Epoka ryzyka politycznego

Decyzje niemieckich wyborców wpływają dziś na wartość akcji w Stanach Zjednoczonych.

Żyjemy w warunkach „ryzyka politycznego”. Tym sformułowaniem ekonomiści określają stan niepewności, z jakim muszą zmierzyć się przedsiębiorstwa, wynikający z działań rządów.

Najświeższym przykładem tego zjawiska według komentatora New Yorkera Jamesa Surowieckiego są ubiegłotygodnie wybory w Nadrenii-Północnej Westfalii, które mocno wpłynęły na wartość programów emerytalnych Amerykanów. O związku między tymi odległymi wydarzeniami stanowi kanclerz Niemiec Angela Merkel. Kiedy na jaw zaczęły wychodzić kłopoty Grecji, Angela Merkel niechętnie zgodziła się wyratować najbardziej zadłużone państwo UE. Ale wiosną tego roku Niemcy zaczęli pytać, dlaczego mają finansować budżetową rozwiązłość Greków, i w miarę zbliżania się wyborów stanowisko kanclerz Niemiec było coraz ostrzejsze. Rynki finansowe zareagowały nerwowo, i to nie tylko w Europie, ale także w Stanach Zjednoczonych, niwelując wartość oszczędności, jaką Amerykanie mają w papierach wartościowych.

Ryzyko polityczne istnieje zawsze, lecz –  w przeciwieństwie do ostatnich lat – zazwyczaj nie są to dramatyczne zmiany. W trakcie ostatniego kryzysu rola i wpływ rządów zwiększyły się niepomiernie.

Inwestorzy muszą więc pod uwagę wziąć szereg nowych czynników. Są one bardzo trudne do przewidzenia, ponieważ sprowadzają się do decyzji polityków czy bankierów centralnych, na które wpływa ich charakter, nastrój, tak samo jak „obiektywne” dane. Rynki są efektywne wtedy, gdy dostępna jest duża liczba informacji i dane historyczne, na których można oprzeć osąd co do ceny aktywa. Nie są zbyt dobre w odczytywaniu myśli polityków. W ten sposób zwiększa się poziom ryzyka politycznego i w konsekwencji zmienność na rynkach finansowych.


Tagi