Jak podtrzymać wzrost gospodarczy? Recepta japońska – polegająca na zadłużaniu się sektora publicznego, by uzupełnić lukę w popycie globalnym nie wydaje się najlepsza i tę świadomość ma szef Rezerwy Federalnej Ben Bernanke – uważa Mariusz-Jan Radło, adiunkt w Instytucie Gospodarki Światowej SGH w Warszawie oraz partner zarządzający SEENDICO Doradcy.
Dr Mariusz-Jan Radło (fot. archiwum MJR)
Pulpit
Debata
Finanse publiczne
Rynki nie zaakceptują wzrostu długu USA
Jak podtrzymać wzrost gospodarczy? Recepta japońska – polegająca na zadłużaniu się sektora publicznego, by uzupełnić lukę w popycie globalnym nie wydaje się najlepsza i tę świadomość ma szef Rezerwy Federalnej Ben Bernanke – uważa Mariusz-Jan Radło, adiunkt w Instytucie Gospodarki Światowej SGH w Warszawie oraz partner zarządzający SEENDICO Doradcy.
Obserwator Finansowy: W piątek na konferencji bankierów centralnych w Jackson Hole, szef Fed Ben Bernanke ogłosił komentarz o krótko- i długoterminowych perspektywach amerykańskiej gospodarki. Nie powiedział nic np. o trzeciej turze Quantitative Easing, było mało konkretów. Jak pan ocenia to wystąpienie?
Dr Mariusz-Jan Radło: Przemówienie Bernankego zawierało ogólną ocenę sytuacji gospodarki amerykańskiej oraz światowej. Istotne jest w nim to, że przyznał on, iż wychodzenie z kryzysu jest znacznie trudniejsze niż miało to miejsce w przypadku poprzednich kryzysów, a ożywienie gospodarcze wątłe. Bernanke był bardzo ostrożny w deklaracjach dotyczących poluzowania polityki monetarnej, co oznacza, że Fed nie jest obecnie zdecydowany np. na trzecią turę luzowania ilościowego. Warto w tym miejscu odnotować, że zadeklarował on ogólnie niewielkie możliwości polityki monetarnej w zakresie walki z problemami amerykańskiej gospodarki i dużą część jego wystąpienia zawierał komentarz dotyczący polityki fiskalnej będącej w kompetencji prezydenta i Kongresu.
Dlaczego wypowiedź Bernankego jest tak ważna – jak twierdzą wszyscy komentatorzy – dla światowych inwestorów? Analitycy wskazują, że np. spada cena złota, bo inwestorzy sprzedają je, żeby mieć pieniądze gotowe na kupowanie akcji.
Wypowiedź nie przynosi żadnych nowych informacji dotyczących diagnozy problemów gospodarki USA. Wskazuje ona jednak na kierunek polityki monetarnej. I rzeczywiście brak deklaracji o dalszym luzowaniu ilościowym i podkreślanie konieczności konsolidacji polityki fiskalnej i stabilizacji, a w perspektywie też redukcji długu publicznego to dobry sygnał dla inwestorów.
Dane dotyczące amerykańskiej gospodarki (poziomu długu, bezrobocia, wpływów budżetowych itd.) są dostępne dla wszystkich. Skąd takie intensywne oczekiwanie na wypowiedzi szefa Fed lub analizy agencji ratingowych?
W czasach niepewności rynki kierują się emocjami i psychologią. Dane dotyczące stanu amerykańskiej gospodarki, a także gospodarki światowej nie przynoszą rozstrzygających informacji dotyczących kierunków wychodzenia z recesji. Wielu ekonomistów spodziewa się realizacji scenariusza tzw. double-dip recession, czyli tego, że z powodu nierozwiązania problemów fiskalnych gospodarki wielu krajów ponownie pogrążą się one w recesji. I z tej perspektywy obniżenie ratingu USA, czy problemy fiskalne Stanów Zjednoczonych oraz wielu krajów europejskich mogą być zapowiedzią realizacji tego negatywnego scenariusza. Bernanke w swym wystąpieniu wskazuje, że scenariusz ten nie jest obecnie tak bardzo prawdopodobny, jak sugerowałyby to pesymistyczne komentarze wielu ekonomistów.
Obniżenie ratingu USA spowodowało kilkudniowe spadki na giełdach na całym świecie. Sierpień był w ogóle miesiącem wyprzedaży akcji. Decyzja S&P w żaden sposób nie wpłynęła jednak na decyzje polityczne w USA (przynajmniej na to wygląda). Dlaczego?
Obniżenie ratingu USA było decyzją, która była oczekiwana przez część inwestorów i rzeczywiście wywołała ona przejściowe tylko zamieszanie na rynkach finansowych. Rynek polityczny z tej perspektywy wydał się bardziej stabilny. To wynika z innej natury obu tych środowisk i tego, że decyzje o polityce fiskalnej, które były dyskutowane w ostatnich tygodniach uwarunkowane były przez spory w Kongresie oraz zbliżające się wybory w USA. Te czynniki jak widać okazały się silniejsze niż decyzja S&P.
Czy możliwe jest, że w ślad za S&P kolejne agencje (Moody’s, Fitch) także obniżą rating USA? Czy może się to stać w najbliższym czasie?
Tak, ale – i to jest moja osobista opinia, bo nie wiem co zrobią te agencje – sądzę, że musiałyby wcześniej pojawić się negatywne sygnały dotyczące polityki gospodarczej w USA, a w szczególności takie, które wskazywałyby na nieefektywność polityki fiskalnej w radzeniu sobie z kryzysem.
Kiedy w 2001 roku jedno „A” straciła Japonia, już pół roku później S&P po raz kolejny obniżała krajowi ratingi – do AA-. Czy podobny scenariusz może szykować S&P dla USA? USA podobnie jak w 2001 roku Japonia, ma ogromny dług publiczny i ostatnie kompromisy zawarte w Kongresie nie budują wrażenia, by dało się nad długiem zapanować.
Tak, kwestia rozwiązania problemów fiskalnych i opanowanie wzrostu długu publicznego w USA zadecyduje o działaniach agencji ratingowych. A co do problemów Japonii, to rzeczywiście problemy gospodarki USA wydają się podobne do tych, z jakimi od dwóch dekad zmaga się gospodarka japońska. To co je łączy to utrata stabilności bilansów w osobistych budżetach gospodarstw domowych. Jest to następstwem spadku wartości nieruchomości, a także innych aktywów, co spowodowało automatyczny wzrost udziału długu w finansach osobistych. To zjawisko prowadzi do ograniczenia konsumpcji prywatnej, bo ludzie chcą więcej oszczędzać, a tym samym też do spadku popytu globalnego, który finansowałby wzrost. Recepta japońska – polegająca na zadłużaniu się sektora publicznego, by uzupełnić te lukę w popycie globalnym nie wydaje się najlepsza i tę świadomość ma Bernanke. Ponadto rynki finansowe nie zaakceptują, jak widać już obecnie, dalszego wzrostu długu publicznego w USA.
A propos danych dotyczących polityki gospodarczej – dotychczasowe wypowiedzi szefa Fed, również wypowiedzi po obniżce ratingu dla USA, pokazują, iż nie ma on zamiaru w ciągu najbliższych dwóch lat działać np. na rzecz obniżenia inflacji. Co to oznacza dla gospodarki USA?
Stopy procentowe są już obecnie w USA bardzo niskie i trudno je w tym momencie obniżać. Poza tym, jak pokazuje przykład Japonii, utrzymywanie ich przez wiele lat na bardzo niskim, a wręcz zerowym poziomie, może pozostać bez wpływu na gospodarkę w sytuacji, gdy źródło problemów gospodarczych ma głębszy strukturalny charakter.
Pomimo obniżenia ratingu przez S&P rentowność obligacji USA wciąż jest niska. Czy coś wskazuje na to, by ów stan w najbliższym czasie mógł się zmienić?
Niedawno Fed zadeklarował, że pozostawi stopy procentowe na obecnym niskim poziomie co najmniej do połowy 2013 roku. Nie mam powodu, by przewidywać, że będzie inaczej.
We wrześniu 2011 roku odchodzi ze stanowiska prezes S&P. Dziennikarskie pogłoski wskazują jako przyczynę śledztwo Departamentu Sprawiedliwości w sprawie przyznawania wysokich ratingów dla papierów wartościowych opartych na kredytach hipotecznych (chodzi o ratingi przyznawane przed 2009 rokiem). Jest coś na rzeczy?
Agencje ratingowe są często krytykowane. Czasem krytyka dotyczy zbyt wysokich ratingów przyznawanych spółkom, którym faktycznie grozi upadłość – jak miało to miejsce w przypadku Enronu w 2001 roku, czy instytucji finansowych w 2007 roku, których problemy zapoczątkowały ostatni krysys. W innych sytuacjach krytyka dotyczy obniżenia ratingów. Nie sądzę jednak, by decyzje agencji o obniżeniu ratingu USA były złe. Raczej świadczą one o dbałości o rzetelność ratingów. Nie zawsze jednak jest to łatwe do zaakceptowania przez polityków, co rodzi pokusę do wywierania nacisku.
Podobny – jak amerykański – dług publiczny, wynoszący ok. 70 procent PKB ma Francja oraz Wielka Brytania. Te kraje wciąż należą do siedemnastki najbardziej wiarygodnych dłużników. Czy w najbliższym czasie należy się spodziewać obniżenia im ratingów?
OECD szacuje, że w tym roku dług publiczny Francji wzrośnie do 84,8 proc., a Wielkiej Brytanii do 86,1 proc., Niemiec do 83,3 proc., a całej strefy euro do ponad 88 proc. To wartości zbliżone do tych, jakie notowane są przez gospodarkę USA. Zagrożenie obniżeniem ratingu istnieje więc w wielu gospodarkach europejskich, ale decyzje o tym będą uzależnione od decyzji politycznych dotyczących reform finansów publicznych. Czasem nawet, obniżenie ratingów lub zagrożenie tym może pozytywnie stymulować decyzje o reformach finansów, choć zapewne rynki finansowe reagowałyby na zniżki negatywnie.
Przed szczytem G20, który ma odbyć się w Cannes w listopadzie, Nicolas Sarkozy zapowiada, że będzie wspierał ideę wciągnięcia chińskiego juana do systemu SDR (Specjalne Prawa Ciągnienia). Czy fakt, iż juan będzie wymienialny jak dolar, euro, jen i funt wpłynie jakoś na dalsze osłabianie się dolara?
Propozycja Sarkozego nie jest niczym nowym i jest rozważana już od dłuższego czasu. Włączenie juana do koszyka walut SDR, zmusiłoby Chiny do liberalizacji polityki kursowej, co zbliżyłoby wartość tej waluty do tej, jaką dyktuje rynek. W praktyce więc mogłoby to prowadzić do aprecjacji tej waluty. Dolar amerykański najlepsze czasy ma już za sobą, choć na pewno pozostanie jedną z kluczowych walut w rozliczeniach międzynarodowych. Jego pozycja będzie zależna zarówno od czynników zewnętrznych, jak i sytuacji samej gospodarki USA. A ta ostatnia stoi wciąż przed koniecznością głębokich reform fiskalnych.
Rozmawiała Katarzyna Kozłowska
Dr Mariusz-Jan Radło jest adiunktem w Instytucie Gospodarki Światowej SGH w Warszawie oraz partnerem zarządzającym SEENDICO Doradcy.
Obserwator Finansowy: W piątek na konferencji bankierów centralnych w Jackson Hole, szef Fed Ben Bernanke ogłosił komentarz o krótko- i długoterminowych perspektywach amerykańskiej gospodarki. Nie powiedział nic np. o trzeciej turze Quantitative Easing, było mało konkretów. Jak pan ocenia to wystąpienie?
Dr Mariusz-Jan Radło: Przemówienie Bernankego zawierało ogólną ocenę sytuacji gospodarki amerykańskiej oraz światowej. Istotne jest w nim to, że przyznał on, iż wychodzenie z kryzysu jest znacznie trudniejsze niż miało to miejsce w przypadku poprzednich kryzysów, a ożywienie gospodarcze wątłe. Bernanke był bardzo ostrożny w deklaracjach dotyczących poluzowania polityki monetarnej, co oznacza, że Fed nie jest obecnie zdecydowany np. na trzecią turę luzowania ilościowego. Warto w tym miejscu odnotować, że zadeklarował on ogólnie niewielkie możliwości polityki monetarnej w zakresie walki z problemami amerykańskiej gospodarki i dużą część jego wystąpienia zawierał komentarz dotyczący polityki fiskalnej będącej w kompetencji prezydenta i Kongresu.
Dlaczego wypowiedź Bernankego jest tak ważna – jak twierdzą wszyscy komentatorzy – dla światowych inwestorów? Analitycy wskazują, że np. spada cena złota, bo inwestorzy sprzedają je, żeby mieć pieniądze gotowe na kupowanie akcji.
Wypowiedź nie przynosi żadnych nowych informacji dotyczących diagnozy problemów gospodarki USA. Wskazuje ona jednak na kierunek polityki monetarnej. I rzeczywiście brak deklaracji o dalszym luzowaniu ilościowym i podkreślanie konieczności konsolidacji polityki fiskalnej i stabilizacji, a w perspektywie też redukcji długu publicznego to dobry sygnał dla inwestorów.
Dane dotyczące amerykańskiej gospodarki (poziomu długu, bezrobocia, wpływów budżetowych itd.) są dostępne dla wszystkich. Skąd takie intensywne oczekiwanie na wypowiedzi szefa Fed lub analizy agencji ratingowych?
W czasach niepewności rynki kierują się emocjami i psychologią. Dane dotyczące stanu amerykańskiej gospodarki, a także gospodarki światowej nie przynoszą rozstrzygających informacji dotyczących kierunków wychodzenia z recesji. Wielu ekonomistów spodziewa się realizacji scenariusza tzw. double-dip recession, czyli tego, że z powodu nierozwiązania problemów fiskalnych gospodarki wielu krajów ponownie pogrążą się one w recesji. I z tej perspektywy obniżenie ratingu USA, czy problemy fiskalne Stanów Zjednoczonych oraz wielu krajów europejskich mogą być zapowiedzią realizacji tego negatywnego scenariusza. Bernanke w swym wystąpieniu wskazuje, że scenariusz ten nie jest obecnie tak bardzo prawdopodobny, jak sugerowałyby to pesymistyczne komentarze wielu ekonomistów.
Obniżenie ratingu USA spowodowało kilkudniowe spadki na giełdach na całym świecie. Sierpień był w ogóle miesiącem wyprzedaży akcji. Decyzja S&P w żaden sposób nie wpłynęła jednak na decyzje polityczne w USA (przynajmniej na to wygląda). Dlaczego?
Obniżenie ratingu USA było decyzją, która była oczekiwana przez część inwestorów i rzeczywiście wywołała ona przejściowe tylko zamieszanie na rynkach finansowych. Rynek polityczny z tej perspektywy wydał się bardziej stabilny. To wynika z innej natury obu tych środowisk i tego, że decyzje o polityce fiskalnej, które były dyskutowane w ostatnich tygodniach uwarunkowane były przez spory w Kongresie oraz zbliżające się wybory w USA. Te czynniki jak widać okazały się silniejsze niż decyzja S&P.
Czy możliwe jest, że w ślad za S&P kolejne agencje (Moody’s, Fitch) także obniżą rating USA? Czy może się to stać w najbliższym czasie?
Tak, ale – i to jest moja osobista opinia, bo nie wiem co zrobią te agencje – sądzę, że musiałyby wcześniej pojawić się negatywne sygnały dotyczące polityki gospodarczej w USA, a w szczególności takie, które wskazywałyby na nieefektywność polityki fiskalnej w radzeniu sobie z kryzysem.
Kiedy w 2001 roku jedno „A” straciła Japonia, już pół roku później S&P po raz kolejny obniżała krajowi ratingi – do AA-. Czy podobny scenariusz może szykować S&P dla USA? USA podobnie jak w 2001 roku Japonia, ma ogromny dług publiczny i ostatnie kompromisy zawarte w Kongresie nie budują wrażenia, by dało się nad długiem zapanować.
Tak, kwestia rozwiązania problemów fiskalnych i opanowanie wzrostu długu publicznego w USA zadecyduje o działaniach agencji ratingowych. A co do problemów Japonii, to rzeczywiście problemy gospodarki USA wydają się podobne do tych, z jakimi od dwóch dekad zmaga się gospodarka japońska. To co je łączy to utrata stabilności bilansów w osobistych budżetach gospodarstw domowych. Jest to następstwem spadku wartości nieruchomości, a także innych aktywów, co spowodowało automatyczny wzrost udziału długu w finansach osobistych. To zjawisko prowadzi do ograniczenia konsumpcji prywatnej, bo ludzie chcą więcej oszczędzać, a tym samym też do spadku popytu globalnego, który finansowałby wzrost. Recepta japońska – polegająca na zadłużaniu się sektora publicznego, by uzupełnić te lukę w popycie globalnym nie wydaje się najlepsza i tę świadomość ma Bernanke. Ponadto rynki finansowe nie zaakceptują, jak widać już obecnie, dalszego wzrostu długu publicznego w USA.
A propos danych dotyczących polityki gospodarczej – dotychczasowe wypowiedzi szefa Fed, również wypowiedzi po obniżce ratingu dla USA, pokazują, iż nie ma on zamiaru w ciągu najbliższych dwóch lat działać np. na rzecz obniżenia inflacji. Co to oznacza dla gospodarki USA?
Stopy procentowe są już obecnie w USA bardzo niskie i trudno je w tym momencie obniżać. Poza tym, jak pokazuje przykład Japonii, utrzymywanie ich przez wiele lat na bardzo niskim, a wręcz zerowym poziomie, może pozostać bez wpływu na gospodarkę w sytuacji, gdy źródło problemów gospodarczych ma głębszy strukturalny charakter.
Pomimo obniżenia ratingu przez S&P rentowność obligacji USA wciąż jest niska. Czy coś wskazuje na to, by ów stan w najbliższym czasie mógł się zmienić?
Niedawno Fed zadeklarował, że pozostawi stopy procentowe na obecnym niskim poziomie co najmniej do połowy 2013 roku. Nie mam powodu, by przewidywać, że będzie inaczej.
We wrześniu 2011 roku odchodzi ze stanowiska prezes S&P. Dziennikarskie pogłoski wskazują jako przyczynę śledztwo Departamentu Sprawiedliwości w sprawie przyznawania wysokich ratingów dla papierów wartościowych opartych na kredytach hipotecznych (chodzi o ratingi przyznawane przed 2009 rokiem). Jest coś na rzeczy?
Agencje ratingowe są często krytykowane. Czasem krytyka dotyczy zbyt wysokich ratingów przyznawanych spółkom, którym faktycznie grozi upadłość – jak miało to miejsce w przypadku Enronu w 2001 roku, czy instytucji finansowych w 2007 roku, których problemy zapoczątkowały ostatni krysys. W innych sytuacjach krytyka dotyczy obniżenia ratingów. Nie sądzę jednak, by decyzje agencji o obniżeniu ratingu USA były złe. Raczej świadczą one o dbałości o rzetelność ratingów. Nie zawsze jednak jest to łatwe do zaakceptowania przez polityków, co rodzi pokusę do wywierania nacisku.
Podobny – jak amerykański – dług publiczny, wynoszący ok. 70 procent PKB ma Francja oraz Wielka Brytania. Te kraje wciąż należą do siedemnastki najbardziej wiarygodnych dłużników. Czy w najbliższym czasie należy się spodziewać obniżenia im ratingów?
OECD szacuje, że w tym roku dług publiczny Francji wzrośnie do 84,8 proc., a Wielkiej Brytanii do 86,1 proc., Niemiec do 83,3 proc., a całej strefy euro do ponad 88 proc. To wartości zbliżone do tych, jakie notowane są przez gospodarkę USA. Zagrożenie obniżeniem ratingu istnieje więc w wielu gospodarkach europejskich, ale decyzje o tym będą uzależnione od decyzji politycznych dotyczących reform finansów publicznych. Czasem nawet, obniżenie ratingów lub zagrożenie tym może pozytywnie stymulować decyzje o reformach finansów, choć zapewne rynki finansowe reagowałyby na zniżki negatywnie.
Przed szczytem G20, który ma odbyć się w Cannes w listopadzie, Nicolas Sarkozy zapowiada, że będzie wspierał ideę wciągnięcia chińskiego juana do systemu SDR (Specjalne Prawa Ciągnienia). Czy fakt, iż juan będzie wymienialny jak dolar, euro, jen i funt wpłynie jakoś na dalsze osłabianie się dolara?
Propozycja Sarkozego nie jest niczym nowym i jest rozważana już od dłuższego czasu. Włączenie juana do koszyka walut SDR, zmusiłoby Chiny do liberalizacji polityki kursowej, co zbliżyłoby wartość tej waluty do tej, jaką dyktuje rynek. W praktyce więc mogłoby to prowadzić do aprecjacji tej waluty. Dolar amerykański najlepsze czasy ma już za sobą, choć na pewno pozostanie jedną z kluczowych walut w rozliczeniach międzynarodowych. Jego pozycja będzie zależna zarówno od czynników zewnętrznych, jak i sytuacji samej gospodarki USA. A ta ostatnia stoi wciąż przed koniecznością głębokich reform fiskalnych.
Rozmawiała Katarzyna Kozłowska
Dr Mariusz-Jan Radło jest adiunktem w Instytucie Gospodarki Światowej SGH w Warszawie oraz partnerem zarządzającym SEENDICO Doradcy.
Wartość relacji długu publicznego do PKB we Włoszech nie zawsze była tak wysoka jak obecnie. Dług zjednoczonego państwa włoskiego w 1861 r. stanowił mniej niż 40 proc. jego PKB, zaś jeszcze w latach 60. XX w. zaledwie 25 proc. PKB. W historii tego kraju zdarzały się także okresy, w których relacja długu publicznego do PKB była jeszcze wyższa niż obecnie i sięgała 160 proc. PKB, by następnie spaść. Skąd zatem wziął się dług publiczny Włoch, notujący dziś jedne z wyższych poziomów w ponad stusześćdziesięcioletniej historii tego państwa?
Rezerwa Federalna (Fed) od ponad wieku pełni kluczową rolę w kształtowaniu polityki pieniężnej USA, jednak jej struktura i niezależność często stają się przedmiotem politycznych sporów.
Zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich było poprzedzone zwyżką notowań dolara. Trudno jednak ocenić, czy mowa jest o początku nowego trwałego trendu, czy jedynie o chwilowym wzroście. Odpowiedź na to pytanie w dużym stopniu będzie zależeć od tego, jak ponownie wybrany prezydent USA ułoży sobie stosunki z Federal Reserve.
Przyspieszenie modernizacji systemu przemysłowego i wzmocnienie sektora produkcyjnego, osiągnięcie większej samodzielności naukowo-technicznej, szersze otwarcie i wspieranie współpracy międzynarodowej to główne kierunki rozwoju gospodarki chińskiej w latach 2026–2030.
Czy istnieją finansowe uwarunkowania upadku mocarstw? Historia sugeruje, że tak. Można je ująć w prostą zasadę – „prawo Fergusona”: każde mocarstwo, które wydaje więcej na obsługę długu niż na obronę, ryzykuje, iż przestanie być mocarstwem.
Bankowość przez dekady przyzwyczaiła nas do zawiłych sformułowań, zdań wielokrotnie złożonych i paragrafów pisanych drobnym druczkiem. To wszystko budowało dystans, powodowało frustrację, a niejednokrotnie prowadziło do finansowych tarapatów. Jak choćby w przypadku kredytów frankowych.
Przemysł wytwórczy jest źródłem innowacji, ale standardowe dane branżowe pokazują, że jego produktywność w USA jest w stagnacji. W niniejszym artykule dowodzimy, że standardowe pomiary zaniżają rzeczywisty wzrost produktywności w tym sektorze, zwłaszcza w branżach, w których trudno jest śledzić dynamikę wzrostu jakości.
Inkluzywny rozwój i uspołecznienie własności na poziomie wspólnot lokalnych mogą być odpowiedzią na rażące niesprawiedliwości oraz globalne wyzwania, takie jak wykluczenie ekonomiczne, zmiany klimatyczne i populizm – przekonują autorzy książki „Dobrobyt społeczności”.
Objęcie urzędu premiera przez pierwszą kobietę w Japonii, spadkobierczynię powszechnie szanowanego Shinzō Abe, pobudza nadzieje na przełamanie długoletnich negatywnych trendów w gospodarce tego kraju. Nie będzie to łatwe, zważywszy na starzejącą się szybko populację, ogromny dług, duże uzależnienie od paliw kopalnych i mało stabilne globalne otoczenie.
Czy ludzkość nauczy się kontrolować ogień gwiazd? Fuzja termojądrowa, choć wciąż odległa, może fundamentalnie zmienić globalny paradygmat energetyczny i geopolityczny. O tym, dlaczego fizyka jądrowa to coś więcej niż technologia, opowiada prof. Michał Kowal z Narodowego Centrum Badań Jądrowych.
Wodór to paliwo przyszłości, ale jego przechowywanie i transport to ogromne wyzwania. O bezpieczeństwie, nowoczesnych materiałach i szansach Polski na rozwój technologii wodorowych mówi prof. Mariusz Krawiec, kierownik Katedry Fizyki Powierzchni i Nanostruktur w Instytucie Fizyki na Wydziale Matematyki, Fizyki i Informatyki UMCS w Lublinie.
Rosja od lat starannie przygotowywała swoją gospodarkę na czas konfrontacji z Zachodem. Sankcje, które zostały nałożone na nią po inwazji na Ukrainę, nie przyniosły spodziewanego rezultatu. Czy „forteca Rosja” jest odporna na presję i czy jest bliska samowystarczalności, jak chciałby tego Putin, czy może znajduje się już na krawędzi załamania?
Gotówka to wolność? A może zbędny, trącący myszką, relikt? Jak przekonuje Brett Scott w książce „Cloudmoney”, to jeden z niezbędnych aspektów niezależności w wymiarze społecznym i indywidualnym.
Polska chce zablokować umowę o wolnym handlu z krajami Ameryki Południowej. Powodem są głównie obawy rolników o konkurencyjność ich produktów. W jaki sposób realizacja umowy z Mercosur może wpłynąć na unijne rolnictwo i jakie mogą być też jej inne skutki?
Czy Polska rzeczywiście dokonała gospodarczego cudu? Ostatnie trzy i pół dekady pokazują, że odpowiedź może być tylko jedna – tak. Nowy numer kwartalnika „Obserwator Finansowy” to opowieść o sukcesie, który nie wydarzył się w naszej gospodarce sam, ale był efektem odwagi, determinacji i pracy całego społeczeństwa. A także o wyzwaniach, które dopiero przed nami.
Rosnące napięcia geopolityczne, demontaż globalnych łańcuchów dostaw, protekcjonizm, wojny handlowe i ekspansja sztucznej inteligencji coraz mocniej kształtują nowy, wielobiegunowy ład gospodarczy. Najnowszy numer kwartalnika Narodowego Banku Polskiego stawia pytania o przyszłość światowej gospodarki.