Autor: Katarzyna Kozłowska

Publicystka, wydawca książek ekonomicznych, koordynator projektów medialnych.

Kwietniowe wybory w Grecji już ciążą na akcji ratunkowej

Grecka gospodarka jest specyficzna, jej problemy wymagają kompleksowej kuracji. Najciekawsze jest jednak to, że te problemy od lat praktycznie się nie zmieniają. Po prostu po połączeniu się wspólną walutą z bogatymi krajami rosło poczucie, że poziom zamożności Grecji też wzrósł. Tymczasem szczególnie szybko rosło zadłużanie sektora publicznego - mówi dr Robert Woreta, ekonomista UKNF.
Kwietniowe wybory w Grecji już ciążą na akcji ratunkowej

Antonis Samaras, typowany na zwycięzcę w wyborach polityk z konserwatywnej Nowej Demokracji, zapowiada, że umowy z przywódcami europejskimi trzeba będzie renegocjować. ( CC By-NC-SA alex@faraway)

Obserwator Finansowy: W niedzielę grecki parlament głosował nad ustawą, która wprowadza program cięć pensji, emerytur, etatów w sferze budżetowej. W wyniku protestów społecznych na ulicach zniszczone zostały 93 budynki. Właściwie ulice buzują już trwale…

Dr Robert Woreta: Poziom frustracji w społeczeństwie greckim jest bardzo wysoki. Grecy zostali pozbawieni złudzeń, że po przystąpieniu do strefy euro mogą w nieskończoność żyć ponad stan korzystając z niskooprocentowanych pożyczek zagranicznych. Przez lata pobytu w strefie euro poczucie wzrostu zamożności wśród Greków kontrastowało z zaniedbaniami państwa w sferze polityki strukturalnej czy fiskalnej, co prowadziło do postępującej erozji międzynarodowej konkurencyjności tego kraju. Wzrost awersji do ryzyka spowodowany ostatnim kryzysem finansowym przyczynił się do utraty zaufania pożyczkodawców i w rezultacie przyspieszył potrzebę przeprowadzenia gruntownych programów naprawczych przy wsparciu tzw. Troiki (KE-MFW-EBC).

Przyjęcie ustawy ograniczającej wydatki budżetowe to kolejny krok w kierunku odbudowy międzynarodowej wiarygodności Grecji, aczkolwiek droga do realizacji celu pozostaje jeszcze daleka. Jednak programy, które są dziś realizowane, to niezbędny warunek przywracania zaufania zarówno inwestorów, jak i polityków ze strefy euro. Oni chcą upewnić się, że niezbędne dostosowania nie tylko zostaną przegłosowane w parlamencie, ale również faktycznie przeprowadzone.

Dlaczego w 10 lat po wejściu do strefy euro grecka gospodarka wciąż nie jest konkurencyjna?

To wynika z wieloletnich zaniedbań i braku dostosowań w sferze realnej i finansach publicznych. Poprzez eliminację ryzyka kursowego strefa euro stworzyła Grecji bardzo dobre warunki do pozyskiwania kapitału międzynarodowego po bardzo niskich kosztach, ale jednocześnie wytrąciła jej instrument w postaci niezależnej polityki kursowej. Dzięki uczestnictwu w strefie euro Grecy podnosili swój poziom dobrobytu kosztem rosnącego zadłużenia zewnętrznego, natomiast nie wykorzystali tych dogodnych warunków do unowocześnienia gospodarki. W szczególności brak działań prywatyzacyjnych utrwalał stosunkowo wysoki udział w gospodarce nierentownych przedsiębiorstw państwowych.

Globalny kryzys finansowy obnażył te słabości i okazało się, że remedium na odzyskanie przez Grecję konkurencyjności międzynarodowej jest szeroko zakrojony program naprawy finansów publicznych i dostosowań w sferze realnej. Skutkowało to m.in. zasadniczą zmianą polityki rządu w zakresie prywatyzacji i przyjęciem bardzo ambitnego programu prywatyzacyjnego, który The Economist określił mianem „najszybszej prywatyzacji świata”. Cele prywatyzacyjne Grecji zostały zresztą ostatnio znacząco zrewidowane ze względu na napotkane bariery w procesie ich realizacji (z 50 mld euro do 15 mld euro zakładanych dochodów do 2015 roku, bo Grekom udało się dotychczas uzyskać zaledwie 2 proc. pierwotnie planowanych dochodów).

W tym bolesnym i realizowanym w trybie awaryjnym procesie naprawczym brakuje porozumień ze związkami zawodowymi, uświadomienia Grekom, że pewne zawody są w sposób szczególny chroniony oraz że transfery socjalne były często kierowane w stronę tych zawodów, które charakteryzowały się wysoką płacą i wysokimi przywilejami emerytalnymi. Z drugiej strony jest spora grupa emerytów, którzy mają niskie świadczenia emerytalne i w dodatku są obecnie zmuszeni utrzymywać młodych członków rodziny, dla których brakuje miejsc pracy.

Młodzi są jednak, podobnie jak w Hiszpanii, zatrudniani licznie w szarej strefie…

W przypadku Grecji jest inaczej. Zarówno specyficzne położenie geograficzne jak i sztywności rynku pracy doprowadziły do zdominowania struktury gospodarki przez małe przedsiębiorstwa. W szczególności gospodarka charakteryzuje się dużym udziałem prowadzonej działalności za zasadzie samozatrudnienia. Taka forma sprzyja minimalizacji obciążeń podatkowych i omijaniu uciążliwych regulacji rynku pracy. Jednak problem bezrobocia pozostaje nierozwiązany. Dlatego Unia domaga się dziś kompleksowej liberalizacji greckiego rynku pracy.

Z szarej strefy wynika problem podatkowy. Na ile efektywny – lub nie – jest grecki system podatkowy, jeśli chodzi o ściągalność podatków?

Niska ściągalność podatków jest problemem systemowym Grecji. Z ostatnich doniesień prasowych bazujących na statystykach Ministerstwa Finansów Grecji wynika, że z zasądzonych w ciągu ostatnich 2 lat kar podatkowych w wysokości 8,6 mld euro udało się ściągnąć urzędom skarbowym zaledwie 1 proc. Inne słabiej rozwinięte kraje borykające się z problemami strukturalnymi mają bardziej efektywne systemy skarbowe niż Grecja.

Czy jest jakiś przykład, którym mogłaby posłużyć się Grecja w tworzeniu scenariusza wychodzenia z recesji?

Pojawiają się różne opracowania szkicujące możliwe scenariusze. Przykładowo styczniowy raport McKinsey Global Institute bazując na doświadczeniach szwedzkich i fińskich z lat 90. pokazuje, że redukcja długu w następstwie kryzysu finansowego może w pierwszej kolejności przebiegać poprzez ograniczenie nierównowagi sektora prywatnego, a następnie – po wyjściu z recesji gospodarczej – poprzez delewarowanie sektora publicznego. Grecka gospodarka jest jednak specyficzna. Jej problemy wymagają kompleksowej kuracji, a odbudowa zaufania międzynarodowego wymusza nie tylko odwrócenie niekorzystnej tendencji narastania długu publicznego ale również jego znaczącą redukcję. Zresztą obecnie pojawiają się wątpliwości, czy realizowany program obniżenia długu publicznego z obecnego poziomu ok. 160 proc. PKB do 120 proc. PKB w 2020 roku jest wystarczająco ambitny.

Co konkretnie ma pan na myśli, mówiąc o ograniczeniach nierównowagi sektora prywatnego?

Nierównowaga makroekonomiczna kraju może pogłębiać się nie tylko na skutek rosnących potrzeb pożyczkowych sektora publicznego, ale także na skutek rosnącego zadłużania się gospodarstw domowych, przedsiębiorstw czy instytucji finansowych. W szczególności obecne problemy takich krajów jak Irlandia, Hiszpania czy Portugalia wynikają m.in. z nadmiernie rozwiniętej akcji kredytowej przed kryzysem, której adresatem był w dużej mierze sektor prywatny. To zjawisko zostało szczegółowo omówione w raporcie UKNF Źródła narastania akcji kredytowej w warunkach integracji walutowej. Przyczyny boomów kredytowych w Irlandii, Hiszpanii i Portugalii.

Premier Grecji, Lukas Papademos, podkreśla konieczność wygenerowania wzrostu gospodarczego. Twierdzi, że nastąpi on w 2013 roku. Jak skomentuje pan te zapowiedzi?

W sytuacji Grecji, żeby doprowadzić do zrównoważonego wzrostu gospodarczego, trzeba najpierw uporać się z nadmiernie rozbudowanym sektorem publicznym i ze słabościami strukturalnymi. Jest to zadanie niezmiernie trudne do realizacji w krótkim okresie i przy bardzo niestabilnym otoczeniu zewnętrznym. Prognozy głównych instytucji międzynarodowych zgodnie przewidują wyjście Grecji z recesji w 2013 roku, ale wydaje mi się są one obarczone stosunkowo wysokim stopniem niepewności, zwłaszcza w sytuacji nasilających się napięć społecznych.

Grecja szykuje się do wyborów parlamentarnych w kwietniu. Członkowie eurogrupy chcą mieć pewność, że po wyborach, powzięte dziś ustalenia będą realizowane. Zastanawiają się nad możliwymi do wdrożenia mechanizmami kontroli przebiegu wdrażania przez Greków reform. Tymczasem typowany zwycięzca, Antonis Samaras z konserwatywnej Nowej Demokracji,  już zapowiada, że umowy z przywódcami europejskimi trzeba będzie renegocjować…

Jeden z byłych ambasadorów Polski w Grecji użył ostatnio sformułowania „schizofrenia polityczna”, odnosząc się do kultury politycznej tego kraju. Będąc w Unii i strefie euro Grecy zachowują się tak, jakby chcieli otrzymywać wszelkie korzyści wynikające w faktu członkostwa, ale niekoniecznie dostosowywać się do wymogów stawianych krajom członkowskim. Jest to przypadek pasażera, który usiłuje „jechać na gapę”. Stąd też twarde stanowisko wobec Grecji, np. Niemiec -dostrzegają one problemy z implementacją obiecanych reform. Grecy muszą zrozumieć, że w ich interesie jest przeprowadzenie założonych reform.

Mamy paradoks: Grecja straciła zaufanie Unii, a od połowy lat 90. to właśnie Grecja była największym beneficjentem unijnych funduszy. Niektórzy złośliwie komentują, że to te fundusze stały się przyczyną bankructwa. Że wykorzystując unijne pieniądze, urzędnicy rozdymali wydatki…

Problemy Grecji tkwią w samej Grecji. Kiedy Grecy wchodzili do strefy euro w 2001 roku, to – abstrahując od manipulacji danymi statystycznymi dotyczącymi sektora publicznego – potrafili się zmobilizować i przeprowadzić pewne dostosowania. Okazało się później niewystarczające do zapewnienia nominalnej i realnej konwergencji Grecji z państwami strefy euro w sposób stabilny. Natomiast z chwilą przystąpienia do strefy euro odkładali niezbędne reformy w czasie i zapomnieli, że przy braku niezależnej polityki kursowej przeciwdziałanie negatywnym wstrząsom w gospodarce wymusza dostosowania w sferze realnej (np. poprzez cięcia płac i cen). Jak widać inne kraje Unii Europejskiej potrafiły sobie z tym poradzić. Pokazały to w szczególności kraje bałtyckie, które szybko przeszły bolesne dostosowania i odzyskały wzrost gospodarczy.

Po krajach południa widać jednak, że mają z tym problem. Na przykład Hiszpania – jej społeczeństwu również ciężko jest obniżyć sobie poziom życia.

To prawda, że po połączeniu się wspólną walutą z bogatymi krajami strefy euro rosło w społeczeństwach mniej zamożnych krajów  poczucie, że ich poziom zamożności znacząco powiększył się. W przypadku Grecji szczególnie szybko narastało jednak zadłużanie sektora publicznego. W Grecji najciekawsze jest to, że jej problemy od lat praktycznie nie zmieniają się.

Kiedy w 2005 roku przygotowywałem razem z Markiem Rozkrutem opracowanie na temat drogi Grecji do strefy euro, pokazałem w nim zagadnienia, które nie zostały rozwiązane do dziś: niewystarczające dostosowanie fiskalnej, słabości strukturalne itd.

A teraz, pana zdaniem, Grecja powinna wyjść ze strefy euro?

Przywódcy UE publicznie deklarują, że są przeciwni wystąpieniu Grecji ze strefy euro i że jej ewentualne wystąpienie miałoby trudne do przewidzenia konsekwencje. W dużej mierze zależy to jednak od determinacji samych Greków, czy będą w stanie odbudować wiarygodność międzynarodową i poprawić swoją konkurencyjność w coraz bardziej wymagającym otoczeniu zewnętrznym.

Premier Papademos, były gubernator greckiego banku centralnego, a potem wiceprezes EBC, człowiek o ogromnym doświadczeniu twierdzi, że nieskoordynowane wyjście ze strefy euro będzie skutkowało jeszcze większymi napięciami niż obecne turbulencje społeczne w Atenach. Mając na uwadze dzisiejsze powiązania gospodarcze różnych instytucji i mając w świadomości efekt domina, który wystąpił np. w USA po upadku Lehman Brothers, myślę, że ma rację.

Rozmawiała Katarzyna Kozłowska

Dr Robert Woreta jest ekonomistą Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego, a także adiunktem w Instytucie Finansów, Bankowości i Ubezpieczeń Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego Uniwersytetu Łódzkiego.

Czego powinny dotyczyć najpilniejsze zmiany w Grecji

Grecja charakteryzuje się nadmiernie rozbudowanym sektorem publicznym i kosztownym systemem ubezpieczeń społecznych. Ponadto gospodarkę grecką cechują chroniczne słabości strukturalne, z których najważniejsze to nieelastyczny i nadmiernie przeregulowany rynek pracy oraz koncentracja przemysłu w branżach schyłkowych. Obecny program naprawczy rozpoczęto od redukcji deficytu budżetowego, głównie poprzez podnoszenie podatków. W opinii MFW pole manewru w tym zakresie zostało wyczerpane i dalsze dostosowania (oprócz poprawy ściągalności podatków) wymagają ciąć po stronie wydatkowej oraz przyspieszenia reform strukturalnych. Także teraz przyszedł czas na ograniczanie wydatków fiskalnych.

Cięcia są jak najbardziej uzasadnione. Oprócz redukcji zatrudnienia w rozbudowanej administracji czy wydatków na emerytury lepiej sytuowanych Greków, zmiany dotyczą również obniżenia płacy minimalnej czy pensji osób wchodzących na rynek pracy. Chodzi o uelastycznienie greckiego rynku pracy, który charakteryzuje się bardzo wysokim bezrobociem wśród młodych ludzi (wynosi obecnie 48 procent). Wraz z realizacją reform strukturalnych, te działania powinny sprzyjać stopniowej poprawie sytuacji na rynku pracy.

Antonis Samaras, typowany na zwycięzcę w wyborach polityk z konserwatywnej Nowej Demokracji, zapowiada, że umowy z przywódcami europejskimi trzeba będzie renegocjować. ( CC By-NC-SA alex@faraway)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Koniec taniego pieniądza: nadchodzą trudniejsze czasy dla polityki fiskalnej?

Kategoria: Trendy gospodarcze
Właśnie dokonuje się duży zwrot w polityce najważniejszych banków centralnych na świecie. Ściśle wiąże się z tym obserwowany wzrost rentowności obligacji rządowych, który rozpoczął się w 2021 r. i nabrał gwałtownego przyspieszenia w tym roku.
Koniec taniego pieniądza: nadchodzą trudniejsze czasy dla polityki fiskalnej?

Niech dopłynie wreszcie euro do Bugu

Kategoria: Analizy
Na mapie Europy widać podział na Zachód z euro w obiegu i środkowo-wschodnie peryferia z własnymi walutami. O ile nie zdarzy się w świecie coś nie do wyobrażenia, euro sięgnie jednak w końcu Bugu, choć niewykluczone, że wcześniej dopłynie do Dniepru.
Niech dopłynie wreszcie euro do Bugu