykule Albert Edwards z Societe Generale podkreśla, że niektórzy inwestorzy nie doceniają ryzyka stagnacji w Chinach, jak również w Brazylii, Indiach i Rosji, a skrót BRIC, którym opisywane są te cztery kraje rozszyfrowuje złośliwie jako Bloody Ridiculous Investment Concept, co należałoby przetłumaczyć jako „cholernie niedorzeczny sposób na inwestowanie”.

Z wyzwaniami muszą się mierzyć także pozostali kandydaci do grona światowych potęg. W Indiach powyżej połowa ludności żyje poniżej progu ubóstwa, a słabo rozwinięta infrastruktura może być poważną barierą w dalszym rozwoju tego państwa. Potencjalnym zagrożeniem dla Rosji jest to samo co stanowi o jej dzisiejszej sile, czyli gospodarka zdominowana przez eksport surowców energetycznych.

Społeczną plagą, z którą władze tego kraju usiłują walczyć od czasów carskich jest alkoholizm. Statystyczny Rosjanin wypija rocznie 18 litrów czystego spirytusu, podczas gdy Światowa Organizacja Zdrowia uznaje, że spożycie już o połowę mniejsze jest niebezpieczne dla życia i zdrowia człowieka. Kolejnym problemem jest spadająca liczba ludności. Według danych z ostatniego spisu powszechnego w Rosji z 2010 roku (wyniki zostały podane przez Rosyjski Urząd Statystyczny 16 grudnia, a 21 grudnia informację na ten temat opublikował Ośrodek Studiów Wschodnich) w ciągu ośmiu ostatnich lat liczba ludności zmniejszyła się o 2,3 mln osób i wynosi obecnie 142,9 mln mieszkańców.

Geografia przeszkadza w rozwoju

W ocenie ośrodka analitycznego Stratfor barierami ekspansji gospodarczej Brazylii są jej klimat i topografia, uniemożliwiające zagospodarowanie znacznej części terenów oraz utrudniające transport ludzi i dóbr. Wymowne jest porównanie powierzchni pól uprawnych Brazylii i Stanów Zjednoczonych w odniesieniu do wielkości tych krajów. Stany Zjednoczone są o 10 proc. większe od Brazylii, ale zsumowana powierzchnia amerykańskich obszarów rolnych jest prawie trzykrotnie większa niż w Brazylii.

Niekorzystne jest też ukształtowanie brazylijskiego wybrzeża. Kraj mimo długiej linii brzegowej liczącej 7,5 tys. km ma niewiele terenów dogodnych do rozwoju wielkich portów morskich. Dzisiejsze zdolności przeładunkowe wszystkich portów brazylijskich razem wziętych są mniejsze od dwóch największych portów amerykańskich – Nowego Orleanu i Houston. Znaczną część brazylijskiego wybrzeża pokrywają klify stanowiące skuteczną barierę dla powstania łańcucha powiązanych ze sobą miast, będących motorem rozwoju gospodarczego. Przykładem takiego organizmu jest liczące 50 mln mieszkańców skupisko miast amerykańskich, ciągnących się wzdłuż wybrzeża Atlantyku od Waszyngtonu, przez Filadelfię, Nowy Jork, aż po Boston.

Obecnie jedynym państwem spełniającym wszystkie kryteria zawarte w definicji megaprzestrzeni są Stany Zjednoczone, ale także jego statusu nie można uznać, za określony raz na zawsze. Coraz większym problemem staje się zadłużenie największej gospodarki świata, a nasilająca się imigracja ludności hiszpańskojęzycznej może stanowić zagrożenie dla integralności Stanów.

Niezależnie od tego, które szanse i zagrożenia okażą się krytyczne, a co za tym idzie, które państwa staną się pełnowymiarowymi megaprzestrzeniami, autorzy książki uważają, że to właśnie wielkie zintegrowane obszary gospodarcze będą decydować o porządku XXI wieku. Zważywszy na dzisiejszą pozycję Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych przyszła siła Wspólnoty Atlantyckiej zależeć będzie przede wszystkim od determinacji jej elit i ich gotowości do formułowania celów strategicznych i podejmowania decyzji niezbędnych do osiągnięcia tych zamierzeń. Od nich zależy, czy Europa wspólnie ze Stanami Zjednoczonymi będą widzami spektaklu reżyserowanego przez Indie, Chiny lub inne państwa, czy też atlantycki tandem ponownie stanie się aktywnym kreatorem porządku światowego.

> rozmowa z prof. Antonim Kuklińskim, współautorem tej publikacji

Perspektywy rozwoju megaprzestrzeni będą przedmiotem konferencji, która odbędzie się w Warszawie w dniach 23 i 24 lutego 2012 roku. Jej organizatorem jest Ministerstwo Rozwoju Regionalnego

(CC BY-NC-ND MarcelGermain)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Wojna na wielu frontach

Kategoria: Trendy gospodarcze
Do rosyjskiego arsenału narzędzi militarnych, politycznych i energetycznych, dołącza kolejny instrument - szantaż odcięcia rynków światowych od dostaw żywności.
Wojna na wielu frontach