Europa skazana na wiele lat depresji

Robert J. Samuelson w poniedziałkowym „Washington Post” przyczynę rosnącego deficytu budżetowego i narastania długu publicznego grożącego katastrofą gospodarczą widzi w zapaści demograficznej, która również szczególnie silnie występuje w Polsce: „Większość zamożnych społeczeństw ze starzejącą się ludnością, z USA włącznie, stoi wobec ogromnej rozpiętości między obietnicami wydatków rządowych a swoją bazą podatkową”. Ponadto ostatnio przeprowadzone analizy, dotyczące sytuacji na rynku światowym, wskazują na dalszy proces realokacji głównych centrów gospodarczych świata w kierunku Pacyfiku.

Wszyscy się zgadzają z jedną tezą – odbudowa gospodarki światowej jest oparta na wzrostach na rynkach wschodzących, a głównie na ekspansji tandemu chińsko-indyjskiego. Kryzys osłabił nie tylko Amerykę, ale i Europę. I zgodnie zapowiedzią najnowszego raportu brytyjskiego Ministerstwa Obrony w rozdziale o gospodarce, następuje utrata znaczenia Zachodu na rzecz Azji. Podsumowuje on wprost: „Jej efektem będzie prawdopodobnie akceleracja przesunięcia znaczenia z Europy/USA do Azji, i spowoduje utratę atrakcyjności systemu ekonomicznego i finansowego Zachodu”.

Gdy chodzi o rozwój sytuacji w USA, to modele zaprezentowane m.in. przez Josepha Carltona z AllianceBernstein w Nowym Jorku ukazują, że gospodarka amerykańska w porównaniu z poprzednim okresem, w którym dominowała konsumpcja i mieszkalnictwo, w większym stopniu będzie napędzana produkcją nastawioną na eksport, jak też inwestycjami przedsiębiorstw. Konsumpcja nie będzie tym tradycyjnym czynnikiem wzrostu, gdyż z jednej strony występuje zapaść na rynku nieruchomości, często powodująca, że obsługiwane kredyty hipoteczne mają wyższą wartość od posiadanego mieszkania, z drugiej zaś bezrobocie jest na wysokim poziomie 9,7 proc., a dodatkowo podczas ostatniego kryzysu majątek Amerykanów spadł o 12,6 bln USD, wielkość bliską rocznemu PKB.

Zmiany te znajdują odzwierciedlenie w udziale eksportu we wzroście gospodarczym. Jest on ponad dziesięciokrotnie wyższy niż w przeciętnych ostatnich siedmiu pokryzysowych ożywieniach i wynosi 2,1 proc. w porównaniu ze średnią poprzednich okresów w wysokości zaledwie 0,2 proc. Również w IV kw. 2009 r. nastąpił wzrost wydatków na maszyny i usługi o 18,2 proc. W porównaniu ze średnim ożywieniem z poprzednich okresów, wydatki na urządzenia i maszyny wzrosły trzykrotnie szybciej i ich udział we wzroście wyniósł 0,6 proc., przy poprzednim udziale w wysokości zaledwie 0,2 proc. Charakterystyczny okazał się również trzykrotny spadek udziału ożywienia w budownictwie mieszkaniowym z 0,6 proc. do 0,2 proc. A konsumpcja miała udział w wysokości 1,6 proc., a więc o ponad 1 pkt. procentowy mniej niż poprzednich okresach, kiedy przeciętnie wynosiła 2,7 proc.

Gdy spojrzymy na sytuację amerykańską z punktu widzenia mikroekonomicznych przekształceń, w porównaniu z przedsiębiorstwami UE-15, to zauważymy, że przedsiębiorstwa w USA w znacznym stopniu zwiększyły zarówno swoją produktywność, jak i konkurencyjność w ostatnim okresie. Wprawdzie duże bezrobocie jest efektem podjętych restrukturyzacji, ale to dzięki ich przeprowadzeniu produktywność na godzinę pracy przedsiębiorstw wzrosła o 6,6 proc. w IV kw., po rekordowo wysokim wzroście w III kw., który wyniósł 14,8 proc.  Jest to efekt przeprowadzonej redukcji kosztów w odpowiedzi na spadek popytu. Zgodnie z „The Economist” w 2009 r. w USA zatrudnienie spadło o 3,6 proc., a liczba przepracowanych godzin jeszcze bardziej, bo o 5,1 proc., podczas gdy w UE-15 odpowiednio o 1,9 proc.  i 3,1 proc. W efekcie, o ile w Ameryce PKB w przeliczeniu na godzinę pracy wzrósł o 2,5 proc., to w Europie spadł o 1,1 proc.

Za pozytywne uznaje się również uniezależnienie USA od spekulacyjnych wzrostów cen aktywów, jak to było w przeszłości. Obecnie administracja amerykańska chce się skoncentrować na zwiększeniu finansowania eksportu małych i średnich przedsiębiorstw o 50 proc., do 6 mld USD rocznie, i przeznaczyć ponad 90 mld USD na promocję inwestycji w alternatywne źródła energii.

Niewątpliwie słabszy dolar pomógł USA i to, że prowadziły niezależną politykę monetarną pomogło im wywalczyć większy udział w rynku światowym. Dolar obecnie jest słabszy o 12 proc. względem koszyka sześciu głównych walut w porównaniu z 2006 r. i to mimo ostatniego wzrostu wartości względem euro, które to osłabienie europejskiej waluty jest związane z przedłużaniem się kryzysu greckiego. „Podejrzewam, że euro jeszcze się osłabi, bo rosną obawy o wewnętrzną stabilność strefy euro w sytuacji utrzymujących się problemów fiskalnych w krajach i napięć pomiędzy nimi a Niemcami” – powiedział Roger Bootle, były doradca brytyjskiego resortu skarbu, założyciel firmy badawczej Capital Economics Ltd. w wywiadzie dla Bloomberg News. Uważa on, że wspólna waluta może się osłabić do 1,25 USD do końca roku, bo rosnące deficyty budżetowe w takich krajach jak Grecja, wywołują niechęć wśród silniejszych państw do udzielania innym pomocy. Dodał również, że kraje w strefie euro są zmuszone do cięcia swoich deficytów fiskalnych, dlatego grozi im wiele lat depresji i deflacji.

Gdy na tym tle patrzymy na wyzwania stojące przed Polską, to w świetle greckiej debaty, istnieje zagrożenie, że zamożne kraje UE obawiając się powtórzenia scenariusza, w którym to w przypadku kryzysu nasz kraj wymagałby znacznego wsparcia, mogą wstrzymywać się z przyjęciem Polski do strefy euro, niezależnie od rozkładu korzyści między wstępującym krajem peryferyjnym a centralnymi krajami strefy euro. Gdy opisujemy wyzwania długoterminowe, to analiza sytuacji niemieckiej wskazuje, że z jednej strony Polska będzie miała znacznie gorszą sytuację w aspekcie finansów publicznych i możliwości ich zbilansowania. Zastępowalność pokoleń jest niższa od niemieckiej, a polskie społeczeństwo starzeje się rekordowo szybko co dwa lata o rok. Z drugiej strony nie ma ono opcji niemieckiej, polegającej na masowej imigracji, ponieważ jest krajem, z którego pracownicy emigrują. Oznacza to nieuchronność konfliktów międzygeneracyjnych, między starszymi osobami, które będą potrzebowały wsparcia finansowego, a młodą i nieliczną grupą młodzieży, która mając możliwość niżej opodatkowanej pracy w efektywnych organizacjach gospodarczych za granicą – wyemigruje.

Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora


Tagi