Eksperci OECD dali nam gotowy program reform

Raport OECD sytuację gospodarczą Polski ocenia w sposób wyważony. Jest daleki od laurek, jakie tworzą politycy i propagandyści, związani z rządem, ale też nie uprawia czarnej propagandy, w której specjalizuje się opozycja. Andrew Dean, dyr. dep. ekonomicznego OECD, docenia siłę naszej gospodarki, która jako jedyna w Europie uniknęła recesji, notując 1,7-procentowy wzrost. Uważa, że tempo wzrostu będzie stopniowo przyspieszać i w 2011 r. osiągnie 3 procent.
Eksperci OECD dali nam gotowy program reform

Andrew Dean – dyrektor departamentu ekonomicznego OECD – prezentując na konferencji prasowej (wspólnie z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem) XI Raport z 8 kwietnia, zauważył, że polska gospodarka okazała się mocniejsza, niż to oceniano pod koniec ubiegłego roku, a więc i w dokumencie. Wzrost gospodarczy może być wyższy. Według Deana w tym roku może sięgnąć 3 proc., a w przyszłym 3,6 proc. – czyli o 0,5-0,6 punktów procentowych wyżej niż zakłada Raport.

Jednocześnie eksperci OECD oceniają zagrożenia i bariery, jakie gospodarka napotka w najbliższych latach, gdy minie światowy kryzys finansowy, a Polska będzie zbliżała się do strefy euro. Coraz lepsza koniunktura na świecie i w naszym regionie może bowiem pogłębić nierównowagę polskiej gospodarki i stworzyć potencjalne ryzyko nowego kryzysu ekonomicznego. A zatem teraz, gdy polska gospodarka szykuje się do ekspansji, konieczne są reformy, które pozwolą przekształcić lepszą koniunkturę w długotrwały i stabilny wzrost.

Niezła polityka, dużo szczęścia

Relatywnie dobre wyniki osiągnięte w 2009 roku to – zdaniem ekspertów OECD – wypadkowa właściwej polityki rządu i NBP oraz szczęśliwego zbiegu okoliczności. W momencie, gdy świat zaczął odczuwać skutki kryzysu finansowego, nasza gospodarka miała znaczną nadwyżkę popytu (w stosunku do mocy produkcyjnych), co stwarzało ryzyko inflacji. Ta nadwyżka została wyeliminowana, gdy gospodarka zwolniła. Można powiedzieć, że na przełomie lat 2007 i 2008 polska gospodarka wymagała „chłodzenia”, na przykład przez podniesienie stóp procentowych.  Ale „chłodzenie” przyszło z zewnątrz, w postaci obniżenia globalnego popytu oraz gwałtownego zwiększenia niechęci inwestorów do ryzykownych lokat. To drugie sprawiło, że w końcu 2008 i na początku 2009 roku zmienił się kierunek przepływu inwestycji zagranicznych – kapitał zaczął z Polski odpływać. To spowodowało znaczącą deprecjację złotego, co złagodziło pogorszenie koniunktury, choć także przyczyniło się do odroczenia terminu przyjęcia euro.

Kontrolowane przez kapitał zagraniczny banki ustabilizowały polski system finansowy, który wciąż pozostaje jednak zacofany w porównaniu z krajami zachodnimi. Ale to zacofanie okazało się w czasie kryzysu korzystne. Polskie banki w niewielkim stopniu odczuły problemy wynikające z lokat w złożone produkty finansowe, które były istotnym elementem światowego kryzysu.

Realny bilans handlowy poprawił  się w wyniku deprecjacji kursu walutowego: producenci krajowi stali się bardziej konkurencyjni zarówno na rynku krajowym, jak i na rynkach zagranicznych, a wolumen importu spadł mocniej niż eksportu, co było dodatkowym czynnikiem łagodzenia skutków kryzysu.

Popyt krajowy wspierały obniżki podatków i składek na ubezpieczenia społeczne, które szczęśliwie zbiegły się z początkiem kryzysu, oraz inwestycje w infrastrukturę  związane z funduszami UE i organizacją Mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 r.

Właściwie zareagował NBP, szybko obniżając oficjalne stopy procentowe o 250 punktów bazowych oraz wprowadzając  niekonwencjonalne działania, mające na celu zapewnienie płynności na krajowym rynku międzybankowym (np. wydłużył terminy płatności w transakcjach repo). Komisja Nadzoru Finansowego przekonała firmy finansowe do zachowania zysków z 2008 r. w celu podniesienia ich bazy kapitałowej oraz wzmocniła nadzór zarówno nad bilansami banków, jak i nad ich powiązaniami finansowymi z zagranicznymi spółkami macierzystymi. Z kolei polski rząd podniósł wysokość gwarancji dla depozytów, co uspokoiło nastroje klientów banków. Wdrożył też plan antykryzysowy, którego wartość wynosiła – zdaniem OECD – około 0,7 proc. PKB. Przyspieszono współfinansowanie inwestycji związanych z funduszami UE, umożliwiono przedsiębiorstwom szybszą amortyzację i ułatwiono odliczanie od podatku wydatków poniesionych na badania i rozwój.

Ryzyko przegrzania

Zmiana nastroju inwestorów, poszukiwanie przez nich bardziej ryzykownych lokat, w połączeniu z napływem funduszy unijnych stwarza ryzyko przegrzania gospodarki, jeśli instytucje odpowiedzialne za stabilność makroekonomiczną nie podejmą właściwych działań. Do Polski, będącej obecnie największym beneficjentem funduszy unijnych, napływają  transfery, które do roku 2015 będą stanowiły średnio 3,3 proc. PKB rocznie. Podnoszą  one o 1–1,5 punktów procentowych tempo wzrostu gospodarczego i są ważnym czynnikiem modernizacji.

W najbliższych latach można się  też spodziewać coraz większego napływu zagranicznych inwestycji, które przyciąga perspektywa wejścia Polski do strefy euro. To również czynnik dynamizujący gospodarkę.

Ale napływ unijnych pieniędzy i prywatnych inwestycji zagranicznych zwiększy presję inflacyjną oraz przyczyni się do wzmocnienia złotego, co z kolei będzie hamowało wzrost gospodarczy i pogłębiało deficyt handlowy. Napływ pieniędzy unijnych może też  – paradoksalnie – pogłębić problemy budżetowe, gdyż projekty finansowane przez Unię wymagają na ogół współfinansowania z budżetu.

Rząd i NBP muszą na te wyzwania odpowiednio zareagować. OECD zaleca trzy kierunki działania:

  1. Reformy strukturalne, które poprawią elastyczność rynku pracy i rynku produktów, a tym samym sprawią, że przedsiębiorstwa szybciej będą reagować na wzrost popytu (zwiększając produkcję).
  2. Zaostrzenie polityki fiskalnej.
  3. Wycofanie przez NBP działań stymulujących gospodarkę oraz stopniowe zacieśnianie polityki pieniężnej.

Eksperci OECD proponują też  zmianę zasad wybierania członków Rady Polityki Pieniężnej – wprowadzenie nakładających się na siebie kadencji członków Rady Polityki Pieniężnej (RPP), by uniknąć gwałtownych zmian w polityce pieniężnej po wygaśnięciu kadencji RPP.

Ostrzegają przed ryzykiem bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości, które wzrośnie w miarę  zbliżania się do strefy euro. Spadające wówczas stopy procentowe podgrzewają koniunkturę i podnoszą nadmiernie wartość aktywów (np. placów, domów).  Aby tego uniknąć, konieczne jest między innymi wycofanie dotacji do budownictwa – dopłat do kredytów mieszkaniowych, preferencyjnych stawek VAT  itd. Innym zalecanym środkiem jest stymulowanie konkurencji w tym segmencie rynku.

Ograniczyć  dług publiczny

Eksperci OECD pozytywnie oceniają  Plan Rozwoju i Konsolidacji Finansów  na lata 2010–2011, który premier ogłosił w styczniu 2010 r. Plan te przewiduje m. in. wzmocnienie instytucji fiskalnych, zakończenie reformy emerytalnej, poszerzenie bazy podatkowej i generowanie wysokich wpływów z prywatyzacji. Zauważają jednak, że to na razie tylko propozycje, wymagające  skonkretyzowania w postaci ustaw i aktów wykonawczych. Rządowy program konwergencji zakłada zmniejszenie poziomu deficytu liczonego według metodologii unijnej ESA 95 z 7,2 proc. PKB w 2009 r. do poniżej 3 proc. w 2012 r., lecz nie proponuje konkretnych działań. W dodatku przewiduje, że główny wysiłek stabilizacji finansów publicznych będzie podjęty w roku 2012, co zdaniem OECD zagraża wiarygodności  podjętych zobowiązań.

OECD ocenia, że sytuacja polskich finansów publicznych jest niepokojąca. W 2010 r. dług publiczny osiągnie poziom 56,5 proc. PKB, co – jeżeli nie zostaną podjęte działania konsolidacyjne – grozi przekroczeniem w 2011 r. konstytucyjnego limitu 60 proc. PKB. Rząd nie powinien uciekać się do rozmaitych sztuczek, by problem ten ukryć (OECD ostrzega przed rozmontowaniem reformy emerytalnej, by statystycznie „obniżyć” poziom długu publicznego i zaleca poważne reformy, takie jak):

– zmiana systemu emerytalnego dla rolników i wykorzystanie części zaoszczędzonych w ten sposób pieniędzy na poprawę infrastruktury oraz systemu edukacji dla mieszkańców wsi,

– wprowadzenie dla rolników zasad podatkowych, obowiązujących w sektorze przedsiębiorstw;

– stopniowe podnoszenie wieku emerytalnego i likwidacja przywilejów emerytalnych dla górników i służb mundurowych;

– ograniczenie systemu podatków zryczałtowanych;

– poprawa reguł opodatkowania VAT pewnych usług specjalistycznych;

– wprowadzenie podatku od wartości nieruchomości oraz opodatkowanie emisji dwutlenku węgla;

– ograniczenie wydatków na wynagrodzenia w administracji oraz podniesienie wydajności administracji publicznej poprzez bardziej ścisłe powiązanie awansów zawodowych z wynikami.

Eksperci OECD proponują też  zmianę polityki budżetowej. Rząd powinien wprowadzić dwie reguły stabilizujące finanse publiczne:

  1. Określić pułap deficytu strukturalnego (długookresowego, po wyeliminowaniu wpływu cyklu koniunkturalnego). Jego obliczanie powinno być zgodne z ESA 95 i oszacowany w ten sposób deficyt strukturalny nie powinien być wyższy niż 1 proc. PKB.
  2. Określić wieloletnie limity dla nominalnych wydatków sektora instytucji rządowych i samorządowych, z wyłączeniem elementów wrażliwych na zmiany koniunktury (w szczególności zasiłków dla bezrobotnych).

Eksperci OECD proponują też  powołanie niezależnej rady fiskalnej (na wzór RPP), monitorującej i oceniającej działania fiskalne rządu. Krytykują próby „kreatywnej” księgowości budżetowej – na przykład niezaliczanie do sektora finansów publicznych długu Krajowego Funduszu Drogowego, który w 2010 roku może wynieść już ponad 2 proc. PKB. Zalecają stosowanie w sferze finansów publicznych statystyki zgodnej z metodologią Eurostatu.

Polska potrzebuje reform

Wprowadzenie euro powinno być  dobrze przygotowane i poprzedzone szeregiem reform, które poprawią  konkurencyjność polskiej gospodarki, zwłaszcza w długim okresie. Eksperci OECD zalecają:

– przyspieszenie prywatyzacji, bez pozostawiania w rękach państwa kontrolnych pakietów akcji

– zmiany regulacji w wielu segmentach rynku (np. w telekomunikacji, energetyce), gdyż obecne przepisy utrudniają wejście nowych firm na rynek, a tym samym ograniczają konkurowanie;

– zatrzymanie podwyżek płacy minimalnej w stosunku do średniej płacy i różnicowanie jej w zależności od regionu i lokalnych uwarunkowań rynku pracy;

– wspieranie mobilności pracowników dzięki dalszej poprawie sytuacji na rynku wynajmu nieruchomości mieszkaniowych i opracowywaniu miejskich planów zagospodarowania przestrzennego;

– modernizację infrastruktury, zwłaszcza infrastruktury transportowej i szerokopasmowego dostępu do internetu.

– poprawę warunków funkcjonowania przedsiębiorstw, zwłaszcza małych i średnich firm; usuwanie biurokratycznych barier.

– poprawę poziomu szkół, zwłaszcza wyższych, przez systematyczne ocenianie ich jakości, finansowanie instytucji publicznych i prywatnych na równych zasadach, uproszczenie systemu kredytów studenckich oraz przyznawanie stanowisk akademickich w oparciu o przejrzyste, konkurencyjne procedury;

– wprowadzenie ulg podatkowych, sprzyjających nakładom inwestycyjnym firm na badania i rozwój oraz zachęcających naukowców do podejmowania pracy w przedsiębiorstwach;

– wzmocnienie pozycji Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ), która powinna odciążyć inne instytucje państwowe, w wydawaniu rozmaitych decyzji i koniecznych zezwoleń;

– stworzenie  agencji promocji eksportu, której rolą powinno być między innymi zachęcanie małych i średnich przedsiębiorstw do współpracy w celu wejścia na rynki zagraniczne;

– konsolidacja banków spółdzielczych, aby  ułatwić dostęp na wsi i w małych miejscowościach do kredytów.

Krótko mówiąc – eksperci OECD napisali gotowy program reform. Tylko kto się zdecyduje wprowadzić go w życie.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Wzrost cen i płac wróży także wzrost podatków

Kategoria: Oko na gospodarkę
Wysoka inflacja to w dużej mierze cena za wyjście gospodarki światowej z kryzysu wywołanego pandemią i wojną w Ukrainie. Nawet w najbardziej rozwiniętych krajach świata wzrost cen zbliża się już do 10 proc. w skali rocznej. Kosztem jest także wzrost długów, a inną realną konsekwencją – wzrost podatków.
Wzrost cen i płac wróży także wzrost podatków