MFW korzysta na kłopotach strefy euro

Kryzys w Grecji obnażył słabość i brak wizji unijnych polityków. Na męża stanu wyrósł za to Dominique Strauss-Kahn, szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Zaimponował swoją jednoznaczną postawą w czasie, gdy europejscy liderzy hamletyzowali.

Po tygodniach targów i niepewności przywódcy krajów unijnych zgodzili się w ubiegłym tygodniu pomóc Grecji. Niespodziewanie o finansowe wsparcie poprosili jednak Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Mimo że jeszcze dwa tygodnie temu Deutsche Bundesbank, niemiecki bank centralny, wydał specjalny komunikat, w którym ostrzegał przed wykorzystaniem pomocy MFW. Wsparcie Funduszu oznaczałoby według większości unijnych polityków słabość strefy euro. Skąd więc tak nagły polityczny zwrot? Wielu komentatorów zdążyło już ogłosić początek końca eurolandu, tym bardziej że szczegóły decyzji podjętych w Brukseli wciąż nie są znane. Nie wiadomo, na jak dużą pomoc może liczyć Grecja ani kto ustali warunki, jakie będzie musiała spełnić. W tej sytuacji jedynym wygranym wydaje się być MFW, który znacznie powiększa swoje wpływy. Według Domenica Lombardiego z Brookings Institution, sukces Funduszu nie będzie jednak kompletny, jeśli szybko nie przeprowadzi reform na własnym podwórku.

A.G.

Po wielu tygodniach teatralnego wręcz wahania europejscy przywódcy zwrócili się do Międzynarodowego Funduszu Walutowego o pomoc finansową dla Grecji. To sukces szefa MFW?

Niewątpliwie. Dominique Strauss-Kahn umiejętnie skorzystał z nadarzającej się okazji. Wystarczy przypomnieć, że od końca lat 70. żaden kraj zachodni nie prosił MFW o pomoc. Włochy i Wielka Brytania były ostatnie. Strauss-Kahn okazał się zręcznym graczem. Dzięki niemu MFW znalazł się w samym centrum europejskich wydarzeń. Potrafił wykorzystać podziały w polityce europejskiej, przede wszystkim różnice między Niemcami i Francją.

Czy Strauss-Kahn gra czysto? Deklarował przecież, że może wystartować w następnych wyborach prezydenckich we Francji. Pomoc dla strefy euro może mu przysporzyć wyborców.

Z całą pewnością wzmocnił swoją pozycję w Europie. Zaimponował swoją jednoznaczną postawą w czasie, gdy europejscy liderzy hamletyzowali.

W Warszawie, gdzie wygłosił w poniedziałek wykład, Strauss-Kahn powiedział, że proces integracji Europy powinien zostać przyspieszony. To nie są chyba sprawy, które powinny interesować MFW.

Mandat MFW jest wbrew pozorom dość pojemny i w miarę upływu czasu się zmienia. Na przykład Michel Camdessus, który był dyrektorem Funduszu w latach 1987-2000, poszerzył jego mandat o specjalne projekty na rzecz członków o niskich przychodach. Wystarczy przypomnieć, że stworzył wtedy tzw. Poverty Reduction and Growth Facility. Zresztą Strauss-Kahn jest Europejczykiem i nic dziwnego, że Europa go obchodzi.

Jak MFW wykorzysta ten sukces?

MFW może odzyskać kluczową pozycję w ogólnoświatowej debacie politycznej. To ważne, szczególnie w oczach krajów z grupy tzw. gospodarek wschodzących i państw G-20. Do czasu kryzysu w Grecji Strauss-Kahn nie odnosił żadnych sukcesów na terenie Europy. Teraz to się zmieniło. MFW wrócił do debaty publicznej w krajach Unii. Europa, dotąd zajęta integracją, z powodu kryzysu znów zaczęła doceniać rolę centralnej instytucji odpowiedzialnej za politykę monetarną. Do pełnego sukcesu Funduszowi brakuje w tej chwili wpływów w Azji. Kraje azjatyckie nadal z dużą rezerwą odnoszą się do pomocy finansowej ze strony MFW.

Skąd ten brak zaufania?

Ciągle pamiętają tzw. kryzys azjatycki. Poza tym Azja to największy w świecie rynek wschodzącej gospodarki. Kraje, który go tworzą, nie czują się jeszcze pełnoprawnymi współwłaścicielami takich instytucji jak MFW i nie bardzo im dowierzają. W każdym razie kolejny krok Straussa-Kahna to będzie z pewnością próba przyciągnięcia Azji.

Wygląda na to, że globalny kryzys, a ostatnio problemy Grecji wzmocniły pozycję MFW.

Na pewno Fundusz wzmocnił się finansowo. Pamiętajmy o wszystkich tych środkach, które kraje G-20 wpompowały ostatnio w MFW. Jego rosnąca siła wynika także i z tego, że coraz więcej krajów prosi Fundusz o pomoc. Ale żeby udźwignąć ten niewątpliwy sukces, MFW potrzebuje reform. Konieczne jest na przykład wzmocnienie w strukturach decyzyjnych  pozycji krajów tzw. gospodarek wschodzących,. proporcjonalnie do roli, jaką zaczynają odgrywać w światowej ekonomii. W tej chwili w Funduszu dominują Ameryka Północna i Europa. Uważam też, że następny szef powinien zostać wybrany wyłącznie na podstawie swoich zasług i umiejętności. Narodowość nie powinna odgrywać żadnej roli. Trzeba także zmodyfikować skład zarządu Funduszu. Kraje europejskie powinny być weń reprezentowane łącznie i w ten sposób ustąpić miejsca innym regionom świata, szczególnie Azji.

Czy MFW nie zamienia się czasem na naszych oczach w taką niebezpieczną supersiłę?

Właśnie z powodu takiego zagrożenia od lat nawołuję do reformowania sposobu zarządzania Funduszem. Powinien pozostać instytucją, która należy do państw członkowskich, i to one mają mieć wpływ na jego decyzje i sprawować kontrolę nad wszystkimi projektami. Dopóki tak będzie, MFW nie zamieni się w tajemniczą supersiłę, wpływającą na gospodarkę świata.

Na razie znacząco może wpłynąć na przyszłość strefy euro. Są tacy, którzy przepowiadają jej szybki koniec.

Na pewno nie mamy do czynienia z sytuacją, w której kraje spoza Unii używają wpływów MFW, żeby osłabić strefę euro. Wina leży po stronie samej Europy. Rola, jaką może teraz odegrać Fundusz, pokazuje, jak słabe są kraje unijne i jak bardzo europejskim przywódcom brakuje inicjatywy. Jakoś nikt nie chciał wziąć odpowiedzialności za zażegnanie kryzysu w Grecji, nie mówiąc już o decyzjach, dzięki którym można by poprawić wadliwą strukturę instytucjonalną unii monetarnej. Cały ten kryzys udowodnił, że strefa euro nie dysponuje żadnym mechanizmem, który pozwoliłby na radzenie sobie z niewypłacalnością jednego z członków. Kraje Unii nie zrobiły niczego, żeby to zmienić. W dalszym ciągu zajmują się wyłącznie łataniem dziur.

Czy to początek końca strefy euro?

Rzeczywiście tak to może wyglądać. Strefie euro grozi klęska, jeśli nie pojawi się jakaś instytucjonalna odpowiedź na obecny kryzys. W całej tej sytuacji ucierpiał przecież status euro jako ewentualnej waluty globalnej. Trudno mieć takie ambicje, kiedy prosi się w panice o pomoc MFW. Chyba jednak za wcześnie na głoszenie końca eurolandu.

Czy Grecja jest już w tej chwili bezpieczna?

Na razie Grecja jakoś daje sobie radę z rolowaniem swojego długu, choć płaci za to słono. Stąd pytanie o jej wypłacalność. Byłoby oczywiście taniej od razu zwrócić się o pomoc do MFW. Z drugiej strony, nie znamy na razie wszystkich szczegółów pakietu pomocowego, który ustalili w ubiegłym tygodniu przywódcy europejscy w Brukseli. Trudno ocenić więc, czy będzie skuteczny. Wiadomo tyle, że ostatecznie finansowa pomoc zależy od jednogłośnej decyzji państw unii monetarnej. Niemcy mogą więc wetować. To trochę tak, jakby programu działania jeszcze nie było. A MFW może reagować praktycznie natychmiast.

Z jednym zastrzeżeniem. MFW pożycza pieniądze na własnych warunkach, a nie na zasadach ustalonych przez inne instytucje. Z tego, co wiadomo, warunki ma stawiać Grecji Europejski Bank Centralny. Jak rozwiąże ten problem MFW?

To sytuacja absolutnie wyjątkowa. Z tego, co wiem, MFW nigdy nie miał takiego dylematu. Choć w Waszyngtonie mówi się, że to raczej MFW, a nie EBC narzuci Grecji warunki pomocy. Możliwe jednak, że przywódcy europejscy jeszcze nie doszli z Funduszem do porozumienia w tej sprawie. Zazwyczaj chodzi oczywiście o politykę kursową, ale w tym przypadku, z oczywistych względów, MFW pozostanie tylko polityka fiskalna. W każdym razie Fundusz potrafi dopilnować, by państwa, które pożyczają od niego pieniądze, spełniły warunki pomocy. Nie sądzę, by Unia miała pod ręką podobne narzędzia. Pod tym względem Fundusz ma nad eurolandem realną przewagę.

Czy obiecana pomoc będzie wystarczająca?

Nie sądzę. Grecja potrzebuje 50 miliardów euro. Z nieoficjalnych informacji wynika, że europejski pakiet to jakieś 20 miliardów. Uspokoi więc rynki na kilka tygodni czy miesięcy, ale absolutnie nie rozwiąże problemów Grecji.

Czy zanosi się na to, że w kolejce po pomoc do MFW ustawią się inne kraje strefy euro?

Politycy europejscy zdecydowali się na pomoc ze strony MFW dosłownie dzień po tym, jak obniżono rating kredytowy Portugalii. Widać, że zdali sobie sprawę, że choroba zdiagnozowana w Grecji już dotarła do Portugalii, i to przyspieszyło ich decyzję. Teraz próbują powstrzymać epidemię.

Rozmawiała Anna Gwozdowska

Domenico Lombardi jest ekspertem ekonomicznym Brookings Institution, obecnie zajmuje się kwestią reform Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. Lombardi pełni także funkcję prezesa The Oxford Institute for Economic Policy (OXONIA), jest doradcą Bretton Woods Committee i zasiada w G20 Research Group


Tagi


Artykuły powiązane

Ewolucja w podejściu MFW do kontroli przepływów kapitału

Kategoria: VoxEU
Po kryzysie azjatyckim MFW rewiduje swoje poglądy na temat polityki zarządzania zmiennymi przepływami kapitału. Fundusz uznaje obecnie, że może istnieć potrzeba prewencyjnego wykorzystania kontroli przepływu kapitału.
Ewolucja w podejściu MFW do kontroli przepływów kapitału